iOS bardziej popularny niż Linux - replika.
Pierwszego września, w środę na stronie Aktualności wortalu Dobreprogramy ukazała się niezwykle ciekawa wiadomość od redaktora Wojciecha Cybulskiego (Nicolassa) przedstawiająca statystyki udostępnione przez firmę analityczną Net Applications, z których wynika że iOS jest bardziej popularny niż Linux.
Mnóstwo czytelników przesłało swoje komentarze i właśnie do nich chciałem się w poniższym tekście odnieść. Temat ten zgromadził prawdopodobnie najwięcej postów w 35 tygodniu roku 2010. Dlaczego ta wiadomość tak wszystkich zelektryzowała? Bo system Linux nie jest już na trzecim miejscu pod względem popularności w przeglądaniu stron internetowych.
Jest w tym coś przykrego, że wolny system operacyjny przeznaczony do każdych zastosowań, który w większym stopniu budowany jest przez olbrzymią i niezależną społeczność użytkowników nie może nawet utrzymać swojej pozycji w konkurencji z młodszym od siebie systemem przeznaczonym do zastosowań mobilnych.
Osobiście wolałbym aby Linux lepiej sobie radził, miażdżył wszystko, co staje mu na drodze i demonstrował tym samym dominację siły wolnej społeczności nad organizacyjnym piekłem wielkich korporacji. Jednak na to chyba jeszcze za wcześnie. Kiedy nastaje czas innowacji technologicznych nie ma miejsca na wolne standardy. Ludzie pragną zmian za wszelką cenę.
Konsumpcja zamordowała radość użytkowania; Nowe wrażenia liczą się bardziej niż kompetencje; Potrzeba akomodacji jest silniejsza od potrzeby asymilacji. Na płaszczyźnie technologicznej wszechobecność takich tendencji sprawia, że stajemy się mniej rozeznani w tym, co jest nam naprawdę potrzebne. Wszyscy brniemy do przodu, nabywając i starając się zdobyć jak najwięcej nowych funkcji. Nikt nie zadaje pytania o rzeczywiste potrzeby. Czy jesteśmy technologicznymi fetyszystami? Tak! I dobrze nam z tym!
Chyba dlatego Linux przegrywa z "komórkami". Nastał czas PDA, urządzeń mobilnych, usług serwowanych w chmurze obliczeniowej... Desktopy przestają się liczyć, jak pisze Herr (niezalogowany). Są ciężkie - nie chcą być mobilne. Czytelnik scaper (niezalogowany) pisze, że "...wydaje mu się ,że linux i tak jest przeszacowany...". A ja myślę, że badania pokazują prawdę - Linux ma ten niecały procent... Czy to dużo jak na obecne czasy? Nie. Czy to dużo jak na jego potencjał? Napewno nie!
Linux wytracił nieco dynamikę wzrostu na skutek pojawienia się technologii mobilnych ale, moim zdaniem, ma szansę dobić do dziesięciu procent w dość szybkim czasie, gdy tylko Google "na poważnie" się nim zajmie... a z nim, może, producenci gier. Rozumuję tak: jeśli zaczną masowo pojawiać się komputery pod Linuksem Google'a (ChromeOS) a ich liczba zacznie być naprawdę duża, to i gry zaczną się pojawiać w większej ilości. Fakt, komputery z Chromem, które zaczną się pojawiać na początku będą jedynie słabymi netbookami, jednak kiedy już system się przyjmie, zacznie swoją ekspansję na rynku desktopów. I wtedy zabawa zacznie się na dobre.
Nie zrozumiały jest komentarz użytkownika kubus94. Pisze on: "...zobaczymy kiedy Linux powróci na swoją pozycję - i to prawdopodobnie dzięki Androidowi...".
Coś tu chyba nie pasuje. Linux i Android trzeba rozpatrywać jako dwa różne systemy. Choć ten pierwszy bazuje na drugim... W podobnych statystykach, z uwzględnieniem Androida, jako oddzielnego systemu udział Linuksa w rynku pozostanie taki sam. Jeśli popatrzymy na te systemy tak, jak ja i firma Net Applications - jako osobne - to niby jak Android miałby pomóc Linuksowi??. Ok - prawda jest taka, że Android oparty jest o Linuksa i GNU, więc, gdyby te systemy rozpatrywać jako jeden, to prawie dogoniłyby one iOS (1.05% przeciwko 1,13%). Ale nie możemy tak czynić, gdyż statystyki firmy Nat Applications ujmują systemy jako platformy a nie aplikacje.
Dalej kubus94 pisze: "...najprawdopodobniej już wkrótce Android przegoni iOS..."
I tu ma rację. No bo jak ma jeden model iPhone'a konkurować z setkami modeli telefonów pod Androidem?? Tylko dlatego iOS nie ma szans! Nie dlatego że jest zamknięty i wydawany przez jedną firmę...
Czytelnik command-dos jest sceptyczny: "...android nie ma szans - niestety. Ludzie patrzą jedynie na wygląd..."
