Huawei MateBook X Pro 2020, czyli przenosiny na Core 10. generacji (test)
Huawei rozszerza portfolio serii MateBook X Pro o modele z procesorami 10. generacji Intela. W nowych ultrabookach z wyższej półki mamy do wyboru Core i5-10210U lub Core i7-10510U. A do tego dotykowy ekran 3K (3:2), grafikę MX250 od Nvidii i kilka ciekawych funkcjonalności. Jak ten sprzęt sprawdza się w akcji?
07.05.2020 | aktual.: 07.05.2020 15:09
Huawei MateBook X Pro (2020) względem zeszłorocznego modelu nie zmienił się za bardzo, ale to nic złego. Ultrabook otrzymał nowe konfiguracje, a także nowy kolor obudowy. Oprócz Mystic Silver i Space Gray, do linii dołączył zielony Emerald Green. Wśród nowości mamy także kartę graficzną Nvidia GeForce MX250. Efektywnie jest to jednak podkręcona wersja dostępnego wcześniej modelu MX150.
MateBook X Pro (2020) trafia do sprzedaży w kilku konfiguracjach. Będą to i5-10210U/16GB RAM/512 GB SSD + Intel UHD Graphics (1499 euro), i5-10210U/16 GB RAM/512 GB SSD/MX250 (1699 euro) oraz i7-10510U/16 GB RAM/1GB SSD/MX250. Konfiguracja egzemplarza nadesłanego do redakcji wygląda następująco:
- Procesor Intel Core i7-10510U (4 rdzenie, 8 wątków 1,9/4,5 GHz)
- GeForce MX250 (2 GB GDDR5)
- RAM 16 GB DDR3 2133 MHz
- Dysk SSD 1 TB NVMe PCIe
- Ekran 13,9” IPS LPTS 3K - 3000 x 2000 pikseli, 260 ppi 100% sRGB, 60 Hz
- Bateria 56 Wh do 13 godzin pracy
- Porty: Thunderbolt 3, USB 3.1 typu C Gen.2, USB 3.1 typu A Gen.1 + audio jack 3,5 mm
Zaczynając od ogółów, tak jak wspominałem - z zewnątrz nowy MateBook X Pro niewiele się zmienił, bo nie musiał. To wciąż ta sama smukła konstrukcja, czyli 91-procentowy stosunek powierzchni ekranu do ramki i wymiary 304 mm x 14,6 mm x 217 mm, waży około 1,33 kg; ekran 3K, układ klawiatury, design i przycisk uruchamiający z czytnikiem linii papilarnych. A między przyciskami F6 i F7 kryje się kamera.
Obudowa pomimo, że wykonana jest z plastiku, została solidnie poskładana. Nic nie trzeszczy podczas korzystania z laptopa, a żaden element się nie ugina. Na pierwszy rzut oka tworzywo sztuczne przypomina metal, więc wygląda bardzo estetycznie jak na plastik. Szczególnie wyszlifowane ramki.
Jak MateBook X Pro radzi sobie z procesorem 10. generacji?
Pod maską smukłego (zaledwie 14,6 mm) MateBooka kryje się procesor Comet Lake 10. generacji Intel Core i7-10510U. Posiada 4 rdzenie, 8 wątków i tak jak wcześniejsze modele, jest wykonany w procesie litograficznym klasy 14 nm. W trybie bazowym budżet energetyczny wynosi 15 W, w turbo zaś – 25 W.
Chociaż to niedużo, jako malkontent już mogłem sugerować, że to połączenie nie może być dobrym pomysłem. Finalnie okazało się jednak, że układ chłodzenia Huawei świetnie sobie radzi z mocą i7-10510U. W standardowym trybie pracy procesora, układ chłodzenia jest praktycznie niesłyszalny. W trybie turbo też nie daje się przesadnie we znaki.
Podczas standardowej pracy procesora, temperatury ultrabooka są praktycznie nieodczuwalne dla użytkownika. Wzrosty można odczuć jedynie w rejonie dzielącym ekran i klawiaturę. Natomiast podczas samego klikania w przyciski nie zauważymy problemów. Cóż, Shark Fin 2.0, bo tak producent ochrzcił układ chłodzenia, istotnie daje radę.
