Windows 10 Mobile, czyli zdradziłem Apple, cz. 1
Tło
Wiele lat byłem użytkownikiem obu biegunów zamkniętego świata IT. W pracy Microsoft, w domu błyszczące jabłko. Sprzęt Apple wydawał mi się zawsze lepszy pod wieloma względami, szczególnie jeśli chodzi o doświadczenie out‑of-the-box (chociaż w latach 90‑tych byłem zwolennikiem Linuxa, Slackware, Mandrake – ręczne montowanie dyskietek i takie bajery dla niewtajemniczonych wyglądające jak czarna magia). Kiedy kupiłem MacBooka – po prostu działał szybko, stabilnie, miał świetną baterię – uznałem, że tak, Apple to jest to, czego chcę używać, śmiejąc się w duchu z czasów, kiedy to biegałem do kumpla z dziesięcioma dyskietkami chyba z 4 razy kopiując poszczególne wolumeny instalatora Windows 95. Z resztą, swoje już wyklikałem w życiu (pamiętacie program DiskDupe? Ba, pamiętacie, jak w radio były nadawane gry na 8‑bitowe komputery? ;) ) – należał mi się odpoczynek od problemów z trojanami, keyloggerami, obciążeniem systemu przez soft antywirusowy. W pracy jednak królował Windows, Active Directory, Office, Sharepoint, oprogramowanie własnościowe firmy. Stąd też niejako brałem udział w widowisku jakim był i jest rozwój linii NT od czasów Windows 2000 do obecnej 10‑tki.Komputer w kieszeni
Równocześnie nastała era „smartfonów”, internet mobilny stał się bardzo przydatny i wygodny (chociaż i początki WAP’a pamiętam – chociaż z punktu widzienia użytkownia to jak porównanie serwisu informacyjnego w sieci z telegazetą). Kupiłem sobie pierwszego iPhone’a, generacji 3GS. Tu podobnie jak w przypadku komputera z Cupertino – wszystko fajnie działało, nie było efektu WOW, ale telefon był po prostu bardziej niż przyzwoity, ładnie opakowany hardware napędzany dobrze zoptymalizowanym softem. Owszem, były rzeczy, do których trzeba było się przyzwyczaić, typu port ładowania/komunikacyjny, brak możliwości podładowania telefonu u znajomego, który najpewniej a microUSB, brak transmisji po Bluetooth (chociaż z drugiej strony, kto tego używa, skoro można wysłać maila). Ale ogólnie więcej plusów niż minusów. Trwało to przez 4 kolejne modele, aż do 5S.
Apple nie jest niezniszczalne
W tym ostatnim usmażył mi się port lightning, a właściwie lekko nadtopił jeden pin, przez co nie zawsze chciał się ładować albo mówił, że akcesorium w postaci kabla jest nieobsługiwane. Pomijam fakt notorycznie pełnej pamięci. 16GB! Bez możliwości rozbudowy (iCloud się nie liczy, bo i tak trzyma dane lokalnie, to raczej backup aniżeli storage). I dylemat – kupić nowszy model? Który, 7? Ale kusi 128GB, te pieniądze mógłbym dużo lepiej spożytkować. 32 – mało. 64? A może znów się skończy… A może tańszego 6S? Ale nadal drogo. 6? Jak już mam płacić, to fajnie mieć 3D‑touch, z resztą, kto wie jak iOS 11 się na nim będzie zachowywał. Dobra, zdradzam Apple, raz się żyje. Słuchawki z Androidem odrzuciłem od razu. Tani sprzęt wiadomo jak działa, wiadomo jak wygląda proces ich aktualizacji, no i są jakieś takie plastikowe – tu przyznam, że iPhone mnie rozpieścił. Miałem też kilka telefonów służbowych – były to Samsungi (nie pamiętam modeli, seria Galaxy ale nie te topowe – dziękuję). Natomiast „flagowe” modele wcale nie są dużo tańsze od Apple’a, więc wybór byłby prosty.
A może by tak...
Nadarzyła się jednak okazja wejścia w posiadanie MS Lumia 950. Hmm, czemu nie, sprzęt całkiem dobry, ekran rewelacyjny, aparat fotograficzny całkiem przyzwoity. Do tego Windows 10 – a to już byłby ekosystem działający podobnie do tandemu Mac + iPhone. Tak też poniekąd jest – Cortana pcha notyfikacje do komputera i wyświetlają się w bocznym pasku, tak samo jak w OSX, łącznie z odpowiadaniem na wiadomości (chociaż tu mi brakuje iMessage – i to bardzo).
Mobilne okienka działają całkiem żwawo – czego nie można powiedzieć o aplikacjach ze sklepu, szczególnie tych portowanych z iOS (konkretnie Facebook i Messenger). I w tym miejscu chciałbym przejść do meritum – otóż „kochany pamiętniczku, postaram się do Ciebie wracać średnio 2 razy w tygodniu spisując uwagi” ;)
Pierwsza myśl po 3 dniach użytkowania:
Kochany Windowsie 10, dlaczego wciąż jesteś wersją beta?
I jako mały dodatek - skórzana obudowa Mozo która powoduje, że telefon nie wygląda już tak tandetnie