Skymaster Wheels 10 — definicja przyjemniejszej jazdy
31.03.2016 12:52
Prawie rok temu na łamach bloga opisywałem bardzo fajne urządzenie służące do transportu. YESdzik bo tak się nazywa, bardzo przypadł mi do gustu choć jego cena jak na polskie standardy wydawała i wydaje się wciąż o ciupińkę za duża. Mimo że od premiery urządzenia minęło już trochę czasu to jego cena nie spada poniżej 1999 zł. Producent tak wygórowaną cenę tłumaczy zastosowaniem wydajniejszej baterii oraz ulepszonych komponentów. Dało się też usłyszeć że w grudniu ubiegłego roku producent planował wydanie wersji z większymi kołami. Na oficjalnym kanale na Facebooku pokazano nawet zdjęcie nowego modelu. Szybko okazało się iż model ten tak prędko nie zostanie wydany na rynek, a w jego miejsce został wydany model V1 POWER który w stosunku do poprzednika cechuje się większą prędkością i kosztuje o 500 zł drożej. Szkoda ...
Przeglądając oferty firm dysponujących podobnymi urządzeniami transportowymi, natknąłem się na reklamę sieci MediaMarkt w której zauważyłem znajome urządzenie. Skymaster Wheels 10 to kolejne, tym razem większe urządzenie z serii elektrycznych deskorolek, różniące się od poprzednika kilkoma zmianami. Czy urządzenie z większymi kołami będzie przyjemniejsze w eksploatowaniu? Zapraszam do recenzji.
Co znajdziemy w pudełku
Wheel 10 otrzymujemy w kartonowym pudełku z rączką, przydatną do przenoszenia i tak sporo ważącego urządzenia. Na opakowaniu wyczytamy najważniejsze informacje o parametrach sprzętu w języku Angielskim, Niemieckim, Rosyjskim i Polskim oraz zapoznamy się z wizualnym konceptem urządzenia. Otworzywszy kartonowe wieko z rączką, znajdziemy kartę gwarancyjną, instrukcję obsługi oraz ukrytą w kartonowym pudełeczku ładowarkę sieciową wraz z zasilaczem.
Zanim weźmiemy się za opis urządzenia które znajduje się na spodzie kartonu, warto dodać kilka słów o instrukcji obsługi. Ta została przetłumaczona ogólnie dobrze, choć widać ingerencję komputerowego tłumacza gdyż niektóre zdania zostały udziwnione, niekiedy zmieniając ich treść w niezrozumiały bełkot i powtórzenia. Ciekawa informacja że instrukcja tyczy się wcześniejszego modelu z 6,5 calowymi kołami a o tym zawarta jest tylko informacja o parametrach. Przymykając oko na niektóre wzmianki oraz dość długą listę zasad bezpieczeństwa, wyjmujemy styropianowe ograniczniki i zabieramy się za recenzję tytułowego urządzenia.
Wheel 10 to większa wersja omawianego wcześniej YESdzika, a raczej wersja która miała mieć swoją premierę a do której "jeszcze" nie doszło. Od razu zauważymy 10 calowe koła poza pedałami a nie jak w przypadku YESdzika pod, co dodatkowo zwiększa jego szerokość. Na pierwszy rzut oka należy napisać iż urządzenie zostało wyposażone w niebieskie diody doświetlające umiejscowione po obu stronach każdego z pedałów. Bardzo dobry pomysł, głównie podczas jazdy po zmroku, choć te pełnią rolę ostrzegawczą niż oświetlają przed nami trasę. Terenowe koła z wentylem traktuję jako strzał w dziesiątkę, gdyż tym razem jak zejdzie nam powietrze nie będziemy musieli kupować nowych kół, tylko napompujemy je sami.
Włącznik urządzenia oraz gniazdo ładowania znajduje się na spodzie urządzenia, co wg. mnie może sprawić nieco trudności podczas uruchamiania elektrycznego jeździka, oraz sprawić problemy podczas podpinania dołączonej do zestawu ładowarki. Pomiędzy pedałami na stopy znajdują się powiadomienia LED o stanie baterii oraz informacja o stanie urządzenia, czyli podobnie jak w poprzednim omawianym modelu.
