Subskrypcje lansu nastoletniego YouTubera
25.04.2017 | aktual.: 24.10.2017 15:53
Postęp technologiczny i popularyzacja Internetu stworzyły własne wyodrębnione postawy, a nawet zawody, które tak naprawdę tylko w wirtualnej przestrzeni mogą ze sobą koegzystować. I właśnie jednym z nich jest ciągle nowe zjawisko występujące w Internecie, chodzi tutaj oczywiście o youtubera. Jego nazwa jak wiadomo, wywodzi się od największego serwisu muzycznego YouTube, w którym youtuber zajmuje się nagrywaniem własnych filmików wideo. A im więcej ma substrykcji taki youtuber, tym większa jego sława wśród jemu podobnych. Zajęcie wydawałoby się błahe, jednakże w naszych czasach, takie kreowanie się własnymi filmami w Internecie ma bez wątpienia wielki wpływ opiniotwórczy na wiele milionów młodych ludzi o zakresie już globalnym. Natomiast czerpanie wiedzy z tego typu serwisów internetowych stało się nieodłącznym elementem życia ponad połowy Polaków. Youtuber dzięki swojej działalności zyskał ogromną moc opiniotwórczą, a jeżeli zważymy, że jakieś 70% oglądających tego typu filmiki to ludzie niepełnoletni, niepokojący staje się fakt, że YouTube stał się dla nich poniekąd kreatorem kształtowania poglądów, wyobrażenia świata, a co za tym idzie tworzenia nowych trendów, form podstępowania.
Ponoć nastolatkowie z generacji Z, czyli mający kilkanaście lat, spędzają 3 godziny dziennie oglądając materiały w sieci, w tym m.in. YouTube - powiedział bloger Sebastian Bryks.
Przyjrzyjmy się zatem, jaka jest specyfika działania youtuberów i dlaczego ma aż taki wpływ na osobowość nastolatków. Zacznijmy więc od tego, że powstawanie nowych narzędzi, usług i potrzeb wiąże się z tym, że istnieje potrzeba wykwalifikowania osób, które będą te usługi i potrzeby realizowały i zaspokajały, zamieszczających na tym portalu swoje filmy, videorelacje lub wywiady. Czyli taki ktoś tworzący YouTube poprzez własny wkład i przy tym zainteresowanie społeczności serwisu np. osoba nagrywająca filmiki na YouTube, najczęściej z jakiejś gry, nagrywając je Let's Play z Minecraft. Twórcy filmów na YouTube dzielą się na dwie grupy ludzi tych, którzy mają pasję, lubią robić coś sami, wierzą w swoje możliwości, tworzą własne kanały i regularnie zamieszczają na nich swoje filmiki. Tak samo, jak i na całe zastępy nieudaczników, którzy tylko po to założyli kanał na YouTube, żeby bezczelnie promować się na tym serwisie. Youtuberzy zamieszczający filmiki w sieci zwykle robią to jako swoje hobby, jednak z czasem, dzięki niewielkiemu wysiłkowi i szczęściu, mogą zostać gwiazdami internetu i zrobić szybką karierę. Dzięki publikowaniu filmów na YouTube można zarabiać pieniądze za każdym razem, gdy ktoś ogląda jeden z zamieszczonych filmów, co może przełożyć się na setki tysięcy, a nawet miliony na koncie bankowym!
Jak się na tym zarabia?
Głównym narzędziem do tego służącym jest program partnerski YouTube, który łączy użytkownika z ogromną liczbą reklamodawców, pozwalając w ten sposób zarabiać na swoich filmach. Co za tym idąc, staje się „łakomym kąskiem” dla tysięcy młodych ludzi, którzy zrobią dużo, a żeby tylko wypromować swój kanał na YouTube. Wiadomo, chodzi w tym wszystkim o liczbę substrykcji, których youtuber potrzebuje jak „ryba wody”, żeby móc na dobre zaistnieć. A im więcej youtuber ma subskrybentów (czyli ludzi, którzy z zainteresowaniem śledzą jego filmy lub vlogi ), tym większa jest szansa na to, że zyski z reklam wyświetlanych przed filmikami oraz banerów nakładanych na materiały wideo będą większe. Jako partner youtuber może także sprzedawać lub wypożyczać swoje filmy odbiorcom i zarabiać dzięki płatnym funkcjom YouTube. Popularność youtuberów sprawiła też, że np. telewizje zapraszają ich do swoich programów, chcąc w ten sposób zdobyć nową publiczność. Internetowi celebryci wydają książki i są niewątpliwie łakomym kąskiem dla reklamodawców.
