"Blogger od kuchni" - wywiad z DjLeo
Początek miesiąca na moim blogu to rozmowa z bloggerem. Tym razem padło na DjLeo, blogger, który zapoczątkował modę na wypieki na dobychprogramach, Człowiek, który ima się rożnych tematów, a jego wpisy dość często wywołują sporą dyskusję. Zapraszam więc.
1. Wiem, że robię się nudny, ale na początek czym zajmujesz się na co dzień? Pracujesz czy jeszcze w szkole?
Oj tam oj tam, nie robisz się nudny, w końcu o co na wstępie masz pytać? O to jakie jest moje ulubione zwierzątko? Np:
Shaki81: - ponieważ nie chcę być nudny i powtarzalny, to powiedz nam na wstępie, DjLeo jakie jest Twoje ulubione zwierzątko? DjLeo: - mały koń, taki wiesz.... no kucyk.. Shaki81: - aha... dzięki a więc przejdźmy więc do klasycznych pytań.
Jakoś tego nie widzę :) i za kucykami też nie przepadam (sorry MaxDamage).
Na wstępie dziękuję za wybranie mnie do tego “przesłuchania”. Nie wiem czym sobie zasłużyłem i czy jestem godzien tego zaszczytu. No ale jeżeli już zostałem postawiony przy tablicy to trzeba coś naskrobać.
Szkołę już dawno mam za sobą. Jedyne co jeszcze pamiętam ze szkoły to wierszyk na wewnętrznej stronie drzwi w jednej z kabin w ubikacji. A brzmiał on następująco:
“Tu składamy witaminy, białka, cukry i jeżyny, tu człowieku Twoja praca, w g...... się obraca”
Jak widać pierwsze skojarzenia ze szkołą mam całkiem pozytywne.
A czym się zajmuję? Generalnie od kilkunastu lat zajmuję się komputerami. Co zaowocowało parę lat temu otworzeniem własnej działalności. Wcześniej pracowałem w różnych firmach, w których przeważnie byłem administratorem sieci. Jedyną odskocznią od pracy związanej z IT była praca w charakterze kucharza, w znanej krakowskiej restauracji “Wierzynek”. Nie pytajcie jakim cudem tam się znalazłem, bo sam do tej pory nie wiem. Jednak porzuciłem tę pracę (choć podobała mi się), ponieważ już wcześniej wiedziałem, że dobrze wysmażona cielęcina to nie to samo co zapach dobrze upieczonej karty graficznej. W sumie wtedy i teraz właścicielem tej restauracji jest nie kto inny jak polski Bill Gates czyli Janusz Filipiak, prezes firmy Comarch. Więc w pewnym sensie ciągłość pracy związanej z IT mam :)
2. Ciekawe doświadczenia:) A co poza pracą i komputerami?
A nic specjalnego. Haracze, porwania, wymuszenia i takie tam różne inne dorywcze czynności :). Prawdę mówiąc co bym nie wymyślił, to mniej lub bardziej jest to związane z komputerami. Trochę się bawię w tworzenie muzyki, trochę grafika. A tak na co dzień to trudnię się hodowlą kucyków. Karmie je M&M-sami, upijam dietetyczną Colą, maluję na różne kolory (najczęściej różowy) i na końcu wysyłam je kurierem do MaxDemage-a. Co on później z nimi robi, to już nie moja sprawa. Podobno wyposaża je w kolorowe tęcze, które wkłada im do…. hmm…. no wiecie. Ale wolę w to nie wnikać. Ważne, że konto w banku rośnie :).
3. Niektórzy zmieniają avatary jak rękawiczki, Twój odkąd pamiętam jest taki sam. Oznacza on coś konkretnego czy po prostu lubisz robaczki :)? Przy okazji dlaczego taki nick?
