Jak znaleźć inwestora, który sfinansuje stworzenie gry?
W środowisku inwestorów krąży powiedzenie, że pomysł jest wart złotówkę plus VAT. Dziś zajmę się kwestią zdobycia środków na jego realizację – opowiem, w jaki sposób przekonać do swojej koncepcji fundusz typu venture capital, czyli taki, który inwestuje w projekty znajdujące się we wczesnej fazie rozwoju.
Pomysł to nie wszystko
Wielu twórców gier ma często gotowy prototyp gry i świetny pomysł na jej rozwijanie, jednak aby osiągnąć sukces, muszą poświęcić się pracy nad tytułem w 100%. Odpowiedzią na rosnące potrzeby może być pozyskanie inwestora.Chciałbym tutaj obalić pewien mit, mówiący o tym, że dla inwestora najważniejszy jest pomysł na grę. Tak zdecydowanie nie jest – inwestor zwraca uwagę na wiele czynników, dlatego trzeba odważnie mówić o swoim projekcie i nie prosić go o podpisanie NDA już na pierwszym spotkaniu. Co w takim razie jest ważniejsze dla inwestora od samego pomysłu na grę? Zespół – bez dobrej drużyny nie będzie dobrego projektu i dobrego zarobku. Warto w prezentacji wspomnieć o swoich współpracownikach – kim oni są, czym się zajmują, jakie mają doświadczenie i osiągnięcia. Zespół jest absolutną podstawą.
Tworzenie gry to duża odpowiedzialność
Nie należy zapominać o tym, że dla funduszu inwestycyjnego najważniejszą osobą jest twórca, który trzyma w ryzach cały projekt i zespół. Jakimi cechami powinna odznaczać się osoba, na barkach której spoczywa tak wielka odpowiedzialność?
- Uczciwością – jeśli wystąpią problemy w trakcie prac nad grą lub projekt okaże się porażką, należy szczerze o tym mówić.
- Umiejętnością szybkiej nauki i radzenia sobie ze stresem – tworzenie gry nie jest łatwym procesem, a każdego dnia czekają nowe wyzwania, z którymi trzeba sobie radzić.
Już na pierwszym spotkaniu warto pokazać się od jak najlepszej strony, nie należy jednak koloryzować. Lepiej od razu powiedzieć zarówno o swoich mocnych, jak i słabszych stronach, aby inwestor od razu wiedział, czego może się spodziewać. Nic tak nie psuje relacji jak nieprzyjemne niespodzianki – należy być prawdomównym.
Inwestor chce wi(e)dzieć, w co inwestuje
Kolejną ważną rzeczą, o której nie można zapominać, jest prototyp gry. Nie musi być on dopieszczony graficznie, jednak powinien pokazywać część funkcjonalności, aby inwestor mógł wyobrazić sobie, jak będzie prezentowała się wersja finalna. Nikt nie da pieniędzy na coś, czego nie może zobaczyć. Warto również zadbać o to, aby prototyp ewoluował – dzięki temu inwestor na kolejnych spotkaniach będzie widział, że projekt się nieustannie rozwija.
Podpisanie wymarzonej umowy inwestycyjnej z inwestorem oznacza, że od tej pory twórca ma wspólnika, którego musi odpowiednio traktować. Fundusze inwestycyjne dają zazwyczaj zespołowi wolną rękę, jednak warto informować swoich wspólników o ważnych decyzjach, które dotyczą produkcji. W przypadku Edengradu inwestor, poza pieniędzmi, wniósł coś więcej – ogromną wiedzę mentorską dotyczącą prowadzenia spółki i formalności, z którymi musieliśmy się zmierzyć. Warto troszczyć się o dobre relacje, w końcu każdej ze stron zależy na sukcesie gry.
Cała naprzód!
Poszukiwanie inwestora to długa droga – u nas ten proces trwał około rok i był wypełniony spotkaniami z potencjalnymi inwestorami, a także ludźmi z branży. Najważniejsze to nie poddawać się i dalej robić swoje, a wtedy na pewno uda się znaleźć osobę, która doceni wizję twórcy i zaangażuje się w projekt.