Specyfikacja techniczna
Wymiary — 650 x 280 x 270 mm Akumulator — Bateria litowo-jonowa Napięcie akumulatora — 36 V Pojemność baterii — 2‑4.4Ah Czas ładowania — 2‑3 godziny Zasilanie — AC 230V / 60Hz Zasięg — od 15 do 20 km (płaska powierzchnia) Prędkość — do 15 km/h Waga — 11,7 kg Udźwig — od 20 do 120 kg Kąt podjazdu — ok. 15‑20 stopni Powiadomienia dźwiękowe
Działanie a równowaga
Skymaster Wheel 10 podobnie jak YESdzik włączony, korzysta z sensorów i żyroskopów by skutecznie kontrolować nasz balans podczas poruszania się na urządzeniu. W momencie gdy pochylamy ciało w danym kierunku, sensory odczytują nasze zamiary wprawiając w ruch koła. Przez taki zabieg nie tylko nie tracimy równowagi ale dodatkowo wprawiamy go w ruch. Podobna zasada tyczy się skręcania, z tym wyjątkiem że by skręcić w lewo, wciskamy prawy pedał i na przemian. Obrót w miejscu następuje w momencie gdy oba pedały wciśniemy w innych do siebie kierunkach. Opanowanie tych manewrów wcale nie jest takie trudne a ich nauka trwa od kilku do kilkunastu minut.
Przed pierwszą przejażdżką warto zaopatrzyć się w wygodne buty — najlepiej z płaską podeszwą by móc lepiej wyczuć pedały na jeździku. Dla osób początkujących, obawiających się o swoje zdrowie zalecam założenie kasku oraz stosownych ochraniaczy na wrażliwe punkty ... choć będą one zbytecznym elementem ubioru, w momencie gdy dysponować będziemy zaufanym asekurantem. Przed wejściem na urządzenie musimy wiedzieć iż waga takiej osoby nie może być niższa niż 20 ani wyższa niż 120 kg, gdyż urządzenie może nie działać prawidłowo. Chodzi głównie o to by na pedały działała pewna siła. Jej brak lub nadmiar może spowodować nieprawidłowe działanie lub uszkodzenie pojazdu. Dobór powierzchni na której będziemy jeździć ma tu kluczowe znaczenie. Urządzenia takie są skierowane głównie na jazdę po płaskiej powierzchni więc osoby chcące go wykorzystać na leśnych wybojach, powinny sobie go odpuścić i zainteresować się czymś pokroju Wily X3. Najlepszymi miejscami do zabawy Wheel 10 będą asfaltowe alejki, boiska szkolne z gumową nawierzchnią oraz betonowe wnętrza budynków. Ogólnie jazda po płaskim jest wskazana.
Większe koła = większa zmiana?
Już od dłuższego czasu chciałem ponownie pobawić się na jeździku i wreszcie mam ku temu okazję. Mam za sobą kilka godzin śmigania po różnych nawierzchniach i choć same koła działają bez zarzutów potęgując przyjemność z jazdy to niestety nasunęło się kilka pytań. Po pierwsze — zabezpieczenia. Łatwo zauważyć można iż w tym modelu brak jest jakichkolwiek zabezpieczeń przed upadkiem lub obtarciem. W poprzednim omawianym przeze mnie modelu znajdowały się gumowe ochraniacze zapobiegające zniszczeniom które i tak wystąpią podczas nauki jazdy. Można byłoby je umiejscowić na spodzie błotników, gdyż wystarczy niekontrolowane zejście z urządzenia by te zaliczyły spore uszkodzenia. Zastosowany w modelu plastik jest dość dobrej jakości ale wystarczą 2‑3 wywrotki by ten zaczął się choćby szczerbić.
