Kiano Fly 10 Dual - w rękach dziesięciolatka
Prawdę mówiąc, do niedawna ignorowałem tablety. Traktowałem je jako zabawki mogące co najwyżej służyć do przeglądania netu. Moje nastawienie do tych urządzeń zmieniło się jednak całkiem niedawno i dziś nie bardzo wyobrażam sobie dzień bez tabletu. To już nie tylko narzędzie służące do rozrywki, ale po części używane w pracy. Dlatego też postanowiłem się przyjrzeć tabletowi mojego syna lat 10, który co jakiś czas pojawia się różnych zakamarkach naszego mieszkania.
Niemal rok temu, mój syn z okazji komunii został obdarowany tabletem Kiano Fly 10.1 Dual. Zaraz po komunii założyłem dziecku konto do Google Play aby nie zawracał mi głowy ciągłym "ściąganiem" gier i w zasadzie urządzenia nie dotykałem do stycznia tego roku. Tak więc tablet Kiano został wystawiony na ciężką roczną próbę. W tym czasie wyjechał na jeden obóz piłkarski i wraz z synem był w Tunezji. Jak przetrwał z 10 latkiem ?
Kiano Fly 10.1 Dual
Firma Kiano to polska firma z siedzibą w Krakowie. Jak wskazuje informacja na stronie Kiano, uważają się za czołowego producenta tabletów na polskim rynku, łączącego polską duszę z nowoczesnymi trendami. Muszę przyznać, iż firma ta była i jest mi obca. Nie znałem jej zanim tablet pojawił się w naszym domu, a i dziś do czasu aż nie zajrzałem na ich stronę, nie mogłem powiedzieć nic więcej na temat ich produktów, a nawet nie wiedziałem że są z Krakowa.
Tablet Kiano Fly 10.1. Dual został bardzo schludnie zapakowany w porządne, tekturowe pudełko z magnetycznym zamknięciem. Pudełko zawierające w swoim wnętrzu tablet, ładowarkę, kabelek USB umożliwiający podpięcie tabletu do komputera oraz kabelek USB dzięki któremu uzyskamy możliwość podpięcia do niego modemu lub pendrive'a. Są jeszcze słuchawki ale ich jakość jest zupełnie adekwatna do przypuszczalnej ceny ich wytworzenia, oscylującej w okolicach wartości pudełka zapałek.
Fly 10.1 jak wynika z jego nazwy posiada wyświetlacz o przekątnej 10.1 cala i rozdzielczości 1280x800 w proporcjach 16:9. Jak wynika z informacji producenta, ekran wykonany w technologii IPS zapewniający szeroki kąt widzenia.
Sercem tabletu jest układ Rockchip RK3066 Cortex A9 DualCore taktowany 1.6 GHz z układem graficznym Mali 400. Całość ma do swojej dyspozycji 1 GB DDR3 pamięci RAM oraz 8 GB pamięci wewnętrznej. I tu mała i niespodzianka jak dla mnie. Zupełnie nie rozumiem tego podziału na pamięć wewnętrzna i pamięć Nand Flash. Niby w sumie dają one 6.34 GB do dyspozycji użytkownika ale nie mam pojęcia po co ten podział.
Całość pracuje pod kontrolą Androida 4.1.1 i nic nie wskazuje na to, by fakt ten miał się zmienić w najbliższym czasie. Ponadto tablet został wyposażony w dwie kamery. Przednia o matrycy 0.3 Mpx do rozmów i tylna o matrycy 2 Mpx do nagrywania filmów i robienia zdjęć.
Łączność ze światem internetu zapewnia moduł WiFi 802.11 b/g/n. Ponadto tablet posiada slot na kartę MicroSD o pojemności maksymalnej do 32 GB, wyjście HDMI (1080p), mikrofon i wyjście słuchawkowe. Niezbędnej do pracy energi dostarcza bateria o pojemności 5200 mAh. W praktyce bateria wytzrymuje całkiem sporo w czasie spoczynku, bo blisko tydzień (od 98% naładowania do wyłączenia się tabletu), jednak podczas codziennej pracy wystarcza ona zaledwie na około 8 godzin jak wynika z moich obserwacji.
