MacBooki w świecie Dinozaurów
04.11.2016 | aktual.: 04.11.2016 15:43
Emocje po konferencji Apple opadły, bardzo szybko, szybciej niż zwykle. Nie tylko ja odnoszę wrażenie, że konferencja ta w zupełności nie zasługiwała na zaproszenie z napisem „Hello Again". Spodziewałem się więcej, ale czy jest aż tak tragicznie ? Swoje przemyślenia poprzeplatam z uwagami z „Krainy Dinozaurów" czyli użytkowników Apple, dla których stary komputer to Macintosh, a nie MacBook z 2006 roku.
Dinozaury to specyficzna grupa. Większość z nich zaczynała swoją przygodę z Apple jeszcze w czasach Motoroli 68k, większość z nich było wówczas związanych z poligrafią. Nie można ich nazwać fanbojami, bo na jakiekolwiek zaczepki reagują wzruszeniem ramion. Jest im doskonale obojętne, kto czego używa bo liczy się efekt, wygoda i przywiązanie. Na wszelkie nowinki ze strony Apple reagują z zainteresowaniem, ale też z dużym dystansem. Mają skłonności do zrzędzenia.
MacBook Pro otrzymał nową, naprawdę wygodną klawiaturę i doceni ja każdy, kto miał styczność z klawiaturą MacBooka Retina. Fakt, trzeba się nieco przestawić, bo klawiatura inaczej „odbija" jednak po kilku dniach ciężko jej nie docenić. Szczerze mówiąc ani na mnie, ani na wielu moich znajomych nowa obudowa MacBooka Pro nie wywarła żadnych odczuć. Ot, jest zwyczajnie cieńsza, a sam komputer lżejszy, ale czy ma być to powód do zachwytu. Wyścigi na „lekkość" konstrukcji pasjonowały w czasach MacBooka Air, ale dziś już raczej nie wzbudzają emocji. Ot, za dwa tygodnie jakaś firma powie, że oto przedstawia laptopa o 0.01 mm cieńszego niż najcieńszych laptop na rynku i tyle. Publiczność ziewnie, niektórzy uniosą brwi w zdziwieniu. Nie oczekiwałem zachwytu nad nowa obudową, bo zachwycać się nie ma czym. Cóż można zmienić w obudowie laptopa, jakim był MacBook Pro, by wywołać efekt „Wow" ? Nie wiem, może całkowicie przeźroczysty ekran, a może komputer w formie Pokeballa wyświetlający obraz 3D. Może, ale jak na razie to nadal ta sama bryła komputera.
A co na to dinozaury ?
Dinozaury podniosły larum. Nie, nie o nowa klawiaturę, która inaczej reaguje niż większość tego, co znają. Nie o porty USB, które odeszły w niepamięć. Nie płakały nad napędem CD, które właśnie zostało przez Apple po cichu wystrzelone do lamusa historii, czego niemal nikt nie zauważył. Tak, Apple zrezygnowało ze sprzedaży ostatniego w swojej ofercie komputera z napędem płyt DVD. Dinozaury chwile rozpaczały nad rezygnacją z MagSafe, które ich zdaniem było doskonałym rozwiązaniem, jeśli chodzi o ładowanie komputera. Tu głos zabrał poczciwy Japanzaur, znany i poważany: - Zauważcie drogie gady, że to wszystko zmierza w jednym kierunku, gdy będziemy zabierać ze sobą jeden kabel i jedną ładowarkę. Tym naładujemy telefon, tablet i komputer. Dziś to brzmi jeszcze nieco abstrakcyjnie, ale ja widzę, że to zmierza w tym kierunku. - Co ty pleciesz, przecież USB‑C to nie to samo co Lightning , a Lightning na mobilkach rządzi - obruszył się Blablazaur. - Na razie rządzi - westchnął filozoficznie Japanzaur - ale kto wie jak długo ? Zresztą, nawet gdyby Lightning miał zostać, zabierzesz ładowarkę i dwa kable. Wystarczy ? Blablazaur westchnął, bezradnie falując