Jak przez kilka miesięcy katowałem Microsoft Surface Laptop
Przez wiele lat to Apple ze swoimi produktami wyznaczała trendy obowiązujące na rynku notebooków. I nie mówię tylko o rozwiązaniach technicznych zawartych w sprzęcie, ale chodzi mi głównie o design urządzeń. Z biegiem lat, nieubłaganie kolejni producenci sprzętu zaczęli tworzyć równie smukłe laptopy, o co prawda odmiennym jednakże równie wysmakowanym wzornictwie. Microsoft długo uważnie obserwował rynek i szukał odpowiedzi, jaki sprzęt jest potrzebny ludziom by w końcu również wyprodukować własne notebooki. Pisałem już wcześniej o Surface Pro 4, który moim zdaniem jest jednym z najlepszych urządzeń w swojej klasie, co tylko potwierdza obserwacja rynku i samych opinii zadowolonych klientów. Niemniej, Microsoft nie zamierza poprzestawać na jednym urządzeniu i po chwili pojawiły się kolejne sprzęty z rodziny Surface, czyli Microsoft Surface Studio, który notabene niedawno ma następcę, czyli Surface Book 2 oraz bohatera mojego wpisu, czyli Microsoft Surface Laptop.
O samym urządzeniu napisano już wiele opinii, skupiając się na fakcie, że to sprzęt, którego oprócz producenta, za sprawą wklejanej klawiatury, w przypadku awarii nikt nam już go nie naprawi. Jednakże chciałem sam sprawdzić jak ten maluch się sprawdza w codziennym użytkowaniu i czy naprawdę warto się bać jego zakupu. Urządzenie ma świetny wygląd i śmiało pod względem wizualnym może konkurować z produktami Apple. Co więcej, parametry tego sprzętu są bardziej niż przyzwoite i niosą nadzieję na całkiem komfortowe użytkowanie. Dlatego z tym większą radością przystałem na propozycję Microsoft by przetestować go nieco dłużej niż dwa tygodnie jak to ma miejsce zazwyczaj. Do mnie trafił egzemplarz z klawiaturą pokrytą szarą Alcantarą. Trochę mi szkoda, że jest to obecnie jedyny dostępny kolor w PL, bowiem mi bardziej podobałaby się w kolorze niebieskim. Cóż, wszak nie można mieć wszystkiego to trzeba brać to, co jest dostępne :)
Specyfikacja
- Procesor: Intel Core i5-7200U 2,50 GHz, Tryb Turbo 3,10 GHz;
- Pamięć: 8 GB (SO-DIMM DDR3, 1866 MHz) (pamięć wlutowana);
- Dysk twardy: 256 GB SSD M.2 PCIe;
- Napęd optyczny: Brak;
- Typ ekranu: Błyszczący, LED, IPS, 10-punktowy wielodotyk, Obsługa Surface Pen
- Przekątna ekranu: 13,5" Pixel Sense, Corning Gorilla Glass;
- Rozdzielczość ekranu: 2256 x 1504 (201 PPI);
- Karta graficzna: Intel HD Graphics 620;
- Dźwięk: Głośniki Omnisonic z Dolby Audio Premium;
- Kamera internetowa: HD 720p ;
- Łączność: Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac; Bluetooth 4.0 LE;
- Zabezpieczenia: Moduł TPM, Zabezpieczenia klasy korporacyjnej z logowaniem przy użyciu funkcji rozpoznawania twarzy Windows Hello;
- Porty: USB 3.0, Gniazdo słuchawkowe 3,5 mm, mini DisplayPort, SurfaceConnect;
- Wymiary: 308,02 x 223,20 x 14,47 mm;
- Waga: 1,25 kg;
- Typ klawiatury: QWERTY
- Obudowa: aluminium, kolor platynowy
- Gwarancja: Roczna ograniczona gwarancja na sprzęt
- Cena ok 6500 zł
Jak widać z powyższej specyfikacji, jest sprzęt, którego parametry zadowolą niemal każdego użytkownika. Świetny dotykowy ekran, w miarę pojemny i szybki dysk SSD, mocny procesor i wystarczająca ilość ramu zamknięte w leciutkiej i zgrabnej obudowie. Świetny sprzęt, choć moim zdaniem nieco za drogi jak na polską kieszeń.
Wygląd
Od kilku lat widać, że Microsoft poważnie wziął sobie do serca lekcje Steve Jobsa, który zatrudniał uznanych projektantów by sprzęt nie tylko prezentował najwyższe parametry techniczne, ale również urzekał wyglądem. Wcześniej, wiele konstrukcji z Redmond, choć na szczęście nie wszystkie, przypominały tanie urządzenia zaprojektowane przez piętnastolatka. Na szczęście dla użytkowników, ktoś w centrali poszedł po rozum do głowy i zatrudnił naprawdę dobrych designerów. Szczególnie cała kolekcja sprzętu sygnowana nazwą Surface jest dopracowana pod względem wizualnym. Surface Laptop tutaj nie jest wyjątkiem, bowiem jego wygląd wyróżnia go z tłumu podobnych urządzeń. Co ciekawe, MS udało się znaleźć całkowicie własny i oryginalny styl i wbrew złośliwym komentarzom konkurentów, nie jest to bezmyślne kopiowanie od Apple. Całość zrobiona z jednego kawałka aluminium o wręcz ostrych krawędziach.
