FantAsia: Meizu M2 Note, czyli 5,5‑cali może być zgrabne i prostsze w obsłudze
Wybór smartfona dla siebie spośród wielu marek sprzętów, dostępnych prosto z Chin, nie należy do prostych. Różnice w cenie pomiędzy modelami różnych marek bywają niewielkie. Dopiero po wczytaniu się w recenzje w sieci człowiek jest w stanie wstępnie wyłapać nieciekawe problemy z poszczególnymi produktami, szczególnie tych dopiero wschodzących na rynku gwiazdek, by uniknąć wpadki. Bez kombinowania, bezpieczniejszym wyborem na początek wydaje się zainwestowanie pieniędzy oraz czasu w coś już dużo lepiej kojarzonej firmy. Tutaj na pewno pod uwagę będą brane nazwy takie jak Meizu, Jiayu lub Xiaomi. Co ważne, niekoniecznie znane oznacza droższe, za to różnica w jakości między nowicjuszem a renomowanym producentem potrafi być ogromna. Od jakiegoś czasu moim codziennym smartfonem jest Meizu M2 Note, oparty na coraz bardziej popularnym ośmiordzeniowcu MediaTeka, ale z przyciętym taktowaniem, by się zbytnio nie grzał. Pomimo ekranu 5,5 cala to telefon ładny, zgrabny i smukły, a do tego w takim Gearbest kosztuje teraz tylko 160 dolarów.
Wstęp być musi
Meizu to nie jest coś jak Elephone, Ulefone, Bluboo czy tego typu różnie działające wynalazki, ale naprawdę szanowany wytwórca, którego urządzenia da się czasem znaleźć nawet w ofercie rodzimych operatorów sieci komórkowych. Nie bez powodu, bo telefony tejże firmy cechują się nie tylko świetnym wyglądem czy parametrami, lecz również mogą liczyć na długie wsparcie producenta. Meizu używa swego własnego zmodyfikowanego Androida, zwanego Flyme, aktualizując go bardzo często. Zaraz po tym, jak zaczynałem spisywać to, co mi się w telefonie z jakiegoś powodu nie podobało, bo było oczywistą wpadką programistów (jak strasznie cichy tryb głośnomówiący), wychodził update, wychwycone przeze mnie błędy poprawiający. System ma kilka drobnych mankamentów, na które nie szukając ich specjalnie nie zwrócicie uwagi, ale te pewnie też zaraz znikną. Jestem pozytywnie więc nastawiony.
Powiew luksusu
Białe pudełko robi bardzo dobre, a nawet trochę ekskluzywne wrażenie. Na straży jego zawartości stoją dwie naklejki na brzegach, które należy zerwać lub przeciąć, aby dostać się do środka. Na froncie model jasno oznaczono jako Krzaki Note 2 FHD (Full HD), ale z boku występuje normalnie nazwa Meizu, a z tyłu na naklejce oczywiście znajdziemy specyfikację telefonu, pół na pół po ludzku i chińsku. Po otwarciu w oczy rzuca się od razu wszystko, co producent zaoferował. Niczego zbytnio nie chowano. Mamy telefon, pod nim tylko karteczkę (warto odnotować, że zaznaczono na niej, gdzie w smartfonie zamontowano jakie anteny) plus odpowiedni kabelek USB. Z boku od razu dostrzeżecie wykałaczkę w kształcie drzewka z chmurką, służąca do wyjmowania tacki na karty SIM, a pod nią malutką, bardzo stylową białą ładowarkę 2A z cienkimi bolcami. Folia na ekranie pokryta jest wskazówkami co oraz gdzie.
