Anonimowość – niebezpieczna fikcja
Zmieniałem tapety w pokoju. Coś poszło nie tak, bo pionowe brzegi tapet, na jakieś 2‑3mm, nie chciały się nijak przykleić. Przetestowałem cztery różne kleje i nic to nie dało. Ze swoich „przygód” zwierzyłem się trojgu krewnym w wiadomościach WhatsApp.
Kilka godzin później, w serwisie czytelniczym Lubimy Czytać, zobaczyłem reklamę niemieckich klejów do tapet.
Koleżanka szykuje się do zmiany telefonu. Produkty Apple jej się nie podobają, a że nie ma w zasadzie większych ograniczeń cenowych, to pytała, czego ma szukać, w czym wybierać. E-mailem odpowiedziałem jej, że w takich warunkach powinna wybierać wśród nowszych Samsungów i – ewentualnie – Xiaomi.
Następnego dnia po „wejściu” na Allegro, pierwsze co zobaczyłem, to reklama smartfonów Samsung i Xiaomi.
Byłem u znajomej... byłem osobiście! Niedawno kupiła i urządziła nowe mieszkanie. Na ścianach wiszą u niej obrazy Leonida Afremova, współczesnego malarza, pracującego też na zamówienie. Zamieniłem z nią dwa zdania na temat tych obrazów i ich twórcy (siedzieliśmy na kanapie, obok siebie, a dzieła mieliśmy za plecami), i przeszliśmy do innych tematów. Zwłaszcza do pewnego artykułu w internecie, bo przed nami, na ławie, stał laptop, co oznacza kamerę i mikrofon – dla tych, którzy nie wiedzą, z czym wiąże się laptop.
Za niecałą dobę internet, już w moim domu, zaproponował mi zamówienie obrazów Afremova.
Bezmyślni Polacy, czyli zdecydowana większość, fakt śledzenia ich uważa za mało ważny. Wiedzą, że się to dzieje, ale ich koronnym argumentem jest to: a niech se śledzom, mnie tam wszystko jedno, ja nic złego nie robię.
Wydaje się, że wielu rodaków nie jest w stanie zrozumieć, że nie chodzi o „coś złego”, ale o manipulowanie informacjami. I nie, nie tymi, dotyczącymi klejów do tapet lub telefonów, ale politycznymi, gospodarczymi, prawnymi i wieloma innymi, zdolnymi zmieniać nam światopogląd oraz przekonania na kluczowe kwestie życiowe.