Facebook szykuje się na wybory do Parlamentu Europejskiego. Nie chce powtórki z USA
Lepiej późno niż wcale. Facebook wyciąga wnioski m.in. po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i chce lepiej przygotować się na majowe wybory do Parlamentu Europejskiego.
"Uruchamiamy nowe narzędzia, które pomogą nam osiągnąć dwa kluczowe cele, wskazane nam przez ekspertów jako ważne dla ochrony procesu wyborczego" - informuje Facebook.
Pierwsza zmiana to konieczność otrzymania zgody na publikację reklam związanych z wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Facebook zapowiada, że posiada solidne zabezpieczenia, aby nie dało się wyprowadzić w pole mechanizmu.
Facebook wyciąga wnioski po wyborach
To reakcja na wydarzenia związane z wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych czy Brexitem. Na jaw wyszło, że rosyjscy trolle wykupili na Facebooku 3,5 tys. reklam, które były publikowane od kwietnia 2015 roku do sierpnia 2017 roku użytkownikom w Stanach Zjednoczonych. Cała kampania kosztowała ponad 100 tys. dolarów.
Wykupione reklamy odnosiły się do takich kwestii, jak wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, imigranci, prawo do posiadania broni czy prawa osób homoseksualnych. Np. na jednej z reklam Hillary Clinton porównana była do szatana.
Z kolei eksperci F-Secure odnotowali, że zwolennicy brexitu udzielający się na Twitterze w znaczącej liczbie to konta pochodzące spoza Wielkiej Brytanii. To pokazuje, jak dzisiaj łatwo manipulować obcym społeczeństwem - wystarczy wpuścić do internetu armię trolli.
Teraz Facebook będzie miał narzędzia pozwalające wierzyć, że reklamy wykupuje podmiot, który rzeczywiście działa na terenie danego europejskiego kraju. Na dodatek będzie to wsparcie dla władz przy ewentualnych nadużyciach.
"Jest wiele kwestii, które rozstrzygnąć mogą wyłącznie organy nadzorujące przebieg wyborów, na przykład kwestie dotyczące finansowania kampanii. Nasze nowe narzędzia pomogą im w tym" - wyjaśnia Facebook.
Facebook: polityczne reklamy będą wyraźniej oznaczane
Nowe facebookowe przepisy zakładają, że każda reklama polityczna publikowana na terenie Unii Europejskiej musi mieć "wyraźnie oznaczenie oraz zawierać informację o podmiocie finansującym ich emisję w górnej części reklamy".
Facebook pozwoli również sprawdzić budżet kampanii, której częścią jest dana reklama, oraz o informacje o osób, które ją widziały, ich wieku, lokalizacji i płci.
Reklamy, które nie będą spełniać nowych standardów, będą od połowy kwietnia blokowane. Facebook dodaje, że oceniać będzie nie tylko spoty promujące konkretnych kandydatów, ale też te dotyczące takich kwestii jak np. imigracja. Widać, że lekcja po amerykańskich wyborach została odrobiona.
Biblioteka reklam na Facebooku
Facebook zapowiedział też "Bibliotekę reklam". Jak czytamy w oficjalnym komunikacie:
Facebook zdaje sobie sprawę, że nie wyeliminuje wszelkich nadużyć, ale stara się zapobiec ewentualnym próbom ingerencji w wybory. Biorąc pod uwagę, jak wiele trolli działa w mediach społecznościowych, może to być trudne zadanie. Pytanie, czy nowe narzędzia sprawdzą się w praktyce, czy to tylko pięknie brzmiące zapowiedzi, by gigant mógł po fakcie stwierdzić: "wyciągnęliśmy wnioski, próbowaliśmy z tym walczyć, ale takie są czasy".
Trzeba też zauważyć, że Facebook skupia się na reklamach. Tymczasem sporym zagrożeniem są ci, którzy wypuszczają w świat fałszywe informacje i masowo je udostępniają, niekoniecznie promując swoje wpisy. A to obecnie duże zagrożenie. Google, Facebook i Twitter nie radzą sobie z fake newsami - stwierdziła niedawno Komisja Europejska.