Rzut oka na ThinkPada X1 Carbon
04.10.2012 | aktual.: 05.10.2012 15:16
Hucznie zapowiadane ultrabooki nie robią tak oszałamiającego wrażenia jak przewidywano. Podczas tegorocznego HotZlotu można było z bliska obejrzeć kilka komputerów przenośnych mogących używać nazwy ultrabooków oraz organoleptycznie zbadać ich wagę. Wydajne komputery, w cienkich obudowach o niesamowicie niskiej wadze na pewno urzekły nie jednego. Ostatnio miałem okazję „poznać się” z reklamowanym jako najcieńszy oraz najlżejszy ultrabook na rynku.
Lenovo ThinkPad X1 Carbon przyjechał, tak jak inne ThinkPady, w szaro-czarnym kartonie z czerwonymi napisami. Po wyjęciu z pudełka pierwsze co rzuciło się w oczy to zasilacz, a właściwie jego wtyczka. Pierwsze o czym pomyślałem, to zasilanie notebooka przez USB. Jednak gdy przyjrzymy się wtyczce bliżej zauważymy, że jest to inny typ gniazda – dlaczego zrezygnowano z tej starej okrągłej – ciężko mi powiedzieć. Jeśli ktoś więc planuje zakup takiego sprzętu musi liczyć się, że nie wykorzysta poprzedniego zasilacza.
Jeśli chodzi o wydajność, nie powinno jej zabraknąć nikomu. No prawie nikomu. Mamy wydajny procesor – i5 trzeciej generacji. Mamy 8GB RAMu. Mamy również wydajny dysk SSD (dość duży bo o pojemność 180GB). Wbudowany modem WWAN i matryca IPS w rozmiarze 14’’ o rozdzielczości 1600x900, oczywiście matowa. O takich rzeczach jak Wi‑Fi w standardzie N czy Blouetooth 4 nie wspominam. Dla osób, które często nie mogą korzystać z Wi‑Fi na pokładzie zainstalowano modem WWAN (3G). Czego może więc zabraknąć? Wydajnej karty graficznej. W przypadku jej dołożenia problemem mogłoby być utrzymanie wagi oraz rozmiarów ultrabooka. Na nic zda się również poszukiwanie napędu optycznego, czy złącza stacji dokującej.
Ale wydajność to nie wszystko. Ultrabooki muszą spełniać pewne wymagania wydajnościowe, jednak ich główną zaletą jest waga i rozmiar. Byłem wręcz zszokowany wagą poniżej 1.5kg. Trzymając go na kolanach czy w ręku praktycznie nie czułem, że trzymam komputer. Rozmiar notebooka również zrobił na mnie nie małe wrażenie – średnio wypchana teczka z dokumentami jest grubsza (a na pewno cięższa) niż ten notebook. Poniżej kilka zdjęć.
X1 Carbon oprócz dość ciekawego designu jest również praktyczny. Dość wygodnie korzysta się z wyspowej klawiatury, która podświetlana jest od spodu (a nie oświetlana od góry, jak było we wcześniejszych modelach ThinkPadów). Duża przestrzeń na nadgarstki sprawia, że ręce nie zmęczą nam się zbyt szybko podczas pisania. Duży touchpad pozwala wygodnie operować kursorem, a dla osób przyzwyczajonych do TrackPointa firma umiejscowiła słynną „czerwoną kropkę”. Pod TochPadem nie znajdziemy jednak przycisków – akcje kliknięcia realizuje się poprzez wciśniećie TochPada podobnie jak w notebookach serii Edge. Jednym z elementów rozpoznawczych ThinkPada jest możliwość odgięcia matrycy. W każdej chyba konstrukcji zawiasy pozwalają odchylać matrycę do kąta 180 stopni z klawiaturą, a nie raz nawet dalej chociaż sam nie wiem po co ? (najczęściej ograniczeniem jest obudowa). Nie inaczej jest w Carbonie, który pozwala na ułożenie matrycy i klawiatury w jednej płaszczyźnie.
