Notebooki z GeForce RTX 2080, 2070 i 2060 – raytracing wkracza do urządzeń mobilnych
Już od 29 stycznia będziemy mogli nabyć notebook z kartą graficzną Serii GeForce RTX 20 – to kolejna deklaracja, jaka padła z ust szefa firmy NVIDIA, Jensena Huanga, w ciągu ostatnich godzin. Przy okazji dowiadujemy się, że „zieloni” pobili pewien rekord: jeszcze nigdy na start nowej generacji układów mobilnych nie mogli zaoferować ponad 40 różnych modeli sprzętu, a teraz mogą.
Do laptopów trafią czipy GeForce RTX 2080, RTX 2070 oraz 2060 w dokładnie takiej samej konfiguracji strukturalnej, jak w przypadku desktopów. Tyle tylko, że NVIDIA obniży w nich częstotliwość zegara taktującego i napięcie, na zasadach technologii Max-Q. Czyli postara się znaleźć możliwie najlepszy kompromis pomiędzy wydajnością, a efektywnością energetyczną. Niestety, dokładnych wartości nie podano, ograniczając się jedynie do przedstawienia ogólnej koncepcji.
GeForce RTX 20 Mobile – wydajność
Podczas prezentacji szczególny nacisk położono na model GeForce RTX 2060, który ze wspomnianej trójki będzie oczywiście najtańszy. Według producenta, układ ten zapewnia wydajność o 60 proc. przewyższającą możliwości PlayStation 4 Pro i jest zarazem szybszy od desktopowego GeForce'a GTX 1070. W efekcie, pozwala ponoć uzyskać ponad 60 kl./s w BF-ie V z raytracingiem.
Z kolei topowy GeForce RTX 2080 ma być o 20 proc. szybszy od bezpośredniego poprzednika, GeForce'a GTX 1080, i zużywać przy tym aż 40 proc. energii mniej. Innymi słowy: laptopy w niego wyposażone – zdaniem NVIDII – powinny nie tylko zapewnić większą liczbę klatek w grach, ale także dłużej pracować na zasilaniu akumulatorowym. Ciekawostką jest, że możliwości tego modelu także porównano z PlayStation 4 Pro, wskazując tym razem na ponad dwukrotną przewagę.
GeForce RTX 20 Mobile – premiera, cena
Pierwsze laptopy z kartami Serii GeForce RTX 20 pojawią się w sprzedaży 29 stycznia. Podobno będzie to ponad 40 różnych modeli, w tym produkty polskich marek, takich jak Dream Machines i Hyperbook, oparte na tzw. kadłubkach. To ostatnie rodzi nadzieję na relatywnie przystępne ceny, choć trzeba pamiętać, że nowe karty „zielonych” są z natury droższe od poprzedników.