Usługi Google vs. Windows Phone
Korzystam z Nokii Lumii 710 od paru miesięcy. Zdążyłem przez ten czas polubić ten telefon - ba, kupiłem sobie nawet dodatkowo żółtą i niebieską obudowę. Z jednej strony, "szpan", z drugiej "personalizacja", ale tak naprawdę chodziło o to, że 100% biel tego telefonu mnie po prostu irytowała. No cóż, każdy ma jakieś fanaberie :P
Tym niemniej, skupmy się na zagadnieniu z tytułu. Jako dość wierny użytkownik usług Google (Google+, GMail, Calendar, YouTube, Maps, Docs/Drive) nie mogłem ot tak sobie przerzucić się, na (mniej funkcjonalne!) odpowiedniki Windows Live. Na szczęście, przygotowano aplikacje, które mają pozwolić na migrację takich użytkowników ze środowisk niewspierających żadnej z tych marek (np. Symbian S60v5), lub z dobrze lub poprawnie wspierających (Android, iOS).
Na szczęście...
Na wstępie, uwaga!
Będę opisywał synchronizację jedynie z tymi kontami, które mnie interesują. Jeśli o czymś nie wspomnę, nie znaczy to, że WP tego nie wspiera. Oznacza to jedynie, że ja z tej funkcji nie korzystam i jej nie recenzuję. To wszystko ;)
Kontakty
W Windows Phone 7 możemy je synchronizować z kontem Google, Windows Live oraz Facebookiem. Na papierku wygląda to w porządku, jednak co z praktyką? Niestety, nie jest tak różowo, jak bym tego chciał.
Pierwszy problem jaki napotkałem, to fakt, że powiązanie z Facebookiem wymusza połączenie konta Windows Live z tym serwisem, oraz aktywację aplikacji Windows Phone w Facebooku. Jakie to niesie za sobą konsekwencje, napiszę przy okazji funkcji Kalendarza. Jednak nie to jest dla mnie prawdziwie irytujące.
W moim przypadku, chciałem mieć zapisane w telefonie wszystkie kontakty z poprzedniego telefonu zapisane w koncie Google. Z avatarami. Posprzątane, w stosunku do starego telefonu z Symbianem S60v5, w którym miałem tragiczny bałagan. Poświęciłem więc parę godzin na ręczne "przeklepanie" danych przez interfejs telefonu. Dlaczego tak, a nie przez interfejs webowy Google? Gdyż w interfejsie telefonu znajdują się pola niewspierane przez ten drugi...
W sumie, wszystko byłoby ok. Spodziewałem się, że WP okaże się na tyle sprytny, aby wrzucić moje kontakty do grupy "Windows Phone 7 Contacts". Nic bardziej mylnego. Nie wiem, kto jest tu winny - Microsoft czy Google, jednak wrzucenie tych kontaktów luzem do "Moje kontakty" nie było najlepszym pomysłem.
Tak czy siak, powyższe dwa problemy człowiek przeboleje. Brakujące pola - ot, wystarczy nie zapisywać aż tylu informacji. Choć czy na pewno? Wróćmy do tego problemu. Windows Phone pozwala mi zapisać w swoim telefonie następujące numery telefonów i adresy e‑mail: 1. Telefony:
- komórkowy
- domowy
- domowy 2
- służbowy
- służbowy 2
- do firmy
- pager
- faks domowy
- faks służbowy
2. Adresy:
- osobisty
- służbowy
- inny
Zauważacie problem? Pewnie większość powie: "no co? Masz dostępnych 9 typów numerów telefonu! Na co marudzisz? Kto ma więcej?". Tyle, że nie to jest problemem. Denerwujący jest fakt, że zakłada się, że człowiek ma jedną komórkę i po jednym mailu danego typu. Niestety, tak nie jest.
Dla przykładu, każdy z pracowników Wydziału Informatyki Politechniki Poznańskiej ma co najmniej dwa adresy służbowe (kierują do jednej skrzynki, ale nie o to tu chodzi) - i co, jeden mam wpisać jako "służbowy", a drugi jako "inny"? Nielogiczne. Innym przykładem może być fakt, że jeden z członków mojej rodziny ma dwa telefony komórkowe (prywatny i służbowy), do tego wspólny z innymi telefon stacjonarny, służbowy telefon stacjonarny, dwa adresy e‑mail prywatne i jeden e‑mail służbowy. Ktoś powie: "dodaj służbowy numer komórki, jako telefon służbowy 2!". Idea fajna, ale ma jedną wadę, poza samą nieklarownością takiego zapisu. Załóżmy, że telefon prywatny padnie, a chcę danej osobie wysłać ważnego i szybkiego SMSa. Odpalam "Wiadomości", tam "+", następnie piszę treść i wpisuję w pole odbiorcy skrótowo nazwę. Wyświetla się automatyczne rozwijane menu z propozycjami... spośród samych tylko telefonów komórkowych. Aby skorzystać z telefonu służbowego, musiałbym wywalić to co napisałem, kliknąć mikroskopijny plusik na polu odbiorcy, tam kliknąć lupę (wyszukiwanie), wpisać ponownie ten sam skrót, wybrać kontakt, i tam dopiero wybrać numer...