grzebieniem na grzbiecie. Jednak największą tragedią dla dinozaurów okazał się.... Brak świecącego loga Apple na obudowie komputera. Na domiar złego, nowy MacBook Pro po uruchomieniu przestawał wydawać swój charakterystyczny i doskonale znany Dinozaurom dźwięk „Baaammmmm". Dla niektórych było to już za wiele i w akcie niepohamowanej agresji zdemolowały pół polany, na której trwały obrady. Na szczęście niektóre Dinozaury słusznie też zauważyły, że napis MacBook Pro, wrócił na stare, dobre (a jakże) miejsce, głośniki znalazły się z boku, a nie na zapleczu. Oczywiście dyskusje na temat „Baaammmmm" podczas uruchamiania trwały dobre kilka godzin, zanim odezwał się TiRex: - A który z was regularnie wyłącza swój komputer przenośny ? No przyznać się ! - zaległa cisza. - Wrrrrrr - zaryczał triumfalnie TiRex - tak myślałem ! - westchnął i aby odreagować, zmiótł trzy okoliczne palmy ogonem. Zaległa krępująca cisza. Nieśmiały Blablazaur zauważył rzeczowo: - Ale komputer uruchamia się już po otwarciu klapy więc, po co ma robić „Baaammmmm" ? Gdzieś, spomiędzy liści zwalonych przez TiRexa palm dobiegł nieśmiały, piskliwy głosik: - Dla tradycji...
Gwiazdą programu był Touch Bar i słusznie. Ten element wskazuje, że klawiatura, myszka, gładzik to za mało. Choć urządzenia te podlegają ciągłej ewolucji, są coraz lepsze, bardziej precyzyjne i fikuśne, chyba czas na coś nowego i Apple przedstawiło tu swoją wizje owego „czegoś nowego". Niejeden pomyślał, ot kolejny gadżet, przesłaniający nijakość. Rzecz w tym, że Touch Bar ma ogromny potencjał, by stać się naprawdę użytecznym dodatkiem do klawiatury i myszki, dodatkiem, którego funkcjonalność może zostać naprawdę fantastycznie wykorzystana przez programistów.
A co na to dinozaury ?
Dinozaury zapytały, po co wymyślać coś takiego, skoro są skróty klawiszowe znane od czasu Systemu w wersji 7 i realizujące z grubsza podobne funkcje ? Dinozaury siadły, myślały i dyskutowały, po czym przyznały, że skrótem klawiaturowymi nie można przesunąć suwaczka w Final Cut Pro i że to takie głupie nie jest, ale niestety trzeba się czegoś uczyć od nowa. Blablazaur zapytał tylko, czy da się na Touch Bar napisać jakąś grę, o na przykład River Raid w poziomie, albo jakąś strzelankę znaną z maszyn ośmiobitowych. Wiecie, leci się statkiem ciągle w prawo i rozwala wszystko, co na drodze. TiRex spojrzał na niego i wymownie postukał się ogonem w czoło, bo łapką nie sięgnął. Jak wiadomo, TiRexy łapki mają zbyt krótkie.
Apple postawiło na nowe porty. W nowym MacBooku daremnie szukać tradycyjnych portów USB. Mamy za to cudowne połączenie portu USB‑C z Thunderbolt 3 o imponującej przepustowości 40 Gbs oraz USB 3.1 o przepustowości do 10 Gbs. - Jak dobrze, że Apple zechciało nam dać więcej niż jeden port — pomyślałem.
A co na to dinozaury ?
Dinozaury nawet okiem nie mrugnęły, że jakiś port zginał, a inny się pojawił. Dinozaury rzeczowo zauważyły, że do komputera można podpiąć dwa monitory 5K, a to już nie w kij dmuchał. Jednocześnie rzeczowo zapytały, jak do komputera podpiąć klawiaturę i myszkę USB, ale TiRex ryknął: - zamknąć się, jest Magic Mouse, Magic Keyboard i inne Magic, a każdego, któremu to nie pasuje, pożrę, tu i zaraz.
