Moja "walka z wiatrakami" - DoubleBlast! - RAM.net.pl i TP‑Widmo
Niniejsza notka będzie odrobinę niestandardowa. Należy bowiem do tej samej serii co pozostałe dotyczące reklamacji, jednak zawierać będzie opis dwóch "sytuacji" :)
Część pierwsza poświęcona będzie sklepowi RAM.net.pl. Wydarzenia z przełomu stycznia i lutego mają na celu pokazać, jak bardzo sklep szanuje klienta.
Część drugą przeznaczę na opis zajścia z TP SA w okresie ostatnich 2 tygodni.
Cóż mi pozostaje - zapraszam do lektury! :)
Za: RAM.net.pl
RAM.net.pl - znikający sprzęt i losowa infolinia Sklep ten oferował mi mysz Razer Orochi oraz jedną z nagrywarek typu Slim firmy Lite-On w najatrakcyjniejszej cenie, wliczając w to koszt przesyłki. Z tego też względu, postanowiłem w nim dokonać zakupu. Nie mogłem tego jednak zrobić od razu - potrzebowałem ok. 24h na przemyślenie sprawy.
Nie wyobrażacie sobie, jakie było moje zdziwienie, kiedy następnego dnia towary, które odwiedziłem, były droższe o ok. 2 złote łącznie. Analizowałem tę sytuację już po zakupie - ceny w sklepie zależą od... liczby odwiedzin na danych stronach. Głowy nie dam, dowodów bowiem nie mam, jednak w momencie kiedy wchodziłem na stronę danego produktu z różnych komputerów, cena niedługo później skakała w górę ;) No, chyba że to zależy od popytu i akurat wybrane przeze mnie towary były w tym okresie kupowane...
Mniejsza jednak o to. Zakupu bądź co bądź dokonałem. Była sobota, 29. stycznia, a termin dostawy został określony na piątek, 4. lutego (co oznacza realizację w czwartek, 3. lutego). Przelałem więc pieniądze na podany numer konta, po czym w poniedziałek, pod koniec dyżuru, zadzwoniłem spytać, czy wpłata dotarła - system bowiem nadal zwracał "oczekiwanie na wpłatę". Otrzymałem odpowiedź, że nie, oraz że to może być wina po stronie księgowych (a co z automatyzacją?).
Następny raz zadzwoniłem w piątek, bowiem zamówienie nie zostało zrealizowane. Dowiedziałem się, że wpłata dotarła, jednak doszło do opóźnienia ze strony dostawcy i jeden z towarów co prawda jest już gotowy i zarezerwowany, na drugi jednak wciąż sklep oczekuje. Co najważniejsze, zapewniono mnie, że transport dotrze jeszcze tego samego dnia, co oznacza, że towar dotrze do mnie najpewniej w poniedziałek, najpóźniej we wtorek.
W piątek wykonałem jeden telefon. Centrala zadziałała, jednak do połączenia z konsultantem nie doszło, pomimo 10 minutowego oczekiwania. Ponieważ odrzucono mnie do Menu Głównego, trochę zirytowany odłożyłem słuchawkę.
Ponownej próby dokonałem w poniedziałek. Sytuacja podobna jak w piątek. Skapitulowałem raz jeszcze.
We wtorek byłem już bardzo zirytowany. Dzwoniłem do skutku. Za trzecim razem się w końcu udało. Konsultant poinformował mnie, że "tak już działa infolinia", "zostaną zatrudnione dodatkowe osoby" oraz "to nie jest ich wina". Pomińmy tę kwestię jednak na chwilę. Spytałem co z moim zamówieniem. Dowiedziałem się, że... uwaga, bo to ważne... - Towar nr 2, na którego dostawę oczekiwano, dostarczono w poniedziałek rano. - Towar nr 1, który był zarezerwowany... "zniknął" i ponieważ nie ma było go na stanie, został dostarczony dopiero we wtorek (czyli w dniu rozmowy)... - Na pytanie "jak to możliwe, skoro wcześniej jeden z artykułów był już dostępny i mogliście Państwo zrealizować zamówienie już w poniedziałek" padła odpowiedź świadcząca o fakcie istnienia drugiego zamówienia na ten sam artykuł, które zostało zrealizowane wcześniej (pomimo braku towaru, bowiem towar był rzekomo zarezerwowany dla mnie). Najlepsze, że to drugie zamówienie zostało złożone PO moim zamówieniu ;]
Wróćmy teraz do kwestii połączeń telefonicznych. W trakcie tej 20‑30 minutowej rozmowy bez przerwy sklep zmieniał swoje stanowisko. Najpierw otrzymałem odpowiedź, że mam sobie wybrać w ramach rekompensaty coś z ich oferty - na nieudane połączenia wydałem bowiem (jak się później okazało) 18,56 zł netto (22,83 zł brutto) z linii stacjonarnej oraz 7,11 zł brutto i 41 sekund promocyjnych, przez telefon komórkowy. Cokolwiek jednak wybierałem, było to albo "zbyt drogie" albo "niedostępne". No bajer. Następnie zaproponowano mi, że w ramach wstępnej rekompensaty zostanie dodana do paczki... smycz promocyjna sklepu. No genialnie, po prostu genialnie. Zaakceptowałem ten pomysł, i spytałem co dalej. Ostatecznie, ponieważ rozmowa się dłużyła, przenieśliśmy ją na GG.
