Komputer to nie wszystko...
19.08.2011 01:07
Nieliczni czytelnicy tego bloga zapewne zauważyli, brak zwyczajowych wpisów ze świata KDE. Uznałem, że stało się ono po prostu zbyt nudne i przerzuciłem się na Unity i GNOME Shell, aby poczuć ten dreszczyk emocji, kiedy używa się ekstremalnych środowisk graficznych. OK, żartowałem, aż tak zdesperowany jeszcze nie jestem. Tym miłym wstępem czas przejść do właściwej części tego wpisu. Oprócz komputerów (podobnie jak pozostali użytkownicy tego portalu) mam jeszcze jedną pasję. Mianowicie: Książka. Tak tak, ten zdaje się dla wielu relikt przeszłości to również moją pasja. I ośmielę się powiedzieć, że w starciu
ten pierwszy nie ma szans. Nie ma znaczenia czy jest podłączony do Internetu czy nie, dobra książka zawsze wygra. Jeśli szanowny czytelnik nie lubi podobnych klimatów, może pominąć dalszą część tego wpisu, która będzie de facto przeglądem najlepszych książek, autorów, które dane mi było poznać.
Początki
Dobra jestem sentymentalny, ale co mi tam. Pierwszą książką, która szczególnie mi się spodobała było W pustyni i w puszczy (istny hardcor). To jeszcze czasy podstawówki, potem było już tylko gorzej, Karol May (taki gościu co pisał o kowbojach i Indianach, nie będąc wcześniej w Ameryce). Najbardziej znany bohater jego powieści to chyba Winnetou, przez koneserów polskiego wina owocowego znany również jako "wino tu wino tam". Tutaj warto wspomnieć o ścisłych relacjach Indian amerykańskich i Linuksa. Każdy przecież wie, że Linux is like a wigwam, no windows, no gates only apache inside... No i oczywiście pierwsza książka z klasyki fantastyki: Hobbit, czyli tam i z powrotem Tolkiena. W zasadzie te książki rzutowały na całą resztę. Gwoli ścisłości, ja książki traktuje podobnie jak oglądanie filmów, seriali czy innych sprawiających przyjemność czynności. Ma mnie rozweselić, czasami zaskoczyć, powinna być wciągająca, dobrze jak fabuła trzyma się kupy. Lekkość pióra też ma swoje znaczenie. Książka ma za zadanie sprawić abym mógł przyjemnie, bez nadmiernego wysiłku intelektualnego, bez psychologicznych wtrąceń autora na temat jego światopoglądu, spędzić wolny czas. Czyli typowa beletrystyka rozrywkowa.
A teraz do rzeczy
Tutaj będzie już z górki, bo w tej części wpisu będę głównie wymieniał tytuły książek, tudzież autorów.
Fantastyka
(Mój ulubiony gatunek literacki)
Władca Pierścieni - absolutny klasyk, kto nie czytał nie powinien w ogóle się określać jako fana fantastyki. Nie ważne czy nam się podoba czy nie, tę książkę trzeba znać.
Pieśń Lodu i Ognia George'a R. R. Martina. Jeśli Tolkien jest nazywany ojcem klasycznej fantastyki to Martin wzniósł fantastykę na zupełnie nowy poziom (kwestią sporną jest, że niektórym się nie podoba). Jest tam wszystko co lubią tygryski: intrygi, krew (znaczy przemoc), sex, a w tle horda żywych trupów. Pomijam ciekawych bohaterów, interesujący sposób narracji, zawiła fabułę, bo to ma się rozumieć samo przez się.
Robert Anthony Salvatore i jego seria książek o Drizzt Do'Urden. Typowa fantastyka przygodowa, niemal bez przerwy coś się dzieje. Bardzo lekko, przyjemnie się czyta.
Warto również zerknąć
Ziemiomorze Ursula K. Le Guin
Przeczytałem jeszcze wcześniej niż Władcę pierścieni, bardzo dobra książka z wyraźnym bohaterem, ciekawie przedstawione kolejne etapy rozwoju postaci.
Miecz Prawdy Terry Goodkind
Jeśli pominąć czasem przydługie światopoglądowe i moralizujące wstawki autora, świetna powieść
Jednym zaklęciem Watt-Evans Lawrence - bardzo ciekawa powieść, w sam raz na poprawę humoru, bardzo polecam.
Akcja
(Tym słowem określam wszystkie książki przygodowe, sensacyjne, szpiegowskie itp)
Wilbur Smith
Jeśli ktoś lubi książki przygodowe, egzotyczne klimaty (zwłaszcza afrykańskie), szczególnie polecam Sagę rodu Courteneyów i Cykl egipski.
Clive Cussler
Autor książek przygodowo-sensacyjnych, ze swej strony gorąco zachęcam do przeczytania serii Dirka Pitta.
Tom Clancy
Autor Polowania na Czerwony Październik, stworzył postać Jacka Ryana, na postawie jego powieści powstało kilka gier komputerowych, że wspomnę tylko o serii Splinter Cell. Więcej książek nie pamiętam, za wszystkie przeczytane a nie wspomniane serdecznie żałuję i obiecuję jeszcze o nich wspomnieć (jak nie zapomnę). Jeśli kogoś zainteresował ten wpis to dobrze, jeśli nie to nie ma się o co bać, bo wkrótce powrócę do tematyki do tej pory prezentowanej na tym blogu (niech tylko skończę Dance with Dragons). Na zakończenie ostrzeżenie, niektóre książki potrafią naprawdę wciągnąć.