Nie mam wątpliwości, że Apple właśnie wprowadza nas w okres przejściowy - okres przejściówek. Dinozaury słusznie zauważyły, że podpięcie tradycyjnych urządzeń USB będzie wymagało przejściówek, albo jednej przejściówki bardziej przypominającej stacje dokujące. Jednakże warto pamiętać, że Apple już od dawna promuje bezprzewodowe standardy i wszystko zmierza w tym kierunku, by ostatecznie pożegnać kabelki. Pewnie ktoś wytknie fakt, że do pomysłów Apple niekoniecznie muszą dopasować się producenci mniej lub bardziej profesjonalnych aparatów fotograficznych, kamer, myszek, klawiatur i czy czego tam jeszcze. Racja, ale użytkownicy domowi coraz rzadziej decydują się na coś, co mają niejako z urzędu w swoim smartfonie, a oni dla Apple stanowią większość. Oczywiście poza kwestiami foto i video pozostają rozmaite urządzenia zewnętrzne takie jak właśnie myszki czy klawiatury, czytniki kart pamięci i rozmaite inne dodatki. Osobiście bardzo boleję nad tym, że tylko Apple zdecydowało się na bezprzewodowe połączenie urządzeń poprzez Bluetooth, podczas gdy cała reszta ciągle operuje przekaźnikami na USB, dzięki którym myszka bezprzewodowa jest bezprzewodowa. Może z czasem się to zmieni. Rezygnacja z klawiatur i myszek na PS/2 trwała kilka lat, zanim USB zagościło na dobre.
Tym, co w mojej ocenie jest dosyć ważne, a co jakoś umyka we wszelkich wiadomościach dotyczących MacBooka Pro, to karta graficzna. Niby nic wielkiego. Ot, Radeon Pro serii 400 z 2 GB pamięci graficznej. Jednak jak twierdzi AMD, karta ta została zaprojektowana pod kątem współczesnych twórców zajmujących się fotografią, filmem, grafiką, inżynierią i projektowaniem. Radeon Pro serii 400 ma być obecnie najlepszą opcją dla komputerów przenośnych, gdyż oferuje najlepszy współczynnik wydajności do zapotrzebowania na energię. Każda karta serii Radeon Pro 400 nie potrzebuje więcej, niż 35W, a to bardzo ważne w komputerach, które muszą działać na baterii.
Inną, cenną cechą Radeona Pro jest fakt, iż obecnie ma być to najcieńszy układ graficzny na rynku, gdyż ma zaledwie 380 mikronów, a więc o połowę mniej niż dotychczasowy standard - 780 mikronów. Sam chip to jednak nie wszystko, bo ważne jest oprogramowanie. Radeon posiada otwarty silnik do renderingu, a MacBook Pro będzie go wspierał dzięki zastosowaniu technologi Apple Metal API.
A co na to dinozaury ?
Dinozaury radośnie zarechotały, gdy ktoś w odkrył, że w Surface Booku jest nVidia 965M. Tym razem i TiRex zarechotał: - 1.84 TFlops to nie Pan Pikuś !
Choć dla wielu MacBook Pro może wydawać się całkiem słusznie kolejną ewolucją tego komputera, niesprawiedliwością byłoby tylko o wyłącznie postrzeganie go kategoriami „odgrzewanego kotleta", co niestety się czasem zdarza. Uznanie powinen wzbudzić także dysk SSD, jaki Apple umieściło wewnątrz swojego komputera.
Już poprzednie edycje MacBooka Pro otrzymały dosyć wydajne dyski PCIe, o prędkości zapisu sekwencyjnego na poziomie 1.5 GBps (MacBook Pro Retina - 1.3 GBps) i prędkości odczytu sekwencyjnego na poziomie 1.6 GBps (MacBook Pro Retina - 1.4 GBps). To całkiem niezły wynik, jednakże premiera MacBooka Pro sprawiła, że wyżej przytoczone „osiągi" możemy uznać już tylko za przyzwoite. Jak wykazały testy, dysk w nowym MacBooku Pro 13" wyciąga regularnie 2.1 GBps podczas zapisu i 3.1 GBps podczas odczytu.
Apple bardzo mocno ruszyło w kierunku dysków SSD podłączanych poprzez złącze PCIe M.2 i aktualnie to jest główny standard w świecie Apple. Jak widać, kierunek obrali dobry, gdyż dyski te całkowicie deklasują konkurencyjne rozwiązania oparte na złączu SATA III, które utrzymuje się na rynku głównie dzięki atrakcyjnej cenie oraz możliwości „ożywienia" starszych komputerów, operujących tylko i wyłącznie na SATA III.