Pomyślałem, że może winne jest Google. Jednak tam, wśród kontaktów mogę wpisywać dowolną liczbę różnych, nazwanych wedle woli, numerów telefonu czy adresów e‑mail. Co w takim razie z usługami Windows Live? No cóż... Tu właśnie leży pies pogrzebany. Live umożliwia mi wklepanie jedynie 3 adresów e‑mail / kontakt, oraz 10 numerów telefonu (dodatkowy jest "Komórkowy 2", niewidoczny w WP7; podejrzewam, że będzie on widoczny w WP8 i może WP7.8). I koniec. Wszystkie są z góry nazwane, bez możliwości personalizacji. Kompletna bzdura w mojej opinii. Nawet w Symbianie miałem dowolność konfiguracji tej kwestii!
Ok, odbiegłem trochę od tematu - zabrałem się za krytykę WP7, zamiast za powiązanie z funkcjonalnością Google. Tak więc co jest problemem na linii Google-WP7, poza podmienianiem nazw danych numerów i adresów i problemami z ilością? Zdjęcia.
Mam kilka kontaktów, które nie są u mnie powiązane z Facebookiem, lub których zdjęcie profilowe mnie nie satysfakcjonuję i chcę ustawić swoje. Oczywiście, mając je zapisane jako kontakty Google, chciałem to zdjęcie ustawić w ramach ich konta Google... Niestety, skończyło się to porażką. Do chwili pierwszej synchronizacji z Google, np. aby odświeżyć listę kontaktów, lub odebrać pocztę, avatary zostają wysłane na serwer i... pobrane z powrotem, w postaci zmasakrowanej kompresją i rozdzielczością. Google, do licha ciężkiego, dlaczego tak traktujecie moje avatary?!
Znane jest rozwiązanie tego problemu. Należy stworzyć kopię kontaktu w usłudze Windows Live... chwila... moment... czy ja nie chciałem mieć wszystkich kontaktów w Google?
Jest to żenujące, ale musiałem poświęcić drugie tyle czasu, na przepisanie wszystkich ważnych kontaktów z Google do Windows Live. Ręczne. Eksport z Google i import do Windows Live jest po prostu karkołomny - jedyny sposób to wykorzystanie do tego celu Outlooka lub Windows Live Mail (aplikacja desktopowa z paczki Windows Live Essentials), a i wtedy nie działa to do końca prawidłowo... I nie, synchronizacja konta Google z kontem Windows Live w grę nie wchodzi - powoduje ona wyświetlanie kontaktów tego pierwszego w interfejsie drugiego, ale nie ich skopiowanie...
To nie koniec drogi pod górkę. Zdjęcie, które będzie widoczne w telefonie, można dodać jedynie z poziomu... telefonu! Dlaczego? Konia z rzędem temu, kto znajdzie w usłudze Windows Live możliwość dodania avatara do kontaktu. Dodajmy, że nie ma to być zdjęcie profilowe z Facebooka. Niespodzianka! Nie da się tego zrobić. Konsekwencją braku tej opcji, jest pewien rodzaj pozytywnego "błędu" w WP. Skoro nie ma tej opcji, zdjęcie, które dodam z poziomu telefonu, nie zostaje zsynchronizowane z serwerem. Skoro tak, to nie zostaje też z niego pobrane. To w konsekwencji powoduje, że pozostaje one w oryginalnej jakości, w jakiej jest zapisane w telefonie! Jeszcze nigdy nie cieszyłem się tak z błędu jakiegoś rozwiązania...
