Chromebook na co dzień — część 1 Samsung Chromebook
Tu przed świętami zadzwonił do mnie kolega, który z racji prowadzonego biznesu przynajmniej dwa razy w roku podróżuje pomiędzy Polską a USA. Otóż ma on w zwyczaju tuż przed powrotem do kraju, odwiedzać różne wyprzedaże sprzętu elektronicznego, na których można kupić w dużo niższych cenach rozmaitą elektronikę użytkową. Tym razem przywiózł Chromebooka, jednak sprzęt ten zupełnie nie spełniał pokładanych w nim oczekiwań, tak więc dostałem możliwość testowania Chromebooka. Bardzo ucieszyła mnie taka możliwość, albowiem ten egzotyczny nieco sprzęt wzbudzał we mnie tyle samo zainteresowania co i wątpliwości dotyczących sensu jego istnienia. Tak więc postanowiłem zobaczyć, czy Chromebook to narzędzie umożliwiające normalne funkcjonowanie, czy też jest to tylko gadżet, który umrze śmiercią naturalną. Żeby było trudniej, na kilka tygodni odstawiłem zupełnie mojego MacBooka i postanowiłem, że Chromeboook stanie się jedynym moim mobilnym urządzeniem w codziennej pracy.
Sprzęt
Początkowo postanowiłem nie opisywać specjalnie samego sprzętu, bo nie jest to żaden z ostatnich modeli. Jednak uważam, że pominięcie tego opisu byłoby wielką niesprawiedliwością wobec.... Samsunga.
W moje ręce trafił Chromebook Samsung model XE303C12-A01US. Jest to chyba pierwszy Chromebook koreańskiego giganta elektroniki, który trafił na rynek końcem 2012 roku. Zanim jednak przejdę do jego szczegółowego opisu, warto wyjaśnić co oznaczają owe skomplikowanie i przyznam, mało czytelne skróty. Oznaczenie XE303C12 oznacza konkretny model (pojawia się w opisach jako Samsung Series 3) wyposażony w 12" wyświetlacz. Ważniejsze jest oznaczenie po znaku "‑". Litera "A" oznacza model wyposażony tylko w kartę WiFi (modele z modemem 3G mają oznaczenie H), natomiast oznaczenie US oznacza amerykańską wersję klawiatury w jaką został wyposażony produkt Samsunga (można spotkać jeszcze UK, DE itd).
Samsung XE303C12-A01US dane techniczne:
- Procesor: Samsung Exynos 5 Dual taktowany 1.7 GHz z 1 MB pamięci Cache L2
- Układ graficzny: czterordzeniowy układ Mali T-604MP o mocy obliczeniowej 2.1 gigapixela na sekundę.
- Wyświetlacz LED o przekątnej 11.6" z antyodblaskową powłoką i rozdzielczości 1366 x 768. Ustawienie umożliwia zwiększenie rozdzielczości do 1536 x 864, ale obraz wówczas jest trochę mniej czytelny.
- Pamięć: DDR3L o wielkości 2 GB pamięci RAM współdzielonej z układem graficznym, bez możliwości rozbudowy.
- Pamięć masowa o pojemności 16 GB eMMC (SanDisk SDIN7DU2-16G NAND Flash), bez możliwości rozbudowy
- Złącza: 1 port USB 2.0 oraz 1 port USB 3.0, port HDMI oraz port na karty SD/SDHC/SDXC.
- Wejście/wyjście audio 3.5 mm jack, umożliwiające podpięcie słuchawek z mikrofonem.
- Wbudowana kamera 0.3 MP
- Łączność: karta WiFi 802.11 a/b/g/n
Nawet osoba tak rozpuszczona przez wzornictwo Apple jak ja musi przyznać, że Samsung Chromebook jest ładny. Obudowa w całości wykonana jest ze srebrnego plastiku, rzecz w tym, że do momentu dotknięcia odnosiłem wrażenie że to aluminium. Zewnętrzna pokrywa komputera posiada srebrne, wytłoczone litery z nazwą producenta - SAMSUNG, natomiast w jednym z rogów umieszczono charakterystyczne, kolorowe, logo przeglądarki Chrome.