A czy Android jest brzydki? iOS jest po prostu w tej chwili trochę ładniejszy i bardziej intuicyjny. Ale ta przewaga się bardzo szybko zaciera.
"Ludzie nie patrzą, że system jest dziurawy, że jest przyjazny dla developerów - byle dobrze wyglądał i miał dużo niepotrzebnych bajerów ;)" - kontynuuje command-dos.
iOS dziurawy? A z czego to wnosisz?? Po ostatnio wykrytych lukach ? Chyba każdy system jest nieco dziurawy. Chodzi o to, czy dziury są łatane.Apple naprawia błędy w aktualizacjach do iOS tak jak każdy inny producent systemów operacyjnych.
Sugerowanie, że iOS jest dziurawy, stara się dowieźć, że Android nie jest. Jednak tego nie dowodzi. Może poczekajmy na dane statystyczne o lukach w zabezpieczeniach z kilku lat a szybko się przekonamy że każda architektura ma swoje wady. Tak samo jest z "przyjaznością dla developerów"... Czy App Store ze swoim ćwierć milionem aplikacji dowodzi, że jest nieprzyjazny, zestawiając go ze 100 tysiącami aplikacji w Android Markecie?
Jeśli chodzi o to, że Android Market jest młodszy, ale rośnie szybciej, to masz rację. Tylko może poczekajmy aż Android Market prześcignie App Store. Wtedy będziemy mieli prawo głosić takie poglądy. Już mamy pierwsze objawy tego, że Android Market miał na starcie zbyt mało obostrzeń, co spowodowało, że pojawiły się w nim programy szpiegujące użytkowników. Czy to świadczy o nim na plus?
To świadczy tylko o tym jak Google zdobył te sto tysięcy aplikacji w tak krótkim czasie. Czy zamykając pewne furtki po tych wpadkach Android Market stał się mniej czy bardziej przyjazny dla deweloperów? Oczywiście, że mniej. A jaka fala obostrzeń go jeszcze czeka, to jeden Bóg wie. Wystarczy wspomnieć o tym, że Chiński przemysł mobilny stworzył i rozwija swój własny port Androida .... A co, jeśli firmy w Europie zaczną naśladować Chińczyków?
Tworząc system Android Google nie przemyślał najlepiej mechanizmów prawnych, które będą w skuteczny sposób uniemożliwiały omijanie ustalonych zasad licencjonowania. Zbytnio wierzył, że Android Market nie będzie miał konkurencji. Teraz zobaczcie - dla telefonów iPhone od dawna dostępne jest oprogramowanie Cydia, które umożliwia użytkownikom przeglądać i ściągać aplikacje dla zjailbroken'owanych iPhone'ów, iPod'ów Touch i iPad'ów. Istnieje nawet sklep - Cydia Store. A jednak App Store dalej istnieje i ma się dobrze.
"Bajery w iPhone'ie"?? iOS - sam w sobie - nie ma wielu bajerów. Właściwie, rzekł bym, jest ubogi. Możesz je mieć jeśli chcesz. Jeśli okaże się, że będą Ci niepotrzebne, to masz możliwość pozbycie się ich. Zupełnie tak samo jak w Androidzie. Na tym zasadza się całe piękno iPhone'a - na możliwościach. Google i Nokia (Ovi Store) pierwsze to skopiowały, bo nagle (i niespodziewanie ; ) okazało się, że ten model biznesowy ma w sobie tak niesamowity potencjał, że przekabacił cały rynek. Znów Apple zdobyło nagrody, uznanie użytkowników i szacunek innych korporacji.
Czytelnicy pogubili się w niejednoznacznym wybrzmieniu artykułu Nicolassa. Chillout pisze: "Paradoksalnie więc iOS stał się trzecią siłą na rynku systemów operacyjnych, po Windows i Mac OS X" - i domyślajmy się dalej...no tak chodzi o mobilne systemy...". Ja sam, tak jak Chillout, nie wiedziałem o co dokładnie chodzi więc sprawdziłem u źródła...
... Okazało się, że w tym artykule chodzi o wszystkie "systemy". Przynajmniej takie, które mają przeglądarkę internetową. Jeszcze raz podaję link. Badanie dotyczyło popularności przeglądania Internetu na różnych systemach.
Egon. (niezalogowany) boleśnie uderza: "Gdyby zbadali w Polsce internautow, wyszloby ze Linuks jest na pierwszej pozycji."
Rozwiń tą myśl, bo chyba nie bierzesz pod uwagę systemu od Producenta z Redmond??? Tu przewaga jest tak miażdżąca, że chyba jej nie zauważyłeś; )
Niezwykle interesujące wnioski snuje czytelnik TheUsh, jednak są one jakby fałszywie trafne...: "Co do bajerów, to mam wrażenie, że Apple często wynajduje na nowo koło i sprzedaje je za ogromne sumy :) Widzieliście? Nowy iPhone ma wideorozmowy! Niesamowite. Mój stary telefon kupowany 3 lata temu je miał... i to w dodatku nie był modelem z górnej półki."