Co w Meizu M2 Note nuci:
- CPU: MT6753 64-bit Octa Core 1.3 GHz
- GPU: Mali-T720
- Ekran: 5,5 cala, 1920x1080
- Pamięć: 2 GB RAM, 16 GB pamięci na dane
- Kamerki: 13 MP tył + 2 diody LED, 5 MP przód
- System: Android 5.1 Lollipop z nakładką Flyme 4.5.3
- Akumulator: według producenta 3100 mAh, zmierzone 3036 mAh
- Inne: dual sim, WiFi 802.11n, Bluetooth 4.0, GPS, obsługa micro-SD do 128 GB
- Częstotliwości: WCDMA 850/900/1900/2100, GSM 850/900/1800/1900, FDD-LTE 1800/2100/2600
- Wymiary: 151 x 75 x 8 milimetrów
- Wymiar pudełka: 174 x 139 x 27 milimetrów
Jabłko, czy to ty?
Już przed włączeniem Meizu M2 Note robi wyśmienite wrażenie. Ze swoimi mocno zaokrąglonymi rogami i projektem frontu przypomina trochę starsze generacje iPhone’ów. Jest przy tym cieńszy. Na lewym brzegu umiejscowiono włącznik oraz regulację głośności, ale od razu napiszę, że ciut za blisko siebie. Ustawienie rozłączania na tym pierwszym nieraz skutkowało nieoczekiwanym zakończeniem rozmowy, kiedy tylko chciałem ściszyć głos. Po prostu nie trafiam. Przycisk od regulacji siły dźwięku poza tym lekko skrzypi. U góry jest wyjście słuchawkowe i dziurka mikrofonu, na dole druga, port microUSB oraz głośniczek nieco w prawo, a na prawej krawędzi tylko tacka od kart. Smartfon to tzw. dual SIM z 16 GB na dane, które to miejsce można rozszerzyć za pośrednictwem karty microSD. Co nie każdemu przypadnie do gustu, trzeba się na coś zdecydować, ponieważ albo używamy dwóch numerów naraz, wkładając dwa SIMy, albo jednego plus karty pamięci. Wszystko upchano w jednej dziurce, nie ma osobnego slotu na kartę microSD. Odpowiednio wyprofilowana tacka nie pozostawia wątpliwości, gdzie, co i jak na niej należy ułożyć.
M2 Note jest plastikowy, ale moja srebrna wersja robi wrażenie aluminiowej. Wszystko pozornie spasowano idealnie, ale od razu przyczepię się do niemal zrównanego z obudową szkiełka kamerki, które jest strasznie szerokie. Po kilku dniach bez pokrowca już miało ogromną rysę po niemal całej średnicy, która na szczęście ominęła centrum. Szkoda, że nie schowano go lepiej. Pod nim są dwie diody doświetlające, biała plus żółta. Bliżej dolnej krawędzi znajduje się logo Meizu, z dumnym dopiskiem, że to sprzęt z Chin. Od frontu, u góry najpierw mamy normalnie niedostrzegalną drobną diodę powiadamiającą, głośnik, czujniki zbliżeniowy oraz światła, potem oczywiście ekran, zaś pod nim fizyczny i dotykowy zarazem przycisk. Przejął on funkcje tych dotykowych normalnie dostępnych w innych smartfonach po bokach głównego. Przesiadka na lekko inne sterowanie to kwestia kilku minut. Szczerze powiem nawet, że wolę takie rozwiązanie, niż trzy osobne przyciski. Co mi znowu w telefonie przeszkadza jednak w trakcie np. gotowania to wyraźnie wystająca mimo wszystko krawędź wokół ekranu. Nie widać tego, lecz kiedy ma się zajęte obie ręce, dociskanie telefonu ramieniem do ucha bywa naprawdę z tego powodu bolesne. Może nie ma się też czym chwalić, że dłonie dziurawe, telefon niemniej kilkukrotnie spadł mi z wysokości stołu czy kolan, w tym raz w autobusie. Są rysy z tyłu na obudowie, ale obyło się bez otarć i pęknięć.
