Moje wrażenia po prezentacji Sailfisha
Doczekaliśmy się w końcu prezentacji systemu Sailfish OS, pojawiło się więcej informacji, demonstracje, filmy. Czas na słowo komentarza.
Przyznam, że pierwsze odczucia miałem trochę... mieszane. Zarówno Maemo 5 w Nokii N900, jak i MeeGo Harmattan w N9, podbiły moje serce natychmiast i bez cienia wątpliwości. Tam wszystko wydawało mi się dopieszczone wizualnie, atrakcyjne i jedyne w swoim rodzaju. Niestety z Sailfishem tak już nie jest. Interfejs zalatuje trochę Androidem (ikony), Windows Phone (czcionki), a nawet odrobinę... Blackberry 10. Jak na mój gust trochę za mało w nim tego indywidualizmu, który cechował wcześniejsze systemy powstałe pod skrzydłami Nokii. Nawet oficjalna demonstracja bardziej przypomina sztywne produkcje Microsoftu, niż niegdysiejsze Nokii, takie jak np. intrygująca reklama modelu N900, czy ten kompletnie odjechany klip promujący Maemo.
Faktem jest, że obecnie trudno zaprezentować coś kompletnie nowatorskiego bo wydaje się, że wymyślono już dosłownie wszystko, do tego wszyscy producenci notorycznie podbierają sobie pomysły (dotyczy to absolutnie każdej firmy na rynku). Faktem jest, że obiektywnie rzecz biorąc Sailfish nie wygląda źle, niemniej jednak spodziewałem się czegoś więcej. W końcu za interfejs Sailfisha odpowiadają ludzie, którzy stworzyli fantastyczny Swipe UX, a wszak sama Jolla podniosła wysoko poprzeczkę obiecując, że ich rozwiązanie będzie jeszcze lepsze. Mam nieodparte wrażenie, że pod presją czasu, usiłując prześcignąć doskonałość, estetyka interfejsu zeszła na drugi plan. Skupiono się nie na wyglądzie, a na użyteczności.
I tu trzeba przyznać, że odwalono kawał dobrej roboty! Już na tych pierwszych prezentacjach widać, że udało się to co wydawało się niemożliwe — stworzenie jeszcze wygodniejszego interfejsu. Czuję, że Sailfish może „nie wygląda”, ale będzie fantastyczny w obsłudze. Gdzie tylko się da, mamy do czynienia z rozwinięciem koncepcji nawigowania w oparciu o gesty przesuwania (swipe). Ulokowanie na jednym ekranie ikon umożliwiających szybki dostęp do funkcji telefonu, wiadomości SMS, aparatu i przeglądarki, wraz z miniaturkami (a nie widżetami!) aktualnie uruchomionych aplikacji wydaje się genialne w swojej prostocie. Możliwość interakcji z aplikacjami poprzez miniaturki również. Takich smaczków jest całkiem sporo, wystarczy uważnie obejrzeć poniższy film:
Cieszy mnie oczywiście także wiele innych rzeczy. Cieszy mnie, że system (przynajmniej z zewnątrz) wydaje się w dużej mierze ukończony, że nadal będzie otwarty, że nadal mamy fantystyczną wielozadaniowość, że potwierdzona została możliwość uruchamiania aplikacji napisanych dla Androida bezpośrednio w Sailfishu, a nawet to, że w gronie przyjaciół Jolli jest Opera Software — producent mojej ulubionej przeglądarki.
Z punktu widzenia posiadacza Nokii N9 naturalnie cieszy mnie również fakt, że demonstracje hands-on odbywały się na bliźniaczej N950, co potwierdza, że system będzie można zaaplikować na naszych smartfonach. Z niecierpliwością będę wypatrywał jednak pierwszego smartfona zaprojektowanego specjalnie dla Sailfish OS. Wiadomo już, że smartfon ten będzie oparty o układ NovaThor firmy ST‑Ericsson (czyli nie będzie to nic high-endowego), zostanie zaprezentowany na początku 2013 roku, a w sprzedaży będzie dostępny przed latem.
Trzymam kciuki za Jollę i czekam na Wasze opinie. Zapraszam do oglądania transmisji z Jolla demo session, jutro od 9:05 naszego czasu.
Aktualizacja
W sieci pojawił się kolejny filmik z Sailfishem w roli głównej: