Betatest Battlefield 4
Gdy w połowie ubiegłego roku EA podało elektryzującą informację, że składając zamówienie przedpremierowe na Medal of Honor: Warfighter w Wersji Limitowanej dostaniemy dostęp do Bety Battlefield 4, w światku graczy wręcz się zagotowało. Chyba nikt się nie spodziewał tak szybkiego tempa prac deweloperów z DICE. Wizja nowej odsłony serii rodziła w dodatku nadzieję na produkt, który czerpałby garściami z BF2 i BF2142, z atrakcjami graficznymi, jakie zapewnia silnik gry, czyli stale rozwijany Frostbite. Oczekiwano, że w BF4 powróci też tryb dowódcy, który wspomagał działania kompanów, zrzucając im sprzęt czy zaopatrzenie, albo celnym ostrzałem artyleryjskim ułatwiał atak naszych jednostek. Miał się pojawić również tryb widza, wypatrywany szczególnie przez zwolenników rozgrywek turniejowych oraz tropiciele cheaterów.
Battlefield Bad Company 2 oraz Battlefield 3 raczej kiepsko według mnie nadawały do rozgrywek e‑sportowych, na co narzekali ich organizatorzy, jak też sami gracze. Dopiero nadchodząca wielkimi krokami czwórka miała coś zmienić i po sprawdzeniu w akcji bety tytułu, moim skromnym zdaniem zmiany idą w dobrym kierunku. Wraca dość długo nieobecny tryb Commander, choć niestety w becie jest on jeszcze nieaktywny. Jest też Spectator, dzięki któremu możemy zwiedzić jako „duch” całą dostępną mapę. W wersji finalnej produktu ma na nas czekać do tego jeszcze kilka miłych niespodzianek.
Otwierające się oto dzisiaj na wszystkich testy tak naprawdę wystartowały już 1 października, przynajmniej dla tych, którzy zamówili w przedsprzedaży cyfrową edycję Specjalną Battlefield 4 przez Origin, są użytkownikami usługi Battlefield 3 Premium lub zarejestrowały swój egzemplarz Edycji Limitowanej lub cyfrowej Edycji Specjalnej Medal of Honor: Warfighter. Żeby móc się teraz przyłączyć do zabawy wystarczy pobrać klienta Origin, zalogować się na swoje konto (jeśli oczywiście już je mamy) lub stworzyć nowe, dodać betę do naszej biblioteki gier i zwyczajnie ruszyć na podbój Szanghaju, aby sprawić, żeby nasi przeciwnicy ochoczo ginęli za swoją ojczyznę.
Jak głoszą zapowiedzi EA, docelowo wymagania gry nie będą jakoś szczególnie wygórowane. Rzekłbym, że naprawdę niewiele większe niż wydanego dwa lata temu BF3. Zaskoczyć może fakt, iż beta potrzebuje 64‑bitowej wersji Windows Vista SP2, Windows 7 z SP1 lub Windows 8, choć jak zapewnia dystrybutor pełna wersja Battlefield 4 ma też działać na systemach 32‑bitowych. Cóż, wielu fanów czeka przeinstalowanie okienek. Electronic Arts twierdzi ponadto, że zagramy na dwurdzeniowych procesorach, ja jednak nauczony doświadczeniem ostrzegę, iż dopiero na co najmniej czterordzeniowym w miarę komfortowo się pobawimy. Proponuję do tego zaopatrzyć się w najnowsze sterowniki do kart graficznych. Obaj czołowi producenci, tak jak zwykle przed premią dużego tytułu, wydali specjalne sterowniki w wersji Beta, przygotowane z myślą o najnowszym BF.
Bez Battleloga ponownie nie poszalejemy. Na szczęście dla nas system jest przejrzysty i prosty w użytkowaniu. Każdy weteran BF3 zaraz się tutaj odnajdzie, zaś nowicjusz szybko dojdzie, gdzie jest wyszukiwarka serwerów itp. Za pomocą BL możemy zaprosić innych graczy do znajomych, wspólnie zagrać na jednym serwerze, przejrzeć statystyki swoje lub innych czy zindywidualizować własne wyposażenie bojowe, kamuflaż czy np. nieśmiertelniki.
