Cała władza (nad Internetem) w ręce władz państwowych: co postanowią podczas WTPF-13?
Dzisiaj w Genewie zaczyna się piąte światowe forum Telekomunikacji i Polityki TelekomunikacyjnejTelekomunikacyjnej (WTPF-13), organizowane przez MiędzynarodowyZwiązek Telekomunikacyjny (ITU) – jedną z agend ONZ, którąustanowiono w celu standaryzowania i regulowania rynkutelekomunikacyjnego. Nie pierwszy to raz, kiedy ITU stoi zaorganizacją spotkania tej wagi – internauci dobrze pamiętająkonferencjęWCIT-12, która odbyła się w grudniu zeszłego roku w Dubaju, iktórej towarzyszyły szeroko zakrojone protesty internautów,obawiających się wcielenia w życie omawianych tam planówpowszechnego analizowania pakietów ruchu sieciowego przez państwowesłużby.Wcale nie mniej obaw budzi obecna konferencja, będąca ostatnimspotkaniem przed planowaną na 2014 rok Pełnomocną Konferencją ITU(PP-14). To nie objaw paranoi – jeśli zamierzeń ITU nie uda siępowstrzymać, będziemy mogli zapomnieć nawet o tych resztkachwolności i niezależności Internetu, jakie jeszcze pozostały.Przesłuchiwany w tej sprawie przez połączone komisje Kongresu iSenatu USA komisarz Rober McDowell określił ostatnie działaniaMiędzynarodowego Związku Telekomunikacyjnego jako tworzenie podstawpod globalne zasady zarządzania i wykorzystania Internetu,mające pozwolić na rozwiązanie problemów związanych zzagrożeniami dla międzynarodowego pokoju,stabilizacji i bezpieczeństwa.Osiągnięte ma to być z jednej strony przez poddanie kwestiicyberprzestępczości, cyberbezpieczeństwa i prywatności danychmiędzynarodowej kontroli, z drugiej strony porzuceniedotychczasowego modelu zarządzania Internetem, włączającego w tenproces wszystkich zainteresowanych.[img=freedom]Agenda ONZ jest przekonana, że model ten nie zapewnia władzom państwowymwystarczającego wpływu na kwestie związane z Internetem. W nowym modelu Internet staje się systemem kontrolowanych przez władze, nadzorowanych sieci, a to, jakstwierdził McDowell będzie katastrofą, nawet jeśli Stany Zjednoczone nie ratyfikują tych nowych, toksycznych traktatów.Za taką wizją Internetu stoją oczywiście światowe potęgi, niechętne wyjątkowejpozycji Stanów Zjednoczonych w strukturach zarządczych współczesnejSieci: wśród nich są m.in. Chiny, Rosja i Iran, których rządyzakładają, że dla większości członków ITU wizja ściślejszejkontroli Internetu przez lepszą kontrolę nad działającymi na ichrynkach firmami telekomunikacyjnymi okaże się atrakcyjna. I chybasię nie mylą: postanowienia omawiane podczas WCIT-12 dają przecieżw praktyce możliwość swobodnego odcinania krajowych sieci odglobalnego Internetu, jak i regulowania tego wszystkiego, co dziejesię na punktach styku.Przedstawicieleamerykańskiego Departamentu Stanu starają się zachować dobrąminę do tej gry. W oficjalnym oświadczeniu stwierdzono: amerykańskadelegacja przybywa włączyć się w konstruktywny dialog o takichkwestiach polityki internetowej jak punkty wymiany ruchu, zasobyprotokołu internetowego (IP), rozwój sieci szerokopasmowych, aprzede wszystkim włączającego wszystkich zainteresowanych modeluzarządzania Internetem, mimoże jak widać po dokumentach, którewyciekły do Sieci, atmosfera będzie daleka od przyjaznej, a ONZjuż się przygotowuje do masowych protestów.Nic dziwnego: jużw Dubaju widać było, jak bardzo podzielona jest społecznośćmiędzynarodowa. Już wcześniej Izba Reprezentantów jednogłośnie(stosunkiem głosów 397-0) wymogła na administracji USA zrobieniewszystkiego, co tylko możliwe, by powstrzymać ONZ i ITU. Po stronieStanów Zjednoczonych opowiedziało się też 27 krajówczłonkowskich Unii Europejskiej, oraz Kanada, Australia, NowaZelandia i Meksyk. Cała sprawa skończyła się opuszczeniemkonferencji przez amerykańską delegację, finalne dokumentypodpisało 89 krajów członkowskich ITU, zaś 55 się przed tympowstrzymało. Nie udało się wypracować żadnego konsensusu – amimo to na blogu Departamentu Stanu możnaprzeczytać, że pomimo grudniowych wydarzeń, wierzymy żepodobieństwa między rządami w kwestii Internetu są większe, niżdzielące różnice. W sytuacji, gdynawet państwa przeciwne planom ITU nie potrafią otwarcie wyrazićswojego stanowiska w tej sprawie, trudno wierzyć, by działaniaorganizacji takich jak BestBits mogły cokolwiek zmienić. Wierzący w demokratycznie zarządzanyInternet, szanujący prawa człowieka, zapominają zbyt często, żeprawa człowieka nie są żadną uniwersalnie podzielaną wartością,tylko wyjątkowym osiągnięciem cywilizacji Zachodu – której brakdzisiaj już sił, by swoje wartości skutecznie na świeciepropagować.
14.05.2013 12:34