Blog (290)
Komentarze (260)
Recenzje (0)
@SirckTest headsetu Corsair Virtuoso Pro

Test headsetu Corsair Virtuoso Pro

Marka Corsair sporo inwestuje w headsety. Dlatego dziwi trochę, że seria Virtuoso dotychczas doczekała się tylko trzech produktów – wszystkie były modelami bezprzewodowymi. W 2019 na rynku pojawił się zestaw RGB Wireless oraz RGB Wireless SE. Dwa lata później do sprzedaży trafił RGB Wireless XT. Mijają kolejne dwa lata i amerykański producent wprowadza Virtuoso Pro. Co ciekawe tym razem mamy styczność ze słuchawkami przewodowymi.

2416743

Celem Corsaira było dostarczenie na rynek słuchawek zaprojektowanych z myślą o streamerach. Główną cechą tego sprzętu jest wykorzystanie konstrukcji otwartej, gdzie przeważnie headsety są raczej rozwiązaniami zamkniętymi. Będąc jednak bardziej precyzyjnym Virtuoso Pro należy nazwać konstrukcją półotwartą. Cena opisywanego sprzętu nad Wisłą wynosi 870 zł.

Zawartość opakowania

Po rozpakowaniu kartonu do naszych rąk trafia duży elegancki czarny futerał. W środku mamy zestaw słuchawkowy oraz dwa kable audio o długości 1,90 m – jeden z mikrofonem i wtykiem 4‑polowym a drugi bez mikrofonu z wtykiem 3,5 mm 3‑polowym.

Minimalizm to wizytówka Virtuoso Pro.
Minimalizm to wizytówka Virtuoso Pro.

W pakiecie mamy jeszcze rozgałęźnik typu Y o długości 20 cm, rozdzielający wtyk 4‑polowy, na dwa oddzielne 3‑polowe (osobno dźwięk i mikrofon). W raz z nim oba główne przewody to nieco ponad 2 metry długości. Na koniec producent dorzuca mięciutką gąbkę na mikrofon. Wszystko zmieścimy w dostarczonym futerale.

Wykonanie headsetu Virtuoso Pro

Jakość wykonania słuchawek można określić jednym słowem: premium. W dużej części do ich produkcji wykorzystano aluminium oraz elementy stalowe. Oczywiście nie brakuje też solidnego tworzywa sztucznego. Nigdzie też nie zobaczymy żadnych odsłoniętych przewodów. Muszle można obrócić o 90° plus wykonujemy ich płynną regulację góra dół. Na spodzie każdej obudowy muszli zobaczymy gniazda 3.5 mm o różnym kształcie. To tu podłączamy dostarczony przez producenta jeden z dwóch głównych przewodów.

Zewnętrzną osłonę muszli można zdjąć. 
Zewnętrzną osłonę muszli można zdjąć. 

Na górze pałąka mamy element pokryty tkaniną. Jego wewnętrzną część uzupełnia pianka owinięta oddychającym materiałem. Podobnie wyglądają pady wypełnione pianką zapamiętującą kształt i owinięte tkaniną przepuszczającą powietrze. Ich średnica to 10 cm, natomiast otwór wewnętrzny ma około 6 cm. Zdejmujemy oba nauszniki obracając je w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara. Podczas wymiany trzeba sięgać po zamienniki ze sklepu Corsair, choć takowych chyba jeszcze nie ma w ofercie.

Same muszle wyprodukowano z twardego plastiku. Perforowane maskownice także są elementem modularnym, który podobno będzie można zastąpić czymś bardziej odpowiadającym naszym upodobaniom. Niemniej w chwili pisania tego teksu w sklepie Corsair nie ma jeszcze dostępnych gadżetów dla tych słuchawek. Wspomnę też, że nowe Virtuoso nie mają żadnego podświetlania RGB. Osobiście uznaję to za ogromny plus.

192137
192136

Jeśli chodzi o ogólny komfort użytkowania Virtuoso Pro oceniam go pozytywnie. Słuchawki są wygodne, nawet jeśli nosimy okulary. Mimo że nie są super lekkie (338 g) to nie ciążą na głowie. Sprzęt mogłem nosić godzinami bez śladu dyskomfortu i zmęczenia.

