Pokaż kotku, co masz w środku... II
09.04.2013 | aktual.: 04.05.2013 12:02
Jest takie powiedzenie, że „głupi ma zawsze szczęście”. Nie wiem czy zaliczam się do tej grupy osób choć trochę szczęścia mi dopisało, bo zostałem poproszony o wymianę dysku w kolejnym komputerze Apple’a jaki trafił w moje ręce. Biorąc pod uwagę moje wcześniejsze doświadczenie podjąłem się tego zadania, bez większego zastanowienia.
Przygotowania
Przygotowania zaczęły się od oględzin sprzętu bo trzeba zauważyć, że Mac mini w niczym nie przypomina iMac’a. Muszę też przyznać, że jestem pod wrażeniem rozmiarów tego komputera i jeśli kiedykolwiek będę chciał do domu rodzicom kupić komputer do przeglądania Internetu i oglądania filmów na pewno będzie to coś tych rozmiarów, ale nie koniecznie Apple (taka mała dygresja).
A Mac mini wygląda tak:
Żeby zajrzeć to tego „cudeńka” trzeba najpierw ściągnąć czarne plastikowe kółko znajdujące się na spodzie. Kółko przekręca się lekko w stronę odwrotną niż ruch wskazówek zegara i wtedy można je bez problemów ściągnąć:
Po ściągnięciu plastikowego kółeczka naszym oczom ukazuje się praktycznie cała zawartość Mac’a mini. Byłem zaskoczony jak efektywnie zostało wykorzystane miejsce w tak małej obudowie. Trzeba przyznać, że wygląda to o niebo lepiej niż w iMac’u.
Początkowo założyłem, że żeby dostać się do dysku twardego będę musiał wszystko wyciągnąć. Trochę się zdziwiłem gdy okazało się, że dysk znajduje się pod modułem wifi, który znajduje się na widocznej siateczce i trzeba raptem odkręcić cztery śrubki. Dwie śrubki są odpowiedzialne za przykręcenie modułu wifi do obudowy, zaś pozostałe służą do przykręcenia i zwiększenia stabilności dysku.
Zdemontowany moduł WiFi:
Żeby zdemontować moduł WiFi w pierwszej kolejności należy ściągnąć wentylator. Przytrzymują go trzy śrubki i trzeba też uważać na kabelek łączący go z płytą główną bo jest on dość krótki i łatwo można go zerwać.
Po odkręceniu wentylatora trzeba dodatkowo zdjąć kawałek plastiku znajdującego się po lewej stronie. Szczerze mówiąc nie do końca wiem po co on ta był, bo nie wygląda by spełniał jakąś istotną funkcję, ale mniejsza z tym.
Po zdemontowaniu wentylatorka i kawałka plastiku można przystąpić do demontażu modułu wifi. No i nareszcie mamy dostęp do dysku twardego. Jest on podłączony niewielką tasiemką, którą można łatwo odczepić.
Dysk wyciąga się bardzo łatwo. Lekko przyciągamy go do siebie, odginamy w górę i praktycznie sam wychodzi. Trochę więcej problemu sprawiło mi zamontowanie nowego dysku gdyż musiałem trafić w dwa otwory, które miały za zadanie unieruchomić dysk w obudowie.
Po tym wszystkim wystarczy postępować w odwrotny sposób i poskładać Mac’a w całość.
Podsumowanie.
Muszę przyznać, że tak jak wyżej wspominałem byłem tym razem mile zaskoczony wykorzystaniem miejsca w tak małej obudowie w przeciwieństwie do iMac’a. Sama rozbiórka była równie prosta, a nawet prostsza od poprzedniej, bo nie trzeba było demontować matrycy i nie trzeba było martwić się o jej uszkodzenie :)