Zaraz zaraz. Apple wprowadził FaceTime - rozmowa między dwoma telefonami iPhone 4 (i nie tylko o czym za chwilę) po sieci Wi‑Fi (narazie - podobno już to można obejść ). Działa podobnie jak Fring. Znajdujesz osobę - jej wpis w Kontaktach i stukasz przycisk FaceTime. Jeśli jesteście już w trakcie rozmowy głosowej i chcecie przełączyć się na wideo, to również możecie to zrobić pod warunkiem, że oboje macie dostęp do WiFi? To wszystko. Aha - jeszcze jeden "wynalazek" - FaceTime jest wolny i każdy może go stosować w swoich urządzeniach.
Czy to jest wynalazek na miarę koła? Nie. Ale Fringowi coś nie wychodzi integracja ze Skypem, zarówno do niego jak i Skype potrzebne jest logowanie a FaceTime jest technologią, która gdy jest zaimplementowana w urządzeniu, działa od tak - pstryk! I już widzisz czyjąś facjatę. Jest to więc taki drobny wynalazek ułatwiający użytkownikom zestawienie połączenia video. Nie można mieć przecież do firmy Apple pretensji o to, że wychodzi naprzeciw użytkownikom.
Chciałbym też się dowiedzieć od czytelnika TheUsh ile wideo-rozmów przeprowadziłeś na swoim starym telefonie??? Jeśli operator umożliwia Ci wideo-rozmowy w sieci 3G, to na pewno będzie liczył sobie extra za taką usługę. Przynajmniej na razie. Oczywiście będziesz mógł skorzystać z jakichś promocji w niektórych sieciach. Ale też, widzisz, tylko przez jakiś czas. Potem będziesz musiał kontrolować koszty, co nie będzie miłe. Operatorzy sieci 3G, 3.5G, czy 4G nie pozwolą sobie na straty, przepychając do użytkowników dużo większy ruch video za te same pieniądze. To co zrobiła więc firma Apple, to dała ci możliwość ominięcia dodatkowych kosztów i logowania się do innych serwisów.
Poza tym gdzieś słyszałem, że z badań wynika, iż ludzie - generalnie - nie chcą pokazywać swoich twarzy podczas rozmów telefonicznych. Mają na to ochotę jedynie czasami, na przykład w domu, wydzwaniając do swoich rodziców i pokazując im jak rosną ich własne wnuki, na przykład. Ludzie nie chcą pozbawiać się tej odrobiny prywatności za słuchawką. Podobno również technologia wideo rozmów pojawiła się za wcześnie i ludzie nie mogą przywyknąć do tego, że kamery zniekształcają obraz ich twarzy. Za serwisem Komórkomaniak: "Rozmówca po drugiej stronie otrzymuje obraz osoby o wielkim czole albo wydłużonej brodzie przez kąt pod jakim kamera chwyta obraz, gdy trzymamy w ręce komórkę". Wydłużona broda?: )Jakoś tego nie widziałem w Star Trek. Może to inna technologia?
Z tego co tu napisałem i z tego o czym pisał TheUsh wyłania się jedno słuszne spostrzeżenie...: Firma Apple doskonale dopasowuje technologie do obecnych wymagań rynku. Jak to robi? Otóż jeśli istnieje jakaś technologia, która być może jest innowacyjna, bądź też nawet nie całkiem nowa ale, jak twierdzą inni "konieczna" do zaimplementowania (jak proste rozmowy video w sieciach 3G), a która się nie zwróci z dużym zyskiem dla nikogo i która, dodatkowo, posiada jakiś tam tani substytut, nad którym można by trochę popracować i ją nim zastąpić, to taka technologia nie zostaje użyta. Użyty zostaje właśnie substytut tej technologii (FaceTime).
To koresponduje jakoś z tym "wynajdywaniem na nowo koła". Może firma Apple właśnie wynalazła kwadrat, który w obecnych warunkach kręci się nawet lepiej od koła a wystarczy zbić go z czterech desek??? ; ) Chodzi przecież o to, jak dana technologia będzie najczęściej wykorzystywana. Apple ma swoje wyliczenia i nimi się posługuje, konstruując swoje urządzenia. Ą że nie podoba się to operatorom sieci 3G... Trudno! Kogo to obchodzi? My nie będziemy nad nimi płakać. Będziemy tylko czekać aż zaczną oni zbijać ceny za rozmowy video w sieci 3G do takiego progu, aż zaczną one konkurować (na zasadzie koszt połączenia-łatwość dostępu) z FaceTime czy, oczekiwaną jako zamknięta na inne systemy i prawdopodobnie mającą się pojawić usługą wideo rozmów w oparciu o Windows Live Messenger, Videokinect, w nowym systemie mobilnym WM7 od Molocha z Redmond.
Dziękuję za uwagę i do zobaczenia!