Intel SSD 330 i pingwinowo okienkowe przygody
24.04.2013 | aktual.: 24.04.2013 18:05
Kiedy przeczytałem e‑mail o tym, że wezmę udział w teście sprzętu Intela oprócz podniecenia związanego z nową zabawką, podnieciła mnie myśl możliwości sprawdzenia w sposób bezinwazyjny tego co się w świecie Liuxa zmieniło od tego wpisu. W prawdzie nigdy nie porzuciłem styczności z Pingwinem, ale kontakt tylko w maszynie wirtualnej nie pozwalał sprawdzić jak system będzie pracował z podzespołami zainstalowanymi w komputerze.
(wcześniejsze wpisy na temat dysku tu i tu )
Linux na SSD
Była sobota. Żona leniwym okiem przyglądała się moim pracom - zrobił byś coś pożytecznego dla nas obojga - powiedziała. Patrząc na pasek postępu ściągania polskiego remixu Ubuntu 12.04 LTS zignorowałem jej uwagę. Prawie bym jej nie usłyszał gdyż w mojej głowie kłębiły się myśli o tym jak Ubuntu ze środowiskiem Unity będzie się sprawować. Ta dystrybucja po porzuceniu GNOME w linii 2.x była mi całkowicie obca. Po pierwsze - słabo działało to w VirtualBoxie - po drugie, po tym jak testowałem GNOME 3 w Susku nie chciałem uczestniczyć dalej w snach chorych programistów. Albo ja się zestarzałem albo ludzkość się cofnęła. Mimo wszystko postanowiłem dać temu szansę. Szkoda tylko, że Ubuntu nie postanowiło zrobić tego samego dla mnie. Wielokrotne próby instalacji Ubuntu w wersji 11, 12, 13, Kubuntu, a nawet Minta, a w końcu OpenSusa nie dały rezultatu. Żadna dystrybucja nie radziła sobie z kartą graficzną, a przecież specjalnie kupowałem nVidie by pewnego dnia Linuxa zainstalować (sic!). Godziny na forach i d.... . Mógłbym zrobić oddzielny wpis na temat heroicznej walki o postawienie systemu, ale przecież miałem testować dysk. Trudno - nie będzie testu dysku na Linuxie - pomyślałem i wygrzebałem płytę z Windowsem 7.
Windows 7 na SSD
Podczas instalacji Windowsa na SSD nie zauważyłem zbyt dużych różnic. Jak każdy się spodziewa Windows fleszowiec startuje szybciej. Postanowiłem nie robić wykresu z tego testu gdyż na SSD nie umieściłem identycznej konfiguracji systemu. Mogę tylko napisać, że prawie czysty system na SSD startuje około 39 s podczas gdy 2 letnia instalacja na HDD w 47 s (pomiar od wciśnięcia przycisku w obudowie). Ta nie duża różnica potwierdziła, że SATA II trąca już myszką. Zupełnie inaczej czuje się natomiast działanie systemu. To co potwierdzili inni testerzy potwierdziłem i ja. Spędziłem cały tydzień z instalacją Windows 7 na dysku SSD i powrót do HDD był bolesny. To o czym pisze znalazło odzwierciedlenie w windowsowej klasyfikacji.
Subiektywne odczucia były fenomenalne. "Lżejsze" programy typu przeglądarka internetowa startowały od razu. Na początku myślałem, że razem SSD nie działa dioda wskazująca pracę dysku, ale jak się okazało błyska tak szybko, że w ciągu dnia trudno to zauważyć. Bezgłośna praca potęguje wrażenie "braku mielenia dyskiem". Nie zdawałem sobie sprawy jak ta cisza jest uzależniająca do momentu podłączenia zewnętrznego HDD. Gdy talerze i głowica ruszyły żona oskarżyła mnie o puszczanie bąków...
Cywilizacja V
... ale ja bąków nie zbijałem. Po co właściwie miałbym kupić taki dysk? Jeżeli moja ulubiona gra, w którą gram od II części (od 1996 r.) mogłaby działać szybciej to bym to zrobił. Cywilizacja to tytuł przez, który cierpiała wielokrotnie moja nauka w podstawówce, gimnazjum liceum, na studiach, a teraz i małżonka. Kto nie grał nie zna "choroby jeszcze jednej tury". Kto nie spędził 15 h bez przerwy z tą grą, nie wie o czym mówię, a kto nie spędza godzin z ostatnią jej odsłoną nie będzie wiedział, że na ogromnych mapach w późnej fazie gry tury ładują się strasznie długo.
