Apple kłamczuszek. Właśnie zaorał się własnym argumentem
Usuwamy ładowarkę i słuchawki z opakowań iPhone'ów, aby generować mniej elektrośmieci – prężył się Apple na mszy powitalnej iPhone'a 12. Słusznie? Być może. Jeśliby tylko poszła za tą decyzją naprawdę konsekwentna polityka. Ale nie poszła, a tymczasem spółka z Cupertino wychodzi na brzydkiego kłamczuszka.
Do rzeczy. Jeśli masz iPhone'a 12 i—nie daj Boże—wystąpi w nim jakaś usterka, to naprawy dokonasz jedynie w serwisie producenta bądź certyfikowanym przez niego. Jak donosi popularny serwisant-dziennikarz Hugh Jeffreys, w najnowszym smartfonie Apple'a niemalże wszystkie komponenty zostały sparowane z płytą główną. Była to praktyka stosowana już w latach minionych, choćby przy przyciskach Touch ID, ale—jak zauważa Jeffreys–nigdy na taką skalę.
Właściwie żadnego spośród ulegających najczęściej awarii komponentów smartfonu nie da się bezkompromisowo wymienić. Nawet dysponując oryginalnym zamiennikiem, dopiero co wyciągniętym z innego, bliźniaczego egzemplarza – sprawdzono.
Ekran, akumulator, a może aparaty? Nic z tych rzeczy
Zacznijmy od ekranu, czyli kwestii bodaj najbardziej powszechnej. W końcu zbity czy głęboko zarysowany wyświetlacz to dość częsty widok, prawda? iPhone 12 z wymienionym panelem blokuje funkcję True Tone. Ponadto, cały czas odszczekuje się powiadomieniem o zastosowaniu nieautoryzowanej części serwisowej. A to wcale nie jest najgorsza niespodzianka, jaką przygotowali inżynierowie.
Dalej – akumulator. Można by rzec, że to z kolei wręcz typowa naprawa eksploatacyjna. Każdy pakiet prędzej czy później powie dość. Stosując ogniwa niefabryczne, nawet te wyprodukowane przez samego Apple'a, utracisz dostęp do wskaźnika żywotności. Ponownie też iOS będzie reagować licznymi powiadomieniami.
iPhone 12 Anti Repair Design - Teardown and Repair Assessment
Mało tego, bez przeszkód nie udaje się zastąpić nawet modułu kamery. Aplikacja aparatu zaczyna się wysypywać, a problem rozwiązuje tylko przywrócenie części fabrycznej.
Siłą rzeczy nie ma co myśleć o wymianie płyty głównej. Bo wówczas wszystkie komponenty drugiego rzędu są klasyfikowane jako obce, a system kumuluje związane z tym niedogodności. I to pod warunkiem, że w ogóle uda się dokonać rozruchu. Podczas prezentacji niezbędne było podłączenie w tym celu ładowarki, nadmienię.
I tyle byłoby z całej tej ochrony środowiska
Wniosek? Wiele uszkodzonych iPhone'ów 12, zamiast trafić w sprawne ręce i zyskać tym samym drugie życie, pójdzie na śmietnik. Zwłaszcza trzy-cztery lata po premierze, gdy stracą wartość na tyle, że droga naprawa w oficjalnym serwisie nie będzie się opłacać.
Co oczywiste, patrząc z biznesowego punktu widzenia, firma Tima Cooka postępuje zrozumiale. Brutalnie, ale zrozumiale. W pierwszej fazie pompuje swój własny serwis, a następnie ogranicza podaż egzemplarzy używanych i nieoficjalnie refabrykowanych, potencjalnie podkręcając sprzedaż. Dla księgowych to wygrana w cuglach.
Pytanie tylko, jak to się ma do bredzenia o ekologii; elektrośmieciach i śladzie węglowym. No właśnie.