Ta zielona glista na avatarze ma dość długą przeszłość. Jest to rysunek który wykonałem w najlepszym edytorze graficznym na świecie czyli Paint-cie, w okolicach roku 2001. Była to odpowiedź na freestylową bitwę z koleżanką. Zasady tej zabawy były proste, zwyczajnie trzeba było narysować siebie w postaci jakiegoś zwierza. Z tym, że to przeciwnik wybiera jakiego. A ponieważ koleżanka uważała, że glista jak najbardziej do mnie pasuje to dużego wyjście nie miałem. Nie wiem dlaczego akurat glista ale wolałem nie wnikać. Mój nick jest również ściśle powiązany z avatarem z tego względu, że w tych czasach bawiłem się trochę w djowanie stąd te słuchawki na łbie tej glisty. Z samym “Leo” wiąże się inna bajka. Więc aby już Was kompletnie zanudzić to ją opowiem. Długa nie jest, więc spokojnie! Słowo “Leo” wiąże się z moja nauczycielką angielskiego, która to miała dość poważny dylemat ponieważ przydzielała dzieciakom w klasie angielskie odpowiedniki imion. A jako iż w klasie było 3 osobników o imieniu Łukasz (a tak właśnie mam na imię) i jak na złość w dzienniku byłem ostatni to pierwszych dwóch otrzymało imiona Luke i Lucas. Dla mnie nic nie zostało więc nauczycielka wymyśliła iż będę Leo. W tym przypadku również nie wiem dlaczego ale już tak zostało. Co do częstych zmian avataru to mam podejście dość sprecyzowane. Mój avatar jest ściśle powiązany z nickiem więc zmiana go na inny, nie do końca ma sens (oczywiście wyłącznie dla mnie). Choć nie wykluczam zmiany to jednak nie widzę takiej potrzeby (co najwyżej małe odświeżenie obecnego). Avatar to trochę jak dowód osobisty w danej społeczności a takiego dokumentu często się nie zmienia. Z resztą to wprowadza tylko zbędne zamieszanie. Choć jak już wspomniałem nie wykluczam, że go kiedyś nie zmienię lecz na razie tego nie planuję.
...a robaczki lubię :)
...były też inne mniej udane projekty takie jak ten:
4. Blogujesz już ponad rok, pomysły na kolejne wpisy to samo życie, czy dokładnie zaplanowane działania?
Jedno drugiego nie wyklucza. Chciałbym napisać, że pisanie blogów idzie mi równie sprawnie i szybko, jak Chuckowi Norrisowi kopniaki z półobrotu. Chciałbym również napisać, że scenariusze piszą się same. Chciałbym też napisać, że życie jest kolorowe i wszystko przychodzi mi bardzo łatwo. Tak jednak nie jest (choć nie zawsze). Pisanie blogów sprawą prostą nie jest i raczej nigdy nie będzie. W sumie to zależy jakie ktoś ma do tego podejście. Ja mam takie, że nie chce pisać czegoś na “odwal się”. Byle by tylko coś było. Takie podejście do blogowania zwyczajnie mnie nie interesuje. Stąd ilość moich wpisów nie powala. Jednak większość z tych które są na moim blogu to wpisy napisane w miarę starannie z dbałością o szczegóły. Część moich wpisów wylądowała w koszu ze względu na niską wartość merytoryczną, w mojej własnej subiektywnej ocenie. Również nie interesują mnie tematy, które wywołują duże kontrowersje (de facto kolejne Twoje pytanie częściowo do nich należy :) i tematy które z założenia są tworzone aby uruchomić wszelakiej maści burzę w komentarzach, co nie jest tożsame z tym iż obawiam się ich podjąć. Zwyczajnie takie coś uważam za stratę czasu i nic więcej. Czasami takie tematy nazywam “Trolling mode on”. Staram się też nie tracić cennej energii na tłumaczenie w kolejnych kilkudziesięciu komentarzach komuś coś co i tak z założenia ta osoba zaneguję. Takie zachowanie to strzelanie sobie samemu w stopę i kompletnie nie rozumie skąd niektórzy biorą siłę, czas i tyle energii aby w kilkudziesięciu komentarzach pod rząd wykładać swoje racje osobom, które z założenia ich nie przyjmą. Z samym pisaniem na blogu to bywa różnie. Parę wpisów było dość spontanicznych i napisałem je jednym tchem, inne wymagały wiele godzin pracy i kosztowały mnie sporo wysiłku.
5. Czyli jednym słowem zabawa w trolowanie to nie dla CIebie:) Blogujesz tylko na DP czy jeszcze gdzieś w Internecie można “zobaczyć Twoją osobę”?
