Diablo II: Resurrected - Open Beta. Żerowanie na sentymencie to zło [opinia]
20.08.2021 12:06
Na początku pragnę napisać, że z wielką nadzieją i sentymentem, podchodziłem do informacji o tworzeniu odświeżonej wersji klasyka nad klasykami - remastera Diablo 2. Mimo iż należę do osób, którym nieszczególnie sprawia przyjemność ogrywanie tych samych gier, różniących się zaledwie oprawą wizualną względem pierwowzoru, to od momentu publikacji pierwszych przecieków, bardzo się na nową produkcję zapaliłem. Z klasyczną wersją miałem styczność dopiero pod koniec 2000 roku, gdy udało mi się zakupić wersję kilkupłytową na Wrocławskiej Giełdzie Komputerowej. Oczywiście, że piraty, a jak!
Od pierwszego uruchomienia gry, przez dobre kilka kolejnych miesięcy ogrywałem tytuł każdą dostępną klasą, wyrabiając sobie opinię o metodykach umiejętności aktywno-pasywnych, statystykach postaci oraz zdobywanych podczas zabawy przedmiotach. Wraz z przyjściem dodatku Lord of Destruction rok później, stałem się posiadaczem wersji kolekcjonerskiej - tym razem oryginalnej, pozbawionej jakichkolwiek modyfikacji crakerskich. Poza tym od premiery wyszło wiele aktualizacji, które niekoniecznie były zgodne z wersją bazarkową. Aż strach pomyśleć, iż 20 lat temu ogrywałem jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą grę komputerową w mojej karierze. I choć na przestrzeni ostatnich lat, wpadły mi w ręce liczne modyfikacje do podstawki oraz wersja uzupełniająca na nowe systemy operacyjne, postanowiłem ponownie zanurzyć się w dobrze znany, choć nieco bardziej odświeżony świat sentymentu.
Beta w oparach kontrowersji
Oficjalna premiera remastera Diablo 2 z podtytułem Resurrected, łącząca w sobie podstawkę, dodatek LoD oraz liczne modyfikacje, dużymi krokami zbliża się do cyfrowego debiutu. Mimo iż oficjalnie serwery gry ruszą za miesiąc - 24 września, to od jakiegoś czasu trwała zamknięta beta dla osób, które zdecydowały się grę zakupić w preorderze. Dla tych, którzy postanowili skorzystać z możliwości automatycznego przypisywania kluczy na podczas streamów w serwisie Twitch, również czekała ciekawa nagroda - dostęp do zamkniętych testów. Zresztą co tu dużo gadać - również i ja przemęczyłem się (2 h 30 min) oglądając jak inni grają a licznik procentowy na koncie powolutku zbliżał się do 100%. Gdy określony czas dobił do końca, ja mogłem cieszyć się z darmowego dostępu do zamkniętej bety, raptem tydzień przed - dzisiejszym startem bety otwartej.
Jak mogliśmy przeczytać na wielu zewnętrznych portalach tematycznych, ostatnie wydarzenia w brudnej stajni Zamieci, spowodowały wewnętrzne niesnaski. Na jaw wyszły przykre wydarzenia w związku z nadużyciami względem piękniejszej części ekipy, nękanie, liczne manipulacje oraz seks-skandale. Taki gigant jak Blizzard początkowo nabrał wody w usta, tłumacząc się i broniąc, iż są to zwykłe pomówienia i zasłaniając się prawnikami, wszystko zamiótł pod dywan. Gdy gigant zauważył, iż skala problemu jest większa, niż zarządowi się początkowo wydawało, rozpoczęły się zwolnienia "winowajców", odszkodowania i chęć zatuszowania sprawy / zapłacenia odszkodowań. Na szczęście zadziałał inny schemat - równość zespołu.