Obudowa tabletu wykonana jest w całości z plastiku. Plecki urządzenia z błyszczącego czarnego plastiku połączone są bardzo solidnie z ramką wyświetlacza. Całość wyglądała solidnie, nic nie skrzypiało, nic nie zgrzytało. Co było szczególnie miłe, na ramce otaczającej ekran nie umieszczono przycisków do obsługi tabletu, producent postawił na przyciski ekranowe.
Po 11 miesiącach
Jak wspominałem, po blisko roku odczułem potrzebę szybkiego sprawdzenia czegoś w necie. A że akurat Kiano było pod ręką, chwyciłem je i odblokowałem. Tablet reagował dramatycznie ospale, bombardując mnie informacjami o znikomej ilości wolnego miejsca. Nic dziwnego, były tam wgrane chyba wszystkie możliwe gry jakie są w Google Play za darmo. Co gorsze, większość z nich korzystając z okazji, postanowiła się aktualizować. Nie mogę ciągle zrozumieć, dlaczego proces aktualizacji programów na Androidzie praktycznie uniemożliwia korzystanie z tabletu (mówię to także na podstawie doświadczeń z Samsungiem Galaxy Tab 3 i Pentagramem Tab 7.6 - o nich kiedy indziej). Porównując, iOS aktualizuje aplikacje w sposób praktycznie niezauważalny dla użytkownika.
Ponieważ proces aktualizacji trwał naprawdę dosyć długo, miałem czas przyjrzeć się obudowie Fly 10.1. Przez cały okres użytkowania tablet był raczej szanowany. Nie zdarzyło mu się nigdy spaść a przenoszony był w miękkim, neoprenowym futerale. W domu syn miał skłonności do pozostawiania go w różnych miejscach (na stole, na szafce, na pralce), ale nie nazwałbym to jakimś szczególnie uciążliwym użytkowaniem. Tylna część obudowy nie dość że okazała się być bardzo wrażliwa na zabrudzenia i odciski palców, to szybko się rysowała. Także firmowe napisy producenta bardzo szybko znikły.
Ekran miał lżejsze życie. Od nowości pokryty był folią która może nie wyglądała zbyt estetycznie, jednak zabezpieczała go przed mechanicznymi uszkodzeniami. Folię zerwałem w lutym, gdyż stwierdziłem że na takich, powietrznych bąblach nic już nie widać. Kolory się ożywiły a obraz stał się bardziej ostry.
Jednocześnie zauważyłem, że przyciski do regulacji głośności stały się podejrzanie luźne, a metalowa (czy też pseudo metalowa) obwódka tylnej kamery ma wyczuwalny pod palcami luz i sprawia wrażenie jakby miała lada moment odpaść wraz z kamerą. Z zauważonych, mechanicznych wad wspomnę też jeszcze o gnieździe ładowania. Ładowanie tabletu odbywa się poprzez specjalne, małe, okrągłe gniazdo (podobnie jak w starszych telefonach komórkowych). Gniazdo jednak złapało jakiś luz i wtyczka ładowarki nie zawsze prawidłowo kontaktuje. Czasem trzeba ją przekręcić w gnieździe, czasem wypiąć i ponownie wpiąć. Gniazdo nie wytrzymuje raczej próby czasu. Twierdzenia że DockConnector od Apple czy nowsze złącze Lightning jest słabym rozwiązaniem, mogę tylko skwitować śmiechem politowania.k
Mój test Kiano
Pomimo finalizacji wszystkich aktualizacji tablet nadal wydawał się być ospały uzgodniłem z synem, że go wyczyścimy, przywrócimy do ustawień fabrycznych, a następnie ponownie zainstalujemy gry, ale tylko te, z których naprawdę korzysta. Okazało się, że nie potrafił on samodzielnie znaleźć sposobu na ich usunięcie, co skłania mnie do refleksji, że nad intuicyjnością Androida ktoś jeszcze musi trochę popracować. Po wyczyszczeniu do zera tabletu i pobraniu jakiejś aktualizacji Androida, miałem możliwość przez kilka dni korzystać z Kiano, tym bardziej że dziecko wyjechało na tydzień zostawiając swój tablet pod moją opieką.