Trolowanie to nie zabawa to styl życia! ;) Ale tak, trolowanie nie jest dla mnie, co nie zmienia jednak faktu, iż z definicji to każdy trochę jest lub bywa trolem i nie jestem w tym przypadku wyjątkiem :) Pytanie tylko w jak dużym stopniu się nim jest? Jeżeli ktoś zadaje sobie to pytanie to odsyłam do mojego wpisu związanego właśnie z tym tematem (wpis ukaże się w niedługim czasie na moim blogu). Tam będzie można znaleźć odpowiedź na to i inne nurtujące wiele osób pytania. Co do blogowania, to pomijając wypracowania dla Pani polonistki, nigdy nie prowadziłem bloga i nie mam żadnego doświadczenia w tej kwestii. Nigdzie indziej moich blogo-wypocin nie uraczycie, a blog na DP to mój pierwszy w życiu blog i na obecną chwilę jedyny. Także w tej materii to “rozdziewiczyły” mnie wyłącznie dobreprogramy :)
6. Zapoczątkowałeś ciekawą modę na “Gotowanie z DjLeo. Skąd pomysł na pieczenie komputerów i czy masz w zanadrzu kolejny pomysł na jakąś serię?
No tak, ten wpis (jeden z pierwszych) to wciąż wpis z którego najwięcej osób mnie kojarzy. Nawet na zlocie ktoś do mnie podszedł, popatrzył na identyfikator i powiedział coś w stylu: “co dzisiaj upieczemy DjLeo?” . Byłem bardzo miło zaskoczony, że ten wpis spowodował taki wysyp innych wpisów o molestowaniu kart graficznych piekarnikiem :) To było dość ciekawe. Nawet otrzymywałem podziękowania prywatne za ten wpis. Wiele osób nie miało pojęcia, że tak może sobie uratować swoją kartę albo chociaż odroczyć w czasie jej wyrok śmierci :) Co ciekawe wpis ten był napisany w ekspresowym tempie, napisałem go jako ciekawostka i w tym czasie pracowałem nad czymś o wiele trudniejszym w realizacji. Tak się zrodził wpis o porównaniu “zamienników do oryginałów”. Ten wpis sporo mnie kosztował (dosłownie i w przenośni). Jednak zostałem doceniony przez redakcję i otrzymałem tytuł blogera miesiąca i to już na początku mojego blogowania. To naprawdę przyjemne uczucie zostać docenionym za trud włożony w pracę nad wpisem. Ten drugi wpis też wiele osób pamięta, jednak większy wydźwięk miał jednak wpis o gotowaniu. Zresztą Twoje pytanie doskonale to potwierdza :). A skąd pomysł na pieczenie? Akurat jeżeli chodzi o te kartę to przypadek spowodował, że postanowiłem ją odratować. A właściwie potrzeba podarowania jednej dziewczynce działającej karty. Suma sumarum karty nie podarowałem i tę upieczoną sobie zostawiłem a podarowałem inna lepszą. Pomysłu na wpis czy serie wpisów o gotowaniu vel pieczeniu nie mam i raczej nie zamierzam mieć. Powodów jest kilka, choćby taki, że ten wpis z założenia był jednorazową ciekawostką, napisany był spontanicznie i ciągnięcie na siłę tego tematu nie ma w moim odczuciu najmniejszego sensu. I jak to bywa w kinie, sequel wychodzi przeważnie gorzej od pierwszej części. Więc nic na siłę.
...poza tym nikt nie lubi “odgrzewanych kotletów”.
