Padaka+ czyli dlaczego Google+ to padaka
19.02.2015 21:16
Dzień dobry/dobry wieczór* (zależy kto, o której czytać to będzie).
Korzystam z Google+ gdy był betą (betą betą, a nie betą permanentną) i potrzebne były zaproszenia. Nie ukrywam, miałem nadzieję, że pojawi się nowa jakość na tle istniejących portali społecznościowych czy innych miejsc do dyskusji. Ale bez przesady, wypieków na twarzy nie było ;)
Nadzieja ta związana była między innymi z wymogiem podania prawdziwych danych. Burak z imieniem i nazwiskiem jest mniej buraczany niż anonimowy burak. Oczywiście, zjawiska kozaczenia nie da się wyeliminować, ale można je znacznie ograniczyć.
Nadzieją drugą było to, że aby zaistnieć - mam na myśli profile mediów czy firm - trzeba włożyć odrobinę pracy. Minimalne minimum to interakcja z użytkownikiem.
Początki wyglądały dobrze. Poziom kultury wypowiedzi trzymał poziom. Pytanie zadane np. Newsweekowi otrzymywało odpowiedź. Zgłaszane nadużycia prędzej czy później doczekiwały się reakcji. I się kręciło. Było ok. W "Na topie" widniały treści naprawdę ciekawe, gdzie to użytkownicy decydowali o ich "topowości"
Później Google z wiadomych sobie przyczyn zaczął obniżać loty, integrując np. YT i tym samym dopuszczając anonimowych buraków. Później profile firmowe przestały odpowiadać i reagować - one chyba w dalszym ciągu nie do końca wiedzą o co biega. A w "Na topie" pojawiały się shity pierwszej wody.
Gdyby nie to, że w kręgach mam ludzi poznanych na samym początku, oraz społeczności, które z "definicji" są w pewien sposób hermetyczne, to pewnie bym już dawno z tego zrezygnował.
Obecne profile popularnych mediów czy osób - Bronisław Komorowski, TVN, Newsweek, Gazeta Wyborcza, etc., to ten sam syf jaki panuje w strumieniu komentarzy na ich stronach domowych. I nikt z tym nie robi nic, ani sami właściciele ani administratorzy Googla, a bez sensu jest banowanie co drugiego "dyskutanta".
Padaka.