Zestaw złącz to chyba to co jest słabą stroną Carbona. Cóż – nie ma się co dziwić, w końcu produkt musi być cienki i lekki. Nowe gniazdo zasilania, jeden port USB 3.0 oraz jeden 2.0, mini DisplayPort, minijack oraz czytnik kart pamięci to wszystko co znajdziemy na jego krawędziach. Jeśli zechcemy skorzystać ze starszego monitora musimy skorzystać z przejściówki. Podobnie jeśli postanowimy podpiąć notebooka do kablowej sieci LAN – skorzystać musimy ze specjalnego kabelka (przypuszczalnie jest to karta sieciowa na USB, a nie zwykła przejściówka). Biorąc jednak pod uwagę ilość portów USB jest to dość znaczne ograniczenie.
Co w środku? – nie był bym sobą, gdybym notebooka nie starał się rozebrać. Niestety – nie zdążyłem zrobić zdjęć. Co mamy w środku? Oczywiście baterię – tak jak w innych ultrabookach tak i tu jej wymiana wiąże się z rozebraniem sprzętu. Bateria całe szczęście nie jest lutowana. Oprócz tego wymienić możemy jeszcze dysk twardy – ale jedynie na micoSATA (w notebooku w ogóle nie znajdziemy portu SATA). Zarówno procesor jak i RAM są zintegrowane z płytą główną na stałe. Wymienić możemy również karty WLAN, WWAN oraz Bluetooth. Nie za duże pole do manewrowania…
Testów wydajnościowych niestety nie zdążyłem zrobić. Można jednak przypuszczać, że są na przyzwoitym poziomie. Sam system budzi się z trybu uśpienia bardzo szybko (a o to przecież chodzi w ultrabooku). Po specyfikacji można wnioskować, że jest to sprzęt wystarczający do pracy - a właśnie do tego celu został zaprojektowany. Ten model posiada kilka plusów, ale ma też wady. Waga i rozmiary sprawiają, że notebook jest „wart grzechu”. Komputer ma również dwie podstawowe wady: ograniczone pole manewru jeśli chodzi o zmianę konfiguracji komputera oraz cenę. Kwota jaką przyszli nabywcy muszą zapłacić za ten model to 7,5tys. zł. Marnym pocieszeniem jest fakt, że jest to kwota brutto. Za wiele niższą cenę (bo poniżej 5 tys. zł) można mieć T430s oparte o procesor z serii i5, 4GB RAM, i HDD 320GB. Produkt jest sporo tańszy, cięższy i nie jest już tak zniewalająco płaski.
Wymiary Carbona:[/b] 331mm x 226mm x 8.0‑18.8mm (WxDxH), waga: 1,36kg Wymiary T430s:[/b] 343mm x 230mm x 21.2–26.0mm (WxDxH), waga: 1,79kg
Jeśli chcemy ultrabooka możemy zainteresować się modelem T430u o wymiarach: Wymiary T430u: 340mm x 236mm x 21mm (WxDxH), waga: 1,85kg
Komputer również oparty jest o procesor Core i5‑3317u, posiada 4GB RAMu oraz dysk SSD o pojemności 128GB. Posiada również zewnętrzną kartę graficzną (nVidia GeForce 620M). Niestety model ten wyposażony jest w gorszą matrycę. Jest za to sporo tańszy od Carbona i jego cena obecnie nie przekracza 4500zł. Ten model ma również większe możliwości rozbudowy (m. in. 2 sloty RAMu, dysk w rozmiarze 2,5 cala + możliwość instalacji dysku mSATA).
Na koniec przepraszam za jakość zdjęć - niestety pomieszczenie w którym wykonywałem zdjęcia nie było zbyt dobrze oświetlone. Sam aparat również nie był najwyższej jakości (aparat w Samsungu Galaxy Ace).