Wrażenia z UNW 2011
Być może ciężko to sobie wyobrazić, ale plan "zajęć" w ramach Up North Web okazał się tak napięty, że napisanie koherentnego tekstu w czasie konferencji graniczyło z cudem.
Główny dzień konferencji rozpoczął się od prezentacji Larsa Boilesena, Hakona Wium Lie i Christen Krogh, o których wspominałem już w aktualności. Nie wszystkie ciekawostki przedstawione przez prelegentów znalazły się jednak w tamtym tekście.
Prezentacja Hakona rozpoczęła się od retrospektywnej podróży przybliżającej znaczenie sieci w życiu przeciętnych ludzi. Mówił o protestach pod hasłem Occupy Wall Street oraz ich pierwowzorze, egipskich protestach wolnościowych. Zaproszony na scenę gość mówił o znaczeniu komunikacji w sieci w organizacji egipskich protestów, wskazał na późne odcięcie obywateli od sieci jako kluczowe dla niepowodzenia w stłumieniu protestów. Pozwolono sobie nawet na żart, że opresyjne rządy powinny szybciej uniemożliwiać obywatelom komunikację. Przykład San Francisco pokazuje jednak, że i takie posunięcie może być niewystarczające dla stłumienia protestów.
Hakon przeszedł od tematu komunikacji do warstwy prezentacji treści. Produkty Opery znajdują się w urządzeniach o różnorodnych formatach: od małych telefonów, przez smartfony, tablety, komputery przenośne i stacjonarne po telewizory. Taka różnorodność formatów wymaga nowego podejścia do sposobu wyświetlania informacji. Okazało się także, że zdaniem Opery stare jest znów nowe: podział na szpalty znany z gazet ma uratować treść w Internecie.
To dziwne, że zarówno Hakon i Christen, którzy w czasie swoich prezentacji ekscytowali się TED, nie sięgnęli technologią "gazetową" głębiej, np. w kierunku zaprezentowanym przez Mike'a Matasa, który klasyczny układ gazetowy ożywił w rewelacyjny sposób. Takie rozwiązanie może faktycznie być przyszłością. To, co zaprezentowała Opera jest wyłącznie pierwszym krokiem w kierunku piękniejszego Internetu. Ale, jak przystało na Operę, krokiem standaryzacyjnym, więc takim, na którym skorzystamy wszyscy, czy używamy Opery, czy też nie.
Podczas tych dwu kluczowych prezentacji pokazano również nowy sposób dodawania stron do ulubionych oraz do operowego Speed Dial. Rozwiązanie to nie różni się od gwiazdki w pasku adresu Chrome i można przetestować już od wczoraj w wersji alfa przeglądarki. O zaprezentowanych Opera Mini i Mobile z nowymi narzędziami do kontroli transferu oraz wciąż usprawnianą funkcją Opera Turbo pisaliśmy już w osobnej aktualności.
Hakon pokazał także jak wygląda prawdziwy internetowy troll, prezentując swoją twarz w oknie przeglądarki. Nie statyczny obraz, a strumień wideo z kamery umieszczonej w urządzeniu. Opera stawia na natywną obsługę kamery w przeglądarce, co niespecjalnie mi się podoba. Pisałem zresztą o tym wcześniej.
Pisałem też o tym, że przepisanie parsera HTML wydaje się wyjątkowo ryzykowne. Nowy parser, nowy kod, nowe błędy. Znowu trolle na dobrych będą pisać "poprawnego wyświetlania stron w Operze wam sobie i wam życzę". Bo nie wyobrażam sobie, żeby nowa implementacja była wyraźnie lepsza pod względem kompatybilności z Chrome i Firefoksem, skoro nad dotychczasowym kodem pracowano latami, by uzyskać sensowną kompatybilność. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Pokazano też usprawnienia kompresji w Operze Turbo, ciekawe ekrany statystyk w Mobile i Mini oraz sprzętową akcelerację dla WebGL w O12. A ja wciąż uważam, że to póki co przerost formy nad treścią. Zresztą huraoptymizm miłośników WebGL musiał być ostatnio nieźle utemperowany wraz z ogłoszeniem wsparcia dla Unreal Engine we Flash.
Ostatnią osobą na scenie był Mahi de Silva, VP platformy mobilnej. Skupił się on na rozwiązaniach reklamowych Opery, które (jak wynika z moich rozmów z odwiedzającymi Operę) niespecjalnie zainteresowały dziennikarzy. A szkoda bo to, co oferuje Opera w związku z przejęciem AdMarvel, startem Opera Open Mobile Ad Exchange i Opera Mobile Store oraz zapowiedzią Opera Payment Exchange daje potencjalnie bardzo przyjemną i kompletną platformę umożliwiającą monetyzację aplikacji i stron przeznaczonych (głównie, ale nie wyłącznie) na urządzenia mobilne. To niepokojące, że start googlowego sklepu z aplikacjami i Angry Birds spotkał się z gigantycznym odzewem w sieci a analogiczny projekt Opery był w znacznej mierze przemilczany. Ale to nie jedyne przykłady tabloidyzacji mediów.