Drżałem gdy po instalacji Steamu Cywilizacja V pobierała się na dysk. Wcześniej wyeksportowałem savey do chmury by móc sprawdzić grę w identycznych warunkach. Save był po około 260 turach z 18 przeciwnikami na ogromnej mapie. Zastanawiałem się, na ile pomoże SSD czy będzie to panaceum na prędkość działania tej gry?
Co wykazały testy:
Ostrożnie podszedłem do wyników testu. Gra startowała szybciej oraz szybciej wczytywał się zapisany stan gry, ale spodziewałem się więcej. Nie zniechęciło mnie to i przystąpiłem do rozgrywki. Dysk znów pozytywnie mnie zaskoczył. Cała gra dostała kopa. Interfejs gry ewidentnie działał szybciej, żwawiej wczytywały się tury. Nie zrobiłem jednak wielkiego och acha jak nastolatka na widok Biebera, ale przekonałem się tylko do kupna płyty głównej z SATA III :D. - w końcu by było jeszcze szybciej. Kiedy kilkugodzinna walka z komputerem zakończyła się. Żona zapytała mnie, czy nie mogła by pograć w Cywilizacje. Zawsze przyglądała się tej grze podczas moich wojaży bo przypominała jej w jakiś sposób Heroes III, jedyną grę, w którą grała na PC oprócz pasjansa. Pomyślałem czemu nie. Szybki instruktaż i "zapadła na chorobę jeszcze jednej tury..." To doświadczenie spowodowało, że odpuściła fochy na moje zabawy komputerowe. Zanim jeszcze włączyłem jej grę, dysk przekręciłem do Laptopa.
Test w laptopie
Około 4 letni pavilion wyposażony w 2 rdzeniowego Turiona i 4 GB ramu oraz Vistę nigdy nie grzeszył prędkością. Do testów jednak Visty nie użyłem gdyż ta została do komputera dostarczona bez płyty i znajduje się jedynie na partycji recovery. Nie stanowiło to jednak dla mnie większego problemu, bo tak naprawdę chciałem sprawdzić czy na tym komputerze uda mi się bez problemowo zainstalować Linuxa. Zanim jednak zacząłem instalację odpalił się Windows 7, który wcześniej chodził w blaszaku. Troszkę mnie zszokowało, że nie miał problemów sprzętowych. Dlatego też pozwoliłem sobie na mały test HD Tunem:
Jak widać lapek wyposażony jest w interfejs SATA I. Średnia prędkość transferu jest prawie trzykrotnie większa na SSD niż na hdd. Ta kolosalna różnica jest odczuwalna. Ponadto SSD nie grzeje się tak mocno jak talerzowiec i i jest bezgłośny. Dopiero po tej przekładce zrozumiałem z jak fajnym sprzętem mam do czynienia. Oprócz prędkości, bezgłośność i fakt tego, że w dysku niema ruchomych części to cechy, które każą mi polecić ten dysk w pierwszej kolejności tym którzy chcą go wykorzystać w komputerach przenośnych. Po pierwszym zachwycie wsadziłem do portu USB pendriva z Ubuntu. Linux się zainstalował i o dziwo wszystko działało. To połączenie SSD z pingwinem wciągnęło mnie na cały tydzień. Niestety była też łyżka dziegciu. Jedynie Ubuntu (a próbowałem Open Susa, Magei, Kubuntu oraz Minta) chodziło bezproblemowo. Reszta distr miała problem z kartą sieciową, gdzie znów trzeba było cuda wyczyniać by uruchomić internet. Do Unity nawet się przyzwyczaiłem, choć wolałbym KDE. Ciekawostką jest to, że po przełożeniu dysku do blaszaka zainstalowane wcześniej w laptopie Ubuntu bezproblemowo wystartowało.
Ze wszystkich testów nasuwa mi się jeden wniosek. Żałuję, że nie mam lepszej płyty głównej by móc wyciągnąć więcej z tego cacuszka.
To tyle w tym wpisie. W następnym postaram się podsumować moje doświadczenia z dyskiem.
PS. Wpis pisałem częściami w dużym odstępie czasu. Dysk ostatecznie jest w blaszaku i pracuje na nim w pełni skonfigurowany OpenSuse/KDE 12.3 Zawziąłem się i cel osiągnąłem.