Wszystkie loga OpenOffice'a
Pustosłowie to... tfu, tfu, marketing to wynalazek przyjemny niczym okienny kit. Kiedy brakuje treści, marketing wypełnia wszystkie braki i pozwala ugrać trochę czasu. A w ostatnim czasie Rob Weir potrzebuje go niczym topielec brakującego tchu. Zapewne mało kto już pamięta stare obietnice odnośnie planów wydawniczych, więc ja z przyjemnością je przypomnę. Fundacja Apache, która sprawuje pieczę na OpenOfficem, obiecała wydać wersję 3.5 przed końcem 2012 roku. IBM, który jest największym dawcą kodu, a także główną siłą roboczą i najbardziej umęczonym przez borykanie się z tymże kodem, zmienił numer na 4.0, a także przesunął premierę na pierwszy kwartał 2013 roku. Spowodowane to miało być ogromem nakładu pracy potrzebnego do integracji kodu, m.in. pracami nad integracją API iAccessibiltiy2.
Bez cienia satysfakcji przypomnę, że IBM pierwszą taką decyzję o integracji API ogłosił już w 2006 roku. Ku nieszczęściu ludzi z niepełnosprawnością, IBM nie mógł wówczas kontrolować OpenOffice'a i nie zrobił absolutnie nic. Ponowną deklarację złożył w dniu faktycznej kontroli, już w ramach funkcjonowania w odrębnie fundacji Apache. Po cichu i bez większego rozgłosu, bo po prostu dodając stosowną zmianę na liście "Do zrobienia w AOO4". Gdyby IBM dotrzymał ubiegłorocznego terminu, poślizg w realizacji obietnicy wynosiłby "zaledwie" 6 lat.
Po kolejnym już spóźnieniu w wydaniu czwartej wersji, następny termin wyznaczono na "do końca połowy bieżącego roku". Czy uda się go zrealizować? Wierzę, że tak, bo dużą część funkcji ze statusem "w tracie tworzenia" i korzystnych propozycji zmian zostało zwyczajnie przeniesionych do wersji 4.1. Apache OpenOffice 4 miał być wersją przełomową, a został okrojony do niezbędnego minimum.
To, co jednak teraz zaprząta głowy publiczności, to kasting na nowy logotyp. Kasting zgoła zbyteczny, gdyż poprzednie logo zdaje się być (i będzie) najlepszym, jakie powstało dotychczas. A wiadomo przecież, że gorące dyskusje odnośnie tak medialnej rzeczy jak logotyp to wspaniała forma kitu, która wypełnia braki w funkcjonalności. Przyjrzymy się więc wszystkim logom OpenOffice'a.
Przez dziesięć lat (2000 - 2010) każdy logotyp wyglądał tak samo, do czasu wydania OpenOffice.org 3.2. Jedyną zauważalną zmianą była cyfra. Dopiero w wydaniu 3.2.1 - pierwszym po przejęciu Suna przez Oracle'a - wprowadzono logo (atrakcyjny symbol graficzny), a także inwersję oraz ożywienie kolorów i nowy krój fontu (marzec 2010). To przy czym Sun trwał dekadę, Oracle zmieniło w niecałe 4 miesiące.
Pierwsza kompilacja od Apache wydana została po szesnastu miesiącach przerwy. Wersja 3.4.0 przyniosła nieznaczne zmiany w logotypie: zmieniono font, usunięto przyrostek ".org" oraz dodano nazwę fundacji (maj 2012).
Obecnie trwa konkurs na logo do Apache OpenOffice'a 4.0, którego faworyt prezentuje się następująco.
Zmiany, jakie zaszły w prawdopodobnie najpopularniejszym logo to: usunięto gradient, połysk i zmieniono krój czcionki. Ktoś mógłby stwierdzić, że spłaszczone logo to również idea warta pochwały, wszak taka jest teraz moda, a przecież nikt wcześniej na to nie wpadł. Błąd! Nowy symbol jest identyczny ze starą wersją 2D, którą stworzyło Oracle w 2010 roku, a która to została opublikowana na stronie A Brand Refresh for OpenOffice.org.
Wszystko więc wskazuje na to, że Oracle wykonało kawał porządnej roboty, a dzieło jego pracownika będzie rządziło jeszcze przez bardzo długi czas, lecz w lekko odchudzonej formie. Konkurs nadal trwa - i bardzo dobrze! Może nikt nie zauważy tych sześcioletnich, niespełnionych obietnic IBM‑a...