Jeśli zdecydujesz się na użycie kabla z mikrofonem, to teksturowany przełącznik wyciszenia znajduje się u jego podstawy. Na samym mikrofonie nie znajdziemy diody sygnalizującej czy jest aktywny lub nie. Ramię mikrofonu można łatwo zgiąć w dowolnej preferowanej pozycji. Można też przykryć koniec ramienia piankowym filtrem pop.

Gniazdo po prawej na zdjęciu o innym kształcie to miejsce gdzie ląduje mikrofon.
Gniazdo po prawej na zdjęciu o innym kształcie to miejsce gdzie ląduje mikrofon.

Jak do tej pory same plusy. Minus dam jeden za nylonowy oplot przewodów. Ocierając się o ubranie czasami generuje dźwięk szurania, który trafia do słuchawek. Jest to tzw. efekt mikrofonu. Myślę, że gumowa, bardziej elastyczna otulina mogłaby załatwiłaby sprawę.

Specyfikacja słuchawek Virtuoso Pro

  1. Przetworniki: 50 mm grafenowy
  2. Pasmo przenoszenia: 20–40 000 Hz
  3. Impedancja: 32 Ω przy 1 kHz
  4. Czułość: 117 dB
  5. Konstrukcja: otwarte
  6. Mikrofon: jednokierunkowy, odłączany
  7. Łączność: jack 3,5 mm
  8. Waga: 338 g

Brzmienie Corsair Virtuoso Pro

Testowany sprzęt posiada dwa neodymowe przetworniki 50 mm, których membrany wykonano z grafenu. Materiał ten jest lekki, odporny na odkształcenia oraz cechuje się sporą sztywnością. Grafen nie jest też specjalnie łatwy w obróbce, dlatego jest to raczej ciekawostka zobaczyć go w zestawie słuchawkowym dla graczy-streamerów. Podobne przetworniki zastosowano bodajże jeszcze w konkurencyjnym Logitech G Pro X 2 Lightspeed.

Zestaw przewodów dodawany w pakiecie.
Zestaw przewodów dodawany w pakiecie.

Patrząc od zewnątrz na Virtuoso Pro za metalową siatką widać magnes neodymowy, a dalej umieszczono elementy przetwornika wykonane z grafenu. Mimo wszystko są one odseparowane cienką warstwą materiału, dlatego powietrze a tym samym dźwięk nie kursuje tak swobodnie, jak w typowych słuchawkach otwartych. Ma to oczywiście swoje konsekwencje akustyczne.

Co warto raz jeszcze podkreślić mamy do czynienia z klasycznymi słuchawkami po kablu, zatem do ich obsługi nie potrzebujemy specjalnego oprogramowania oraz współpracują z każdym sprzętem posiadającym gniazdo audio 3.5 mm.

Słuchawki podpięte do Elgato Wave XLR.
Słuchawki podpięte do Elgato Wave XLR.

Pasmo przenoszenia wbudowanych przetworników wynosi 20‑40 000 Hz, a czułość to aż 117 dB (±3 dB). Są to słuchawki o impedancji 32Ω, co wszystko razem daje nam sprzęt raczej łatwy do napędzenia. Corsair Virtuoso Pro zagrają ciekawie już z telefonem lub małym odtwarzaczem MP3. Oczywiście sprzęt tej klasy zyska, jeśli podłączymy go do np. zewnętrznego DAC‑a USB. Szkoda, że kilka miesięcy temu mój odtwarzacz CD Marantz CD52 dokonał swojego żywota. Chętnie sprawdził z nim potencjał Virtuoso Pro.

W moim teście użyłem trzech urządzeń. Pierwszym był zintegrowany na płycie głównej układ Realtek ALC1220. Drugim zewnętrzny napęd ASUS Impresario SDRW-S1 LITE z kartą dźwiękową 7.1, pełniący rolę DAC‑a. Producent słuchawek udostępnił też Elgato Wave XLR też działający jak DAC. Na co dzień z jego pomocą słucham muzyki korzystając z Sennheiser HD 380 pro (klasyk!). Do mojego miksera wpadał różny przekrój utworów w formacie FLAC – od elektroniki, przez jazz i kończąc na rocku. Jeśli idzie o gry tradycyjnie chwytam za serię Battlefield. Swoje testy urozmaiciłem ostatnio wydanym remake’iem Quake 2 oraz przywróconym do życia Titanfall 2.