Ekran
Proporcje ekranu 16:9 wskazują, że producent tabletu raczej zakłada jego poziome użycie. Przemawia także za tym ułożenie tylnej kamery (na środku dłuższej krawędzi) jak rozłożenie przycisków do regulacji głośności, którymi wygodnie się operuje gdy tablet jest ułożony panoramicznie. W pionie sytuacja wygląda nieco gorzej. Dostęp do przycisków jest już bardziej utrudniony, a i przypadkowo zasłonić obiektyw kamery także nie jest trudno. Niemal zawsze jednak będziemy lekko przysłaniać głośnik tabletu. Ekran sprawił na mnie dobre wrażenie. Nie jest to co prawda Retina z iPada, jednak daje przyjemne w moim odczuciu kolory, które nie są sztucznie podbite jak to lubi robić Samsung.
Moją pozytywną opinię o nim jednak zepsuł test w terenie. Przy słonecznym świetle ekran staje się zupełnie bezużyteczny. Otóż pewnego dnia zabrałem ze sobą iPada Air, oraz Samsunga Galaxy Tab 3.0 7 aby zrobić nimi zdjęcia. O ile zarówno iPad Air jak i Samsung radziły sobie z ostrym słonecznym światłem a ich wyświetlacze były czytelne, o tyle Kiano był zupełnie nieczytelny, a ja zastanawiałem się, czy się przypadkiem nie wyłączył. Zupełnie nie poradził sobie z automatycznym dopasowaniem podświetlenia, a może była to wina wyświetlacza. Tak czy inaczej w pełnym słońcu bliżej zupełnie się nie sprawdził. W pomieszczeniach jego wyświetlacz nie jest zły, choć także kąty pod jakimi można oglądać obraz są zauważalnie mniejsze niże to co oferuje Glaxay Tab czy iPad Air.
Aparat i kamera
Możliwości kamery jak i aparatu lokują produkt w niższym segmencie. Przednia kamera o matrycy 0.3 Mpx raczej kiepsko sobie radzi z przekazywaniem obrazu o czym się przekonałem usiłując rozmawiać z synem podczas wakacji gdy był w Tunezji. Rozmawiał przez Skype'a z hotelowej recepcji i pomimo faktu że rozmowa odbywała się w ciągu dnia, obraz był bardzo zaszumiony i ciemny - chwilami wręcz nieczytelny. Tablet miał wówczas też problem z akceptowalnym przesyłaniem obrazu, który był bardzo skokowy. Szybko przełączyliśmy się tylko na rozmowy audio.
Kamera umieszczona z tyłu tabletu dysponuje już lepszą matrycą - 2 Mpx. Tablet całkiem dobrze radzi sobie z robieniem zdjęć przy świetle dziennym choć wielkim ograniczeniem jest tutaj rozdzielczość matrycy co widać przy zdjęciach. W mojej ocenie nie nadaje się on do robienia zdjęć z wakacji, jednak do zrobienia sweet foci i wrzucenia jej na facebooka w zupełności wystarcza.
Wbrew pozorom, aparat całkiem nieźle poradził sobie ze zdjęciem w pomieszczeniu zamkniętym. Oczywiście pomijając fakt, że niewielka matryca powoduje olbrzymie szumy i w zasadzie futro psa bardziej wygląda jak namalowane.
Z uwagi na fakt, że Kiano posiada Androida bez dodatkowych nakładek i oprogramowania, także aparat nie posiada zbyt rozbudowanych możliwości po wyciągnięciu tabletu z pudełka. Reasumując, raczej tablet ten nie nadaje się do robienia zdjęć "ku pamięci". Można nim zrobić szybko zdjęcie i podesłać do znajomych czy na facebooka o ile oglądający nie będą oczekiwali na większą ilości detali.
Dźwięk
Niestety i walory dźwiękowe Kiano pozostawiają sporo do życzenia. Dźwięk jest płaski i bardzo ścina niskie tony. W przypadku gier nie ma to może jakiegoś wielkiego znaczenia dla 10‑latka. Jednak jego jakość zupełnie wyklucza możliwość położenia tabletu na stole i słuchania muzyki. Zresztą... generalnie to kiepski pomysł na słuchanie muzyki. Tym bardziej, że tablet wyposażony jest w jeden głośnik umieszczony z tyłu tabletu. Kładąc tablet na stole, automatycznie zasłaniamy głośnik.