Trochę gorzej robi się w przypadku pracy procesora w trybie turbo. Podczas benchmarków, rdzenie procesora nagrzewały się do około 65-75 stopni Celsjusza. Gdy i7-10510U wchodzi w tę fazę, nawet pomimo mocniejszej pracy wentylatorów, klawiatura robi się delikatnie cieplejsza. Nie nagrzewa się do tego stopnia, aby utrudniała pracę, ale czuć lekki dyskomfort. Szczególnie jeśli na co dzień korzystamy z zewnętrznej klawiatury.
Akumulator - ma wystarczyć na 13 godzin pracy
Według danych podawanych przez Huawei, akumulator wystarcza nawet na 13 godzin oglądania filmów. Nie miałem tego okazji sprawdzić, ale nie przeszkadza mi to stwierdzić, że jest to możliwe. Po trochę ponad 8 godzinach pracy przy wykorzystaniu kilku stale otwartych kart w Google Chrome, od czasu do czasu otwieranego programu do obróbki zdjęć i odsłuchu audio, akumulator nadal posiadał około 20 proc. baterii. Ekran był ustawiony na 50 proc. jasności.
Poza długim czasem pracy baterii, trzeba pochwalić ładowanie. W zestawie z laptopem dołączono niewielką ładowarkę USB-C o mocy 65 watów. Jak podaje producent, można ją wykorzystać również szybkiego ładowania smartfonów i tabletów. Natomiast w przypadku MateBooka, podpięcie ładowarki na 30 minut wystarczy na nawet 6 godzin pracy. Do pełna naładujemy akumulator w 45 minut. To jest wielki plus.
Ekran w formacie 3:2. Czy to się sprawdza?
Z początku bardzo trudno się przyzwyczaić, ale rozdzielczość 3000 x 2000 pikseli to zdecydowanie jedna z przyjemniejszych dla oka, na jakich dotąd pracowałem. Taki format świetnie nadaje się do przeglądania internetu a szczególnie do czytania artykułów.
Widzimy głównie tekst, a po bokach nie pozostaje nam zbyt dużo bieli, która razi w oczy. Przejście z monitora ultraparonamicznego w formacie 21:9 na 3:2 było nie lada niespodzianką dla oczu. Ale żeby go tylko nie wychwalać, jest kilka szczegółów, które od razu uderzają. Problem stanowi rodzaj zastosowanej matrycy.
Ciemniejsze barwy wyświetlane na ekranie powodują efekt lustrzany, ponieważ matryca błyszczy. Efekt da się zauważyć już na podstawowej tapecie. Nie jest to też problem nie do przejścia, ale niektórych może drażnić. Jest jeszcze jedna kwestia - barwy jaśniejsze powodują zbyt mocne świecenie ekranu, jeśli ustawimy jasność na 100 proc. Strona startowa Google'a wręcz bije w oczy.
Klawiatura, touchpad, ekran dotykowy i inne
W MateBooku X Pro spotykamy się ze starym i dobrym wyspowym układem klawiatury. Chociaż sam nie jestem jego zwolennikiem, dla wielu znanych mi osób to najwygodniejszy standard. Przyciski mają dosyć duże rozmiary, a jedyne do czego można się przyczepić to wielkość strzałek "w górę" i "w dół". Chociaż w laptopach to nie nowość, to tutaj mam wrażenie spotkania z miniaturką.
W klawiaturze pomiędzy przyciskami F6 i F7 znajdziemy to, co najbardziej podoba mi się w całej konstrukcji. To klawisz, pod którym kryje się kamera laptopa. Chociaż przez to rozwiązanie obraz przechwytywany przez aparat wygląda dość dziwnie, bo zmienia się perspektywa, to podoba mi się pomysł zachowania bezpieczeństwa. Nie trzeba zaklejać kamerki.
Bardzo podoba mi się gładzik. W przeciwieństwie do laptopa marki Dell, z którego korzystam na co dzień do pracy, ten w Huawei jest gładki, przyjemny w dotyku. Nie jest chropowaty, chociaż przez to delikatnie śliski. Przyciski na touchpadzie natomiast mogłyby pracować lżej. Aby je aktywować, trzeba wyłożyć zbyt dużo sił.
Czy na karcie MX250 i i7-10510U da się pograć?
Na niektórych grupach tematycznych Facebooka wielokrotnie ścierałem się z sugestiami, że karta graficzna MX250 to wydajność porównywalna z PC-tową GTX 1050. Nie jest to jednak prawdą, co widać przykładowo na porównaniu w serwisie UserBenchmark.