O ile na całej powierzchni komputera nie ugina się szczególnie mocno, o tyle wszelkie zaślepki (gniazda SIMM i gniazda SD) są zwyczajnie miękkie i zdają się być zbyt delikatne. Omawiany Chromebook pewnie już niejedno w życiu widział, mimo to na jego powierzchni doliczyłem się tylko dwóch, wyraźnych rys świadczących o tym, że obudowa wykonana jest z plastiku, a nie z aluminium. Imponuje grubość Chromebooka, wynosząca w najgrubszym miejscu zaledwie 1,75 cm. Jest to nieco więcej niż nowy MacBook (1,31 cm), jednak grubość Chromebooka jest porównywalna z ówczesnym mu MacBookiem Air 11" (1,70 cm). Komputer może pochwalić się także bardzo niewielką wagą, wynoszącą skromne 1,1 kg, a więc masą zbliżoną do ówczesnego mu MacBooka Air 11" (1.08 kg). Przyznam się, że gdy zajął on w plecaku miejsce MacBooka Pro, po wyjściu z biura, już w samochodzie sprawdzałem, czy przypadkiem mój plecak nie jest pusty. Jedyne co w wyglądzie zewnętrznym może wzbudzać pewien drobny niesmak, to garb ukrywający zawiasy.
Spód komputera jest jednolicie gładki. Aby dokonać ewentualnej wymiany baterii, należy odkręcić dolną obudowę (9 śrub). Na dolnej obudowie znajdziemy też cztery, solidne, gumowe nóżki, otwory na głośniki oraz otwór do tzw. twardego resetu.
Niezbyt udane jest rozmieszczenie złącz na obudowie komputera. Na szczęście krawędź od strony użytkownika Samsung pozostawił czystą (nienawidzę tych galeryjek z diodami od frontu, wajch do włączania Bluetooth czy WiFi i "zmyślnie" ukrytych portów USB czy gniazd słuchawkowych). Na lewej krawędzi komputera znajduje się klapka zakrywająca złącze kart SD oraz gniazdo słuchawkowo-mikrofonowe. Prawa krawędź, podobnie jak front pozostała czysta.
Z tyłu komputera znajduje się gniazdo ładowania, porty USB, gniazdo HDMI oraz port na kartę SIM (w moim modelu jest tam tylko nieco zbyt luźna zaślepka). Tak więc wpięcie jakiegokolwiek urządzenia do gniazda USB czy zasilania wymaga albo przymknięcia klapy (wówczas komputer się usypia) albo podniesienia się z krzesła i niezbyt wygodnego manewrowania "na zapleczu" Chromebooka. Zaskakuje niewielka dioda umieszczona obok gniazda ładowania. Ma ona odzwierciedlać tryb ładowania (kolor czerwony lub zielony). Jednak przy otwartym wyświetlaczu dioda pozostaje zupełnie niewidoczna, ba... jest niewidoczna nawet gdy klapa komputera jest zamknięta.
Po otwarciu klapy komputera, podobieństwo do MacBooka Air wydaje się jeszcze większe, choć klawiatura Chromebooka zdecydowanie różni się od tych, jakie montują producenci laptopów PC czy jakie montuje Apple. Samsung w swoim Chromebooku zastosował bardzo wygodną, czarną klawiaturę wyspową, na której wygoda pisania nie odbiega od tego, do czego przyzwyczaiły mnie klawiatury Apple, wydaje się być tylko nieznacznie głośniejsza niż ta w MacBooku Pro. Szkoda, że klawiatura nie jest podświetlana, jednak nie poczytuję tego Samsungowi za wadę, w końcu to naprawdę budżetowy komputer. Nieco inny jest układ klawiatury w Chromebooku, co wynika z jej dopasowania do systemu operacyjnego Chrome OS. Nie znajdziemy tu klawisza "Windows" czy "Jabłuszka". Jego miejsce "wchłonął" nieco dłuższy, lewy klawisz ALT.