Microsoft zadbał, aby sprzęt zapadał w pamięć. Tutaj nawet tak banalna rzecz jak ładowarka wyróżnia się wyglądem i od razu widać, że to nie jest produkt aspirujący do wyższej klasy. To jest klasa premium. Dopracowanie szczegółów jest tutaj naprawdę na wysokim poziomie. Podam taki przykład, w samym laptopie mamy niestety do dyspozycji tylko jedno gniazdo USB, co może stanowić problem dla użytkownika. Tutaj zdecydowano się na ciekawe rozwiązanie, bowiem drugie takie gniazdo USB znajdziemy w ładowarce, dzięki czemu możemy podładować swojego smartfona czy tablet bez konieczności używania jedynego wtyku w laptopie. Szczególnie należy docenić smukłość sprzętu i jego wagę, która wynosi raptem niecałe 1, 25 kg, co jest naprawdę świetnym wynikiem. Ciemniejszą stroną odchudzania Surface Laptopa jest fakt, że do dyspozycji mamy tylko po jednym porcie USB 3.0 i mini DisplayPort. O przepraszam, zapomniałby o gnieździe na słuchawki ale na tym już naprawdę koniec. Szczególnie bolał mnie brak czytnika kart pamięci i czytnika liń papilarnych bo przecież nie każdy chce się logować za pomocą kamerki.
Pierwsze, co nam się rzuca w oczy, po otwarciu sprzętu jest oczywiście sama klawiatura, pokryta tworzywem Alcantara, dodatkowo zabezpieczona warstwą wodoodporną. Producent deklaruje, że jest łatwa w utrzymaniu, i można ją przecierać wilgotną szmatką. Istotnie, mimo dość długiego czasu użytkowania i to w całkowicie różnych warunkach, nie udało mi się zabrudzić klawiatury. Wygląda wciąż tak samo, jak w dniu, w którym otrzymałem sprzęt do testów. Skok klawiszy jest wyraźnie wyczuwalny i cichy a pisanie na niej jest po prostu przyjemne. Oczywiście, jak na taką klasę sprzętu przystało, klawiatura jest podświetlana, co ułatwi na pracę w ciemniejszych pomieszczeniach. Duży pokryty szkłem gładzik bez wydzielonych klawiszy jest zaskakują świetny i po chwili pracy nie mamy problemu z jego obsługą. Doskonale radzi sobie z obsługą gestów i jest zaskakująco precyzyjny. Jednak nie to jest najważniejsze w tym sprzęcie, bo tutaj najważniejszy jest ekran i ... bateria :)
Tutaj mamy do czynienia z dotykowym ekranem LED z błyszczącą matrycą IPS Pixel Sense o przekątnej 13,5"o dość raczej rzadko spotykanych proporcjach 3:2. Całość dla ochrony została pokryta dodatkowo szkłem Corning Gorilla Glass 3. Dodajmy do tego rozdzielczość 2256 x 1504 pikseli (201 ppi), 10‑punktowy wielodotyk oraz obsługę Surface Pen i Surface Dial i mamy całościowy obraz tego cudeńka. Dzięki świetnemu kontrastowi czy też automatycznie regulowanej jasności ekranu, obraz jest naprawdę świetny i ostry w każdym calu, co szczególne nie powinno dziwić skoro ekran typu Pixel Sense zapewnia stu procentowe pokrycie palety sRGB. I to naprawdę widać. Całości obrazu dopełnia przednia kamerka z funkcją rozpoznawania twarzy Windows Hello.
Oczywiście tutaj rodzi się od razu małe pytanie, bo skoro ekran jest taki dobry to czy przypadkiem nie drenuje za mocno baterii ?? I tu was chyba mocno zaskoczę. Sam nie wiem jak to MS zrobił, ale mimo takiego ekranu, Surface Laptop działa na baterii zaskakująco długo. Pokusiłem się o test i pewnego dnia, zapuściłem oglądanie filmów z Showmax na świeżo naładowanym laptopie. Oczywiście jak najbardziej kolorowych, i w jak najwyższej rozdzielczości i bez wyciszania dźwięku. Wynik testu mnie mocno zaskoczył, bo Surface Laptop wyłączył mi się dopiero po 9 godzinach i 34 minutach od włączenia urządzenia nieprzerwanej emisji filmów. Przy normalnej pracy ten czas naturalnie ulega wydłużeniu. Nie wiem jak wy, ale dla mnie to dość dobry wynik czasu pracy na baterii.
