Netio pozwól żyć.
Długo się zastanawiałem, czy popełnić ten wpis. Dylemat czy wypada, czy na temat, mam tu na myśli tematykę naszego portalu, powodował, że chęć napisania choćby kilku słów odkładała się w czasie. Jednak "dziś" coś we mnie pękło, irytacja sięgnęła zenitu a i już nie tylko opadły mi ręce, ale i nogi!
Reklama dźwignią .........
informacja połączona z komunikatem perswazyjnym. Zazwyczaj ma na celu skłonienie do nabycia lub korzystania z określonych towarów czy usług, popierania określonych spraw lub idei (np. promowanie marki).
W definicji tej podoba mi się stwierdzenie „komunikat perswazyjny” i zastanawiam się jakiej perswazji użyć wobec firmy aby dała „nam”, czyli mieszkańcom mojego bloku, spokój. Ale od początku. W listopadzie ubiegłego roku, na drzwiach wejściowych do naszego bloku pojawiła się reklama. Zwykła biała kartka formatu A4, na której firma NETIA informowała nas mieszkańców, jakież to szczęście nas spotkało.
Ktoś powie ot co, no reklama. Co tu się czepiać. Otóż, jak na moje oko, nie jest to miejsce na taką reklamę. W ogóle nie jest to miejsce na reklamę. Tak więc pozwoliłem sobie zadzwonić pod wskazany w reklamie nr telefonu. Odebrał miły Pan, z którym rozmawiałem kilka minut. Pan mnie przeprosił za zaistniałą sytuację, postanowił poprawę i zapewnił, że reklamy znikną z drzwi. Pomyślałem sobie „super sprawa załatwiona!”. Oczywiście reklamy wisiały kilka dni, po czym sami mieszkańcy je zerwali zirytowani tym, że wszyscy „ulotkoroznosiciele” dołożyli swoje. Można było sobie kupić dywan, nowe drzwi, ENEA informowała nas o planowanych odczytach liczników energii elektrycznej itp. Udałem się więc do zarządcy budynku z prośbą o wydrukowanie i naklejenie na drzwiach informacji, dotyczącej zakazu naklejania reklam na drzwiach. Nie będę komentował jakości wykonania tejże „naklejki”, ale jest. W poczuciu spełnionego obywatelskiego obowiązku, zadowolony udałem się odpocząć po pracy. Gdzieś w okolicach świąt na drzwiach pojawiła się ona, reklama NETII
Myślę sobie, co kieruje człowiekiem, aby popełnić coś takiego. Ile trzeba mieć w sobie złej woli, aby zaraz pod informacją o zakazie naklejania reklam, nakleić swoją irytującą reklamę. Zaprawdę, nie wiem. No cóż, jak to mówił Kapitan Bomba, trzeba „Trzeba walczyć” Wykonałem więc telefon i zadałem Panu pytanie, komu mogę przesłać FV za mycie moich drzwi. Oczywiście, na początku Pan nie zrozumiał mnie w ogóle, ale z biegiem czasu doszliśmy do porozumienia. Pan oczywiście przeprosił, powiedział, że to nie NETIA, a firma kolportażowa i że on nie ma wpływu, ale mnie rozumie i w ogóle słodkie pierdzenie.
Stwierdził też, że chyba się trochę czepiam, bo te drzwi i tak zapewne ktoś myje więc nie ma chyba dramatu. Na koniec zapewnił mnie że, to się już nie powtórzy. W sumie to się zacząłem zastanawiać czy, aby ja nie przesadzam. Faktycznie, ktoś myje te nasze drzwi, a reklama może i potrzebna. No tak, myć myją, tylko my płacimy dodatkową kasę za mycie tych drzwi, a NETIA nam je brudzi. Hmmm.... W okresie od stycznia do marca wisiało kilka reklam, a ja z uporem maniaka dzwoniłem pod wskazane na reklamach numery telefonów.
(fot. 3, 4 i 5 nie pochodzą z drzwi mojego bloku, niestety nie udało mi się ich uwiecznić, ktoś wcześniej je zerwał)
I co i ........ p.s.t.r.o. Gadaj sobie człowieku, a oni i tak mają to w pośladkach. Ostatni telefon wykonałem całkiem niedawno (fot. 6). Odebrał miły jegomość, a ja zadałem mu proste pytanie: Gdzie ja Pana mogę zlokalizować? Na co, nie dając mu czasu na odpowiedź, poinformowałem go, że chciałbym, mu zasadzić kopa w ..... pośladki. Pan był strasznie zbity z pantałyku, więc zaniemówił. Chwilę to trwało, zanim odpowiedział i wysłuchał moich uwag. Oczywiście przeprosił i zapewnił, że więcej się to nie powtórzy. Na co ja, że o niczym innym nie marzę...
Myślę sobie, że we wszystkim potrzebny jest umiar i dobry smak. W tym przypadku firma Netia jak i jej "ulotkoroznosiciel" nie wykazały się dobrym smakiem. I mam nadzieję, że to już się nie będzie powtarzać i że ktoś pójdzie po przysłowiowy rozum do głowy.
Na koniec, dla rozluźnienia, przedstawiam niezwykłe rozwiązanie mojego problemu, które pojawiło się po moim telefonie do innej instytucji, która nakleiła sobie swoją reklamę na "moich" drzwiach.
stan zastany
stan po telefonie i zwróceniu uwagi, że to nie słup ogłoszeniowy.
Pozostawiam to bez komentarza.