Wydajność
Zawsze bardzo cieszyły mnie tłumaczenia, że sprzęt firmy X jest lepszy od firmy Y bo jest tańszy, a parametry techniczne ma lepsze. Pomijając słabsze materiały użyte w Kiano Fly 10, skupmy się na jego wnętrzu. Teoretycznie procesor Rockchip RK3066 Cortex A9 DualCore taktowany 1.6 GHz powinien spokojnie radzić sobie z większością zadań. Dla porównania postanowiłem użyć iPada 3 z dwurdzeniowym, procesorem A5X taktowanym zaledwie 1 GHz. Jak więc wypadły w czysto wydajnościowych testach obydwa urządzenia ?
Test Geekbench 3
Jak wynika z powyższego wykresu, Kano Fly 10" powinno w codziennej pracy być zauważalnie wydajniejsze niż iPad 3 (około 30%), obydwa tablety posiadają tą samą ilość pamięci RAM. Rzeczywistość nie jest jednak taka różowa. Nawet na zupełnie czystym, świeżo po instalacji Kiano Fly 10", strony internetowe otwierają się zauważalnie wolniej niż na niemal wypełnionym po brzegi iPadzie 3. Także w trakcie używania Skypa, obraz odtwarzany na iPadzie jest zdecydowanie lepszy i płynniejszy niż na Kiano Fly 10". Podobnie ma się rzecz z obracaniem ekranu. iPad robi to praktycznie zawsze w jednym tempie. Kiano czasem zrobi to płynnie, czasem musi się zastanowić kilka sekund. Tak więc sugerowanie się tylko cyferkami podanymi w specyfikacji technicznej nie jest najrozsądniejszym pomysłem o czym wiele osób zdaje się zupełnie nie pamiętać, podniecając się etykietkami z pudełek. Z całą pewnością "na papierze" Kiano wypada dużo lepiej niż w rzeczywistości.
Wynik Antutu dla porównania z innymi tabletami.
Podsumowanie
Zgodnie z założeniami i modą komunijną, dziecko dostało tablet niezbyt drogi. Z założenia miało to być urządzenie skazane prędzej czy później na zagładę. Nie jest to tablet po którym można wiele oczekiwać. Ot, można na nim poczytać książki, przeglądać strony internetowe (o ile nie postanowi nagle się aktualizować) i co dla dzieci ważne, większość gier działa na nim w miarę przyzwoicie. Jeśli jednak chcemy traktować go także jako środek komunikacji czy podręczne urządzenie które możemy wykorzystać także na wakacjach jako aparat... lepiej rozejrzeć się za czymś innym w zbliżonej cenie,
Także jakość jego obudowy pozostawia nieco do życzenia. Co prawda nie ma tu źle spasowanych elementów, ostrych i nieprzyjemnych krawędzi, a całość nie trzeszczy ale tablet ma wyraźny problem z próbą czasu i życiem w rękach dziecka. Tył tabletu wygląda jak lodowisko pod koniec sezonu NHL, a przyciski mają większy lub mniejszy luz, który sprawia nieprzyjemne odczucie że zaraz wypadną i zaginą na wieki. Także niepokoi mnie ruchomy pierścień kamery przez co nabawiłem się irytującego nawyku sprawdzania czy jej nie zgubiłem. Mam nadzieję, że problemy z gniazdem zasilania nie są jakąś masową wadą jak to miało miejsce w Pentagramie Tab 7.6.
Niewątpliwie w tej cenie jest to niezły tablet dla dziecka, jednak patrząc z punktu widzenia człowieka dorosłego, który chciałby używać tabletu do bardziej ambitnych zadań niż gry i oglądanie filmików z Minecrafta na YouTube, pomimo jego wyśrubowanych pudełkowych parametrów, w rzeczywistości to mocno przeciętny tablet nie grzeszący nadmierną trwałością.