Apple podaje wyniki finansowe za trzeci kwartał fiskalny 2018 roku
01.08.2018 | aktual.: 02.08.2018 12:49
Zgodnie z tradycją i obowiązkiem, Apple wczoraj (a raczej dziś w nocy) zaprezentowało swoje wyniki finansowe obejmujące trzeci kwartał fiskalny. Ci którzy liczą, że jest jednak źle i albo choćby gorzej niż rok temu, mogą w tym miejscu przerwać lekturę, ale zacznijmy od początku.
W raporcie finansowym obejmujący dugi kwartał fiskalny prognozowano, że w trzecim kwartale przychody będą kształtowały się na pomiędzy 51.5 mld USD a 53.5 mld USD. Były to całkiem optymistyczne prognozy, gdyż w analogicznym okresie ubiegłego roku Apple zaraportowało przychody na poziomie 45.4 mld USD. Dość odważnie, o 6 mld więcej niż rok temu. Udało się?
Pytanie to wbrew pozorom nie jest pozbawione sensu. Dość często można spotkać się z opiniami, że nowe produkty Apple nie sprzedają się tak jak życzyliby sobie tego akcjonariusze Apple. Że nowe telefony nie wywołują już efektu „wow”, a produkty konkurencji poważnie zagrażają firmie. Na szczęście nic z tych złych prognoz się nie sprawdza.
Jak wynika z bieżącego raportu finansowego, Apple może pochwalić się przychodem na poziomie 53.3 mld USD a więc jest to wynik niemal idealny, pod górną porzeczką prognoz z ubiegłego kwartału. Dość istotnym jest fakt, że to wynik o 17% lepszy niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Także zysk netto jaki Apple osiągnęło w trzecim kwartale fiskalnym 2018 roku jest dużo wyższy niż rok temu, a 11.5 mld USD (2018 r.) wobec 8.17 mld USD (2017 r.) musi robić wrażenie. To wzrost na poziomie 40% !!!
Tradycyjnie już największe przychody pochodzą z rodzimego, amerykańskiego rynku. Amerykanie i Kanadyjczycy zapewnili Apple przychody na poziomie 24,5 mld USD i jest to wzrost o 20% w stosunku do tego samego okresu w 2017 roku. Również tendencję wzrostową odnotowano w Europie. Produkty z logiem nadgryzionego jabłuszka sprzedają się w Europie bardzo dobrze, a znalazło to odzwierciedlenie w przychodach na poziomie 12.1 mld USD z rynku europejskiego.
Pewnym zaskoczeniem mogą być przychody uzyskane na terenie Chin. To rynek potężny i ważny dla każdego, globalnego producenta bez względu na to, co produkuje i sprzedaje. W dziedzinie elektroniki, to niezwykle ciężki rynek, wymagający dostosowania do niego swoich produktów i wymagający sporej walki z lokalnymi, tańszymi producentami. Rynek chiński od lat jest bardzo ważny dla Apple i kalifornijska firma bardzo stara (czasem chyba aż za bardzo) się, aby przypodobać się mieszkańcom Państwa Środka. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem Tim Cook może pochwalić się sukcesem. Sprzedaż produktów Apple na ternie Chin zapewniła przychody na poziomie 9.5 mld USD i jest to wzrost o 19%. Kolejny rynek – Japonia to stały i bardzo pewny element w arkuszach finansowych Apple. Produkty Apple w Japonii sprzedają się bardzo dobrze, a sami Japończycy darzą je też chyba sporym sentymentem i zaufaniem. Przełożyło się to na przychody w wysokości 3.8 mld USD i nieznacznym, bo 7% wzrostem w stosunku do ubiegłego roku. Jednak ów nieznaczny wzrost nie jest absolutnie żadnym powodem do zaniepokojenia, gdyż rynek japoński od lat jest po prostu stały z niewielkimi wahaniami. Ba, owe 7% to jednak ciągle wzrost a nie spadek przychodów.
Na ostatnim miejscu znajduje się reszta krajów azjatyckich i kraje Pacyfiku. To niezbyt wielki rynek (no może poza Australią i Nową Zelandią), jednak rynek o który Apple dba jak może. W omawianym okresie przychody z tego rejonu osiągnęły 3.1 mld USD i jest to o 14% lepszy wynik niż rok temu.
