Uciekający informatyk
02.08.2011 18:46
W biurze każdy ma komputer. Ale żaden z nich nie jest identyczny. Niektóre działają na Windows 98, przy czym słowo działają to taki żart. I właśnie na jednym z pecetów z tym antycznym systemem, pracuje koleżanka, która korzysta z programu pocztowego Outlook Express w wersji bodajże 6, a może jeszcze wcześniejszej. Koleżanka ta ma bardzo wysokie wymagania, to znaczy chce napisać mail i go wysłać poprzez naciśnięcie przycisku "wyślij". Się jej w głowie poprzewracało! Przecież dużo łatwiej jest zamknąć program i wtedy wszystkie maile wyślą się automatycznie. A jeśli to nie pomoże to przecież można uruchomiś system od nowa i wtedy spróbować jeszcze raz zamknąć Outlooka. Z nieznanych szerzej przyczyn, sytuacja ta wzbudzała irytację w całym biurze, dochodziło do wymuszonych zmian na stanowiskach komputerowych i innych apokaliptycznych zdarzeń. I wtedy pojawił się ON. Firmowy informatyk.
Wkroczył dumnie, bez dzień dobry, nie wiedział co go czeka. Od razu te pytania, problemy. Gdzie tu tragedia? - Przecież wszystko działa - rzekł z pełnym przekonaniem, a wyższość biła od niego blaskiem stokroć mocniejszym niż reklamowe wyświetlacze LED. Zasiadł przed monitorem. Napisał mail, z tematem "test", "nacisnął wyślij", ale dziw nad dziwy, nie zadzaiałało. Wykonał kilka magicznych kliknięć, po czym rzekł: - Niech pani zainstaluje inny program pocztowy - Jaki? - No taki, jaki, pani lubi. - Koledzy próbowali cos tam instalować, ale nie działało. Zresztą my nie mamy na to czasu, potrzebuję moją skrzynkę! - uniosła sie koleżanka. Zapadła grobowa cisza, nawet drukarka przestała drukować. - No to co ja mam zrobić? - zapytał mocno wystraszony informatyk. - Nie wiem. Ja chcę tylko móc wysłać mormalnie maila - Dobrze, zaraz wracam - powiedział spec od komputerów i pospiesznie opuścił biuro. Chwilę go nie było a potem pracownicy biura ze zdziwieniem zobaczyli, jak jego auto oddala się z całkiem dużą prędkością. Tego było za wiele. Spokojna zazwyczaj koleżanka udała się z zażaleniem do szefa. Boss przywitał ją z dziwnym uśmiechem, nie wiadomo czy radosnymczy złośliwym i zapytał: - Dlaczego wystraszyła pani informatyka? Od tamtej pory nikt go w biurze nie widział.
Historia na faktach, działa się na moich oczach. Czy to tylko ten, czy jest więcej informatyków "zrób sobie sam"?