Dlaczego wybrałem Ubuntu MATE?
28.03.2017 10:58
Na moim laptopie – Thinkpadzie X220 – zainstalowany mam tylko jeden system i jest nim Ubuntu MATE. Używam go prawie od momentu, gdy ten sprzęt trafił w moje ręce. Co tak właściwie sprawiło, że wybrałem właśnie tę dystrybucję, a nie chociażby lubianego przeze mnie Debiana? Zapraszam do lektury.
Powód pierwszy
Ubuntu MATE jest łatwe, zarówno w instalacji, jak i utrzymywaniu w dobrej formie. Śmiem nawet stwierdzić, że jest lepszym systemem dla początkujących, niż Mint. Większość rzeczy działa prosto z pudełka, a resztę można bardzo wygodnie skonfigurować, używając dostępnych narzędzi jak np. MATE Tweak, w którym znajdziemy gotowe profile wyglądu systemu, które próbują upodobnić środowisko do innych znanych użytkownikom. Ponadto, Software Boutique w roli sklepu sprawia się doskonale i kilkoma klikami dodać można PPA z nowym LibreOffice lub zainstalować Operę, bez uprzedniego pobierania pliku .deb z sieci. W zaledwie kilka chwil moje stanowisko pracy jest gotowe.
Powód drugi
Jest to bardzo ładnie złożona dystrybucja. Zawiera w sobie większość potrzebnych narzędzi, a domyślny wygląd jest na tyle przyjemny, że nie trudziłem się nawet większym zmienianiem go. Wszystko, włącznie ze czcionkami, jest miłe dla oka i sprawia, że praca z tym systemem jest przyjemna.
Powód trzeci
Dzięki PPA mogę łatwo doinstalować potrzebne aplikacje lub zaktualizować wersje już zainstalowanych. Rzadko kiedy z tego korzystam, ale dobrze jest mieć taką możliwość i dobrze jest wiedzieć, że znajdę większość aplikacji, których będę w danym momencie potrzebował. Dzięki temu mam więcej zaufania do tego, że z obecnym wyborem nie zostanę pewnego dnia na lodzie. Owszem, zawsze można zmienić system, ale ja nie lubię już tego robić i wolę trzymać się jednego rozwiązania. Pokonywanie trudności zawsze działa pozytywnie.
Powód czwarty
Ubuntu MATE jest stabilne. Używam go od wersji 15.04 i bardzo rzadko sprawiał mi jakiś kłopot. Raz miałem z nim cięższy czas, ale winowajcą był compiz, a nie dystrybucja sama w sobie. Obecnie siedzę na wersji LTS i nie mam z nią praktycznie żadnych problemów. Dodatkowo, Ubuntu MATE ma nową wersję środowiska, przed której dopuszczeniem do PPA, deweloperzy upewnili się najpierw, że nie będzie sprawiała ona problemów. Dzięki temu użytkownik ma do dyspozycji jednocześnie dość świeże, jak i stabilne środowisko graficzne.
Powód piąty
Wiecie co lubię w Linuxie? Ludzi, którzy stoją za dystrybucjami. Również to lubię w ekipie Ubuntu MATE, która sprawia wrażenie bardzo sympatycznej i skupionej na tym, by dostarczyć dobry system na biurko zwykłego użytkownika. Martin Wimpress – głowa projektu – wydaje się naprawdę fajną osobą, która stara się być w kontakcie z użytkownikami i chętnie udziela informacji na temat tego systemu. Ktoś może zapytać: Pom Pom, co z tego, że deweloperzy są fajni? Moja odpowiedź jest prosta: jeżeli poglądy osoby tworzącej i używającej choć trochę się pokrywają, to jest dużo większe prawdopodobieństwo, że oprogramowanie będzie czymś, czego użytkownik potrzebuje i co skierowane jest właśnie do niego.
Powód szósty
Plusem Ubuntu w ogóle jest to, że istnieje masa poradników i rad do niego. Większość problemów zostaje przez kogoś innego opisana i gdy zajdzie potrzeba, w chwilę mogę dostać odpowiedź na nurtujące mnie pytanie lub ustrzec się przed głupim błędem. Ponadto, wysoka popularność dystrybucji sprawia, że ma ona mocną pozycję i mogę mieć pewność, że jeżeli dany program wyjdzie na Linuxa, to na pewno na Ubuntu MATE go bezproblemowo odpalę.
Podsumowując, Ubuntu MATE jest jedną z najlepszych dystrybucji, z jakimi miałem przyjemność obcować. Jest szybkie, proste i praktycznie bezproblemowe. Do tego jest naprawdę ładne i świetnie prezentuje się na dość niewielkim ekranie mojego laptopa. Dzięki temu, że system nie sprawia mi kłopotów i jest przyjemny w użytku mogę skupić się na tym, nad czym obecnie pracuję. Oczywistym jest, że polecam gorąco wypróbowanie tej dystrybucji, zarówno nowym użytkownikom, jak i starym wyjadaczom, którzy niejeden chleb kompilowali.