Tam z kolei dowiedziałem się, że o mojej reklamacji poinformowano właściciela sklepu. Poprosiłem, aby konsultant mnie reprezentował, bowiem jak sam wcześniej stwierdził, jest aktualnie w podobnej sytuacji w innym sklepie (?!). Zgodził się, następnego dnia miałem znać stanowisko firmy.
Następnego dnia dotarła do mnie przesyłka, zrealizowana we wtorek wieczorem (hahaha). Pomijając dość nieprzyjemne zachowanie kuriera, w tym niechęć w kwestii rozpakowania przy nim paczki, wszystko było jako-tako ok. Towar był, nawet dobrze zabezpieczony, jednak... bez skutku poszukiwałem wewnątrz tej całej smyczy... Napisałem na GG do konsultanta (tak w ramach wyjaśnienia: RAM.net.pl ma oficjalną infolinię m.in. na GG - obsługuje ją m.in. Pan Piotr Rz., który miał mnie rzekomo reprezentować) z informacją, że smyczy nie ma, oraz z pytaniem jak się ma moja sprawa.
I tu ciekawostka, dla której warto stworzyć nowy akapit. Oto odpowiedź konsultanta na pytanie o rozmowy w sprawie "rabatu" na następny zakup w ramach rekompensaty, oraz brakującej smyczy: "Nie dorzucili? Eh... Przepraszam, obiecali mi. Czekam na decyzję w sprawie rebatu ;)" Pisownia oryginalna. Muszę to komentować?
Później, sklep nie odpowiadał już na wiadomości przez komunikator, natomiast jak dziś zauważyłem, z nieznanych przyczyn mail z reklamacją utknął w skrzynce nadawczej nigdy nie będąc dostarczonym do adresata. Moja własna wina i głupota, że nie sprawdziłem.
Jeszcze w ramach wtrącenia: metoda odbierania połączeń z infolinii RAM.net.pl nazywa się "chybił trafił" - odbierane jest losowe połączenie z kolejki, gdyż... nie ma czegoś takiego jak kolejka :P Brawa, RAM.net.pl! Brawa, FreecoNet (dostawca usług telekomunikacyjnych dla RAM.net.pl)!
Tak czy siak, wyszedłem stratnie na ok. 25 zł "normalnie" + ok. 25 zł licząc tu samą smycz + opóźnioną przesyłkę, za którą powinienem otrzymać zwrot. Łącznie więc, straciłem na tym 50 zł. Totalnie się to nie opłacało. I pluję sobie teraz w brodę, że mail z reklamacją nigdy nie został wysłany.
Za: TP.pl
TP S.A. - Konsultant-widmo Wyobraźcie sobie, że dzwoni do Was telefon. Odbieracie zaspani, a w telefonie damski głos: - Witam, nazywam się [imię] [nazwisko] i dzwonię z Telekomunikacji Polskiej. Chciałabym przedstawić propozycje dla stałych klientów, czy zastałam właściciela telefonu? - Witam, niestety, właściciel jest nieobecny i nie będzie obecny do wee... - W takim razie do widzenia. [Piiip piiiip piiip]
Co robicie w takiej sytuacji? Ja osobiście dzwonię na darmową błękitną linię, spytać co to do diaska ma być i jakim prawem TP w taki sposób się do mnie odnosi. Dodzwoniłem się więc do działu skarg i zażaleń i pytam: "co to miało być?". Dowiedziałem się, że firma nie wie, kto do mnie od nich dzwonił i nic nie mogą zrobić. Nawet zażalenia nie mogli przyjąć, gdyż nie zdążyłem spisać imienia i nazwiska.
