Google walczy z piractwem, nie podpowiada nazwy centrum multimedialnego Kodi
Antypiraci wymusili na firmie Google zmianę działania wyszukiwarki, ale tym razem zmiana może przynieść więcej szkody niż pożytku. Nie chodzi o usunięcie odnośników do materiałów naruszających prawa autorskie, ale o informacje o bardzo dobrym programie do katalogowania i odtwarzania muzyki i filmów z różnych źródeł – Kodi.
29.03.2018 21:45
Z wyszukiwarki znikły automatyczne podpowiedzi związane z Kodi. Po wpisaniu „kod” otrzymamy takie sugestie, jak „kodak”, „kody rabatowe” bądź „kodiaq”, zależnie od naszych zainteresowań. Rozpoczęcie wyszukiwania od „addons” lub „wtyczki” też nie wspomni o Kodi.
To postępowanie może utrudnić znalezienie niektórych rzeczy początkującym, ale jeśli ktoś wie czego szukać, poradzi sobie bez problemu. Podania hasła „kodi” wyświetla podpowiedzi jak gdyby nic się nie stało. Google niestety nie dokumentuje w żaden sposób zmian tego typu i nie podaje listy słów, które zostały zablokowane. Nie wiemy więc, jakie jeszcze programy są obecnie ukryte.
Identycznie wycięte zostały podpowiedzi związane z „Pirate Bay” i kilkoma innymi hasłami, jednoznacznie kojarzonymi z piractwem. Tę samą taktykę Google stosuje w odniesieniu do pornografii, przemocy i mowy nienawiści. Przez te praktyki jednak mogą cierpieć zupełnie legalne i bardzo praktyczne rozwiązania. Nie tak dawno temu z autouzupełniania znikła nazwa protokołu BitTorrent i kilku jego klientów. Na szczęście ktoś ponownie przemyślał tę decyzję i hasła wróciły.
Wtyczki do Kodi obsługujące pirackie usługi to sól na rany przemysłu rozrywkowego. Antypiraci robią co mogą, by utrudnić dostęp do takich wtyczek, ale posunęli się trochę za daleko. O ile pirackie wtyczki do Kodi rzeczywiście zasługują na takie traktowanie, sam odtwarzacz i większość dodatków do niego to programy zupełnie legalne. Nie ma powodu, by je w ten sposób ukrywać. Rozwijająca program Fundacja XBMC stara się o to i walczy z metką piratów, blisko współpracując z branżą.