Ile honoru jest w For Honor
Kilka tygodni temu w walentynki, swoją premierę miało kolejne dzieło studia Ubisoft Montreal. For Honor - bo tak zwie się ich nowa gra, wrzuca nas w samo centrum brutalnego konfliktu między frakcją rycerzy, wikingów i samurajów. Tytuł postawiony głównie na rozgrywkę wieloosobową z opcjonalną kampanią dla jednego gracza lub dwóch w trybie kooperacji, już w fazie beta testów wywoływała skrajne emocje. Studio miało czas by wsłuchać się w głosy graczy i połatać odpowiednio grę. Myślę że im się to nawet udało, choć nie obyło się bez pewnych zgrzytów.
Wprowadzenie fabularne
Zanim zaczniemy zabawę, jesteśmy poproszeni o wybranie interesującej nas nacji oraz określenie parametrów naszego proporca - będzie on naszym znakiem rozpoznawczym podczas gry. Wybór nacji ma na celu wprowadzenie nas w jej mechanikę, przechodząc wymuszony samouczek, który od wersji beta w ogóle się nie zmienił. Następnie otrzymujemy możliwość zagrania w rozgrywkach wieloosobowych lub pod‑szlifowania zdobytych umiejętności w trybie kampanii. Osobiście polecam zainteresowanie się trybem fabularnym, głównie z dwóch powodów. Po pierwsze oswajamy się z obecnymi klasami i uczymy się nowych technik walki a poza tym otrzymujemy zestaw skrzynek, waluty oraz nowe wzory do naszego proporca.
Fabuła jest podzielona na trzy części. Każda z nich opowiada historię oddzielnej frakcji i skupia się na poznaniu mechaniki walki z niej związanej. Początkowo oswajamy się z systemem poruszania, walki i bloków stojąc po stronie opancerzonych rycerzy, przy okazji poznając tajemniczą wojowniczkę Apollyon. Wraz z wikingami ruszamy na krwawą krucjatę po zasoby naturalne, ucząc się postaw obronnych i korzystając z elementów otoczenia. Na samym końcu mamy możliwość sprawdzenia, jak sobie poradzimy wchodząc w skórę bardzo szybkich i sprawnych wojowników, jakimi są samurajowie. Za każdą wygraną misję otrzymujemy punkty doświadczenia odblokowujące dodatkowe umiejętności w trybie fabularnym oraz wspomniane wcześniej dodatki do gry wieloosobowej. Misji łącznie jest 18 a ich przejście nie powinno zająć więcej niż 7 godzin.
Toporna mechanika
Nie ważne czy gramy w kampanię fabularną czy w rozgrywkę wieloosobową, przyjdzie nam się zmierzyć z przeciwnikami korzystając z tej samej mechaniki strać bezpośrednich. Każda z klas używa broni białej, więc by zabić będzie trzeba podejść na odległość miecza. For Honor pozwala nam toczyć bitwy jako reprezentant jednej ze wspomnianych nacji. Trzeba wziąć pod uwagę iż nacje te od wielu pokoleń toczą zażarty bój, choć ich rozwój technologiczny ewidentnie zatrzymał się na okresie późnego średniowiecza. Każda z frakcji posiada 4 klasy, łącznie 12 wojowników. Każdy z nich posiada inne współczynniki ataku, obrony oraz zwinności. Dodatkowo wyposażony jest w inny oręż, umiejętności oraz sposób prowadzenia walki. Dzięki tej różnorodności każdy może znaleźć klasę idealną pod swój sposób grania.
System walki nazwany został Art of Battle. Charakteryzuje się on tym, że zaznaczając przeciwnika ukazuje nam się specjalna poza walki. Możemy w niej określić który z trzech kierunków ma być zablokowany w chwili zadania ciosu, lub z której strony ma zostać wyprowadzony atak. Obrona taka może zawsze w łatwy sposób zostać przełamana. Wystarczy użyć odpowiedniej umiejętności, flankować atak lub skorzystać z sekwencji - unik / atak. Każda postać może zadać dwa typy obrażeń - lekkie oraz ciężkie. Te pierwsze idealnie przysłużą się w przypadku szybkich i dynamicznych starć ze zwinnym przeciwnikiem, ciężkie w przypadku gdy cel jest nieruchomy lub oszołomiony. W innym przypadku wykonując zamach, odkrywamy nasze witalne punkty. System walki jest bardzo intuicyjny i sprawia wiele satysfakcji gdy walczymy 1 na 1 z przeciwnikiem. Do kuriozalnych sytuacji dochodzi jednak gdy gramy z kilkoma przeciwnikami którzy .... no cóż, nie mają honoru.
