LTE ery dinozaurów czyli początki Internetu mobilnego cz.2
Uwaga! Jeśli nie zapoznałeś się z częścią 1 zrób to w tej chwili.
Alternatywa
Tak, chodziło mi o alternatywę dla mojego rozwiązania. Telefon spisywał się świetnie jako modem, jednak potrzebowałem czegoś, co pozwoli mi korzystać z Sieci w każdym momencie bez konieczności ładowania. Moja pomarańczowa sieć dawała możliwość zakupu modemu bez umowy. Mówię tutaj o urządzeniu Huawei E220 (nazywanym przez jednego członka mojej rodziny mydłem). Był to jeden z pierwszych modemów do mobilnego Internetu na złącze USB. Oferował prędkość do 7,2Mb/s (HSDPA) czyli więcej niż oferowała moja sieć w tamtym czasie. Kosztował mnie ponad 500 zł (nie mogłem przejść obok niego obojętnie, a inwestycja była długoterminowa). Raz podpięty modem z włożoną karta SIM miał zostać w złączu na wieki, ale niestety tak nie było. Modem się dość mocno nagrzewał i od czasu do czasu rozłączał się. Umowa z operatorem się skończyła a ja postanowiłem przeskoczyć z kwiatka na kwiatek (tym razem fioletowy). Modem przestał mi być potrzebny, szczególnie że zamierzałem korzystać z dostępu do Internetu w innej sieci, a modem jak się okazało miał blokadę SIMlock. Sprzedałem go odzyskując część zainwestowanej kasy, a od nowego operatora dostałem nowocześniejszy sprzęt za symboliczną ...
Internet dostępny w całym domu
Modem, który dostałem za 1 zł przypominał już kształtem współczesne modemy i był pozbawiony wad, które miało poprzednie urządzenie. Surfowanie w Internecie zaczęło sprawiać przyjemność i przestało być udręką. Limit wynosił już 10 GB, a ja mogłem sobie pozwolić na wchodzenie na strony tj. youtube, które kiedyś znałem tylko z nazwy. W międzyczasie wróciłem ponownie do Orange, gdzie dostałem do Internetu netbooka z modułem WWAN. Byłem zadowolony z takiego Internetu, ale jak zwykle jest jakieś ale. W domu był więcej niż jeden komputer, więc naturalna koleją rzeczy stało się rozdzielenie sygnału internetowego pomiędzy kilka urządzeń. Jeśli posiadałbym łącze kablowe poszedłbym zapewne do sklepu komputerowego i zakupił odpowiedni router. Dlaczego tak nie zrobiłem? Bo takie urządzenie nie istniało lub nigdzie nie było dostępne. Zostawało rozwiązanie software'owe. Jako urządzenie udostępniające Internet wybrany został wcześniej wspomniany netbook (nie musiałem podpinać modemu co było wygodne). Wystarczyło poszukać odpowiedni program lub skonfigurować takie udostępnianie ręcznie. Znalazłem wtedy program Virtual Router Manager, który spełniał moje oczekiwania, choć nie oferował zbyt dużych możliwości. Jego konfiguracja ograniczała się do podania nazwy sieci SSID i hasła. Domyślnie program szyfrował połączenie (WPA2). Rozwiązanie było dobre, ale przekładanie karty SIM pomiędzy modemem a netbookiem po pewnym czasie stało się kłopotliwe. Pisząc modem miałem na myśli urządzenie, który dostałem w Play'u (domyślnie było z SIMlockiem ale operator nie robił problemu, by go za darmo zdjąć po końcu umowy). To właśnie on służył do korzystania z Sieci w momentach, gdy ja zabierałem netbooka na uczelnię. Jednak od początku wiedziałem, że będzie to rozwiązanie przejściowe. Sprzęt, który szukałem musiał gdzieś istnieć. Bo czy tylko ja chcę udostępnić internet mobilny ? Niemożliwe …
Urządzenie niemal marzeń
Sprzęt oczywiście udało mi się znaleźć. Moim urządzeniem marzeń był Edimax 3G‑6200n. Kosztował mnie niemało, bo około 150 zł ale był jedynym routerem ze złączem USB i posiadającym sterowniki do większości modemów firmy Huawei i innych popularnych modemów. Nieco później pojawiły się mobilne routery z funkcją modemu, ale nie mają one takich możliwości, jak wybrany przeze mnie router. Jedyną ich zaletą jest to, że mają wbudowaną baterię. Więcej plusów nie dostrzegam ...
Kilka słów podsumowania
Internet mobilny daje dużo korzyści, ale ma swoje liczne wady. Kiedyś dawały się one bardziej we znaki, obecnie idzie się z nimi pogodzić. Zaczynając swoją przygodę z internetem mobilnym, większość ludzi nie wiedziała, że taka możliwość istnieje, dzisiaj natomiast wiele użytkowników ma wykupiony pakiet internetu mobilnego w ramach abonamentu i to nic nadzwyczajnego, że sieć oferuje taką usługę. Oczywiście wcześniej można było korzystać z dobrodziejstw Sieci, ale opłaty były za wysokie, by korzystać z tego na dłuższą metę (zresztą to się nie zmieniło, bo ceny poza pakietami są takie nadal). Obecnie większość operatorów w salonach informuje o tym, że smartfony łącza się z Siecią i by nie generować wysokich kosztów, konsultanci proponują skorzystanie z odpowiedniego pakietu (ale oni dbają o dobro klienta). Pakiet taki pozwala najczęściej zaspokoić również potrzeby związane z dostępem do stron, bez których nie wyobrażamy sobie życia. Internet w telefonie miałem już kilka lat temu i mogłem z niego korzystać bez obaw o dodatkowe koszty. O komfortowym korzystaniu z WAPa raczej nie mogłem mówić ze względu na wygląd takich stron jak i problem z nawigacją. Pierwszy raz z Internetu w telefonie cieszyłem się dzięki LG Viewty, ale tam niestety liczył się każdy kB. Gdy go kupowałem wraz z umową, ten telefon był jedynym urządzeniem z dotykowym wyświetlaczem dla ludu (istniały oczywiście drogie PDA). Wyciągając go z kieszenie na uczelni, gdy dostałem SMSa, wzbudził wielkie zainteresowanie, a po kilku dniach dowiedziałem się że kupiłem „dotykowy badziew”.
W moje słowa „To jest przyszłość telefonów” nikt nie wierzył. Pozwolił on mi jednak zaliczyć wiele kolokwiów, zresztą nie tylko mnie. Liczę na to, że internet mobilny dalej będzie się rozwijać. Istnieje jeszcze wiele „białych plam” na mapie Polski, a wybór routerów 3G jest nadal niewielki.
Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Mam nadzieję, że obudzę się pewnego lipcowego jesiennego dnia i dowiem się, że limity zostały zniesione (naprawdę zniesione a nie tylko na bilbordzie).