Ekran, że palce lizać
Po włączeniu ekranu piękne zaskoczenie. Po pierwsze boczne ramki są bardzo cienkie, a dolna i górna też niczego sobie. Zapomnijcie o wyraźnych brzydkich czarnych pasach na bokach, charakterystycznych dla modeli mniej znanych producentów. Meizu świetnie wykorzystało przestrzeń, dlatego telefon może być mniejszy od innych 5,5‑calowców. Po drugie i najważniejsze, ostrość, kolory oraz kontrast są zaskakująco wręcz dobre. Sprzęt korzysta z panelu wyprodukowanego przez firmę Sharp, z uwagi na który z niechęcią spoglądam teraz na pozostałe opisywane przeze mnie ostatnio chińskie telefony leżakujące w pobliżu. Człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do lepszego… Telefon błyskawicznie reaguje na dotyk, mamy gesty ekranowe, działające szybko i odczytywane prawie bezbłędnie, lecz róża ta ma swoje małe kolce. Zauważyłem, że są trudności z odczytywaniem puknięć, jeśli przyciski w grach lub aplikacjach umieszczono na skrajach ekranu, zwłaszcza w rogach. Zazwyczaj chodzi o strzałki cofające o jeden krok, więc nie jest źle, zwłaszcza że pokochałem smyranie przycisku głównego. Jego dotknięcie działa jak standardowy przycisk Back, wciśnięcie chowa aplikację, przenosząc nas do pulpitu, a przy przytrzymaniu Note przechodzi natychmiast w tryb czuwania. Co w takim razie z przełączaniem pomiędzy aktywnymi aplikacjami? Wystarczy przesunąć palcem od dolnej krawędzi ekranu w górę, aby pojawił się pasek z ikonami ostatnio używanych programów, co jest według mnie ponownie rozwiązaniem lepszym, niż standardowe trzymanie Home dla podglądu aplikacji.
Do nakładki systemowej Flyme 4.5.3 opartej na Androidzie 5.1 na pewno trzeba się przyzwyczaić. To zupełnie inna ideologia rozłożenia opcji, niż w przypadku czystego Lollipopa, przy czym też nic aż tak przekombinowanego, jak Vibe UI w telefonach Lenovo, gdzie godzinami szukało się jednej rzeczy. Ustawień jest mnóstwo, ale podkreślę te najprzydatniejsze. Po pierwsze, przy baterii mamy trzy plany zasilania do wyboru. Z oszczędnego wyciśnie się nawet 6 dni normalnego użytkowania telefonu, co dla akumulatora 3100 mAh jest świetnym wynikiem. Procesor chodzi wtedy na niskich obrotach, ale to zupełnie poza grami 3D nie przeszkadza. Na wysokiej wydajności z kolei smartfon działa ponad dwa dni, a do tego dorzucono wypośrodkowany tryb nazwany po prostu wyważonym. Przy okazji nadmienię, że język polski nie pojawia się wszędzie, mamy menusy pół na pół z angielskim. Kolejna sprawa to szybkość Internetu bezpośrednio na pasku powiadamiania (mała rzecz, a cieszy) plus dodatkowe opcje z rozwijanych menu pod ściąganymi z góry ekranu palcem ikonkami służącymi do włączania WiFi (tu od razu wskazuje się sieć, jeśli jest kilka), danych komórkowych (z natychmiastowym przełączaniem 4/3/2G) czy tam ustawień VPN lub Hotspotu. Tu też aktywujecie tzw. SmartTouch, mini-dżojstik na ekranie, którego ruchom można przypisywać różne akcje. Nie był mi zupełnie potrzebny, niemniej istnieje coś takiego. Świetne są też ekrany uprawnień przy instalowaniu aplikacji, gdzie np. od razu można wyłączyć powiadomienia danej appki, a zainstalowane centrum zabezpieczeń posiada kilka ważnych i sprawnie działających funkcji. Oczyszcza pamięć, usuwa nieużywane programy, wykrywa wirusy, ma ekran zarządzania ruchem sieciowym czy umożliwia włączenie ekstremalnego oszczędzania energii. Wtedy otrzymuje się czarny ekran z opcją tylko dzwonienia i wysłania wiadomości SMS, ale 7% aku wystarczy na koło 7 godzin.