Warto wspomnieć, że proceder zarabiania pieniędzy na YouTube, wyłonił się na dobre w zachodniej Europie, gdzie kształtował się w ciągu kilku lat, a spora część youtuberów porzuciła pracę, żeby poświęcić się tworzeniu internetowych filmów. Około 2010 roku ten trend dotarł też do Polski i kojarzony jest najbardziej z takimi „dorobkiewiczami ” jak Radosław Kotarski (twórca popularnego kanału Polimaty), ReZigiusz, czyli Remigiusz Wierzgoń – dziewiętnastolatek, który od 2010 r. nagrywa filmy poświęcone w głównej mierze grom komputerowym oraz Sylwester Wardęga, którego kanał w serwisie YouTube jest najpopularniejszym polskim kanałem pod względem liczby subskrybentów – ma ich ponad 3 miliony! Ta forma wirtualnego zarabiania sporych pieniędzy stała się na tyle popularna, że nawet polskich szkołach odbywają się warsztaty filmowe dla gimnazjalistów. A w Bełchatowie odbył się cykl zajęć pod tytułem „Jak nakręcić dobry materiał na YouTuba smartfonem” gdzie poprowadzili go znani YouTuberzy.
Jednakże wiele osób uważa, że youtuberzy zarabiają na robieniu czegoś, co trudno nawet określić pracą, raczej to jest takie wystawianie siebie jako osoby publicznej. Taka gwiazdka YouTube jest wykreowana przez cały sztab PR -owców czyli tzw. ludzi od wizerunku, którzy jak wiadomo, mają w swoich rękach odpowiedni budżet, dostęp do reklamy itp. A to tak naprawdę sprawia, że nawet miałką osobę można wykreować jako gwiazdę. Chociaż Ci bardziej znani youtuberzy bronią się natomiast tym, że robią to, co ludzie rzeczywiście chcą oglądać, a nie to, co narzucają im koncerny medialne. Jednak prawda jest taka, że mechanizmy popularności kanału YouTube bardzo często działają odgórnie. To niesie za sobą takie sztucznie wyłonione „twory medialne”, doprowadzając do tego, że nastolatkowie pozbawieni większego talentu czy charyzmy zarabiają za granicą miliony dolarów. Co najlepiej obrazują przykłady całej galerii „wielkich mędrców” kanałów YouTube, że wymienię tutaj takiego PewDiePie, który wzbogacił się o 12 mln dol. tylko na przechodzeniu kolejnych gier lub jak Ian Hecox i Anthony Padilla, znani lepiej jako Smosh, którzy zarobili ponad 8,5 mln dol. na mało wyszukanych skeczach prezentowanych na kilku youtube'owych kanałach. Podobnie jak Lindsey Stirling (8 mln), która jednocześnie grając na skrzypcach i tańcząc — stała się taką youtube'ową hybrydą Vannessy Mae z Edytą Herbuś. Najgorsze jest to, że takie przykłady można wymieniać bez końca, a to w pełni pokazuje, jak proceder takiego promowania beztalencia „za grube” pieniądze się rozpowszechnił. Dzięki czemu zarabiają oni wręcz gigantyczne pieniądze w przeciągu bardzo krótkiego okresu, swej działalności na YouTube, bardzo często promując jakąś dziedzinę życia, o której nie mają większego pojęcia, a nawet nie kształcą się w tej dziedzinie, ogłupiając przy tym miliony nastoletnich fanów.
Dochodzimy zatem do takiej konkluzji, że youtuber zarabia wystarczająco dużo, żeby opłacało się to robić i to jest smutne. Choćby przez to, że najczęściej zarabiającym na YouTube jest małolat, bez wykształcenia, który „gra w gry” i coś tam plecie bez sensu. A później nagrywając to wychodzi na tym lepiej nawet niż np. lekarz ze specjalizacją z wieloletnim doświadczeniem. To jest po prostu przykre, jaki dzisiaj jest świat. Poza tym YouTube to głównie dochód pasywny: wrzucasz i to już na siebie zarabia, chociażby 100 lat minęło, to wyświetlenia będą wpadać i kasa też. Poza tym dziś jest czas streamów, wystarczy wejść do tego i tamtego, żeby zobaczyć ile setek, czy tysięcy wpada, dosłownie co chwila i to są naprawdę łatwe pieniądze, zdecydowanie za łatwe, jeżeli porównać to do tego ile wynosi w Polsce normalna pensja. Nie należy także zapominać o tym, że w przypadku growych kanałów, gry są za darmo, co daje setki/tysięcy zł do przodu, a także dostaje się sam sprzęt za grube kwoty. Jedyny szkopuł - trudno się wybić, jak się nie ma odpowiednich układów. Warto też zauważyć, że chociażby mieć do perfekcji opracowane materiały, to sam YouTube promuje wyświetlenia materiałów, doprowadzając do tego, że ich poziom nieraz bywa żałosny. Nie jest to interes dla każdego. No i najważniejsze, ja tu napisałem o tych większych, bo zarobki zaczynają się od jakiegoś poziomu.
