Rok Linuksa według MS....
Jest wiele metodologi pomiaru 'penetracji niszy' przez dane oprogramowanie.
Mierzymy popularność przez: * pytać użytkowników danej kategorii oprogramowania o wykorzystywane * oprogramowanie * pytać użytkowników z czego by chcieli korzystać * pytać administratorów co instalują * pytać szefów co chcą mieć zainstalowane na komputerach dla pracowników
* zliczać dane oprogramowanie przez internet * zliczać dane oprogramowanie przez aktywność w internecie (np. odwiedziny stron www)
* zliczać sprzedane kopie * zliczać liczbę aktywacji * zliczać liczbę pobrań * zliczać liczbę aktualizacji
* można szacować na podstawie popularności innego oprogramowania * można szacować przez obecność dodatkowych czcionek* * można szacować "z fusów"
można też połączyć któreś z tych, mieszając z odrobiną matematyki i okraszając szczyptą wniosków, przygotowując ładną analizę.
Ale...
Możliwości bardzo dużo, jednak żadna z tych metod nie odpowie nam ile tak naprawdę oprogramowania jest w danym przedziale czasowym wykorzystywane.**
Jak to się ma do Linuksa?
Gdy ktoś szacuje liczbę użytkowników Linuksa, zazwyczaj ma ogromny dylemat, bo i dostępne metody są jeszcze bardziej nie dokładne z powodu mnogości źródeł z których użytkownik może dostać egzemplarz Linuksa, możliwości ciągłego przeinstalowywania, czy choćby instalacji wielu systemów na jednym komputerze. Brak wymuszeń co do regularnych aktualizacji (lub aktualizacji za pomocą łatek przygotowanych przez twórców), czy możliwość upieczenia własnego Linuksa wytrącają nam z ręki kolejne metody.
Zostaje tylko nieszczęsne badanie aktywności internetowej. I tu pojawia się kolejny problem. Co to jest reprezentatywna próbka populacji? Co to jest reprezentatywna aktywność internetowa? Ani nikt nie jest w stanie sprawdzić aktywności wszystkich użytkowników internetu, ani nikt nie jest wstanie zmierzyć wszelkiej możliwej aktywności internetowej, nie mówiąc o gwarancji, że ten internauta to na pewno ten internauta, korzystając z dokładnie tego oprogramowania, które się ogłasza, a nie ktoś zmuszony do maskarady przez mieszankę, ograniczeń prawno-technologicznych.
Pozostaje wróżenie z fusów, nazwanych odwiedzinami wybranych stron internetowych, i porównywanie liczby aktualizacji.
A może by tak zwalić tę robotę na innych?
Ewentualnie, jeszcze można popatrzeć co mówi konkurencja, w końcu ona powinna zaniżać jak tylko się da, więc przynajmniej będziemy wiedzieli że co najmniej tylu mamy użytkowników.
Co mówi Apple? Nic. Linuks jakoś ich nie interesuje. Co mówi MS? Tyle co Mak OS. Czyli gdzieś 5% Zazwyczaj nie słucham marketingu MS, ale tym razem, jest to bardzo kuszący marketing...
* właśnie przez obecność w systemie specyficznych czcionek OO.org niemieccy badacze mierzyli popularność pakietów biurowych. ** nawet wysyłając informację na serwer za każdym razem gdy aplikacja jest uruchomiona, nie mamy pewności czy, komputer jest podłączony do internetu lub czy użytkownik nie po blokował dostępu do internetu naszej aplikacji.
Zapraszam do komentarzy, o różnych rodzajach mierzenie 'popularności' oprogramowania komputerowego, w szczególności systemów operacyjnych.