Podsumowanie - Kontakty
1. Problemy ze szczegółowością kontaktów
- Brak dostosowania nazw numerów telefonów i adresów e-mail
- Brak elastyczności co do liczby numerów telefonów i adresów e-mail
- WINNY: Microsoft
2. Problemy z avatarami kontaktów
- Brak możliwości dodania offline'owego avatara do kontaktu
- Avatar zapisany do kontaktu synchronizowanego z Google zostaje zmasakrowany
- Aby uzyskać dobry jakościowo avatar, trzeba utworzyć kopię kontaktu w usłudze MS
- Rozwiązanie problemu dzięki błędowi w usłudze MS
- WINNY: Google
Poczta
Najsampierw muszę zaznaczyć: klient Google w Windows Phone działa lepiej od klienta Hotma... Outlooka (który, w WP, nadal nazywa się "Hotmail" :P). Dlaczego? Są tu dwie funkcje dodatkowe - wiadomości w Google mogę flagować, a ponadto, mogę je wyszukiwać na serwerze, jeśli nie znajdują się aktualnie w telefonie (są starsze niż wybrana przeze mnie liczba dni). W "Hotmailu" takich cudów nie uświadczę. Zatem Google jest tu potraktowane wzorowo, a nawet lepiej od własnej usługi producenta. Nie wiem jak dla Microsoftu, ale dla mnie to dobrze ;)
Ale ale, chwila... czy ja o czymś nie zapomniałem? Ano niestety, skleroza mnie dopadła. Poczta ma jeden feler, spowodowany przez ustawienia Google. Wiadomości, które są usuwane z poziomu telefonu, zamiast zostać skasowane są... archiwizowane. Tak, to nie żart. Oczywiście, jest na to rozwiązanie, ale o nim napiszę w osobnym wpisie.
Podsumowanie - Poczta
1. Bardzo dobry (w porównaniu do "Hotmaila") klient. 2. Idiotyczny sposób interpretacji usuwania wiadomości
- Zamiast trafić do folderu "Kosz", wiadomość zostaje zarchiwizowana.
- WINNY: Google
Kalendarz
Och, kwintesencjo jadu! Cóże Ci zawinił Microsoft i Google, że do Ciebie przyjść muszę w tej oto godzinie... Nie no, żarty na bok, uszczypliwe teksty na bok... Powiedzcie mi, szanowni specjaliści z Microsoft oraz szanowny "zespole świetnie wyszkolonych małp" z Google, coście najlepszego narobili?!
Ok, więc kolejno. Po pierwsze, aplikacja "Kalendarz" nie pozwala na dodawanie żadnych lokalnych, czy zdalnych kalendarzy, które nie należą do kont, z którymi synchronizowany jest cały telefon. Innymi słowy, jeśli chcę mieć jakiś kalendarz niedostępny z poziomu Google czy Windows Live, mogę o tym jedynie pomarzyć. Symbianie, ratuj!
Kolejnym problemem, jest brak możliwości tworzenia nowych kalendarzy z poziomu telefonu, czy wyświetlania tylko jednego na raz, bez "przeklikiwania" się przez wszystkie pozostałe w ustawieniach. Ok, kalendarze są wyświetlane w różnych barwach (dostępnych z "podstawowego zestawu barw a'la Windows Phone", czyli np. pozbawionego barwy żółtej... bez komentarza...), ale nie można się między nimi przełączać, ani też tworzyć nowych. W żadnej usłudze. Wszystko trzeba zrobić z zewnątrz - w telefonie takiej opcji nie uświadczycie.
Jeszcze następnym problemem, choć niezwiązanym w żadnym stopniu z Google, ale wartym poruszenia, jest kalendarz urodzin. Windows Live, bez mojego bezpośredniego zezwolenia (ok, ma zezwolenie na integrację z Facebookiem, która nie mówiła o integracji kalendarzy...) pobrała sobie dane urodzin moich znajomych. No dobra, przeboleję, pewnie po wyłączeniu synchronizacji zostaną one skasowane, tak jak w przypadku kontaktów przy synchronizacji z Google. Ale do licha ciężkiego, dlaczego one wszystkie mają włączony reminder?! Dlaczego jedyny sposób jego wywalenia, polega na wyłączeniu tego na poziomie interfejsu webowego? Ech... no widocznie ktoś uznał, że trzeba mnie uszczęśliwić. Co z tego, że na siłę...
Ok, czas na perełkę. W Google możemy tworzyć sobie dodatkowe kalendarze, podobnie jak w Windows Live. Parodia polega na tym, że o ile kalendarze tej drugiej usługi są dostępne domyślnie przy synchronizacji z Windows Phone, o tyle kalendarzy Google możemy zsynchronizować maksymalnie 25 z jednego konta, i to dopiero po dokonaniu dodatkowych ustawień (jak już wcześniej obiecałem, napiszę o tym w osobnym poście). Winny? Nie kto inny, jak Google...
