OnDrive: zaskoczenie — M$ zachował się przyzwoicie
24.04.2016 14:54
Trzy dni temu otrzymałem od Microsoftu maila o niepokojącym tytule: "Ważna zmiana limitu przestrzeni dyskowej". Pierwsza myśl: znowu kłopot z chmurą M$! No, ale trudno, trzeba przez to przejść.
SkyDrive czyli słabe początki
Z tej usługi korzystałem w niewielkim stopniu, ale za to niemal od początku jej istnienia (wtedy nazywała się lepiej: SkyDrive). Moment jej powstania zbiegł się z powstaniem u mnie potrzeby przechowania sporej ilości niebyt ważnych plików w chmurze. Pomyślałem: czemu nie i wrzuciłem tam sporo niezbyt istotnych zdjęć (archiwa z nauki fotografowania, kopie zdjęć przechowywanych na serwerku, trochę zakurzonych dokumentów i nieco archiwalnego oprogramowania (np. kopia legalnej płyty Windows XP).
Pierwsze kontakty ze SkyDrivem nie były najlepsze - mało wygodny system uploadu, ograniczenie wielkości pojedynczego pliku, straszliwe bugi (zobaczyłem na swoim koncie nie moje zdjęcia!) spowodowały, że na jakiś czas o usłudze zapomniałem. Po kilku latach zmuszony zostałem do weryfikacji swojej rejestracji ze względu na to, że M$ przyczepił się do moich kopi zapasowych oprogramowania. Na szczęście nie straciłem dostępu do swoich plików, chociaż na to się zanosiło.
Dropbox, Owncloud i... bałagan
W codziennej praktyce korzystam z Dropboxa, a także ostatnio OwnClouda. O Skydrive, który w międzyczasie zmienił nazwę na OneDrive (po przegranym procesie z brytyjską telewizją BSkyB Microsoft zmuszony był do zmiany nazwy usługi) powoli zapomniałem, rzadziej niż raz na rok sięgając do jednego z przechowywanych tam plików. Właściwie to mój sposób przechowywania danych jest dość słaby i chaotyczny: 2TB NAS (raid 2x1TB) w domu, niedostępny z zewnątrz (sieć LTE Plus), 15 GB Dropbox, który łączy wszystkie nasze domowe laptopy (4) i tablety (2) i firmowy OwnCloud, który służy mi do synchronizacji danych pomiędzy służbowym a prywatnym laptopem. Najwyższy czas coś z tym zrobić, ale ostatni rok to u mnie ciągły deficyt czasu...
Dropbox przestaje być fajny
W dodatku kilka laptopów w domu pracuje na leciwych, ale wciąż jarych (i legalnych!) Windowsach XP. Jak się okazuje, już niedługo, ponieważ desktopowa aplikacja Dropboxa 29 sierpnia 2016 przestanie synchronizować pliki na Windows XP. Taka kolejna drobna szykana, aby popchnąć użytkowników w stronę kalekiej dziesiątki, o którą M$ dba co najmniej tak, jak o bogaty młynarz o brzydką i leniwą córkę na wydaniu. W tej sytuacji, kiedy dotarł do mnie mail w sprawie OneDrive to z jednej strony zaniepokoiłem się, a z drugiej pomyślałem, że może pojawia się jakaś alternatywa...
Po aktualizacji IE z wersji 10 do 11 (pod Windows 7, gdzie normalnie używam PaleMoon'a, Chromium, a ostatnio odrobinę Vivaldi) zalogowałem się do OneDrivie i stwierdziłem, że używam 16,4 GB z dostępnych 25 GB. Owe 25 GB składa się z darmowych 15 GB i 10 GB "za lojalność" (pewnie jakaś promocja po drodze, o której zdążyłem zapomnieć). Właściwie to w tej chwili nie mam już darmowych 15 GB lecz darmowe 5 GB i 10 GB na okres przejściowy (do 28.07.2016). Po tym czasie zostanę z 15 GB, więc raczej się nie zmieszczę, ale uważam, że dorzucenie mi 10 GB na trzy miesiące, abym zdążył wyemigrować jest, jak na M$ dosyć przyzwoite.
Na otarcie łez Office 365 na rok
Jednak po wczytaniu się, znalazłem jeszcze jedną opcję. W ramach rekompensaty za zabranie mi 10 GB przestrzeni dyskowej mogę wziąć sobie za free Office 365 Personal dla jednego użytkownika na rok. "Przy okazji" dostanę 1 TB na pliki w chmurze (ale tylko na rok!). Może skorzystam, a może nie. Nie lubię ofert ograniczonych czasowo, po których zmieniają się warunki. Zobaczymy.
Podsumowując: za zabrane 10 GB otrzymuję 10 GB na trzy miesiące i testowy pakiecik Office 365 z 1 TB na rok. Mimo wszystko uważam, że chociaż nie jest to najlepsza zamiana, to tym razem M$, czując na plecach oddech rywali, zachował minimum przyzwoitości. Nie ma się co oszukiwać, na rynku prywatnych chmur M$ też nie wyszło... Niemal go żałuję. ;)
Czyżby jednak... pendrive?!
Co dalej w tej sytuacji? W tej chwili jadę spokojnie na przedłużoną majówkę, nie martwiąc się, że międzyczasie szlag trafi moje pliki na OneCloud'zie. Po powrocie przeniosę te 16,4 GB na swojego NAS'a. A później usiądę, i spróbuję zaplanować dla siebie optymalne rozwiązanie, które połączy NAS'a, Debiana na VPN‑ie (OwnCloud?) i Dropboxa.
Zapomniałbym: u mnie w pracy przechodzimy z OwnClouda na Google Drive. Na razie IT litościwie pozostawiło działającego OwnClouda, ale kto wie jak będzie... Może po prostu kupię sobie gigantycznego pendrive'a. .. ;)