Watch_Dogs - Obserwując "obserwatorów".
[img=aiden]
Skórzany płaszcz, czapeczka z daszkiem, chustka na twarzy, oczy pokątnie rzucające spojrzenia i nienawiść do systemu. Tak już na pierwszy rzut oka widać, że coś z tym gościem jest nie tak.... Hipster jakiś ?
A na imię mu...
Aiden Pearce - człowiek który podpadł systemowi a co za tym idzie - musi zginąć, najlepiej w upozorowanym wypadku samochodowym. Niestety Aiden nie ginie, ginie jego siostrzenica, więc... Tak - ameryki nie odkrywamy - trzeba znaleźć odpowiedzialnych temu zamachowi, pomścić śmierć bliskiej osoby, zniszczyć system od środka. Czyli klasyczna historia niczym w typowym amerykańskim kinie kategorii B.
Takie właśnie miałem odczucia gdy napęd mojej PS4 zakręcił płytą a ja przymusowo musiałem przebrnąć przez mniej lub bardziej interaktywne intro wprowadzające nas w historię "obserwatorów". Z pozoru historia prosta, sztampowa, nudna i przyznam, że przez pierwsze misje zastanawiałem się czy nie kupiłem tytułu w którym fabułę po prostu prześpię. Czy się myliłem ?.
A miało być tak pięknie...
Po udziale w przymusowym prologu musimy wydostać się ze stadionu na którym dokonaliśmy zemsty na człowieku który przyjął zlecenie na nasz żywot. Nasz równo popaprany przyjaciel po fachu postanawia, że najlepszym sposobem na zatuszowanie naszych działań będzie upozorowanie wojny między wrogimi klanami i wezwanie do naszych trupów oddziału policji. Policji przed którą oczywiście będziemy musieli uciec niezauważeni... W tym celu spektakularnie wywołujemy zaćmienie wyłączając prąd na całym stadionie w najważniejszym meczu w sezonie. Dzięki tym zabiegom unikniemy tych 6 wezwanych funkcjonariuszy....
Gdzie jest absurd ? No właśnie... By uniknąć garstki policjantów spektakularnie wyłączamy prąd ale gdy kilka misji później musimy walczyć z nacierającą na nas hordą rozwścieczonych przeciwników do dyspozycji mamy windy, wabiki ewentualnie będziemy mogli poczęstować ich parą z zaworów kanalizacji a najlepiej po prostu wyjąć poczciwe AK47 i pruć ile wlezie.
A teraz uważajcie.
W jednej z misji nasz bohater deklaruje, że nigdy nie zabije człowieka za to jednym kliknięciem guziku w telefonie sprawi, że wyrok opryszka którego ściga zmieni się z kilku tygodni na kilkanaście lat. A potem nasz mroczny mściciel który chce się odegrać za śmierć kilkuletniej siostrzenicy, wybawca ofiar gwałtów, uzdolniony i niesamowicie dobry haker by uciec przed wrogami potrafi... Zmienić światło sygnalizacji drogowej by inny ojciec, wujek, syn, ciotka, babka zginęły w zderzeniu z radiowozem przed którym uciekamy...
To jeden z wielu absurdów i sam w trakcie rozgrywki w myślach lub też na głos powtarzałem twarde FUCK LOGIC.
Plus i minus to jedyne co widzę...
Watch_Dogs na pewno nie jest grą którą widząc po targach E3 byłem gotów zamówić w ciemno w pre‑orderze, co z resztą zrobiłem. To co widzieliśmy na E3 i czym ubisoft nas karmiło w trailerach tak na prawdę ma niewiele wspólnego z efektem końcowym. Jest ładnie i jest brzydko, jest ciekawie ale i nudno, jest wesoło ale i irytująco.