Nasuwa się zatem pytanie. Czy takie nagrywanie filmików, w celu zyskania jak największej ilości oglądających, ma za zadanie zaspokoić tylko poczucie ego tym się zajmujących? Czy to już jest jednak sposób na życie, zarabiając przy tym „grube” pieniądze? Moim zdaniem youtuberzy to w większości pozoranci, niemające pomysłu na siebie, co za tym idzie na YouTube, atakują nas całe zastępy kabotynów, z przerostem własnego ego. Mam nadzieję, jednak, że moda na takie głupoty, szybko minie. Słaby kontent na YouTube zaniża standardy, nowi twórcy chcący się wybić będą mogli zrobić byle tandetę, wiedząc o tym, że to i tak się sprzeda, więc całkiem logiczne, że wielu przestanie się starać. Co za tym idzie, będzie to lecieć coraz bardziej w dół. Piętnując takie zachowania, chodzi mi o takich „anty youtuberów” jak Stuu, Ajgorze czy Naruciak. Oglądają ich dzieci bardzo młode często po 7,8 lat i to, co tam widzą — odmóżdża ich strasznie. Condom challenge ? Serio? Wielu pewnie powie, że to już wina rodziców, na co pozwalają swoim dzieciom, ale taki rodzic spojrzy sobie jak dziecko, ogląda takiego Gimpera robiącego letsplaye to, pomyśli sobie, że (a niech sobie ogląda), w końcu takie są dzisiejsze trendy. Nie chciałbym, żeby każde nowe pokolenie było coraz głupsze, powinno być właśnie zgoła na odwrót.
Puenta
I jaki z tego wniosek wynika? Mianowicie taki, że istnieje zapotrzebowanie na przekazywanie mało wartościowych wiadomości pod publiczkę. W związku z tym zaraz pojawią całe zastępy jego dostawców. A odkąd można na tym zarabiać, puściły wszelkie granice. Owszem, w tej masie bezguścia, można znaleźć kilka procent ludzi tworzących fajne materiały. Jednakże reszta potrafi rżnąć tylko przysłowiowego głupa, a sukces ich w głównej mierze wynika z tego, że mają odwagę to pokazać szerszej publice, stając przed kamerą aktorami, nie mając przy tym większego pojęcia o grze aktorskiej. Większość oglądających tego nie rozumie i sądzi, że to taki fajny koleś/kumpela z sąsiedztwa i tak się teraz myśli. Tymczasem wszyscy zrzeszeni w firmach opiekujących się youtuberami mają konkretny cel, jakim jest zwiększanie subskrybentów i oglądalności, bo za tym idą pieniądze. Oczywiście światu mówią, że to nieodparta potrzeba tworzenia ich do tego zmusza. Śmieszne to. Hodują farmy lemingów, ponieważ w kuluarach swojej działalności handlują nimi w negocjacjach stawek za współpracę reklamodawcami. I sprzedaż takich na przykład bluz nagle zaczyna rosnąć. Z jednej strony to fajnie, że YouTube daje możliwość samorealizacji i sprawdzenia się ze swoimi predyspozycjami. Z drugiej strony niestety to zaczęło iść w złą stronę, bo ludzie bez dystansu konsumują tego typu medialną papkę bez opamiętania i mlaskają ze smakiem, prosząc o więcej. Wiedzą o tym doskonale kierujący firmami wspierającym youtuberów i podpowiadają jak być kontrowersyjnym, lecz nie przekraczać pewnych granic. I to jest chyba najsłabsza strona tego zjawiska — manipulacja niczego nieświadomym widzem.
I co dalej?
Cóż zawód youtubera za kilka lat się skończy (w sensie nazwa), gdy tylko pojawi się konkurencyjna strona, która zastąpi YouTube (tak jak było z MySpace i będzie z facebookiem, który też kiedyś zniknie) i nie będzie to jakieś Vimeo tylko zdecydowanie coś bardziej wyrafinowanego. Warto też zauważyć to, że obecnie Google robi wszystko, żeby na YouTube małe kanały miały jak najgorzej, gdyż wprowadzony system ochrony własności intelektualnej jest tak podatny na nadużycia, że to nie jest nawet śmieszne. Wystarczy, że jakaś firma zajmująca się ochroną danych osobowych albo nawet zwykły użytkownik, złoży wniosek i system automatycznie zabiera dochód z filmiku i przekazuje go zgłaszającemu. Do tego system jest całkowicie zautomatyzowany i kontakt z kimś od strony YouTube jest praktycznie niemożliwy dla małych kanałów, a wstąpienie na drogę sądową łączy się z olbrzymimi kosztami. Taka jest specyfika pracy serwisu YouTube, a youtuber jest takim trybikiem w tej grze, często służącym do manipulowania treścią i sposobem przekazywania informacji.
P.S.
Na zakończenie chciałbym zaznaczyć, że wpis ten nie ma za zadanie atakować „poważnych youtuberów”, którzy mają do przekazania konkretne, interesujące i wartościowe informacje i robią to w niebanalny sposób. Pośród prominentów YouTube wymienię tutaj takie postaci jak Włodek Markowicz, Krzysztof „Ator” Woźniak, mający własne talk-show Łukasz Jakóbiak czy prowadzący satyryczno-publicystyczny program na żywo Mikołaj „Jaok” Janusz. Tak samo, jak przedstawiciele młodego pokolenia Alexxis Ola, DeeJayPallaside czy Noemi. To grono jest na pewno większe i pokazuje, że na YouTube też można zrobić karierę, mając coś ciekawego do powiedzenia, ustawicznie się przy tym rozwijając. Tylko trzeba mieć ambicję. W opozycji do większości nastoletnich gwiazdek YouTube.