Przy okazji wspomnę o głośnikach tego urządzenia, bo i one mnie również pozytywnie zaskoczyły. Nie raz miałem do czynienia z laptopami przeróżnych firm, które miały głośniki uznanych producentów lub jak się często okazywało, zwykłe głośniki tylko z logiem sugerującym, że mamy do czynienia z markowym produktem. Niestety, dźwięk z takiego sprzętu nie odbiegał za bardzo, jakością od tego, co mogliśmy usłyszeć z innych zwykłych laptopów. Nie wiem, jak to Microsoft zrobił, ale tutaj, mimo, że przy głośnikach nie znajdziemy loga żadnego uznanego producenta a dźwięk jest czysty i naprawdę wysokiej klasy. Trudno uwierzyć, że to maleństwo ma aż tak dobre głośniki.
Windows 10 S, którego znajdziemy na lapku to kolejna mutacja pomysłu, który jak sądziłem, dawno umarł wraz z Windows RT. Jest to Windows, w którym jedyne aplikacje jakie zainstalujemy to tylko to z oficjalnego sklepu Microsoft. W zamyśle firmy z Redmond zablokowano całkowicie możliwość instalacji programów Win32 by zapewnić bezpieczeństwo komputera albowiem tylko te ze sklepu będą całkowicie bezpieczne. Pomysł może i niezły, ale sklep Windowsa jaki jest to już każdy widzi. Chociaż przyznam, że do mojej zwykłej pracy, wystawieniu faktur, stworzeniu komuś jego miejsca w necie, pisaniu pism wszelakich i konsumowaniu treści za pomocą ShowMax czy Netflix, nie narzekałem jakoś zbytnio na Windows 10S, po za jednym wyjątkiem. Ja nie potrafię się przyzwyczaić do Edge, czyli przeglądarki internetowej lansowanej przez Microsoft. Przynajmniej dla mnie jest fatalna, nieintuicyjna i brak jej funkcjonalności jaką mam choćby w Operze. I gdyby MS dopuścił do sklepu inne przeglądarki niż swoją, wtedy nie musiałbym narzekać na W10S ...
Podsumowanie
Surface Laptop jest, kolokwialnie mówiąc, zarąbiście fajnym sprzętem a praca na nim to czysta przyjemność. Świetny dotykowy ekran, kompaktowe rozmiary, aluminiowa obudowa, niezłe podzespoły i nawet ten okrojony Windows 10 S daje nam obraz niemal idealnego lapka. Niemal, bo konstrukcja zawiera w sobie dużą niespodziankę, która nie każdemu się spodoba. Jak wiecie już z mnóstwa wcześniejszych publikacji, tego sprzętu nie da się naprawić, bo jest całkowicie nierozbieralny. Microsoft mocno zaryzykował tworząc Surface Laptop wychodząc z założenia, że niewielu userów będzie chciało ingerować we wnętrze tego urządzenia. Cóż, pewnie w jakimś stopniu mają rację, ale tak się dziwnie składa, że akurat ja jestem takim kolesiem, co rozkręca sprzęt choćby tylko do konserwacji i odkurzenia :) Tutaj MS pozbawił mnie tej zabawy, niemniej dla wielu z was nie musi być to żadną wadą. Sam sprzęt jest wręcz idealny dla osób, które jak ja równie często podróżują i potrzebują takiego narzędzia z długim czasem pracy na baterii, do pracy czy do konsumowania treści. I nawet mi nie przeszkadzała obecność tylko jednego portu USB bowiem jako posiadacz myszek na BT, owe gniazdo trzymałem tylko do jakiegoś pendrive lub do podpięcia dysku zewnętrznego. Jakoś nie miałem potrzeby podpinać więcej urządzeń, choć w biurku mam jakiegoś Hub‑a, to nie miałem potrzeby by go używać.
Niestety, nie jest to też najtańszy sprzęt, bowiem w konfiguracji w jakiej go testowałem, cena sięga kwoty ok 6500 zł. Choć z drugiej strony, jeśli mamy działalność i wrzucimy go sobie w koszty, to nawet ta cena jakoś nie boli a co trzeba przyznać, nabywamy całkiem godny sprzęt, który zadowoli niejednego malkontenta. No i rzecz najważniejsza, zawsze po zakupie można dokonać aktualizacji do klasycznego Windows 10 Pro, co chyba powinno zadowolić nawet i największego malkontenta. Ja niestety, na wyraźną prośbę Microsoft nie mogłem zmienić Windows, co spowodowało, że zacząłem zauważać zalety Windows 10S i nie wkurzać się na jego wady... za mocno. Jednak przyznam się, że do samego końca nie potrafiłem i nadal nie potrafię polubić przeglądarki Edge ... Za żadne skarby nie zostanę zadowolonym użytkownikiem tej przeglądarki. A niestety MS próbuje nas przekonać, że to dobra przeglądarka. Sęk w tym, że może jest i dobra ale inne są jeszcze lepsze.
Gorąco dziękuję firmie Microsoft za nieco dłuższe testy tego urządzenia.