Z firmy zaczęły odchodzić kluczowe jednostki, wiele zespołów rozpoczęło strajki, co odbijało się nie tylko na wizerunku marki, ale także wiele gier, utraciło całodobowe wsparcie techniczne. I mimo tego, iż w grze panował pracowniczy burdel, to przepięknie w tym okresie zachowali się sami odbiorcy tytułów producenta - gracze, streamerzy, współpracownicy, którzy widząc, co się dzieje, odmówili dalszej pracy na rzecz polepszania wizerunku firmy. Na dziś dzień temat nieco ucichł, choć wciąż pozostaje wiele niedomówień na tle jakościowej produkcji ze stajni Blizzard = Activision (CoD) oraz spraw związanych z dzisiejszą otwartą betą tytułowego Diablo 2. Być może kiedyś o tym napiszę ...
Zamknięte a otwarte testy
Gdy udało mi się otrzymać wcześniejszy dostęp do gry w zamkniętej becie, początkowo byłem zaskoczony kunsztem i zaangażowaniem zespołu pod względem mechaniki, podniesienia jakości audio-wizualnej oraz wydajności samej gry. Odrzucając na bok, niesmaczną sytuację firmy, ponownie zagłębiłem się w mroczny świat pana zniszczenia, przemierzając otwarty dla graczy Akt I oraz II z piątką znanych klas postaci na czele. Do dyspozycji graczy udostępniono barbarzyńcę, czarodziejkę, druida, paladyna oraz amazonkę. Zabrakło niestety zabójczyni oraz nekromanty, ale być może wymagali stosownego odświeżenia na oficjalną premierę.
Znaczących różnic między wersjami nie będzie - przez te kilka dni zamkniętej bety, mieliśmy możliwość przyjrzenia się nowemu, nieco usprawnionemu interfejsowi oraz sprawdzenia w praktyce całkiem bogatej funkcjonalności opcji gry. Tym razem oprócz skalowania do wysokich jakości graficznych, oddano nam do dyspozycji całkiem sporo funkcji dodatkowych. Jestem zdania, iż każdy wymagający gracz znajdzie coś dla siebie, tym bardziej iż w grze zaimplementowano również tryb Legancy, przerzucający nas za pomocą jednego przycisku do dawnej wersji gry, w której pikseloza potrafi zabić każdy monitor w rozdzielczości 4K.
Różnic w mechanice jest o wiele więcej, mimo iż to właśnie nowe tekstury oraz otoczka wizualna najwięcej zyskała na odświeżeniu. Postacie mienią się tysiącem detali, znacznie usprawniono poruszanie się postaci oraz walkę, czary posiadają przepiękne refleksy podczas rzucania ich we wrogów, a odbicia w kałużach deszczu, wprawiają w niemałe osłupienie - o niebo lepsze niż brak odbicia postaci w Cyberpunku 2077 hłe hłe :) Ogólnie rzecz biorąc to wciąż to samo, klasyczne Diablo, ale w potężnej konwersji, ratującej ją graficznie i wydajnościowo w 2021 roku. Grafika na ultra, 1440p, 125 klatek na sekundę oraz oryginalna wersja audio - choć nieco odpicowana - z klasyka, który miał premierę 20 lat temu! Miód na uszy z uszu!
Co nie zatrybiło?!