A co na to dinozaury ?
W świecie dinozaurów zaległa nabożna cisza. Wszak wiadomo, że to sekta. - Ech... - westchnął Diplozaur przecierając flegmatycznie szmatką olbrzymie soczewki kontaktowe swych olbrzymich oczu — taki dysk 1 TB, z taką prędkością, tylko ta cena... - westchnął. - A czy szanowny kolega zauważył, że ceny dysków PCIe jak i kontrolerów zaczęły spadać ? Czy kolega zdaje sobie sprawę z tego, że dla producentów różnice te są już tak niewielkie, że klasyczne SATA III stanie się już niedługo nieopłacalne ? Czy cny kolega wie, że i pozostali będą musieli postawić na PCIe albo .... - efektownie zawiesił głos Blablazaur.
Dajmy jednak spokój MacBookowi, bo tak naprawdę Apple podczas konferencji nie tylko dało, ale sporo zabrało. Jeśli spoglądniecie w aktualną ofertę Apple, okaże się, że nagle znikł MacBook Air 11”. To, co było do przewidzenia wraz z premierą MacBooka Retina i iPada Pro, dla komputera tego rozmiaru nagle brakło miejsca w ofercie Apple. Wbrew pozorom, dinozaury się zmartwiły.
A co na to dinozaury ?
- Skasowali najlepszy komputer dla studenta - ryknął TiRex donośnie. - Mogą sobie kupić MacBooka z Retiną - nieśmiało wyjąkał Blablazaur. - Pogięło Cię ? Którego studenta stać na wywalenie 1299 USD ? - ryknął TiRex - Bo polskiego napewno nie ! - A co to jest „Polska ? - zapytał nieśmiało Blablazuar i… dostał 2 godzinnego bana. Diplozaur zaczął filozofować, że studentowi to może jednak iPad Pro by wystarczył, gdyby nie ta cena. - Jak będzies studentem to sobie iPada Pro wsadzisz w.... - ryknął TiRex z niewiadomych względów strasznie związany emocjonalnie z Airem 11". - Ale spójrz - kontynuował niezrażony Diplozair - z iPadem można zrobić wszystko to, co z komputerem. - Sam sobie rób - szepnął TiRex naciskając guzik z napisem "Ban 15 minut".
Dinozaury mają rację. MacBooka Air z ekranem 11” naprawdę szkoda, bo w świecie komputerów przenośnych pełnił tę samą rolę, jaką Mac Mini w świecie komputerów biurkowych, był najtańszą metodą na wejście w świat Apple. Co gorsze, Dinozaury są przekonane, że i dni MacBooka Air 13” są już policzone i na rynku zostanie tylko MacBook Retina 12”, MacBook Pro 13” oraz MacBook Pro 15”.
- Och szkoda, że już nie ma 17” MacBooka Pro - westchnął TiRex ocierając łzę z przekrwionego oka, doskonale zdając sobie sprawę z faktu, że piętnastocalowy MacBook Pro i tak oferuje większe rozdzielczości niż siedemnastocalowy lotniskowiec.
Nie ulega wątpliwości, że linia Air zostanie w przyszłym roku zupełnie wygaszona i ten jeden z najbardziej rozpoznawalnych laptopów Apple powoli schodzi ze sceny. Jednak jeśli ktoś może mieć pretensje do Apple o taką, a nie inną decyzję, będą to tylko i wyłącznie pretensje wysuwane pod wpływem emocji, albowiem od jakiegoś czasu Air przestał być Air.
MacBook Air debiutujący początkiem 2008 roku (osiem lat temu !) szybko stał się ikoną cienkiego, lekkiego i naprawdę mobilnego komputera. Rzeczywiście, na tle konkurencji, jak i innych komputerów Apple, Air był naprawdę „Air" — cienki i lekki niczym piórko. W 2010 roku Apple poszło za ciosem, wypuszczając jeszcze mniejszą i lżejszą wersję MacBooka Air z ekranem 11".