Ostatnie propozycje Apple w zakresie telefonów komórkowych wzbudziło wiele dyskusji. Modele 8 i 8 Plus okrzyknięto odgrzewanymi kotletami, a flagowy model X ceowym szaleństwem na które niewiele osób się zdecyduje. Przyznam, że i ja zastanawiałem się nad tym, ile modeli X znajdzie swoich nabywców. Okazało się, ze całkiem sporo. Apple nie podaje szczegółowych informacji na temat sprzedaży poszczególnych modeli, ale jeśli wziąć pod uwagę, że ilość sprzedanych telefonów (41.3 mln szt.) jest o zaledwie 1% wyższa niż rok temu, natomiast przychody z ich sprzedaży (29.9 mld USD) są wyższe niż rok temu o 20% nie trudno o wniosek, że najdroższe modele sprzedają się bardzo dobrze. W świetle tych wyników warto spojrzeć na toczącą się od kilku miesięcy, dość jałową dyskusję na temat następcy modelu SE. Jedna z ostatnich, nieoficjalnych informacji mówiła, że Apple miało pomysł na tego typu telefon, lecz ostatecznie zrezygnowano z tego projektu. W świetle podanych wyników sprzedaży, Apple nie potrzebuje w swojej ofercie modelu SE ani jego następcy. Jeszcze rok temu wiele osób twierdziło coś wręcz przeciwnego, czekając na kolejną wersję SE, jednak rynek chyba bezlitośnie zweryfikował te teorie. Telefony z małymi wyświetlaczami odchodzą do historii.
Z uwagą patrzę na to, co dzieje się na rynku tabletów. Tak naprawdę rynek ten zginął. Tablety zastąpione przez komputery hybrydowe, a na placu boju pozostało Apple i chyba Microsoft ze swoimi Surface. Sprzedaż iPada od przez pewien czas się kurczyła i prognozowano powolną agonię tego urządzenia. Pomysłem Apple były iPad mini oraz całkiem spory, 12” iPad Pro który miał konkurować z linią Surface proponowaną przez Microsoft. Obydwa urządzenia mają swoich zwolenników i przeciwników ale nie da się polemizować z tym, że jeśli ktoś chce i potrafi wykorzystać ich potencjał, są to naprawdę świetne urządzenia. W trzecim kwartale fiskalnym 2018 roku Apple pochwaliło się sprzedażą 11.5 mln iPadów, co dało przychody na poziomie 4.7 mld USD. Choć ilość sprzedanych egzemplarzy iPada jest nieznacznie, bo o zaledwie 1% wyższa niż rok temu, przychody z tytułu jego sprzedaży są niestety niższe o 5%. Łatwo stąd wywnioskować, że najlepiej sprzedają się budżetowe iPady Pro.
Komputery Apple wzbudzają ostatnio wiele kontrowersji. Nie można im odmówić pewnych pomysłowości, jednak bez wątpienia niektóre założenia poczynione w fazie ich projektowania, wzbudzać mogą niezadowolenie. Użytkownicy coraz częściej krytykują modę na ograniczanie dostępnych złącz i ograniczenia konstrukcyjne, takie jak brak możliwości rozbudowania pamięci RAM i pamięci masowej. Chyba to ma dość istotny wpływ na pierwszy od wielu, wielu lat spadek ilości sprzedanych komputerów Mac. W omawianym okresie Apple sprzedało 3.7 mln komputerów i jest to wynik o 13% gorszy niż rok temu. Jeśli Apple nadal postrzega się jako jednego z wiodących producentów komputerów, to wynik ten musiał zaboleć. Wydaje mi się, że także i zarząd Apple od pewnego czasu zdaje sobie sprawę z tego, że nie tędy droga. Już jakiś czas temu pisałem o ukłonie w kierunku rynku Pro i tworzeniu Mac Pro wraz z jego przyszłymi użytkownikami, a ostatnie pogłoski mówią, że niedługo na rynku pojawi się nowy Mac Mini z pewnymi możliwościami rozbudowy. Mam nadzieję, że i w stosunku do komputerów przenośnych Apple postanowi choć trochę zrewidować swoją politykę.