No cóż ... Oprócz niesmaku, który towarzyszy hejtowaniu marki ze względu na przytoczone powyżej oskarżenia, wczesna wersja gry cierpi na kilka drobnych i poważniejszych bolączek, trapiących w dzisiejszych czasach chyba każdą produkcję ze wczesnym dostępem. Pierwszym i chyba największym grzechem jest ciągłe podpięcie pod klienta BattleNet'u oraz stały dostęp do sieci. Większość danych z gry znajduje się na serwerze, więc gdy z naszej winy - lub ich - coś siądzie, to otrzymamy powiadomienie i hyc - gra wyskoczy do menu głównego. W związku ze sporym (o zgrozo) zainteresowaniu zamkniętej jak i otwartej bety i jak można było się spodziewać stanowiska Blizzarda, serwery działają pod wzmożonym obciążeniem. Możliwe są problemy z poprawnym dołączeniem do zabawy, wyrzucaniem z rozgrywki, sypaniem błędów jak z rękawa, lub w najlepszym wypadku lagi na poziomie 2‑6 sekund od krytycznego trafienia potwora w nerkę. Dziady włączyły samopodnoszenie złota ... choć może to i dobrze :)
Wydajność i sprawa wizualna stoją na bardzo wysokim poziomie, tłumaczenia również, choć mogą pojawić się drobne problemy z polską czcionką. Dosłownie w kilku przypadkach zgłaszałem błędy w dołączonym BugTrackerze i za każdym razem były one eliminowane. Jestem zdania, iż jak na betę przystało - mają szansę się wyrobić na premierę. Mimo drobnych oraz tych nieco poważniejszych problemów, niektórzy z nas - graczy, mogą mieć nieprzyjemne wrażenie "deja vu", podczas grania w odświeżoną produkcję. W moim przypadku był to niestety zawód. Spodziewałem się powrotu do korzeni, ponownego wkroczenia do Sanktuarium i obrobienia dupy Diabłu i jego skrabaciołemu koleżce. Mimo iż otrzymaliśmy produkcję okrojoną o połowę, pokazuje ona swój pazur na pewno nowym graczom, lub szaraczkom, którzy przez przypadek ogrywania cukierkowego Diablo 3, postanowili sprawdzić jego dwie poprzednie odsłony.
Mnie osobiście gra kupiła, ale tylko na samym początku. Wraz z podróżą do Lut Gholein, przemierzaniu piasku pustyni i walce z szybszymi niż w akcie I bestiami, gra zaczynała mnie pomału nużyć. Mając w pamięci dynamiczne granie za dzieciaka a teraz, widzę, że moja przygoda już się wypaliła. Nie ważne czy walczyłem z kowalem, Krwawą Orlicą czy wyrywałem nogę Wirtowi, podświadomie widziałem tą scenę w przeszłości. Wtedy było to ciekawe, teraz ... Ctrl+C, Ctrl+V. Jestem zdania, iż remastery to zło, odświeżanie starego kotleta na świeżym oleju, sprzedawanie zepsutych ryb nad morzem, dodawanie do sałatki z marchwi czosnku. I choć ilość ludzi myślącej podobnie jak ja jest dość sporo, to i tak jesteśmy zaledwie kropelką w morzu krwi wylewających się z wrogów Sanktuarium.
Clue podsumowania
Na tę chwilę nie jestem pewny czy zechcę w najbliższym czasie zakupić pełną wersję, tym bardziej patrząc na jej cenę rynkową i to jakimi uczuciami gra przywitała mnie w wersji beta. Najprawdopodobniej zaczekam aż wyjdą premiery, na jakie czekam, choćby z nowym Battlefieldem na czele i jego arcyciekawym trybie. Być może powrócę łoić skórę potworom z Tristram, uwalniając przy okazji Caina z okowów, ale jestem zdania, że nie zdarzy się to prędko. Jeśli jednak nie zraziły was powyższe wypociny, nieco znużonego remasterami gracza, to znajdźcie chwilkę na sprawdzenie w praktyce swoich wrażeń.
Wszystkich zainteresowanych odsyłam dziś do aplikacji BattleNetu, gdzie od godziny 19:00, startuje otwarta beta Diablo 2: Resurrected. Potrwa ona 3 pełne dni i zakończy się 23 sierpnia (poniedziałek) o godzinie 19:00. Do naszej dyspozycji są 2 akty, 5 klas postaci oraz całkiem sporo nowości i problemów technicznych w tle. Życzę Wam z tego miejsca szybkich serwerów, wolnych slotów oraz najmniejszego pingu, jaki tylko się uda osiągnąć. A jak zagracie, graliście lub macie podobną jak ja opinię o remasterach, dajcie znać w komentarzu.
Krwawego weekendu!Janusz instalujący Quake II RTX<b>*</b>
* - za darmo na GOG'u!