7. Piszesz sporo o sprzęcie. Wolisz zabawę ze sprzętem czy raczej lepiej czujesz się w obszarze software?
Ahh.. to uczucie, kiedy dostajesz nowiutką kartę graficzną, za kilka tysięcy złotych! Nowiuteńki, pachnący sprzęcik! Otwierasz opakowanie i czujesz ten zapach unoszący się w pokoju. Nabierasz ponownie głęboki oddech, aby poczuć to jeszcze raz! Delektujesz się jej zapachem, jak drogim kubańskim cygarem, z pełną dumą i świadomością jego posiadania. To jest to! Pierwszy moment kontaktu jest najważniejszy! To uczucie, ta chwila kiedy już wiesz, że jest to twoja własność, że nikt Ci jej nie zabierze. Czujesz to podniecenie, ten euforyzm, ten erudyzm. Oczami wyobraźni już widzisz, jak Twoja ulubiona gra dostaje o 100% więcej FPS‑ów. Czujesz już, jak grafika wgniata Cię w fotel. Jak miliony dodatkowych poligonów wypełniają połączenia pomiędzy Twoimi synapsami w mózgu. Jedyne co dzieli Cię od błogiego szczęścia, to wciśniecie przycisku POWER na obudowie komputera. Sięgasz więc ręką aby kliknąć ten przycisk do szczęścia... i ...
… i najczęściej wtedy się budzę :P
A tak bardziej na serio to czuję się dość dobrze w sprzęcie z racji, że dość często takowy kupuję. Lubię się bawić i testować wszelakie urządzenia. Dlatego praca jaką mają niektórzy redaktorzy w DP (konkretnie LAB) jest czymś co bardzo by mi odpowiadało. Lubię rozpracowywać sprzęty na wszelkie możliwe sposoby. Dlatego manuale często czytam od deski do deski. Wierzcie lub nie, ale dzięki temu dowiaduje się czasami o funkcjach na które bez przeczytania bym nie wpadł i w dodatku nie miałbym pojęcia, że takowe istnieją. Dlatego sprzęt jak najbardziej. A co do programów to również mam sporo frajdy z nimi. Lubię testować, grzebać w funkcjach i po prostu bawić się oprogramowaniem. Jest chyba bardzo mało softu z którym nie miałem osobiście doczynienia. Od łatwo i ogólnodostępnych programów po te specjalistyczne lub nawet tworzone na indywidualne zamówienie dla klienta. Dlatego reasumując, sprzęt i soft stawiam na równi z małą przewagą dla sprzętu za możliwość pomacania i powąchania :)
8. No a programowanie? Piszesz jakieś aplikacje czy zostawiasz tą działkę dla innych?
Z programowaniem nie mam na co dzień wiele do czynienia. Choć trochę szkolę swoje umiejętności w PHP, na potrzeby projektowania stron WWW, to języki programowania typu C, Java, C++ i cała reszta, to nie mój cyrk i nie moje małpeczki. Zresztą jak widzę jak wygląda tryb życia programisty (a paru programistów znam), to myślę sobie, że bardziej wolę trudnić się wypasem owiec (vel kucyków), niż integrować swój umysł z ekranem monitora w sposób tak bezgraniczny. Co nie zmienia faktu, że szanuję i doceniam pracę programistów. Zresztą może się trochę zraziłem do programowania, widząc pracę znajomych, którzy się tym trudnią. Ale szukanie przez 10 godzin jednego błędu w kodzie pisanym od tygodnia, to zajęcie stanowczo nie dla mnie. Choć podziwiam i zazdroszczę tego, że wykonanie własnego programu lub dokończenie danego projektu, przysparza programistom wielką satysfakcję. Sam dobrze wiem, jakie to uczucie stworzyć coś swojego. Nie ważne tak naprawdę co to jest. Czy to jest program, muzyka, film, formuła w Excelu czy cokolwiek innego, jeżeli tylko jest to Twoje dzieło, to satysfakcja może być olbrzymia.
