"Minecraft": Microsoft wymazuje twórcę gry. Wszystko przez poglądy "Notcha"
Markus "Notch" Persson stworzył "Minecrafta", a potem sprzedał swoje dzieło Microsoftowi za 2,5 mld dol. Dziś gigant woli nie być kojarzonym z ojcem marki. Powód? Jego kontrowersyjne poglądy.
29.03.2019 15:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Minecraft" kilka lat temu był popularny tak, jak dzisiaj "Fortnite". Możemy nawet zaryzykować stwierdzenie, że wpływ gry na młodzież był dużo korzystniejszy - popularna gra uczyła podstaw programowania, a nauczyciele chwalili ją za rozwój kreatywności.
Nie mogła więc dziwić suma, którą Microsoft wyłożył, by odkupić prawa do "Minecrafta" w 2014 roku. Gigant zapłacił 2,5 mld dol., a Markus “Notch” Persson wraz z innymi założycielami studia Mojang pożegnało się z grą, którą stworzyli. Marka trafiła w ręce Microsoftu.
Microsoft wymazuje "Notcha" z "Minecrafta"
Od tego czasu "Notch" nie miał żadnego związku z "Minecraftem". Ale Microsoft nie ukrywał, kto stworzył grę. Aż do teraz. Najnowsza aktualizacja wymazała z menu hasła odnoszące się do postaci "Notcha".
Możemy się tylko domyślać, dlaczego Microsoft tak postąpił. "Notch" aktywny jest w mediach społecznościowych. Wiele osób zarzuca mu rasizm, homofobię czy antyfeminizm. Twórca "Minecrafta" dał się poznać jako osoba wierząca w teorie spiskowe.
Microsoft pewnie nie chce być kojarzony z publicystyczną działalnością ojca "Minecrafta". Łatwo wyobrazić sobie scenariusz, że młody gracz zobaczy "Notcha" w menu gry, wpisze hasło w Google i poczyta kontrowersyjne wpisy.
Z drugiej strony równie dobrze mógłby poznać "Notcha" wpisując w wyszukiwarkę "Minecraft". Ale wówczas Microsoft pewnie nie byłby oskarżany, że w pewien sposób promuje kontrowersyjnego twórcę.
Microsoft jak Facebook
To nie pierwszy raz, kiedy technologiczny gigant ma kłopot z poglądami pracowników. Palmer Luckey, twórca gogli VR Oculus Rift, został odsunięty przez Facebooka na boczny tor.
Scenariusz był podobny - gigant wykupuje perspektywiczną firmę, której założyciel szybko zapomina, że jego wpisy i aktywność będą kojarzone właśnie z nowym nabywcą. W 2016 roku wyszło na jaw, że szef Oculusa po cichu sponsorował stronę z memami, które popierały Donalda Trumpa i przy okazji wyśmiewały Hillary Clinton. Wówczas Facebook wyciszył twórcę Oculus Rift, aż w końcu doszło do oficjalnego rozstania.
Klasyczny dylemat: czy łączyć poglądy i zachowania twórców z jego dziełem. Znamy to aż za dobrze z popkultury. Oczywiście znajdą się głosy oburzenia, że wielka korporacja ucisza tych, którzy myślą inaczej. Ale nie można firmom dziwić się, że nie chcą być kojarzone z poglądami, z którymi większość się nie zgadza lub uznaje za obraźliwe.