Debiut MacBooka Retina sprawił, że nagle model 11" stał się mniej Air. Jego waga wynosząca 1.08 kg przestała nagle imponować, gdy okazało, się, że MacBook Retina waży nieco mniej niż kilogram. Także wymiary MacBooka Retina są zauważalnie mniejsze.
MacBook Retina, przy mniejszych gabarytach oferował zarazem większy ekran o dużo większej rozdzielczości - 2304 x 1440 (MacBook Retina) wobec 1366 x 768 (Air 11"). Pomijając resztę zalet, sprawił, że utrzymywanie Aira 11" poza ceną, stało się naprawdę bezsensowne.
To, co MacBook Retina zrobił z jedenastocalowym Airem w ubiegłym roku, zostało niemal powtórzone podczas niedawnej premiery MacBooka Pro. MacBook Pro 13" szybko pozbawił trzynastocalowego Aira jego magii. Choć jego rozmiary i masa nie są zauważalnie mniejsze niż rozmiary i waga Aira, są bardzo zbliżone, sprawiając, że między tymi komputerami nie ma już zupełnie różnicy. Skoro nie ma różnicy, a MacBook Pro 13" oferuje wyższą rozdzielczość, wyższą wydajność i zdecydowanie lepsze parametry, to po co utrzymywać Air 13" dłużej na rynku ? Jedynym argumentem pozostaje ciągle cena, ale ta nie będzie trwać wiecznie.
W związku z ostatnimi żalami o to, że MacBook Pro nie występuje w wersji z 32 GB pamięci RAM, co akurat dinozaury zupełnie zignorowały, pojawiło się szereg informacji świadczących o tym, że cena MacBooka Pro spadnie już w przyszłym roku. Apple wyjaśniało, że nie zdecydowało się na umieszczenie 32 GB pamięci RAM z powodu obawy o czas pracy na baterii. Jak się okazało, Apple chciało użyć pamięci LPDDR4 "Low Power", jednak procesory Intela generacji Skylake nie wspierają energooszczędnych pamięci LPDDR4. Choć Intel zapowiedział na wiosnę procesory nowej generacji Kabylake, także i one nie wspierają pamięci LPDDR4. Dopiero procesory Canonlake mają wspierać pamięci energooszczędne, ale ich premierę Intel zapowiedział na koniec 2017 roku. Jeśli ktoś ma ciągle wątpliwości, czy Apple powinno rozważać użycie własnych procesorów Ax i stawiać na pełną niezależność, to jest jeden z argumentów, że powinno.
Wracając jednak do cen i tego, co wydumali analitycy, przyszły rok będzie naprawdę obfitował w wiele atrakcji. Zobaczymy nie tylko MacBooka Pro z ekranem OLED i pamięcią o wielkości co najmniej 32 GB, ale nowe ceny. Zdaniem analityków, a w tym Ming-Chi Kuo który nadzwyczaj często trafia swoimi analizami w dziesiątkę, nowe MacBooki Pro o większej ilości pamięci RAM pojawią się w tych samych cenach, jakie dziś figurują pod poszczególnymi modelami tej linii. Dzisiejsza cena najtańszego MacBooka Pro 13” zostanie drastycznie obniżona w ten sposób, by komputer ten stał się naturalnym zamiennikiem MacBooka Air 13”, który najpóźniej jesienią 2017 roku odejdzie na karty historii IT. Cena MacBooka Retina także ma powędrować nieco w dół, sprawiając, że komputer ten stanie się bardziej dostępnym i zarazem bardziej naturalnym następcą MacBooka Air 11”. Tym samym Apple ponownie przejdzie do dwóch linii — MacBook i MacBook Pro… dokładnie tak jak było to jakiś czas temu.
A co na to Dinozaury ?
Niestety, nie bardzo wiem. Część z nich w pośpiechu oddaliło się, podobno pobiegli pielęgnować swoje MacBooki Air, robić zdjęcia świecącym jabłkom na klapach i nagrywać dźwięki „Baammmm”. Tylko osamotniony Blablazuar, któremu właśnie skończył się dwugodzinny ban od TiRexa siedzi na pniu zwalonej palmy i mówi - „Baammmm”, a może by tak aplikację do „Bammmm” ?