"Blogger od kuchni" - wywiad z KyRol
Mamy drugi poniedziałek miesiąca, a więc nie pozostaje nic jak tylko zaprosić Was do przeczytania kolejnego wywiadu, który tym razem przeprowadziłem z użytkownikiem KyRol, którego niedawny wpis wywoła lawinę komentarzy. Bloger ten pisze na naszym portalu od kilku ładnych lat, a tematyka jego wpisów jest dość zróżnicowana
1. Pierwsze pytanie to nick i avatar. Tym razem tez tak będzie. Ten zlepek ma dla Ciebie jakieś specjalne znaczenie czy niekoniecznie?
Mój nick to wynik pewnych okoliczności, które miały miejsce na Przystanku Woodstock, nie będę kłamał kiedy konkretnie to było bo nie pamiętam, w każdym razie jakoś przed 2003 rokiem. Jeden z kompanów podróży wywołał mnie wśród tłumu mniej więcej tak: “Kyyyrol”, no i z czasem ksywa się przyjęła powszechniej wśród znajomych jako, że wtedy jeszcze byłem znany wszystkim tylko z imienia, które notabene od tej ksywy różni się tylko jedną samogłoską. Wielkość liter nie jest bez znaczenia, był to etap, w którym non‑stop słuchałem zespołu KoRn (z tymże R u nich jest odwrócone w odbiciu lustrzanym, czyli coś na wzór dużego ruskiego “ja” - ?). Postanowiłem więc od wtedy stosować analogiczną pisownię powszechnie przy zakładaniu kont o ile przy logowaniu nie stwarza ona niedogodności.
Avatar zdecydowanie ma krótszą historię i nie jest też elementem dobranym losowo. W tej chwili, jeśli nie liczyć wariantów avatara jest on drugim, który sobie obrałem. Wielokrotnie dane było mi usłyszeć, że mam avatar psa. Fakt jest jednak taki że, artwork przedstawia postać - uwaga - lisa. Tak naprawdę jest to jedna z wielu ikon udostępnionych przez Intel’a na licencji Creative Commons w ramach identyfikacji wizualnej projektu MeeGo. Chyba nikomu przypominać nie muszę, że byłem i jestem zwolennikiem MeeGo zarówno tego od Intela, jak i od Nokii. Przewiduję z czasem podmienić sobie avatar na inne ikony z zestawu (poza lisem widzi mi się kot i wiewiórka).
Reprezentacja tych ikon przemawia do mnie - wedle trendów w design’ie pewnych elementów, zaleca się używania wszelkiego rodzaju zaokrągleń na rzecz kantów. W tych ikonach praktycznie nigdzie nie ma kantów ani ostrych boków. Postacie zwróciły moją uwagę swoją prostotą, nieregularnościami i asymetrią. Wszystko przy zachowaniu dobrych proporcji. Oczywiście to nie koniec zalet tego zestawu ikon, gdyż dostępne są w otwartym formacie wektorowym - .svg. Jest to o tyle fajne, że stosując ten format w witrynach webowych, niezależnie od urządzenia taka ikona wygląda świetnie w każdej współczesnej przeglądarce. Niestety, w ramach DP zmuszony jestem używać stratnej, zrastrowanej bitmapy.
2. Ale życie nie opiera się tylko na komputerach. Pewnie jest jeszcze coś poza IT czym się interesujesz?
Zdecydowanie łatwiej byłoby wymienić co mnie nie interesuje ;) Aby to miało sens opiszę mniej więcej chronologicznie jak to u mnie było z zainteresowaniami. Więc za dzieciaka nie miałem tego szczęścia i możliwości aby być na topie z rówieśnikami w związku z posiadaniem kompurtera czy gry telewizyjnej. Pamiętam jak na początku lat 90‑tych oszalałem na punkcie Super Mario Bros 3, które zobaczyłem u mojego rówieśnika na oryginalnym NESie. Niespełnione marzenie w żadnym razie nie przeobraziło się w koszmar i moje życie jako młodego dzieciaka nie poległo w gruzach ani nie stało się ubogie.