Jeszcze jedna uwaga, jaką bym miał do kalendarza, to fakt, że wyświetla na kafelku i ekranie blokady tylko ostatnie wydarzenie. Nawet Symbian umiał mi wyświetlić wszystkie wydarzenia z danego dnia, a jak się nie mieściły, dopisywał mi liczbowo ile ich jeszcze mam... To kompletna porażka, gdyż plan zajęć na studiach trzymam właśnie w jednym z kalendarzy Google. Jeśli jakimś cudem Windows Phone potraktuje te wydarzenia priorytetowo, wówczas nigdy nie będę widział innych wydarzeń, póki nie zagłębię się w lekturę agendy na dany dzień, a dodatkowo, bez zajrzenia do niej, nie dowiem się jakie są np. dwa następne wykłady. Ciężko mi to przyznać, ale nawet Symbian wygrywa z takim rozwiązaniem w Windows Phone...
Podsumowanie - Kalendarz
1. Brak funkcji tworzenia dodatkowych kalendarzy z poziomu telefonu.
- WINNY: Microsoft
2. Brak funkcji tworzenia lokalnego kalendarza w telefonie.
- WINNY: Microsoft
3. Brak możliwości wyświetlania pojedynczego kalendarza bez nadmiernego stukania w ekran.
- WINNY: Microsoft
4. Ograniczony zakres barw do identyfikacji kalendarzy.
- WINNY: Microsoft
5. Idiotyczne rozwiązanie kwestii dodatkowych kalendarzy synchronizowanych z konta Google.
- WINNY: Google
Dodatkowo. Ograniczona ilość danych na ekranie blokady i kafelku ekranu startowego, utrudniająca planowanie na bieżąco.
- WINNY: Microsoft
Podsumowanie ogólne
Nie wiem jak to będzie z WP8, ale w WP7.5 wyraźnie widoczny jest szereg poważnych niedoróbek. I to nie na poziomie generowania błędów, tylko po prostu logicznych nieporozumień i idiotycznych założeń. Niestety, część winy ponosi Google, który utrudnia korzystanie ze swoich usług, a dodatkowo ignoruje użytkowników Windows Phone.
Z czego wynika ten ostatni zarzut? Oto cytat z instrukcji Google dotyczącej opcji usuwania wiadomości w telefonie poprzez przeniesienie do "kosza", zamiast archiwizację:
With Google Sync for Windows Phone (7.5+), the default setting when you Delete email in your iOS Mail app is that Gmail will archive the message and not delete it. When you Enable "Delete Email As Trash" for this device, pressing Delete in your iOS Mail app will delete that email from your device and send it to your Gmail Trash. (...)
Taaak, bo w Windows Phone 7.5 mój GMail jest obsługiwany przez iOS Mail app... WSTYDŹ SIĘ, GOOGLE. Tyle mam Ci do wykrzyczenia prosto w twarz. Niestety, nie masz tam opcji bezpośredniego przesłania zarzutów, a jedynie masowego feedbacku, którego pewnie kompletnie nikt nie czyta, skoro tyle czasu to wisi u Was.
Na zakończenie, jeszcze jeden taki kwiatek. Tytuł artykułu: "Set up Google Sync with your Windows Phone".
To set up Google Sync on your Windows Mobile device, please follow the steps below. (...)
I artykuł okazuje się być poświęcony Windows Mobile, o czym zresztą świadczą zamieszczone tam screeny. Poniżej przykład.
Mam nadzieję, że do premiery Windows Phone 8 (a niewiele już czasu zostało), zarówno Microsoft jak i Google, zreflektują się nad swoim postępowaniem i zaczną działać bardziej z myślą o swoich użytkownikach. W szczególności Google, który dbając o użytkowników innych platform niż Android (tj. iOS, WP, Symbian) poszerza grono, do którego docierają jego usługi, a co za tym idzie, zwiększa swoją popularność i zyski. Dlaczego to ignorują? Widocznie Google tak się rozrosło, że - cytując bohaterów filmu "Kung Fu Panda", krytykujących brzuch tytułowego Pandy:
- A on nie sięga nawet własnych stóp palcami. - Stary, on ich nawet nie widzi...
Zapowiedź
Następny wpis poruszy kwestie radzenia sobie z rozwiązaniami części problemów poczty i kalendarza, które są niemal koniecznością dla użytkowników Windows Phone korzystających z usług Google. Niby jest to proste i wystarczy podążać wskazaną wprost drogą, a jednak... ostatecznie, Polacy mają jak zwykle pod górkę :(