Nie jestem pierwszym, a zapewne też nie ostatnim graczem który uznał że system walki w rozgrywkach wieloosobowych jest dość kuriozalny. Człowiek zadaje sobie pytania - jak to możliwe że skąpo ubrany wiking przyjmuje na siebie taką ilość ataków jakby nigdy nic, samuraj z wielką łatwością tnie stal rycerzy, a Ci jakby nigdy nic biegają sobie po mapie w ciężkich zbrojach. Myślę że studio mogło zastosować nieco więcej kar do i tak niezauważalnego, paska wytrzymałości który diabelnie szybko się regeneruje.
Niehonorowa walka
Jeśli spodziewaliśmy się honorowych starć 1 na 1 w zabawie wieloosobowej to trafiliśmy w sedno. Gorzej jeśli przyjdzie nam zagrać w tryb 4 na 4, okazuje się w nim bowiem że pozostali gracze w nosie mają zasady atakując bez zastanowienia każdego napotkanego wroga - nawet takiego z którym po prostu nie mają szans. Podczas zabijania przeciwników, każdy z bohaterów otrzymuje punkty doświadczenia. Gdy zapełnimy odpowiedni pasek, aktywują się nam wybrane wcześniej, perki dla postaci oraz unikalne umiejętności. Każdorazowe ich użycie może mieć ogromny wpływ na końcowy wynik meczu, lecz trzeba mieć na uwadze fakt iż po ich użyciu, musimy odczekać pewną chwilę zanim się całkowicie zregenerują.
W rozgrywce wieloosobowej przyjdzie nam się zmierzyć w czterech trybach. Należy do nich Dominacja w której walczymy o terytorium, Pojedynek i potyczka to walka w stylu 1 na 1, Deatchmatch mówi sam za siebie a w wydarzeniach, będziemy mogli skorzystać w unikalnych misjach frakcji. Na mapie wyboru ukazane są też rozkazy, za których wypełnienie otrzymujemy dodatkowe nagrody w postaci funduszy, skrzyń z wyposażeniem oraz punktów doświadczenia. Najbardziej do gustu przypadł mi tryb Dominacji w którym wraz z naszymi towarzyszami mamy za zadanie odebrać przeciwnikowi kilka punktów terenowych. Starcia te są najczęściej w proporcjach 4 graczy na 4, uzupełnione kilkunastoma wojami pełniącymi rolę mięsa armatniego i prostego zarobku punktów doświadczenia. Mimo że nie są oni tak silni jak wrodzy bohaterowie, to podczas walki potrafią nas otoczyć i dla przykładu - przerwać manewr ataku. W pierwszej kolejności powinniśmy ich nieco zaorać a potem zabrać się za silniejszych przeciwników.
Niekiedy na planszy znajdziemy świecące na biało ikonki umiejętności. Są to dodatki, które możemy użyć w boju. Najczęściej dodają one czasowe wzrosty statystyk lub jednorazową umiejętność. Na kilku poziomach skorzystać będziemy mogli również z elementów otoczenia które mogą narobić chaosu w przeciwnej drużynie. Mimo prostego założenia walki drużynowej i tytułowego honoru w walce 1 na 1, w rozgrywkach wieloosobowych w których uczestniczy więcej niż dwóch graczy, bardzo często dochodzi do chaosu. Mam na myśli bezmyślne szarżowanie, przerywanie zaczętych walk oraz chamskie wtrynianie się w dobicie przeciwnika. A te wygląda bardzo efektownie, więc bardzo można się zdenerwować gdy ktoś je nam odbierze.
Wojownik do przebierania
Idąc z duchem czasu, Ubisoft nie mógł przejść obojętnie obok systemu personalizacji postaci. Ta jest bardzo rozbudowana i daje spore możliwości w wyróżnieniu naszego woja na polu walki. Wybierając interesującą nas klasę, możemy określić jej wygląd, ubiór, zestaw kolorów a nawet płeć. Tak! W tej grze możemy zagrać babo-chłopem. Przepraszam za tak bezpośrednie wyrażenie, ale płeć kobiety została wręcz uklepana na równi z mężczyzną - tyczy się to charakteru jak i sposobie poruszania się / walki. O tym jaką klasą gramy świadczyć będą niecodzienne kształty, wystające długie włosy a czasami również dość niecodzienny ryk. Bojowy, oczywiście.