Usługi to dział przychodów na który szczególnie czekałem. Dlaczego? Omawiany okres to pierwszy kwartał w którym Apple Pay zaczęło działać w Polsce i to zaczęło działać z prawdziwym przytupem. Polski rynek finansów znany jest z tego, że wszelkie nowinki technologicznie dość szybko trafiają do naszych portfeli i urządzeń. Dość szybko przyswoiliśmy sobie rozmaite wersje karty, kont bankowych, płatności zbliżeniowych i płatności na telefon. Krótko mówią, Polacy chętnie przyswajają nowinki i chętnie z nich korzystają. Decyzję o wprowadzeniu Apple Pay podjęło zaledwie sześć polskich banków, a te które się nie zdecydowały, teraz mogą tylko pluć sobie w brodę. Apple Pay w Polsce okazało się prawdziwym hitem i choć w kraju nad Wisłą jest więcej słuchawek z Androidem, to jednak płatności urządzeniami Apple zdeklasowały Google Pay dostępne na platformie Android. Dział usługi to jednak też sprzedaż Apple Care oraz przychody związane z serwisem urządzeń Apple, licencji oraz sprzedaży oprogramowania, muzyki, filmów, książek i wszystkiego tego, co można kupić u Apple. Usługi od pewnego czasu stały się bardzo ważnym filarem finansowym firmy z Cupertino, a bieżące wyniki tylko to potwierdzają. W omawianym okresie przychody z tytułu usług wyniosły aż 9.5 mld USD i jest to o 31% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Na marginesie powiem, że to wynik o 0.3 mld lepszy niż w poprzednim kwartale, a więc gdzieś w tym 0.3 mld mieści się też Apple Pay w Polsce. W tej kategorii mieści się Apple Music, a na tym polu Apple nie musi oglądać się na konkurencję. Na terenie Ameryki Północnej i Japonii Apple ma więcej subskrybentów niż konkurencyjny Spotify.
Ostatnią pozycją są inne produkty. W dziale tym znajdują się produkty innych producentów, których dystrybutorem jest Apple. Są tam też produkty Apple które z różnych przyczyn nie doczekały się własnej „szufladki”. Tak więc znajdziemy tam iPoda (kto jeszcze o nim pamięta), Apple Watch, Apple TV, resztki urządzeń sieciowych Apple (niestety), HomePod, paski do zegarków i różne inne dyrdymały w tym ukochane adaptery do wszystkiego. To wszystko wygenerowało przychody na poziomie 3.7 mld USD i jest to wynik lepszy niż rok temu o 37% - całkiem sporo. Bez wątpienia za takim wzrostem stoi coraz lepsza sprzedaż zegarków Apple. Podczas konferencji stwierdzono, że sprzedaż Apple Watch wzrosła o 40% w ciągu bieżącego roku. Czy duży wpływ na to ma HomePod? Nie mam pojęcia. Apple TV też nie jest jakimś hitem sprzedaży na naszym rodzimym, polskim rynku. Nic dziwnego. Oferta mocno ukierunkowana na amerykański rynek nie sprawdza się w polskich realiach na tyle, by Apple TV stał się hitem. Jednak sytuacja ta wygląda odmiennie na terenie USA, gdzie coraz więcej dostawców telewizji i innych treści wybiera Apple TV jako swoisty dekoder. Co prawda nie podano jak wysoka jest sprzedaż Apple TV, jednak stwierdzono, że wzrost jest dwucyfrowy. Nawet jeśli to jest tylko 10%, nie jest źle. Ogólnie, urządzenia Wearables do których Apple zalicza Apple Watch, słuchawki AirPods i produkty Beats dały Apple 10 mld USD przychodu w ciągu ostatniego roku. Dla wielu firm to wynik będący marzeniem, dla Apple to tylko część biznesu.
Jak widać z powyższego, Apple nadal trzyma się mocno i o kondycję finansową nie ma się co martwić. Apple sceptycy jeszcze długo będą musieli czekać na upadek firmy, albowiem firma w gotówce posiada skromne 244 mld USD to o 23 mld USD mniej niż rok temu. Powód do niepokoju? Nic podobnego. Od pewnego czasu Apple skupuje swoje papiery dłużne dzięki czemu maleje zadłużenie firmy. Zadłużenie to spadło ze 122 mld USD do 115 mld. W samym omawianym kwartale Apple też skupiło własne akcje na kwotę 20 mld USD.
Na sam koniec warto przyjrzeć się prognozom dotyczącym kolejnego raportu finansowego. W czwartym kwartale fiskalnym Apple spodziewa się przychodów na poziomie 60‑62 mld USD, co jest znowu dość odważną prognozą, gdyż w czwartym kwartale 2017 roku przychody Apple wyniosły 52.6 mld USD.
Na zaraportowane wyniki finansowe bardzo pozytywnie zareagowały rekiny giełdowe, windując akcje Apple ponad historyczne wartości. Wartość akcji Apple przekroczyła 200 USD, a kapitalizacja firmy wyniosła 988 mld USD.