Na klawiaturze Chromebooka nie znajdziemy także klawiszy funkcyjnych "F". Klawisze funkcyjne mają ściśle przyporządkowane funkcje, częściowo zintegrowane z działaniem przeglądarki, która jest najważniejszym elementem Chromebooka i jego oprogramowania systemowego. Tak więc klawiatura zawiera klawisz cofnięcia strony i wyświetlenia strony kolejnej (zupełnie jak strzałki w przeglądarce), klawisz odświeżenia (ma on działanie jak analogiczny guzik w przeglądarce, ale w odpowiedniej kombinacji służy on także od wprowadzenia komputera w tryb recovery). Ponadto występują dwa przyciski znane z desktopowych aplikacji - maksymalizacja i minimalizacja okna. Pozostałe przyciski funkcyjne związane są już ściśle ze sprzętem komputera, a więc ściemnianie i rozjaśnianie ekranu, kontrola natężenia dźwięku oraz przycisk włączania, wyposażony w niewielką diodą odzwierciedlającą stan komputera - świeci - włączony, nie świeci - wyłączony lub delikatnie pulsuje gdy komputer jest uśpiony. Zupełnie jak w MacBookach, zanim Apple postanowiło to zepsuć. Z pewnością dla wielu użytkowników Chrome OS zaskoczeniem będzie spory klawisz wyszukiwania, umieszczony w miejscu tradycyjnego Caps Lock.
Kolejnym, ważnym elementem jest trackpad komputera. Nie ma on co prawda owej szklanej powłoki w jaką swoje trackpady wyposaża Apple, jednak jest dosyć przyjemny w użytkowaniu. Jak na komputer tej wielkości, ma on całkiem wystarczające rozmiary - 55 x 105 mm, a więc porównywalny z MacBookiem Air 11" (63 x 106 mm). Trackpad Chromebooka rozpoznaje także całkiem sporo gestów i choć do tego co oferuje Apple ciągle mu daleko. Znalazły się tu jednak gesty najczęściej używane podczas surfowania w necie i podejrzewam, że większości przeciętnych użytkowników Chromebooka ta ilość i ich rodzaj w zupełności wystarczy. Chrome OS umożliwia rozpoznanie dotknięcia dwoma palcami jako prawy klawisz myszy, przewijania stron - góra, dół, lub poprzednia, następna. Bardzo ucieszyła mnie możliwość ustawienia przewijania odwrotnego (tzw. australijski) trackpada do jakiego przyzwyczaiło mnie od lat Apple. Zazwyczaj w komputerach z Windows i współczesnych produktach Apple, przesunięcie palcami po trackpadzie w dół, przesuwa stronę w dół. Tymczasem Apple jakiś czas temu stosowało system odwrotny. Przesuwanie palcami w dół powoduje przesuwanie strony do góry. Cóż, przyzwyczajenie jest ogromne i brak możliwości zmiany tego gestu zawsze powoduje u mnie dyskomfort na komputerach z Windows i wyciągniętych z pudełka, nowych MacBookach, w których odrazu zmieniam to ustawienie. Trackpad Chromebooka nie posiada wydzielonych przycisków i podobnie jak ma to miejsce w produktach Apple, fizyczne naciśnięcie przycisku następuje po naciśnięciu odpowiednio lewej, lub prawej, dolnej części trackpada.
Wyświetlacz Chromebooka raczej nie może konkurować z wyświetlaczami komputerów górnej półki, ale też bez trudu znajdziemy na rynku zdecydowanie gorsze jakościowo produkty. Producent deklaruje, iż oferuje on luminację na poziomie 200 nitów. Nie miałem tego jak osobiście zmierzyć, jednak testy znalezione w sieci wykazują, że średnia luminacja dla Samsung Chromebook to 213 nitów (zakres od 198,2 do 227,4). Odwzorowanie kolorów jest nieco inne niż to, do czego przyzwyczaił mnie Samsung w swoich produktach, lubujący się w delikatnym "podbijaniu" temperatury kolorów. W Chromebooku kolory są bardziej stonowane i może trochę czasem zbyt "zalatujące" szarością. Niemniej nie zapominajmy, że Chromebook to narzędzie dla internautów, a nie dla grafików. Na plus wyświetlacza należy zaliczyć powłokę antyodblaskową, która przyzwoicie wywiązuje się ze swoich zadań. Reasumując, grafik będzie rozczarowany ekranem Chromebooka, a internauta powinien być zadowolony zarówno z jakości wyświetlanego obrazu jak i z powłoki antyodblaskowej.