Za czasów podstawówki, w ramach wycieczek szkolnych bardzo dużo podróżowałem po Polsce. Bardzo lubiłem pisma dla dzieci i młodzieży z wszelkiego rodzaju wyzwaniami umysłowymi. Zapisany byłem na koło fotograficzne, acz muszę przyznać, że charakter zajęć był raczej nastawiony na pracę w ciemni fotograficznej, a nie na samo fotografowanie. Uczęszczałem także na koło modelarskie. Niektórzy modelarstwo kojarzą tylko ze statków w butelkach, my natomiast składaliśmy modele szybowców, które należało odpowiednio skleić i wyważyć aby takie mogły latać na wolnym powietrzu. Miałem epizod z kołem Origami, lecz niestety inicjatywa ta szybko padła z racji, że zamykano pewien obiekt wojskowy, w którym te zajęcia się odbywały.
Od najmłodszych lat ciągło mnie do salonów gier aby obserwować rozgrywkę. Sam wtedy jeszcze nie grałem - było szkoda kasiory, poza tym obawiałem się błyskawicznych przegranych. Pamiętam jeden salon gier z końca lat 80‑tych (miał charakter stacjonarny) no i wozy Drzymały pojawiające się okresowo w sezonie wiosenno-letnim w latach 90‑tych. Na krótko przed szkołą średnią w końcu miałem okazję uczęszczać na koło komputerowe, gdzie główną atrakcją były stanowiska z Commodore-64 i jedno z Amigą 500. W czasach szkoły średniej do łask powróciły znowu stacjonarne salony gier. Przerwy i popołudnia w tych dobytkach jednak spędzałem już aktywnie przez przynajmniej dobre trzy lata, monopolizując swoimi wpisami praktycznie wszystkie tablice rankingowe gier, których się dotykałem;) Szkoła średnia to okres, w którym miałem styczność z komputerami PC oraz internetem niemal na codzień - zarówno w ramach obowiązkowych lekcji, jak i koła zainteresowań.
Choć przez całe dzieciństwo mi się marzyły komputery i konsole, fizycznie je posiadłem bardzo późno. W czasach gdy wszyscy rozwalali joysticki i pady w klonach Pegasusa na krótko przed erą PlayStation, mi w ręce wpadło Atari 2600. W drugie milenium trafił mi się pierwszy PC - 486SX ;) A od niespełna pięciu lat mam internet w domu ;) Wedle mnie nie jest to bynajmniej powód do rozpaczy choćby z tego względu, że do wielu zdobyczy techniki miałem ciągły dostęp wcześniej w różnego rodzaju instytucjach publicznych.
Atari 2600 lubiłem, acz jak dla mnie tego rodzaju klimat był poniżej moich oczekiwań. Cały czas marzyła mi się w tych grach większa głębia, jakieś intro, jakieś zakończenie, brak oszustw ze strony programistów/konsoli. Moim spełnieniem tego rodzaju życzeń jest era 16‑biotwych gier, której do dziś jestem wierny.
Spoglądając na powyższe spektrum zainteresowań, dziwię się dlaczego ludzkość sztucznie separuje różne dziedziny technik, nauk lub/i zainteresowań. Przykładowo, zastanawiam się dlaczego kartony są klejone, skoro odpowiednie nacinanie tego rodzaju struktur w połączeniu z technikami Origami jest nam w stanie dostarczyć estetyczne pudełka, bez kleju nawet z elementami ruchomymi. Nauki wyniesione z ciemni fotograficznej ukierunkowały mnie na to aby przy grzebaniu w komputerach nie sugerować się samą elektroniką, ale także różnego rodzaju gotowymi i ciekawymi produktami pochodzenia chemicznego;) Modelarstwo moim zdaniem to dziedzina, którą należy się wspomagać przy budowaniu własnych dronów, obiektów pływających nad i pod wodą czy zminiaturyzowanych pojazdów gąsienicowch ;)
Oczywiście tak szerokie spektrum moich zainteresowań nie pozwoliło mi na fanatyzm “jedynie słusznym” systemem operacyjnym, w dodatku własnościowym;) Uważam, że oprogramowanie mające kontakt z internetem w żadnym wypadku nie może być własnościowe, stąd wywodzi się moje tak radykalne (dla niektórych) podejście do spraw natury software’owej;)
Jako dziecko miałem okazję zarówno konsumować jak i kreować. Pisząc nieskromnie uważam, że to ostatnie jest niezmiernie istotne w wykształcaniu świadomości młodego człowieka.