Podczas walk otrzymywać będziemy nagrody w formie funduszy, punktów doświadczenia a niekiedy nawet w postaci nowych przedmiotów. Te można będzie ulepszać i wyposażać naszą postać. Zmienią one jej wygląd i dodadzą a nawet odejmą pewne statystyki. Ekwipunek należy dobierać ostrożnie, gdyż jego złe spasowanie może przekreślić nie jedną potyczkę w przyszłości. Dzięki funduszom zebranym w kampanii, będziemy w stanie wykupić dodatkowe klasy postaci, gdyż bazowo dostępne są tylko 3. Na pozostałe, będziemy musieli zapracować lub sypnąć nieco prawdziwej gotówki by wykupić takie we wbudowanym sklepie.
Pięknie i głośno
Twórcy w profesjonalny sposób podeszli do oprawy audio-wizualnej. Jest na czym zawiesić oko, a ilość detali i elementów otoczenia jest wręcz zatrważająca. Klimat jest w grze budowany właśnie dzięki zastosowaniu masy przedmiotów wyrażających daną frakcję, elementy szczególne - budynki, statki czy nawet ukazanie dalszych krain nadaje naprawdę fajnego smaczku. Sami bohaterowie stoją już na wysokim poziomie. Ich wykończenie, ilość elementów wyposażenia, blizny, zadrapania ... długo by wymieniać. Zresztą wystarczy popatrzeć na wykorzystane w recenzji zdjęcia. Pochodzą one z rozgrywki na platformie PC.
Podczas przechadzania się po fortach, egzotycznych krainach i lokalnych mieścinach, najbardziej odczuwalny jest brak cywili. W końcu są oni podstawą każdej nacji, a w grze jest ich brak. Rozumiem gdyby podczas gry powiedziane zostało co się z nimi stało, a tak wychodzi na to że na tych ziemiach rodzą się tylko sami wojownicy. Prócz 12 klas postaci i kilku rodzajów mięsa armatniego, w rozgrywce wieloosobowej nie zauważmy nikogo innego. W kampanii jest nieco inaczej, ale nie tak wiele jakbyśmy tego chcieli.
Ścieżka dźwiękowa to majstersztyk. Gdy podczas starć po raz pierwszy usłyszałem kilka wojennych kawałków, od razu przyszedł mi na myśl kadr z filmu Batman vs Superman, gdy pojawiła się Wonder Woman - idealnie wpasowany kawałek, kipiący siłą, pewnością siebie i odwagą. Tak jest też tutaj. Otrzymujemy niezły zastrzyk adrenaliny, wczuwając się w odgrywaną melodię. Same głosy postaci zostały bardzo dobrze przypasowane pod ich cyfrowe odpowiedniki, a i poukrywane w grze żarciki równie dobrze wypadają przy otoczce dramatyzmu i rzekomej brutalności.
Honor jeszcze na topie?
Pokładałem nieco większe nadzieje w nowej grze studia Ubisoft. Spodziewałem się większego spasowania klas i nieco bezpośredniej walki między przeciwnikami. Otrzymany produkt nie jest zły i dostarcza wiele godzin wspaniałej sieczki, ale jak można zauważyć nie wszystko zostało połatane jak należy od czasu premiery. Podczas wybierania rozgrywki w trybie wieloosobowym przyjdzie nam nieco dłużej poczekać, gdyż wyszukiwarka ma widoczne problemy ze spasowaniem drużyny. Kilka dni temu wyszła aktualizacja która rozwiązała w pewien sposób ten problem, ale dodała kolejny - tym razem następują spadki animacji podczas bardzo dynamicznych starć. Nic nie jest idealne, gdyż pamiętam ile trwogi czekało mnie gdy recenzowałem premierowego Asasyna. Na szczęście twórcy ostro wzięli się za łatanie produktu i od tego czasu widać konkretne zmiany. Jeżeli ktoś poszukuje dobrej gry z walką bezpośrednią to tytuł z całego serca polecę, ale dopiero gdy cena zacznie oscylować w okolicach stówy.