Czy Nokia potrzebuje Androida do szczęścia?

Kolejka chętnych do przejęcia rynku systemów operacyjnych dla urządzeń mobilnych rośnie w szybkim tempie. Główne skrzypce wciąż odgrywają iOS i Android, ale pozostałe środowiska — m.in. Firefox OS, Ubuntu OS i Windows Phone — wcale nie poddają się bez walki. Po stronie rozwiązań Microsoftu całkowicie opowiedziała się Nokia, która mimo ujemnego bilansu w trzech kwartach minionego roku (raport podsumowujący 2012 r. jeszcze się nie ukazał), konsekwentnie zmniejsza straty. Finowie systematycznie rozszerzają katalog produktów, oferując smartfony nie tylko z wyższej półki (Lumie 820 i 920), ale także przeznaczone dla klientów z mniej zasobnym portfelem (model 620). Lecz czy taka taktyka sprawdzi się na dłuższą metę?

Marcin Paterek

08.01.2013 16:15

Sporo zamieszania wywołał wywiad Stephena Elopa, CEO Nokii, dla hiszpańskiego dziennika El Pais. Po poruszeniu kwestii wypuszczenia smartfona Nokii z Androidem w przyszłym roku, dziennikarze rzekomo otrzymali odpowiedź świadczącą o tym, że dalsza współpraca z Microsoftem może stać pod znakiem zapytania. W obecnej wojnie ekosystemów naszą bronią jest Windows Phone. Zawsze jednak myślimy przyszłościowo, zastanawiamy się nad dalszym rozwojem Androida i HTML5. Ten ostatni mógłby być samodzielną platformą. […] Na razie jesteśmy w pełni zadowoleni ze współpracy z Microsoftem, ale w przyszłości wszystko jest możliwe — miał odpowiedzieć Elop. Na burzę, jaka powstała po publikacji tych słów, Nokia zareagowała bardzo szybko. Według jej wersji wydarzeń, rozmowa toczyła się w języku angielskim i dopiero potem została błędnie przetłumaczona na hiszpański. Ta sama wypowiedź w oryginale brzmiała ponoć następująco: Zawsze zastanawiamy się, w jaki sposób rozwinie się sytuacja. Jaką rolę odegra HTML5, a jaką Android i inne czynniki? Wybiegamy daleko w przyszłość, ale jeśli chodzi o to, na czym skupiamy się obecnie i co trafia na rynek, koncentrujemy się na Windows Phone.

Obraz

Obie wypowiedzi nieznacznie się różnią i to wystarczyło, by zażegnać konflikt. Warto jednak zastanowić się, czym faktycznie jest dla Nokii współpraca z Microsoftem. Z pewnością nie jest to kraina mlekiem i miodem płynąca — warto wspomnieć choćby o wystąpieniu Steve’a Ballmera podczas wrześniowej konferencji HTC, kiedy to „pobłogosławił” on smartfony HTC 8X i 8S, całkowicie zapominając o Lumii. Co więcej, na początku września 2012 r. pojawiła się plotka, że Microsoft pracuje nad własnym smartfonem i nawet ma działający prototyp. Niewesoło wygląda też rynek tabletów — Surface został wypromowany jako urządzenie z Windows 8 na tyle mocno, że sprzęt Nokii (zakładając, że i na tym polu firma trzymałaby się z Microsoftem) musiałby startować w zasadzie z przegranej pozycji. Jaki więc zysk z tego wszystkiego mają Finowie?

Cóż, na pewno wizerunkowy. Pomijając dwa urządzenia HTC, ekosystem wykorzystywany przez Nokię wyróżnia się na tle konkurencji i zaczyna być z nią nieodłącznie kojarzony. Finowie nie giną w gąszczu producentów sprzętu z Androidem, który zalewa rynek ze wszystkich stron. Odpowiedź na pytanie „co dalej?” zależy jednak od sukcesu samego Microsoftu. Jeśli firmie uda się połączyć platformy Windows 8, Windows Phone 8 i Xbox Live w jedno megaśrodowisko, gigant z Redmond może zyskać mocną kartę przetargową — rozległy, zunifikowany system, który po jednokrotnej konfiguracji działa podobnie na wielu urządzeniach. Koniec z mozolnym importowaniem danych, przyzwyczajaniem się do rozwiązań stosowanych w innych OS-ach czy mozolną nauką obsługi nowego interfejsu (o jej przyjemności mogą świadczyć początkowe opinie na temat Windows 8) — wyjmujemy smartfona z pudełka, logujemy się do konta i od razu mamy dostęp do dokumentów zapisanych na tablecie czy gier z Xboksa. Z puntu widzenia technologicznych entuzjastów może brzmieć to jak kompletny absurd („jak można nie zwracać uwagi na ilość rdzeni czy pojemność RAM?!”), ale dla przeciętnego Kowalskiego, którego sprzęt ma być intuicyjny i ładny, może być to potężna zaleta.

Ostatecznie strategia Nokii przypomina partię szachów, w której przeciwnik (a raczej przeciwnicy) dysponuje ogromną przewagą, ale nie jest to jeszcze mat. Jack Trout, amerykański guru marketingu, w 2000 roku sformułował twierdzenie „wyróżnij się lub zgiń”. Od lat jest to jedno z przykazań tej branży i jeśli tylko staruszek Trout ma rację, Nokia może nas jeszcze nieraz zaskoczyć.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (92)