3. Jak wspomniałem we wstępie blogujesz od kilku lat na DP a gdzie jeszcze w Internecie można znaleźć Twoją twórczość? Czy raczej obracasz się tylko w kręgu dobrychprogramów?
Moją aktywność blogową reaktywowałem całkiem niedawno i całkiem nieprzypadkowo, gdyż... w końcu jedna z inicjatyw pewnego blogera zmieniła formułę, tym samym dając mi niejako możliwość odstąpienia od niej. Szczerze - nie lubię bycia zmuszanym do udziału nawet powiedzmy z założenia społecznościowo korzystnych akcjach bez prawa wyrazu mojej woli, stąd mój zastój związany z blogowaniem w ramach tutejszej platformy.
Wracając do meritum - generalnie udzielam się na różnych forach, nie tylko polskich o różnorodnej tematyce i osobiście mi się zdarza napotykać autorytety z tego rodzaju platform w ramach portalu oraz bloga dobreprogramy! Ostatnio zostawił mi komentarz poczciwy kumpel, który nie wiem gdzie konkretnie się podziewa (składaliśmy Origami - wiem jedynie, że jest w Niemczech) i co ciekawe, udało mi się odpowiedzieć na jego słowa w porę za sprawą nowego mechanizmu powiadomień;) To mnie cieszy i tylko utwierdza mnie w przekonaniu co do słuszności wyboru dobrychprogramów jako platformy do blogowania i komentowania wydarzeń powiązanych z branżą IT. Poza tym jeśli mowa o branżowych serwisach powiązanych tylko z IT, niektórzy mogą mnie kojarzyć z picoboard.pl (jako komentujący i piszący), osworld.pl (komentujący) czy ubuntu-pomoc.org (konkursowicz i komentujący).
4. No a dlaczego wybrałeś właśnie platformę DP? Przecież jest tyle innych miejsc do blogowania.
Kiedyś stawiałem blog w ramach Wordpress.com ale skończyło się to na słomianym zapale. Mój wybór natomiast co do dobrychprogramów jako platformy blogowej jest umotywowany faktem, że pozycjonowanie w wynikach organicznych wyszukiwarek internetowych jest conajmniej imponujące. Kolejnym argumentem za jest brak konieczności utrzymywania tego rodzaju platformy na własną rękę, no i ostatecznie brak zmartwień o doraźny spadek odwiedzalności w czasie gdybym miał ochotę lub/i musiał wstrzymać się od pisania na pewien okres.
5. Pomysły na kolejne wpisy pojawiają się u Ciebie spontanicznie czy jednak każdy jest dokładnie przemyślany?
Uważam, że spontanicznie można czasem komentować co luźniejsze newsy, zaś co do samego komentowania - jak niektórzy się przekonali - czasem bywam wylewny. Odnośnie wpisów natomiast uważam osobiście, że szkoda energii zarówno swojej jak i komentujących na wpisy z cyklu “nabiłem sobie sińca” czy “kochałam się z mrówkojadem”. Owszem, może i zachodzi potrzeba na napisanie jakiegoś offtopu, niemniej ja uważam, że swoją ekspresję można wyrazić inaczej i niekoniecznie w sieci.
Jeśli chodzi o wpisy z mojego bloga 2.0 to w całej rozciągłości stawiam na merytorykę. Za co bym się nie zabrał, staram się aby to było napisane sumiennie. Weryfikuję wielokrotnie to co opisuję. Jeśli wpis nie jest techniczny, to chcę aby był chociaż refleksyjny. Nie chcę pisać tekstów, które są nieprzydatne lub takich, z których nic nie wynika. Staram się nikomu nie narzucać swojej woli, a raczej przedstawiać swój punkt widzenia. Mam tendencję do pisania zbyt długich tekstów. To jest moja zmora i muszę z tym walczyć na rzecz tekstów w odpowiednich proporcjach i częstszych publikacji.
6. Wspominasz o reaktywacji bloga. A więc możemy spodziwac się niebawem kolejnych wpisów czy jednak niekoniecznie? Bo z tego co widać nie piszez zbyt regularnie.
