CR2032 — prawie jak nowe życie
Ten, kto mnie zna i kto co jakiś czas zajrzy na mojego dobroprogramowego bloga, ten wie, że humanista i filozof ze mnie nieprzeciętny, ale "sprzętowiec" - żaden. Przed wielu laty nasz wielki narodowy wieszcz pisał: "Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga", ale do mnie te słowa jakoś nie do końca dotarły, więc pod tak zwaną maskę swojego laptopa, obchodzącego w tym roku ósme(!) urodziny, nie zajrzałem ani razu. Aż do dziś. Bo - jak pisał/mówił kiedyś ktoś inny - potrzeba jest matką wynalazków. Więc kiedy pojawia się potrzeba, nawet tacy sprzętowi laicy jak ja zbroją się w śrubokręt, ciężko wzdychają jak przed podróżą w nieznane i dłubią. Różnie może się skończyć takie niedoświadczone i niepoparte odpowiednią wiedzą dłubanie, ale u mnie całą operację skwitować można krótkim "Success Full".
Kilka miesięcy temu mój stary, ale jary Asus z serii F5 (nie śmiejcie się z tego dziadka, lecz podziwiajcie go, że wciąż jeszcze robi swoje i przeżył już niejednego młodziana) na starcie przywitał mnie nieuchronnie zwiastującym przyszłe kłopoty takim oto obrazkiem:
Każdy, kto choć trochę interesuje się sprzętem komputerowym, w mig zauważy na powyższym obrazku wszystkomówiący wers: CMOS Battery Low. Ten sam ktoś równie szybko zdiagnozuje problem tkwiący w kiepskim stanie bateryjki na BIOS-ie. Aż taką komputerową nogą to nie jestem, więc i mnie diagnoza ta zajęła dosłownie chwilę. Ale rozwiązanie problemu aż tak szybkie nie było. Sytuacja z niefortunnym obrazkiem powtórzyła się jeszcze kilkukrotnie i na jakiś czas zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Oczywiście problem pozostał, choć nie wiem czemu nagle przestał się objawiać.
Sprawa prawie została zapomniana.
Co się odwlecze, to nie uciecze - mówi kolejne stare powiedzenie. Dziś rano, spragniony kolejnych wieści z dobroprogramowego frontu, wcisnąłem dziadkowi Asusowi przycisk Power. Wiedząc, że ów dziadek budzi się dość ociężale, uzbroiłem się w cierpliwość. Każda cierpliwość ma jednak swoje granice, więc kiedy przez kilka minut ekran emitował tylko najgłębszy odcień czerni i nie pojawiło się na nim nawet wstępne logo Asusa (o towarzyszącym mu zawsze dźwięku nie wspominając), cierpliwość ustąpiła miejsca zdziwieniu, osnutemu lekką nutką niepokoju.
Dioda sygnalizująca działanie komputera świeci, dysk - słychać, że coś tam mieli. Więc dziadek nie umarł, ale najwidoczniej chwilowo stracił dech. Nietrudno się Wam pewnie domyślić (nawet ja nie miałem z tym problemu), że winną całej tej sytuacji jest bateryjka na BIOS-ie, która stanowczo i ostatecznie postanowiła przypomnieć o słusznie się jej należącej emeryturze. Gdyby ktoś nie wiedział - rozładowanie baterii CMOS może się objawiać nie tylko gubieniem ustawień daty i godziny, ale również uruchomieniem komputera przy jednoczesnej niemożliwości uruchomienia sytemu operacyjnego (tak, jak to miało miejsce u mnie).
Kilkukrotne wymuszone wyłączanie (poprzez przytrzymanie przycisku Power) i ponowne włączanie wreszcie za którymś razem przywróciło dziadka Asusa do życia. Na powitanie - co oczywiste - pojawiły się komunikaty identyczne jak na powyższym obrazku. Diagnoza potwierdzona - bateria do wymiany.
Fachowiec (czyli na przykład dobrze nam tu znana Pani Krysia z księgowości lub znany jeszcze bardziej Specjalista ds. teleinformatycznych ) w takich przypadkach zapewne po prostu przeciągle ziewa, bierze śrubokręt i po paru minutach jest po sprawie. Amator (patrz: autor tego wpisu) najpierw sięga po radę do Wujka Google'a; a że z Sieci nic nie ginie, również i o wymianie baterii w laptopach Asusa z serii F5R znaleźć można niejedno. Gdy pewien internauta, poszukujący podobnej co ja pomocy, na forum Asusa zadał pytanie o wymianę baterii na BIOS-ie, otrzymał od przedstawiciela tej firmy poradę: "Wyślij swój komputer do serwisu Asusa". Na szczęście linijkę niżej ktoś inny odpowiedział: "Jeśli masz śrubokręt i siedem minut wolnego czasu, wymień ją sam". Ot porada godna mych uszu! Sprawdźmy ją w praktyce; wszak mam i czas i śrubokręt.
W tym miejscu czas na szczególne podziękowania - kieruję je do pewnego pana, który cztery lata temu na swoim kanale YouTube umieścił wielce mi pomocny film o wymianie baterii CMOS w laptopach Asus F5R (część 1 i część 2 ). Znalezienie tego filmiku zajęło mi chwilę, sama wymiana baterii nieco dłużej, ale pamiętajcie - nazywanie mnie komputerową złotą rączką byłoby równie uczciwe jak nazywanie świni ogierem...
Summa summarum - mój laptop zyskał jakby nowe życie, a ja po raz kolejny upewniłem się, że strach tak naprawdę ma tylko wielkie oczy. Ponadto dziś dowiedziałem się:
- że bateria typu CR2032 firmy Maxell w najbliższym mi sklepie kosztuje 2,80 PLN
- że jej wymiana faktycznie trwa kilka minut i nie jest czynem godnym medalu
- że w osiem lat nieotwieranym/nieczyszczonym laptopie kurzu jest tyle co nic
- że wciąż nie mam powodu, być kupować nowy komputer
- i że wreszcie rozumiem, co znaczy cieszyć się jak głupi bateryjką