O pracy na zlecenie i jej zagrożeniach!
27.02.2011 16:27
Dzisiaj na obrazkowym blogu kolegi znalazłem ciekawą i jakże życiową historyjkę.
Od jakiegoś czasu zajmuję się dorywczo, w domu, przepisywaniem prac dyplomowych. Dopóki pisałem dla znajomych lub ludzi poleconych, nie było najmniejszych problemów z zapłatą, ze stawką za stronę czy za dodatkowe ilustracje, wykresy itp. Jednak gdy wywiesiłem ogłoszenie w Uczelni, nie daleko mojego bloku, miałem jedną sytuację, gdzie zawierzyłem Klientce, że doniesie brakujące 50 PLN, wydałem płytkę z pracą i ślad po Klientce zaginął. Wyciągnąłem więc wnioski z tej nauczki. Pisząc prace w Wordzie, robiłem kopie na dysku a plik przed zapisaniem na CD zaopatrywałem w hasło przed otwarciem. Jeśli Klientka płaciła od razu, pisałem niezmywalnym mazakiem hasło na płycie i OK. Dwa lata temu jednak trafiłem na bardzo ,,bystrą,, Klientkę, która po umówiony odbiór pracy na płycie CD przysłała swoją siostrę. Ta nie miała pieniędzy przy sobie, więc poprosiłem by weszła i zaczekała aż ja zadzwonię do [K]lientki: -[Ja] - Witam, mam dla Pani pracę już na płycie ale Pani siostra nie ma pieniążków. -[K] - A to ile miało być? 100PLN? -[Ja] - Nie, umawialiśmy się na 150 przecież, nie pamięta pani? -[K] - A bo wie pan, mam w domu takie kłopoty, że zapomniałam. Ale da pan siostrze płytę? Ja jutro wpadnę z pieniędzmi po pracy. -[Ja] - Wolałbym dzisiaj mieć zapłacone.. ... po kolejnych 5 powodach, dla których Klientka nie może sama odebrać a zapłaci jutro na bank, wiedziałem na 95% że chce mnie przekręcić, nie płacąc w ogóle. Wydałem płytę, w duchu zastanawiając się kiedy odkryje zabezpieczenie i zadzwoni! Pierwszy telefon nastąpił po około 5 minutach od wyjścia siostry z mojego mieszkania na 3p. więc zakładam że Klientka czekała w aucie: -[Ja] - Tak, słucham? -[K] - Gówno dostaniesz nie pieniądze! Naiwniak! Bujaj się! (śmiechy w tle, towarzystwo ubawione) -[Ja] - (po odczekaniu jak towarzystwo się wyśmieje, ze stoickim spokojem) Dostanę pieniądze, szybciej niż pani myśli. O ile pani myśli. - I rozłączyłem się. Po 3 godzinach telefon od Klientki: -[Ja] - O, jak miło że Pani dzwoni. -[K] - Hasło!!! Jakie !!! -[Ja] - 150 złotych! -[K] - Uważaj bo ci dam!!! -[Ja] - 170. -[K] - Ty #$%^%#@#%^&, ja Cię #$%$%^^$## !!! -[Ja] - Doprawdy? Teraz cena skoczyła na 200! -[K] - Sp##$$$% !!! i trzask rzucanej słuchawki ... Na drugi dzień, jestem w pracy i widzę na wyświetlaczu że Klientka dzwoni. Wyszedłem więc na dwór, by nie gorszyć współpracowników tymi jej krzykami, bo mój telefon ma doskonały głośnik. -[Ja] - Taaak? -[K] - No przepraszam pana, że tak się darłam wczoraj, ale MUSZĘ mieć tę pracę wydrukowaną do 12:30 bo jak nie oddam to mi termin przepadnie i będę się bronić chyba w sierpniu. -[Ja] - (zaczynam tłumaczyć Klientce, że to nie cacy tak chcieć kogoś wykiwać - tłumaczę z ironią lecz grzecznie i spokojnie, prawie już mam powiedzieć, że nie ma sprawy, każdy się ma prawo zdenerwować, niech da 150 PLN i zapomnimy o tym incydencie... na co Klientka mi przerywa słowami: -[K] - Nie p**** tylko hasło dawaj!!! -[Ja] - 350!!! - I rozłączyłem się. Po zaledwie 30 minutach dzwoni zdziwiona żona z domu, gdzie siedziała z młodszym dzieckiem i mówi, że właśnie jakaś kobieta przyniosła dla mnie w kopercie 350 PLN, przeprasza że tak późno i prosi o jakieś hasło. Powiedziałem, że wiem i żeby jej przekazała, że hasło to jej imię. Podobno Klientka miała tak wielkie oczy, kiedy usłyszała jakie jest hasło, że groził jej wytrzeszcz!*
Oczywiście nie jestem ani autorem tej historii ani jej uczestnikiem. Przywołałem ją, aby uprzytomnić wszystkim którzy robiąc coś dla innych, pamiętali o zabezpieczeniu się przed możliwością nie otrzymania zapłaty za wykonaną pracę! Bohater jak widać nauczony przez życie pamiętał o tym i wyszło mu to na dobre. Osoby bardziej doświadczone wiedzą też o tym i mają już swoje sposoby. Najtrudniej to sobie uświadomić gdy jesteśmy dobrze wychowani. To co dla nas jest racjonalne "za czyjąś pracę dla nas trzeba zapłacić" dla innych może nie być tak oczywiste. Ludzie kręcą, mataczą i wymyślą milion powodów aby nas wystrychnąć. W tygodniu pracuje w branży elektrycznej i muszę powiedzieć, że to nie jest ważne z kim ubijamy interes. Czy to wielka firma budowlana o sporej renomie czy ktoś obcy z Internetu. Gdy tworzymy cokolwiek dla obcej osoby warto podpisać z nim odpowiednią umowę a także zabezpieczyć się w inny sposób np. tak jak bohater powyższej historii. Innymi zabezpieczeniami mogą być:
Znak wodny na pracach graficznych. (ponieważ nasza praca może zostać skopiowana już na etapie rozwojowym i dalej robiona przez kolejnego naiwnego itd.)
Wszelkiego rodzaju zabezpieczające hasła.
Dlaczego warto zabezpieczyć się na 2 sposoby? Ponieważ koszty jakie możemy ponieść w przypadku próby odzyskania naszych należności przy pomocy wymiaru sprawiedliwości mogą przekroczyć cenę samej usługi. (tutaj mowa o kosztach dojazdu do odpowiednich instytucji/ponagleń listownych itd ) Umowy warto spisywać też pracując dla znajomych. Wszak dla wszystkich granice przysługi są różne a na tym wszystkim my możemy wyjść najgorzej. Wszystko co napisałem jest poparte własnymi doświadczeniami i potwierdzone przypadkami moich przyjaciół. Czasami jak ktoś nie chcę z nami podpisywać umowy warto wtedy z takiej fuchy zrezygnować, aby potem nie pluć sobie w twarz.
Chciałbym aby pozostali użytkownicy w komentarzach dopisali jak można się zabezpieczyć przed takimi kłopotami.
*Autor nieznany (znalezione na soup.io)