Jak wynikało z trailerów i wszelkiej maści wywiadów z twórcami gry, Watch_Dogs miało być tytułem który zwróci uwagę na rosnącą cyfryzację świata, na permanentną inwigilację i zagrożenia z tym związane. Walczymy więc z systemem kamer ctOS oraz Blume które nadzoruje owy system. Do walki z tym systemem dostajemy hakera... No właśnie... Czy można Aidena nazwać hakerem ? Czy w Watch_Dogs hakujemy ? Mam co do tego spore wątpliwości zwłaszcza gdy nasze "hakowanie" ogranicza się do wciskania odpowiedniego guzika na klawiaturze/padzie celem przeprowadzenia strumienia danych do celu. Mniej więcej na tej samej zasadzie co w Chromatronie. Jednym ta prostota się spodoba inni oczekiwaliby czegoś więcej. Ja z pewnością wolałbym więcej choć haker ze mnie taki jak... Z Aidena ;)
Oczywiście nie samym hakowaniem człowiek żyje. Nie zapominajmy, że trafiamy do Chicago które trzeba przyznać, że jest świetnie odwzorowane a przy tym wygląda efektownie. I oczywiście znów wracamy do tego co było na początku - nie może być tylko dobrze lub tylko źle - w Watch_Dogs musi być pomiędzy. I tak oto Chicago nocą zapiera dech w piersiach zwłaszcza gdy zacznie padać deszcz. Gra świateł o tej porze i w takim klimacie wygląda rewelacyjne ale...
Po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój...
Dokładnie tak. Chicago za dnia wygląda tak jakbyśmy grali w GTA IV na ps3. Co gorsze w tych czasach i przy tych możliwościach sprzętowych ludzie są duchami. Niejednokrotnie przechodząc nocą czy za dnia w witrynach sklepowych czy oknach budynków możemy ujrzeć odbicia mostów, chodników, kałuż, latarni ale nie nas samych czy innych przechodniów... Na próżno tego szukać.
Przemierzając wirtualne Chicago mamy do dyspozycji różnego rodzaju środki transportu od samochodów po metro. O ile w kwestii samochodów możemy wybrać kilka modeli tak im dalej tym gorzej. Motocykle mamy aż cztery w tym dwa nie różnią się niczym od siebie, do tego dochodzi enduro i harley - to zdecydowanie za mało tym bardziej, że odnoszę wrażenie iż przynajmniej trzy z nich różnią się od siebie jedynie teksturami. To samo można powiedzieć o samochodach - niby są, niby jest ich trochę więcej niż motorów ale i tu wyboru jakiegoś wielkiego nie mamy a możliwość hakowania kont naszych ofiar sprawia, że bardzo szybko zapewnimy sobie dostęp do najbardziej luksusowych maszyn. Transport wodny ? - tu już mamy mega absurd. Do wyboru mamy motorówkę, prom taxi i kuter. Szał co ? i znów różnice pomiędzy kutrem a motorówką są na prawdę znikome... Tak jest ze wszystkim - chcemy iść do baru ? Mamy do wyboru jedno piwo które nie nakłada na nas żadnego efektu. Chcemy przywrócić zdolność koncentracji ? W kawiarni/kiosku możemy kupić kawę i nic poza tym. Ilość miejsc "interaktywnych" do których możemy wejść jest znikoma, ilość ludzi z jakimi możemy nawiązać jakąś relację - żadna. Chcemy czegoś więcej? Nic z tego.
Nie chciałem się skupiać na minusach tej gry (dlatego w plusach postaram się wyciągnąć to czego nie napisałem w tekście) ale nie poradzę niczego na fakt, że na każdy plus tej produkcji przypada jeden minus. Że zamiast równowagi w grafice, misjach, fabule, możliwościach jakie gra daje, doborze wyposażenia i wszelkiej maści innych dóbr - Ubisoft postanowiło ze swojego flagowca uczynić.. średniaka.
Plusy
[item]Otwarty świat z możliwościami jakich nie daje konkurencja[/item][item]Chicago nocą robi wrażenie[/item][item]Mini gry, zlecenia maherów, konwoje, na brak zabawy nie da się narzekać a i przyjemnie zagrać partyjkę w pokera czy szachy[/item][item]To miasto żyje ! Ci ludzi żyją ![/item][item]sztuczna inteligencja nie taka sztuczna[/item][item]jeden cel, kilka dróg[/item][item]Barwne postacie po naszej stronie[/item]
Minusy
[item]Mimo wszystko najlepszą drogą do wygranej jest droga siłowa.[/item][item]Zieeeeew... Aiden...[/item][item]To co dostaliśmy jako finalny produkt to przepaść między tym co było na E3[/item][item]Średnia fabuła (wciąż GTAV miażdży) [/item][item]zniszczenia pojazdów podczas kolizji czy przy 100km/h czy przy 20km/h efekt ten sam..[/item][item]gorszy klon GTA[/item][item]zmarnowany potencjał[/item][item]Za dużo kasy, za mało możliwości[/item][img=selfie]