9. Pytanie, którego nie odpuszczę nikomu:) Windows kontra Linux.
Windows kontra Linux? Jak dla mnie słowo “kontra” pomiędzy tymi systemów nie istnieje. Korzystam z Windowsa do codziennej pracy a Linuxa wykorzystuję najczęściej jako system serwerowy (przeważnie używam dystrybucji Debian). Każdy z nich ma swoje zalety i wady. Takie mam preferencje, które wynikają z wygody a nie z uprzedzeń do jednego czy drugiego systemu. Dla mnie wygodny jest Windows dlatego na codzień z niego korzystam, jednak obok Linuxa również nie przechodzę obojętnie. Zresztą tak jak wspomniałem dla mnie te wszystkie spory Windows vs Linux, Andek vs iOS, Intel vs. AMD, Atari vs Commodore :) i cała reszta są niezrozumiałe. Wydaję mi się, że ludzie mają olbrzymią potrzebę przekonywania innych iż ich racja jest “mojsza niż twojsza”. Ja akurat nie zamierzam nikomu nic imputować. Każdy ma prawo wyboru i staram się to szanować. W ogóle zauważyłem dość ciekawą rzecz, że osoby które o coś się kłócą i jedna drugiej chce przedstawić swoje racje nigdy nie dochodzą do porozumienia. Inaczej mówiąc jeżeli ktoś bardzo wierzy w to co mówi, to każda próba przekonania go iż jego racje są niesłuszne skazana jest na niepowodzenie. Co suma sumarum powoduję, że dyskusja nie ma sensu. A jednak wciąż jest prowadzona. A ja właśnie w takich dyskusjach staram się nie uczestniczyć bo zwyczajnie nie ma to sensu, a kosztuje to sporo energii.
10. Skoro stajesz po stronie Windowsa zapewne testowałeś już ich najnowsze dziecko? Jakie wrażenia, bo niestety większość opinii nie jest zbyt przychylna Windows 8.
Oj nie, daleko mi od stawania po jednej czy drugiej stronie. Jak już wcześniej wspomniałem, “okienek” używam dlatego, że są dla mnie wygodne. Poza tym ogrom aplikacji z których korzystam w dużej mierze jest pod ten system. Raz na jakiś czas instaluję również jakiś system linuxowy, ale raczej tylko dla tego aby sprawdzić jak działa, może trochę się pobawić. Serwery stawiam przeważnie na linuxie i to nie dlatego, że jest lepszy ale dlatego, że jest to dużo tańsze rozwiązanie. Zdarzyło mi się pracować na systemach serwerowych spod znaku “okienek” i byłem zadowolony z ich działania. Jednak do pewnych zastosowań linux nadaję się lepiej. Dlatego nie staję po żadnej stronie. Wszystko jest dla ludzi. A co do kafelków, to jestem posiadaczem Windows 8 od dnia premiery (wcześniej instalowałem każdą kolejną wersja jaka została wypuszczona przed premierą). W moim przypadku przesiadka była praktycznie bezbolesna, ale to tylko dla tego, że po zainstalowaniu automatycznie rozpoczełem dostosowywanie kilku prostych rzeczy pod moje wymagania. Dzięki czemu szybko nauczyłem się obsługiwać ten system, śmiem twierdzić, że sprawniej mi to idzie niż z Windows 7. Owszem, dla kogoś kto używał poprzednich wersji systemu, ten może stanowić nie lada wyzwanie. Jednak ja ogólnie jestem zadowolony z nowego systemu. Na pewno cieszy mnie to, że działa szybciej. Jak na razie widzę wyraźną różnicę w stosunku do poprzedniej wersji systemu Microsoftu. To naprawdę widać, nie trzeba długo używać Windowsa 8 aby dostrzec różnicę. Co do samego Modern UI, to jak dla mnie ten interface jest bardzo niedopracowany. Sama idea kafelków jest dość ciekawa i możliwe nawet, że całkiem funkcjonalna dla ekranów dotykowych. Jednak w mojej opinii, największy problem z Modern UI jest taki, że używanie tego UI na stacjonarnych komputerach (bez klasycznego desktopu) jest niemożliwe. To chyba nie podlega wątpliwości. No chyba, że jest jest wśród nas jakiś hardcorowiec, który zdeklaruje, że na stacjonarce wystarczy mu wyłącznie Modern UI i basta. I to jest właśnie piętą Achillesową tego UI. A dlaczego? Ponieważ, ten UI byłby idealny gdyby właśnie nie wymagał od użytkownika korzystania z klasycznego pulpitu. Na logikę, skoro został stworzony, to właśnie w takim celu, aby było łatwiej korzystać ze sprzętu. Każda inna możliwość nie ma sensu. Bo była by zwyczajnie głupotą. Aż tak nie jestem źle nastawiony do Microsoftu, iż wychodziłbym z założenia, że Modern UI ma utrudniać korzystanie z komputera, a nie ułatwiać. Skoro jednak tak jest, to chyba świadczy tylko o jednym. Pomysł dobry, ale z wykonaniem gorzej. Z miłą chęcią chciałbym aby można było za pomocą tego interfacu wykonywać wszelkie niezbędne operacje (przynajmniej na podstawowym poziomie). Jednak nawet dla osoby która korzysta okazjonalnie z komputera, samo Modern UI to za mało. Co z automatu powoduję, że ten UI nie jest w pełni funkcjonalny. Brak możliwości dopasowania kafelków pod siebie (w szczególności ich rozmiarów) i zasad na jakich są dodawane (automatycznie przy instalacji dowolnego programu), to błędy według mnie niewybaczalne. Ja generalnie jestem zwolennikiem dużej ilość opcji. A konkretnie, w tym przypadku, chciałbym mieć możliwość dostosować Modern UI do swoich potrzeb, a jeżeli nie to chociaż możliwość jego wyłączenia. Takiej opcji niestety nie ma. Pomijając Modern UI, to co do reszty nie mam większych zastrzeżeń. Sam system działa lepiej niż poprzednik, a to jest dla mnie najważniejsze. Dlatego osobiście z Windows 8 (w ogólnym rozrachunku) jestem zadowolony.