Staram się być w stosunku do siebie surowy i krytyczny. Dziesiątek moich wpisów po prostu nieopublikowałem lub wy‑OUT-owałem, bo po ich przeczytaniu po dłuższej przerwie w mojej ocenie jednak nie miały walorów jakie mieć powinny, wymagały zbyt wielkich modyfikacji aby nadawały się do czytania nie tylko dla mnie, bądź też przekaz w nich był na tyle niejasny, że sam nie mogłem rozwikłać co w zasadzie miałem na myśli.
Ostatnio także moje zasoby czasowe nie są tak sprzyjające jak np. dwa lata temu, a że mam tendencję do długich wpisów to i pisanie ich się przeciąga. Notoryczne szlifowanie aspektów, które chcę wyeksponować w treści też nie sprzyja szybszemu finiszowi. Zdaję sobie sprawę, że muszę to zmienić.
Poruszam też bardzo różne aspekty i wbrew pozorom uważam to za pewnego rodzaju wadę. Brak pewnej względnie uczesanej konwencji w doborze tematyki nie sprzyja planom, które cały czas mam na względzie. Marzy mi się po cichu niskonakładowe wydawnictwo drukowane czerpiące ze zbioru treści opublikowanych na moim blogu, najlepiej w polskim i angielskim języku. Traf chciał, że w zasadzie czego nie poruszyć w naszej branży IT, to w zasadzie wszystko poza rzeczami historycznymi szybko traci na aktualności.
Myślę, że jestem na dobrej drodze jeśli chodzi o dobór tematyki w tym kierunku, bo generalnie powracam do retro gamingu w wersji przemysłowej (maszyny Arcade) i to jest w zasadzie tematyka już nie zmieniająca się. Jeśli pod tym kątem uda mi się do tego zaprząść Raspberry Pi będzie świetnie. Akurat tematyka samego Raspberry Pi z dnia na dzień przynosi nam coś nowego, ale jeśli skupić się na zastosowaniu tego urządzenia do pomiaru input laga, czy np. zabawy w wyświetlanie dynamicznych grafik na wyświetlaczu diodowym, to myślę, że można tu mówić o pewnym wypracowanym kompromisie. Oczywiście to nie wszystko, do tego planu mam zamiar dołączyć nowe techniki oraz urządzenia, które zakupię i ich zastosowanie opiszę. Nie wykluczam też tematyki powiązanej z wartościowymi, jednak słabo nagłośnionymi projektami Open Source.
7. Każdy z nas lubiących zabawy z IT opowiada się po jednej ze stron. jeden woli bawić się z programami drugi woli wszystko rozkręcić i zajrzeć do środka. A Ty po której stronie się opowiadasz?
Generalnie u mnie nie ma tak, że coś wolę, tylko zazwyczaj sytuacja mnie przymusza. Nienawidzę grzebać w sprzęcie z przymusu czy obowiązku. Z softem jest tak, że niezależnie od tego czy robię coś z obowiązku bądź z własnej woli to mam jakieś bardziej promieniste nastawienie. Nie znaczy to, że nie lubię modyfikować HW, o nie. Jeśli by tak było, musiałbym sobie wtedy zadać pytanie: na co mi tyle elektroniki w domu? ;)
8. Również i Ty zawitałeś na HotZlocie, jakie wrażenia? Może będziesz pierwszym wśród osób z którymi rozmawiałem, który jednak pokrytykuje ten ewent?
Pokrytykuję, pokrytykuję. Ale nie event, a to pytanie ;) Po pierwsze od dawna mnie zastanawia sens istnienia tego pytania, skoro udzielający wywiadów są z reguły powiedzmy tak wspaniałomyślni. Co do samej formuły pytania - nie wiem w czym tkwi tu żądza tego aby w coś p#yjeb@ć dla zasady. W każdym razie ja uważam, że lepszym miejscem na feedback w tych sprawach są komentarze pod treściami o HotZlocie na głównej stronie portalu, mail redakcyjny czy bezpośrednie rozmowy z redakcją.
9. Na koniec nie pozostaje mi nic, jak tylko podziękować za rozmowę.
No, no, no. Bez takich. Jeszcze urosną mi skrzydła i opuszczę poziom ;)
Dziękując za rozmowę należałoby zapytać kto następny powinien znaleźć się u mnie na dywaniku. No chyba, że znudziły Wam się wywiady i powinienem zakończyć serie wywiadów.
Na koniec tylko spis treści no zapraszam za tydzień.