Jakieś pół godziny później, telefon zadzwonił ponownie: - Witam, nazywam się [to‑samo-imię] [to‑samo-nazwisko] [niestety, nie spisałem tych danych ponownie - kolejny mój błąd - przyp. aut.] i dzwonię z Telekomunikacji Polskiej. Chciałabym przedstawić propozycje dla stałych klientów, czy zastałam właściciela telefonu? - Witam, niestety, właściciel jest nieobecny ALE PROSZĘ SIĘ NIE ROZŁĄCZAĆ [to nie krzyk, to bardziej zaakcentowanie - przyp. aut.], gdyż jestem opiekunem linii i może jestem w stanie tę sprawę z Panią rozwiązać. - Rozumiem. Chciałabym Panu zaoferować obniżenie kosztów świadczenia usług telekomunikacyjnych. Telekomunikacja Polska prowadzi aktualnie działania dla wszystkich swoich klientów, służące obniżeniu kwoty abonamentu. Jeśli się nie mylę, ma Pan Pakiet Socjalny? - Tak, mam. Ten pakiet również jest objęty tą promocją? - Nie jest to promocja, lecz stała obniżka kosztów dla wszystkich klientów, jednak wymagamy potwierdzenia celem jej wprowadzenia. - W takim razie potrzebny jednak będzie właściciel telefonu. Czy życzy sobie Pani numer kontaktowy do niego (w sieci Orange, a więc nie będzie Pani raczej miała problemu z połączeniem), czy też woli Pani termin dostępności? - Poproszę o informację, kiedy będzie dostępny. - Sądzę, że w sobotę lub niedzielę, w godzinach wieczornych. - Dziękuję. W takim razie do usłyszenia w weekend ok. godziny 18. Życzę miłego dnia. Do usłyszenia! - Do usłyszenia.
W weekend nikt nie zadzwonił. Dziś mija drugi tydzień od całej sprawy. Wczoraj zadzwoniłem do TP, ponownie do działu skarg. Dowiedziałem się, że TP posiada jedynie billingi połączeń wychodzących (ode mnie), a przychodzące są dostępne jedynie za żądaniem prokuratury lub sądu. Co ciekawsze, TP nie ma też pojęcia, czy dzwonił do mnie ktoś od nich, czy z zewnątrz. Dla porównania, ich bratni operator, Orange, dokładnie wie kto i kiedy do mnie dzwonił... Tak czy siak, założono, że to mogło być nadużycie i przełączono mnie na specjalną infolinię z tym związaną. Przy okazji, otrzymałem informację, że "takiej oferty nie ma". Czyli, że jak? Konsultant widmo?
Pracownik infolinii, który odebrał po przełączeniu, dość dobitnie poinformował mnie, że bez imienia, nazwiska, nazwy firmy i numeru telefonu z którego do mnie dzwoniono (haha, nie mam CLIPS-a, a założę się, że i tak numer był zastrzeżony) nie mam czego zgłaszać. Ponadto, jako że nie doszło do podpisania umowy, to także nie może być rozumiane jako nadużycie. No świetnie, nie ma to jak niezgodność między dwoma konsultantami w jednej firmie!
Ostatecznie więc, nic nie wskórałem, poza tym, że wiem, że ktoś tu próbuje mnie naciągać.
Podsumowanie
RAM.net.pl - sklep, który nie tylko stosuje bardzo dziwne metody ustalania cen swoich produktów, ale również ma niesprawną infolinię (firmy FreecoNet, która jest bezkarna w tej kwestii) i niezwykle niski szacunek wobec klienta. TP S.A. - operator należący do France Telecom, tak samo jak Orange, a nie posiadający nawet tak prostego mechanizmu, obecnego u "Pomarańczy", jak wykaz połączeń z firmy do klienta.
To sobie ponarzekałem...
Już wyjaśniam moją dzisiejszą, wybitną irytację. Wynika ona z faktu, że od godziny 8 do 16 wyłączono mi wodę ze względu na rzekomo "zapowiedziane prace planowe". Zapowiedź widniała w submenu strony Zakładu Usług Komunalnych oraz na drzwiach dwóch największych sklepów w okolicy - trochę marny sposób informowania o wyłączeniu wody w środku lata... Pomijam już fakt, że awaria trwała o godzinę ponad czas planowy (jak zwykle...).
To tyle. Następny wpis powinien być już mniej jadowity ;)