Trzeba sobie radzić
Flyme domyślnie nie oferuje usług Google i sklepu Play, bo korzysta z własnych kont użytkowników oraz cyfrowego rynku, ale bez zakładania czegokolwiek można sobie z tego wbudowanego sklepu wszystko doinstalować. Najpierw services, potem Play, później normalnie mapy, Gmail, YouTube oraz czego tam się jeszcze używa. Standardowo znajdziecie na telefonie różne chińskie aplikacje, ale da się je wyrzucić bez roota. Trojanów nie stwierdzono. Raz na jakiś czas pojawi się pokrzaczone powiadomienie od którejś z aplikacji systemowych, że np. dostępna jest nowa skórka Flyme, lecz nie jest to tak częste, by było irytujące. Ikonki można sobie organizować na pulpitach w grupy. Jeżeli chodzi o takie rzeczy jak Wifi czy GPS, karta sieciowa w smartfonie działa mi z połową prędkości mego łącza, więc po prostu jest w porządku, za to pozycjonowanie na mapie przebiega szybko i bardzo sprawnie. M2 Note łapie w pochmurny dzień fiksa w aucie w czasie poniżej minuty. Gry chodzą z reguły płynnie, choć zdarzają się również zupełnie niedziałające aplikacje. Nie udało mi się przykładowo uruchomić na telefonie popularnego benchmarka Epic Citadel.
Dobry pstrykacz
Tym Meizu spokojnie można robić zdjęcia w terenie i bez zmniejszania będą one nadawały się na tapetę pulpitu. Używany sensor 13 MP to jeden z lepszych, z jakimi miałem do czynienia w azjatyckich telefonach z tego przedziału cenowego. Obyło się bez brzydkich rozmyć na krawędziach obiektów. Cieszą niskie szumy oraz sensowne ustawienia ostrości. Aparat dosyć szybko stabilizuje się na obiektach i rzadko daje rozmycia przy statycznych scenach. Fotografie mają poza tym całkiem ładne kolory. Aparat główny lubi jednak często zmieniać jasność oraz kontrast scen, chociaż oświetlenie się nie zmieniało. Oczko do autoportretów oferuje porządnej jakości selfie, niemniej obejmuje ładnie wyłącznie to, co na pierwszym planie. Obiekty w tle będą zawsze mocno zmiękczone. Próby zrobienia zdjęcia krajobrazu skutkowały mi niewyraźnymi, nie za bardzo nadającymi się do użytku fotkami.
Pomimo drobnych wad, jestem z mego Meizu M2 Note bardzo zadowolony. Telefon nie grzeje się, do tego zwyczajnie prezentuje się wybornie, budząc ciekawość niejednego fana nowych technologii. Jak na 5,5‑calowca jest przy tym mniejszy w stosunku do podobnych modeli obecnych na rynku, normalnie mieści się w kieszeni spodni. Bardzo dobre odwzorowanie kolorów na ekranie (swoją drogą od np. nasycenia też są opcje) połączono z wysoką jego jasnością i sprawnie działającym czujnikiem oświetlenia. Są gesty ekranowe przy uśpionym urządzeniu, z dodatkowym zabezpieczeniem przed przypadkowym odblokowaniem. Działają w porządku. Jakość rozmów wydaje mi się ciut gorsza niż w niedawno opisywanym przeze mnie P8000, niemniej nie będziecie raczej narzekać, jeśli rozważaliście opisywany model. Głośnik na dolnej krawędzi gra wreszcie głośno po ostatniej aktualizacji systemu, czyli obejdzie się bez dedykowanego zestawu głośnomówiącego w samochodzie. Z większych zgrzytów to bardzo umęczyłem się z przenoszeniem kontaktów. Import stawał, książka telefoniczna się psuła. Ostatecznie okazało się, że były błędy (ciągi dziwnych znaków) w kilku kontaktach. Poprzednie smartfony z Chin importowały bez zająknięcia ;] Pewnym problemem będzie potrzeba zdecydowania się, czy dual SIM czy karta pamięci, a poza tym akumulator też jest niewyjmowalny. Meizu to jednak nie tylko opisywany model, ale szersza gama produktów. Ten tu tylko pokazuje, że warto o firmie pamiętać szukając czegoś dla siebie.