W becie znajdziemy niestety tylko jedną (!?!) mapę, znaną już wcześniej z alfy. Siege of Shanghai jest dostępna w dwóch trybach, Large Conquest i Domination, przy czym tak naprawdę ten ostatni to ten pierwszy, tylko bez pojazdów oraz rozgrywany na dużo mniejszym obszarze. Oczywiście mnie, jako dość starego gracza w Battlefielda, interesuje możliwie najszersza opcja, a więc wojenka toczona z pomocą śmiercionośnego bojowego sprzętu jeżdżącego, latającego plus pływającego. Wspomnijmy tutaj rzecz jasna możliwości zaawansowanego rujnowania otoczenia, jakie nam zapewnia technologia Frostbite 3 i mamy zabawę zapewnioną na długie jesienne, a nawet jeszcze zimowe wieczory.
Tak odnośnie demolki to praktycznie na środku mapy stoi sobie dość wysoki wieżowiec, na którego dachu jest do zdobycia baza C. Strzelając z czołgu, APC czy np. obkładając masą C4, niszcząc cztery kolumny na froncie budynku można spektakularnie i dość widowiskowo zawalić cały wieżowiec, uśmiercając wszystkich naszych przeciwników a czasem i przyjaciół, którzy nie dość szybko opuścili budynek. Na miejscu drapacza chmur powstaje rumowisko, które same w sobie jest dość ciekawym miejscem do obrony i czasem ciężkie do zdobycia. Co ciekawe, okolice zburzonej budowli pokrywają się realistycznie szarym nalotem, a unoszący się w powietrzu pył ogranicza pole widzenia.
Wszystkim sceptykom twierdzącym, że to Battlefield 3.5 mówię, iż to jednak nowa gra. Mamy inną detekcję trafień, inny bullet drop, czyli tor opadanie pocisków i wiele innych czasem drobnych zmian, które urozmaicają nam rozrywkę. Zmieniono system uzupełniania amunicji i tym samym ograniczono występowanie niepokonanych, kampiących pseudo Rambo, obłożonych mnóstwem skrzynek z amunicją. Ta gra premiuje ludzi grających zespołowo, którzy wiedzą, co to bliska współpraca. Miło mi stwierdzić też, że Battlefield 4 ma predyspozycje, aby go ogłosić godnym następcą swoich prekursorów. Wyraźnie widać, jak Szwedzi z DICE mocno do serca wzięli sobie uwagi społeczności, których dużą część uwzględniono. Gra jest lepiej wyważona, dzięki zmianom w ładowaniu magazynków/pocisków w pojazdach nieco inaczej wypada sposób walki, wymuszając używanie taktyki w miejsce radosnego szturmu. Miłośnicy indywidualizmu będą mieli spore pole do popisu, bowiem każdą broń można doposażyć w o wiele większym zakresie, niż to było dotąd: począwszy od różnych celowników, po zmianę kamuflażu oręża czy nawet pojazdów.
Oczywiście w Becie BF4 pojawiają się błędy wszelakie, ale muszę uczciwie przyznać, że jest ich dużo mniej w stosunku do wersji testowej Battlefielda 3 sprzed lat. Naturalnie twórcy pilnie wsłuchuje się w głosy graczy i starają, by dziwne zdarzenia nie miały więcej miejsca w finalnej wersji gry. Niektóre bugi są dość zabawne. Ot, czasem się zdarza, że wybierając odrodzenie w czołgu czy w innym pojeździe okazuje się, iż pojawiliśmy się w miejscu, w którym powinien być ścigacz, tylko zamiast tego lądujemy sobie w wodzie i czeka nas pływanie lub wybieramy odrodzenie w czołgu i odradzamy się na pustym placu :)
Nie zapominajmy, że to wciąż beta, mniej zaawansowana technicznie od pełnej, lecz mimo to polecam jej sprawdzenie bo mamy okazję poczuć przedsmak emocji, które na nas czekają po premierze pełnej wersji gry. Do 15 października za darmo każdy gracz może poczuć, dlaczego seria Battlefield cieszy się taką popularnością. Przez te niecałe dwa tygodnie możecie doświadczyć radości demolki otoczenia, jakiej nie ma żaden inny FPS. Zyskujecie możliwość zapoznanie się z wręcz nieograniczonym arsenałem, dostępnym dla graczy Battlefield 4. Przetestujcie więc i sami odpowiedzcie sobie na pytanie, czy warto kupić tę grę. Moje zdanie znacie, ale niech to będzie Wasz wybór.
Do zobaczenia na polu walki. Ja już tam będę.
PS.
Cały wpis powstał przy dźwiękach różnych wersji muzyki z Battlefielda, polecam szczególnie waszej uwadze kawałek w wykonaniu Advaita Nemlekara. [youtube=http://youtu.be/uD_ZJMiZMV8]