192142
192141

Przede wszystkim powiedzmy to jasno: słuchawkom bliżej do typowych konstrukcji zamkniętych. Czuć to choćby po tonach niskich, gdzie bas swobodnie nie opuszcza słuchawki, przybierając ciężką, miejscami punktową formę. Pod tym względem Virtuoso Pro nie odróżniają się od innych headsetów marki Corsair oraz konkurencji obecnej na rynku. Szkoda. Oczywiście nie jest to jakaś poważna wada – każdy ma inny gust i takie brzmienie będzie się podobać. Zresztą testowane słuchawki potrafią być dynamiczne i całkiem szczegółowe. Ponieważ bas jest pasmem dominującym należy je określić sprzętem bardziej rozrywkowym.

Całkiem dobrze wychodzi im odseparowywanie poszczególnych dźwięków. Nie są one stłoczone, ale trudno też nazwać je przestrzennymi – ponownie zachowują się jak typowe słuchawki zamknięte. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę ciepłe brzemiennie i trochę cofniętą średnicę. Generalnie, jak przystało na gamingowy headset, sprawdzają się w grach. W strzelankach typu Battlefield czuć rozmach pola bitwy, siłę uderzenia pocisków. Pozwalają na dokładną orientację w tym, co dzieje się wokół nas. Co najważniejsze, mimo silnego acz czasami ciut przyciętego basu, akustycznie Virtuoso Pro nie męczą i nie nużą.

Otyliny padów są bardzo wygodne.
Otyliny padów są bardzo wygodne.

Muzycznie i filmowo? Ponownie, jest to headset skrojony pod gaming a tym samym na innych polach dźwiękowych nie stanie obok klasycznych słuchawek Hi‑Fi w tej samej cenie. Oczywiście dają w pełni radę i w wolnych chwilach muzyka wypada naprawdę dobrze, acz chcąc wyciągnąć z nich więcej zalecam pobawić się korektorem dźwięku.

Mikrofon

Pewien poziom wygłuszenia jest obecny, acz zdecydowanie mniejszy, niż w typowych słuchawkach zamkniętych. Usłyszenie swojego lub czyjegoś głosu nie jest aż tak utrudnione, gdy mamy Virtuoso Pro na głowie.

2416780

Jednokierunkowy mikrofon Corsair Virtuoso Pro brzmi przyzwoicie, ale też nie robi szału. W przypadku Discorda, spotkań online i tym podobnych aktywności dostarczony mikrofon spokojnie daje radę. Jeśli jednak jesteś „zawodowym” streamerem, to rozwiązanie proponowane w tym headsecie może okazać się niewystarczające.

Podsumowanie

Cieszę się, że miałem okazję testować headset po starym, poczciwym kablu. Nazwijcie mnie tradycjonalistą, ale wtyczka 3.5 mm ma swoje zalety. Ostatni raz, gdy miałem w ręku podobną konstrukcję po kablu dla graczy to musiałbym odwołać się do słuchawek SteelSeries Arctis Nova Pro.

Jak już wspomniałem cena Corsair Virtuoso Pro wynosi 870 zł. Co otrzymujemy w tych pieniądzach? Na pewno nie słuchawki otwarte. Charakterystyka brzmienia składania się w kierunku konstrukcji półotwartej, czy nawet zamkniętej. W konsekwencji sprzęt nie różni się aż tak bardzo od innych headsetów. Szkoda, bo na pewno był to duży potencjał.

Dźwięk został zaprojekowany z myślą o gamingu, dlatego nie powinniśmy oczekiwać brzemienia jak w słuchawkach Hi‑Fi. Choć bardzo dobrze radzą sobie w odsłuchu muzyki jaki i  pod względem wzornictwa oraz jakości wykonania. Do tego są słuchawkami diabelnie wygodnymi. Kolejną dobrą nowiną jest to, że nie potrzeba mocnego źródła, aby wydobyć, co najlepsze z Virtuoso Pro. Testowany sprzęt pokazuje też, że słuchawki po kablu w segmencie premium wciąż mają potencjał w gamingu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)