11. Na koniec HotZlot - unikalne na skalę całej Polski spotkanie geeków komputerowych. Uczestniczyłeś już dwukrotnie w tym spotkaniu. Jakie są Twoje odczucia.
Nie najlepsze. Jakieś takie dziwne twarze. Wszyscy tacy jacyś spięci. Każdy na siebie patrzy jak by jeden drugiemu ukradł jakąś część w komputerze. Czułem się jak bym wylądował na jakieś planecie, na której wszyscy gadają w systemie zero jedynkowym a ja kompletnie nic nie kumam. No masakra! Pokoje nie wygodne, obsługa przeważnie kiepska, jedzenie woła o pomstę do nieba. W basenie pływają same żółte kaczuszki. Jakiś dramat! No i te sesje, wychodzi jakiś typ i zaczyna freestylować do majka, o czymś co tylko dla niego jest zrozumiałe. Przeważnie zloty są na jakieś pustelni, więc jak by ktoś chciał uciec to nie ma gdzie. A konkursy z nagrodami ustawione. Zresztą i tak na końcu zlotu przed bramą wyjazdową stoi Docent i wszystko z powrotem zabiera. Także szału nima.
No dobra to był mały żarcik :) liczę, że nie ma osoby, która by w powyższe słowa uwierzyła :)
Zlot to oczywiście świetna impreza i chyba każdy kto choć raz na nim był jest tego samego zdania. Moja przygoda ze zlotem zaczęła się w 2011 roku od telefonu Krogulca na 4 dni przed imprezą, iż ktoś zrezygnował i zostałem wylosowany za tę osobę. Nie wahałem się ani przez chwilę. Wszystko na szybko i w dodatku podróż przez cały kraj z południa na północ. Około 11 godzin jazdy samochodem i lekki szok na miejscu. Pomijając piękne miejsce i całą organizację zlotu, to najlepsze w zlocie jest to, że można spotkać wyjątkowych ludzi, z którymi na co dzień tak na prawdę wszyscy obcujemy. A portal dobreprogramy jest tym co nas wszystkich łączy. Dlatego właśnie zlot jest wyjątkowy i bardzo się cieszę, że już drugi raz było mi dane brać w nim udział. Mam nadzieję, że nie ostatni.
Na koniec kilka słów od siebie. Tym którzy przeczytali cały ten wywiad, gratuluję wytrwałości i mam nadzieję, że nikogo nie zgorszyłem swoimi wypowiedziami. Również zastrzegam sobie prawo, do zmiany poglądów w dowolnej z powyższych wypowiedzi. Niczego co powyższe nie jestem pewien, nie wszystko pisałem w stanie, w którym prowadzenie pojazdów mechanicznych było by zgodne z prawem. Dlatego za wszelkie błędy przepraszam, nic nie obiecuję i niczego nie chcę. Informuję również, że podczas pisanie tego wywiadu nie ucierpiał ani jeden kucyk (lub inne zwierze).
Pozdrawiam DjLeo
Spis treści całości mojego blogowania znajduje się tutaj.