Druga sprawa tyczy się nieco za luźnego połączenia obydwu pedałów. W urządzeniu tym odpowiada za to metalowa rurka łącząca prawy pedał z lewym. Wyraźnie czuć brak oporu przez co dochodzi do nieciekawych sytuacji w których poruszając się na nierównym terenie jak np. na kostce brukowej, przy normalnej prędkości urządzenie może "samo skręcić" co oczywiście skutkować będzie kraksą. Przy mniejszych prędkościach nawet lekki nacisk na pedał będzie skutkował natychmiastową zmianą orientacji ruchu. Może z jednej strony to dobrze gdyż urządzenie jest przez to bardziej czułe, z drugiej natomiast może być nieco niebezpieczne dla osoby początkującej.
Ostatnia sprawa to koła. 10 cali to świetna sprawa, gdyż mimo zastosowania większych kół, zasada poruszania jest bez zmian. Jazda jest bardzo komfortowa a to głównie dzięki napompowanym kołom zwiększającym przyjemność z jazdy. Zapewne większość z Was zadaje sobie pytanie czy większe koła pozwolą nam na jazdę po leśnych ścieżkach. Producent wyraźnie odradza poruszanie się po takich trasach, gdyż każda nierówność może doprowadzić do upadku. Jeśli mówimy o płaskich, ubitych drogach leśnych pokrytych liśćmi, to mam dobrą nowinę - jedzie się wyśmienicie i płynnie. Nawet ok. 20 stopniowy podjazd nie zrobi na nas wrażenia. A wystający korzeń ... może popsuć całą zabawę.
Bateria, a czasy działania
Wbudowany w urządzenie akumulator wg. producenta starcza od 15 do 20 km ciągłej jazdy. Wynik ten uzależniony jest głównie od typu powierzchni po której się poruszamy oraz dodatkowych czynników takich jak kąt nachylenia czy bezczynność urządzenia. Zielona dioda baterii na urządzeniu oznaczać będzie iż jest naładowane i gotowe do pracy. Żółte światło sygnalizuje iż zasilanie jest niższe niż 50% a czerwona dioda LED zachęci nas do podładowania urządzenia. Podczas wyświetlania się czerwonej diody należy zaprzestać jazdy, gdyż może się ona skończyć nagłym zatrzymaniem co oczywiście nie będzie skutkowało miłym upadkiem.
Ładowanie akumulatora trwa od 2 do 3 godzin. Ten wystarczy podłączyć do gniazdka i do gniazda ładowania. Trzeba zwrócić uwagę iż trój-pinowy wtyk musi idealnie wejść w gniazdo ładowania, inaczej prąd nie będzie przekazywany do urządzenia. Prawidłowo podłączona ładowarka do urządzenia podczas ładowania zasygnalizuje czerwoną diodą. Zielona oznaczać będzie iż urządzenie zostało naładowane (zwrócić trzeba uwagę by bolec był dobrze włożony, inaczej lampka nie zmieni koloru). W moim przypadku ładowanie od 0 do 100% zajęło 2 godziny 23 minuty. Nie jest to długo, biorąc pod uwagę fakt iż pojazd ten jest w stanie przejechać na jednym ładowaniu ok. 18 km non stop.
Podsumowanie
Moje zdanie wiele się nie zmieniło. Wciąż uważam iż jeździki mają wielką szansę zabłysnąć na polskim rynku, tak jak ma to miejsce w Anglii lub w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście nie jest to urządzenie dla wszystkich i traktować je trzeba głównie jako zabawkę do poruszania się po płaskim terenie lub do promocji. Zbyt długa jazda może spowodować zmęczenie przy zbyt długim staniu na nim. Skymaster Wheel 10 to po prostu lepsza wersja jeździka z większymi kołami i z bardzo atrakcyjną ceną. Urządzenie to można kupić już za 1799 zł czyli o 200 zł taniej niż zwykły YESdzik. Trzeba niestety brać poprawkę na brak ogumienia na obudowie urządzenia co zwiększy ilość zarysowań i obtłuczeń plastiku.
Na koniec chciałbym gorąco podziękować firmie Skymaster za użyczenie jeździka do testów.