A skoro o Angry Birds, następnym punktem w programie było Q&A z zaproszonymi gośćmi: Cenkiem Serdarem z Vodafone i Saarą Bergstrom z Rovio właśnie. Q&A prowadził amerykański Community Manager Opery, Ed Palumbo a na scenie do gości dołączył pracownik Hakon.
Głównym poruszanym tematem były przeglądarki na urządzeniach wbudowanych takich jak telewizory. Hakon wskazywał na stronicowanie i szpalty, prezentowanie treści w sposób podobny do znanego z gazet, jako rozwiązanie dla telewizorów właśnie. Być może ma rację, uwierzę jak zobaczę, zapewniał bowiem, że nowa wartość atrybutu display umożliwia stosowanie pewnych modyfikatorów, które pozwalają stopniowo skalować ilość "tłuszczu" na stronie i względnie płynnie przechodzenie od np. oskórowanego portalu internetowego do gazety czarno-na-białym. Szczegółów nie udało mi się poznać, ale jeśli faktycznie da się tym sterować, to jest to dobra informacja.
Rozmawiano także na temat przyszłości telewizji i tego jaką rolę będą odgrywały w nich przeglądarki. Przedstawiono wizję treści webowej jako rozszerzonej informacji związanej z materiałem transmitowanym przez stację telewizyjną. Interesują Was czasy jakie Lewis Hamilton wykręca na poszczególnych okrążeniach? Przeglądarka w przyszłości będzie mogła wyświetlić takie informacje bezpośrednio na oglądanym programie (być może tuż przy interesującym nas pojeździe McLarena). Pomysł świetny, ale do wprowadzenia go w życie minie jeszcze trochę czasu. Zainteresowani przeglądarką w telewizorze powinni się pewnie rozejrzeć za nowymi telewizorami Sony - ponoć posiadają już wbudowaną Operę.
Q&A obfitowało również w informacje, które interesują przede wszystkim specyficznych odbiorców: mówiono o pozycji Opery w Chinach czy przyszłości Internetu w Nigerii. Jedno pytanie zostało nawet zadane w języku mandaryńskim, co doprowadziło do konsternacji na scenie. Na szczęście jeden z dziennikarzy podjął się tłumaczenia. ;‑) Większość pytań z cyklu "nie wiemy co odpowiedzieć" trafiało do Larsa, który zręcznie wychodził z każdej sytuacji. Co by nie mówić, Opera ma przesympatycznego CEO... który zresztą odpowiedzialny był za wieczorną część atrakcji, z wizytą w Cafe Christiania - miejscu znanym ze znakomitego piwa i potraw bazujących na piwie. Nie będę opowiadał szczegółów, żeby nie doprowadzić czytelników do ślinotoku. ;‑P Wspomnę jedynie, że miałem przyjemność siedzieć przy jednym stole ze Sławkiem Sochajem, Przemkiem Pająkiem i Adamem Furykiem oraz Tove Selnes, VP Human Resources Opery. Ta ostatnia okazała się zresztą bardzo sympatyczną rozmówczynią (że chłopaki są bardzo w porządku, już wcześniej wiedziałem ;‑]).
Zanim jednak przyszła pora na wyśmienitą kolację, zwiedziliśmy siedzibę Opery. Zamiast opisywać całość krok po kroku, pozwolę sobie wyliczyć co się znajduje w budynku: siłownia, salon masażu, kuchnia, "przedszkole", taras z widokiem na rzekę i sztuczny wodospad, graffiti, ekspres do kawy produkujący kilkadziesiąt różnych jej wariantów, labiryntowa sieć korytarzy, sala z keyboardem do grania w której odbywają się tańce i masa innych rzeczy, o których zapomniałem. ;‑) Biura są stosunkowo przestronne a wiele osób chodzi boso lub w obuwiu zmiennym. I tylko z zewnątrz budynek nie jest specjalnie imponujący.
Działo się jeszcze wiele, wiele więcej. Z Adamem Furykiem zwiedziliśmy Oslo (które jest zaledwie rozmiarów Wrocławia), wcześniej mieliśmy okazję zwiedzić muzeum narciarstwa, skocznię w Holmenkollen i "przejechać się" symulatorem skoków narciarskich i zjazdów. Nie powiem kto, ale zmienił w symulatorze kolor na zielony. ;‑> Czy było przyjemnie? Jak najbardziej! Gdyby tylko piwo w Norwegii nie kosztowało 52 złote z butelkę. :‑S