Firefox Preview - dosłownie kilka słów (również o wydajności)
Google ciągle dodaje nowe API w Chrome (budzi to obawy specjalistów od bezpieczeństwa) robiąc z niego m.in. platformę do budowania "pełnokrwistych" aplikacji desktopowych, a obecnie zastanawia się nad zmianami tzw. manifestu rozszerzeń (co według wielu osób skutecznie zablokuje adblockery i ma stać się w lutym 2020 - "nietechniczny" opis zmiany z czerwca znalazłem na xda‑developers).
Mozilla walczy, a jedną z jej ostatnich aplikacji jest Firefox Preview na platformę Android. Zbiera on bardzo pozytywne recenzje w Google Play, a ja tytułem prób zacząłem korzystać z niego jako głównej przeglądarki.
Do testów wydajnościowych zbierałem się dłuższy czas i od czasu do czasu robiłem sobie krótkie porównania na Pixelu z Android 10 i Galaxy S7 z Android 8 (wykorzystując aktualny na dany moment build Canary z Google Play i aktualny build Firefox Preview z Google Play).
Celowo nie podaję tutaj dokładnie wersji ani daty testy, gdyż chodzi mi tylko o ogólne przedstawienie pewnego trendu - Firefox pokazany jest z lewej, Chrome z tego samego dnia z tego samego telefonu z prawej (w wersji mobilnej DP Firefox jest pierwszy, a Chrome zaraz pod nim).
Na rozgrzewkę...
JetStream2
MotionMark 1.1
Speedometer 2.0
Basemark Web 3.0
Podsumowanie Co do stabilności, to nie jestem w stanie zarzucić nowemu liskowi dosłownie nic:
- działa,
- nie zawiesza się,
- całkiem sensownie renderuje strony (może co najwyżej czasem trzeba przełączyć się na wersję dekstopową danej strony jak w przypadku strony Lenovo)
- nie jest ociężały (w porównaniu do starego Firefoxa na Androidzie różnica jest kosmiczna).
Jeśli mówimy o zgodności, to Firefox Preview nie potrafi przejść JetStream 2 (błąd zgłosiłem) i ma jeden punkt więcej zgodności z HTML5.
Problem pojawia się, gdy porównamy cyferki - praktycznie w każdym wypadku Chrome jest znacznie szybszy (często około 100%, czasami kilka razy). Nie wiem, czy jest to kwestia (nie)używania przyspieszenia sprzętowego, ale... wyniki są dosyć podobne na obu telefonach.
Co może uratować produkt Mozilli?
- świeże spojrzenie na interface - ten działa szybko, gdyż został napisany od nowa i nie zawiera wieloletnich naleciałości (na chwilę obecną brakuje w nim dosłownie drobiazgów). Jedyną dla mnie nielogicznością okazało się umieszczenie zakładek i historii w "My library", podobnie aplikacja niezbyt precyzyjnie informuje czy dane uprawnienie wynika z ustawień Androida czy nie, spodobały mi się za to np. kolekcje (z grubsza jest to grupowanie zakładek w folderach dostępne ze strony głównej)
- wtyczki - część funkcjonalności działa już na tej zasadzie, oficjalne wsparcie pojawi się prawdopodobnie w I połowie 2020
- użytkownicy - czyli wszyscy ci, którzy na przekór wszystkiemu nie będą chcieli korzystać z niczego "chromopodobnego"
- opcje prywatnościowe - obecnie dostępne jest już "Enhanced tracking protection" (jednakże nie daje takich ustawień w aplikacji desktopowej)
Z oczywistych względów program nie ma Lite Mode (strony bez https są kompresowane i serwowane z serwera Google), ale nawet to mnie od niego nie odstraszyło.
Na chwilę obecną całość jest bardzo dojrzała i właściwie nie polecałbym jedynie dokonywania z jej użyciem transakcji finansowych (z dwóch powodów: beta to beta + robienie tego na Androidzie to czasami proszenie się o kłopoty samo w sobie).
Jedyne co polecam, to przejrzenie wszystkich ustawień.
(są tam takie przełączniki jak "Remote debugging via USB", "Usage and technical data" and "Experiments" i warto upewnić czy zgadzamy się na ich włączenie).
Z mojej strony gorąca rekomendacja - świat naprawdę potrzebuje alternatywy, żebyśmy nie skończyli z HTML obsługiwanym wyłącznie przez jeden jedyny słuszny engine.