Google Buzz budzi zastrzeżenia - nie tylko użytkowników...
Buzz wzbudził zainteresowanie nie tylko wśród internautów, ale także w agencjach rządowych zajmujących się bezpieczeństwem. Po wyjściu na jaw błędów związanych z przepływem informacji, nad nową usługą Google’a postanowiły pochylić się rozmaite instytucje z Kanady i Stanów Zjednoczonych.
Przypomnijmy: krótko po premierze Buzza okazało się, że usługa korzystająca z poczty Gmail może udostępnić niepowołanym osobom informacje o naszych kontaktach, e-mailach itp. Google, trzeba przyznać, bardzo szybko naprawił błąd. Nie ustrzegło go to jednak przez zarzutami. Elektroniczne Centrum Prywatności (EPIC), a także Federalna Komisja Handlu (FTC) wystosowały skargę na Google’a, według której Buzz narusza prawo do prywatności konsumenta. Chodzi o automatyczne włączenie kontaktów z Gmaila do Buzza. Użytkownik przecież wcale nie musi chcieć być zapisany do listy osoby, która posiada jego e-mail. Podobnie jest z internautą tworzącym konto w Google Buzz - usługa niejako narzuca mu wybór kontaktów.
W Kanadzie nowa usługa także wzbudziła zastrzeżenia. Biuro Pełnomocnika ds. Prywatności zainteresowało się Buzzem kiedy okazało się, że umożliwia on dostęp innym osobom do prywatnych danych. Wprawdzie Google naprawił błąd, jednak przedstawiciele agencji rządowej zapowiedzieli zbadanie usługi. Raport na ten temat ma ukazać się niebawem.
W oficjalnym oświadczeniu, które trafiło do mediów Google odpowiedział na zarzuty skierowane do FTC. Buzz został uruchomiony ledwie tydzień temu. Już dokonaliśmy kilku zmian, których pragnęli użytkownicy - kolejne poprawki są przygotowywane. Firma informuje również, że będzie brała pod uwagę wszystkie opinie i sugestie użytkowników, aby usprawnić działanie usługi. Google pośrednio przyznał, że Buzz nie jest jeszcze w stu procentach gotowym produktem. Trochę szkoda, że nie poinformował o tym wcześniej swoich klientów.