Ekran otoczony jest matową, srebrną ramką wykonaną z takiego samego plastiku jak cała obudowa komputera. Jedynie pas dolny, z napisem SAMSUNG wydaje mi się nieco zbyt szeroki tym bardziej że, unosi go widoczny zawias. Ta część zdaje się być nieproporcjonalnie duża w odniesieniu do pozostałych, widocznych elementów komputera. W górnej części umieszczono wbudowany mikrofon, kamerę, diodę sygnalizującą pracę kamery oraz czujnik natężenia światła. Co prawda Samsung w instrukcji twierdzi, że odpowiada on także za regulację podświetlania wyświetlacza, jednakże nie zauważyłem, aby komputer w jakikolwiek sposób samodzielnie sterował tym parametrem. Cieszy też solidna gumka wzdłuż górnej krawędzi wyświetlacza, zabezpieczająca matrycę przed odciskami ze zbyt ciasno przylegających klawiszy. Testowany Chromebook ma już dokładnie trzy lata (data produkcji - styczeń 2013), jednak daremnie szukać na jego ekranie śladów odciśniętych klawiszy. Jeśli jestem już przy ekranie, jedynym elementem jaki budzi moje wątpliwości są zawiasy. Stawiają one odczuwalny opór podczas otwierania dzięki czemu klapa z matrycą nie ma skłonności do chwiania się. Niestety, opór ten podczas otwierania jest też odczuwalnie nierównomierny. Być może jest to jednak przypadłość tego, konkretnego egzemplarza.
Nie wypada zapomnieć o całkiem wydajnej baterii jaką umieszczono w komputerze. Posiada ona pojemność 4080 mAh i jak wynika z informacji producenta, może zapewnić do 7 godzin pracy komputera. Oczywiście czas pracy zależy od sposobu wykorzystania komputera, jednakże moje doświadczenia wykazują, że komputer bez trudu wytrzymuje 5‑6 godzin dość intensywnej eksploatacji a pamiętajmy, że testowany model ma już prawie trzy lata. Czarny, niewielki i moim zdaniem zupełnie nie pasujący do komputera zasilacz, choć wygląda na produkt bazarowy i mocno się nagrzewa, potrafi naładować baterię komputera w niecałe 2 godziny (1:30 jeśli komputer jest nie używany). Za plus można uznać fakt, że jest to zasilacz uniwersalny 110/220 V, a w dodatku po zakupieniu odpowiednich kabli umożliwia użycie także tak egzotycznych dla nas gniazdek jakie zamontowali w swoich ścianach Anglicy czy Amerykanie.
Ponieważ komputer posiada tylko i wyłącznie chłodzenie pasywne, nic nie zakłóci nam możliwości odtwarzania na komputerze muzyki, a trzeba przyznać, że Samsung i tu nie ma powodu do wstydu. Dwa, niewielkie głośniczki o mocy 1.5 W nie umożliwią nam zrobienie na Chromebooku prywatki, jednakże jeśli muzyka nie gra nadmiernie mocno, oferują bardzo przyzwoity dźwięk z wyraźnym podziałem stereo (doskonale słychać, z której krawędzi komputera dobiega dźwięk). Jedyną uwagą jaką można mieć do wbudowanego zestawu audio, to trochę przytłumione basy, ale z próżnego i Samsung nie naleje, a niewielkie i cienkie głośniki nie są w stanie oszukać praw fizyki. Jednak owa skromność basów nie jest na tyle duża, by zniechęcać do słuchania muzyki podczas pracy, wręcz przeciwnie. Przy głośności nie przekraczającej 50% (to natężenie nie głośne, ale już przeszkadzające w pracy), dźwięki są przyjemne w odbiorze. Dopiero po przekroczeniu 50% dźwięk traci na wyrazistości i basach i staje się stopniowo coraz bardziej nieprzyjemny i zniekształcony. Na szczęście w codziennej pracy zupełnie wystarczającym jest ustawienie suwaka na jakieś 20‑30%.
Podsumowanie
Samsung Chromebook zaskoczył mnie pozytywnie swoim wyglądem i wykonaniem. Choć wygląda jak komputer z aluminium, a w rzeczywistości jest wykonany z plastiku, nie można mu wiele zarzucić jeśli chodzi o solidność konstrukcji. Najsłabszym elementem są zaślepki kart SIMM i SD oraz rozlokowanie portów USB, gniazda zasilania z diodą ozdobną (bo o funkcjonalności nie ma co mówić) i gniazda HDMI. Gdyby Samsung umieścił je na prawej, pustej krawędzi swojego komputera, na "zapleczu" można by schować ów garb kryjący zawiasy i wyszedłby... MacBook Air.
A o moich pierwszych wrażeniach z Chrome OS, podzielę się w następnym wpisie tej serii.