Nie rozpędzałem się zatem i sprawdziłem, czy grafika laptopa "uciągnie" popularną grę FPS - Counter Strike: Global Offensive. Przezornie, jeszcze przed uruchomieniem rozgrywki zmieniłem rozdzielczość z 3000 x 2000 na klasyczny format 1920 x 1080. Wynik? Pozytywne zaskoczenie.
Na MateBooku X Pro spokojnie osiągnąłem poziom 80 klatek wyświetlanych na sekundę, niekiedy spadający do 60. I to przy "Wysokich" ustawieniach. Obciążenie dało się odczuć po pracy wentylatorów, ale myślę, że spokojnie można pograć i w mocniejsze produkcje, na niższych ustawieniach. Temperatura procesora podczas gry wzrosła do około 75-80 stopni, czyli wentylatory dawały radę.
Próba w "Wiedźmin 3" nie poszła tak dobrze, jak w przypadku CS:GO. Geralt mocno się przycinał i nawet ruch myszką sprawiał trudności. Ustawienie absolutnie minimalnych ustawień pomogło zwiększyć wyświetlanie klatek do zaledwie... 27. Jakby się uprzeć, to można pograć. Podczas walki bylibyśmy jednak jak dziecko we mgle.
Wynik MateBooka X Pro w kilku benchmarkach - jest nieźle
Poniżej znajdziecie zrzuty ekranu przedstawiające wyniki kilku testów, oraz prędkość dekompresji pliku o rozmiarze 2,8 GB. W Cinebench nowy procesor radzi sobie lepiej - wynik większy o około 10 proc. Natomiast w PCMark 10 mamy wzrost z 3742 do 4148 punktów. Jak widać, procesor dwie generacji wzwyż robi kolosalną różnicę.
MultiScreen Collaboration - funkcja, która ułatwia życie
Owa funkcja to połączenie ekranu smartfona Huawei z systemem Android z ekranem komputera Huawei z systemem Windows 10. Umożliwia korzystanie z telefonu na komputerze za pomocą strumieniowania ekranu przez wspólną sieć Wi-Fi. Jako, że MateBook X Pro posiada ekran dotykowy, to obsługa odbywa się w identyczny sposób, co w smartfonie.
Co więcej, MultiScreen Collaboration rozwiązuje jeden z najbardziej irytujących mnie problemów - przesyłanie plików. Każde zdjęcie, nagranie, czy inny plik, prześlemy na pamięć komputera za pośrednictwem gestu ręką/myszką. Tak jak w Windowsie, przytrzymujemy i przesuwamy.
HUAWEI Multi-Screen Collaboration Showcase!
Niestety nie miałem okazji skorzystać z tej funkcji, więc pozostaje mi pokazać wam wideo z YouTube'a. Aby połączyć ekrany funkcją MultiScreen Collaboration, wymagana jest wersja 10.0 nakładki Huawei na Androida EMUI. Podobny problem pojawił się w przypadku usługi Huawei Share - tutaj potrzebujemy wersji 9.0. Mój smartfon P10 Mate Lite niestety wciąż posiada jedynie 8.0.
Podsumowanie - dobry do pracy, ale czy nie za drogi?
Pomimo błyszczącego ekranu, powodującego niekiedy efekt lustrzany, na ekran MateBooka patrzy się z przyjemnością. Rozdzielczość 3000 x 2000 to wisienka na torcie tego ultrabooka. Do tego dochodzi szybkie ładowanie, ekran dotykowy czy możliwość odblokowania systemu za pomocą odcisku palca. Praca na nim to czysta przyjemność. Osobiście martwi mnie jednak cena - 9000 zł za taki wariant, to dla mnie wciąż za dużo.
- Szybkie ładowanie
- Długi czas pracy na baterii
- Wygodny w pracy - lekki, wydajny i cichy
- Dobry układ chłodzenia Shark Fin 2.0
- Logowanie odciskiem palca
- Ładne odzwierciedlenie kolorów i format 3:2
- Ekran dotykowy
- Niezłe wyniki benchmarków
- Ukryta kamerka
- Smukła, ale solidna konstrukcja
- Niewiele portów
- Wysoka cena
- Błyszczący ekran
- Obudowa grzeje się od spodu
- Huawei Share działa dopiero od EMUI 9.0