Samsung Frame TV: telewizor, który zszedł z ołtarza, aby zostać dziełem sztuki
Telewizory są w gospodarstwach domowych od kilkudziesięciu lat.Tuż przed rozpoczęciem II wojny światowej najbogatsi Niemcy moglikupić sobie Volksfernseher E1 (ludowy telewizor E1). Od tamtychczasów rola telewizora w domu specjalnie się nie zmieniła –zajmuje on w salonie miejsce uprzywilejowane, jest obiektem, wokółktórego gromadzą się ludzie. Taka jest historia, ale czy taka musibyć przyszłość? Samsung wprowadzając na rynek nowe telewizory zserii Frame pokazuje, że czas zdjąć telewizor z ołtarza.
W produkcjach science-fiction popularną częścią wystrojuwnętrz są nienarzucające się wyświetlacze. Po prostu w pewnymmomencie dana powierzchnia zaczyna coś wyświetlać, gdy pokażeswoje, znów staje się tylko neutralną częścią tego wystroju.Dzisiaj to już jednak nie tylko fantastyka. Koreańczycy pokazali,że na ponownie pogrążonym w nudzie rynku telewizorów wciążmożna jeszcze zachwycić.
Jeśli bowiem chodzi o matryce, to co miało zostać pokazane,pokazane zostało. Rozdzielczości 4K, kwantowe kropki, OLED-y,10-bitowa głębia koloru, superszybkie odświeżanie, a to wszystkow niezłych cenach i rozmiarach rzucających wyzwanie naszymniewielkim mieszkaniom. Tak samo jeśli chodzi o te nieszczęsnefunkcje „smart”, można powiedzieć że najnowsze telewizory sąbardziej sprytne, niż komukolwiek to jest do szczęścia potrzebne.
Innowacja przyszła więc w samej formie urządzenia. Nowageneracja Frame TV rozwija założenia, które zachwyciły po razpierwszy rok temu. Zamiast telewizora na ołtarzu po prostu obraz wramie na ścianie, trochę jak okno do innego świata. Obrazoczywiście z ramami, do wyboru w bieli, beżu czy orzechu.
Zawieszone na ścianie poprzez autorski system mocowania zdoprowadzeniem wewnątrz zasilania, z sygnałem wideo dostarczanymprzez przezroczysty kabel optyczny Invisible Connection – iluzjabyła doskonała. Tym bardziej doskonała, że gdy ktoś znajdowałsię w pomieszczeniu z telewizorem, a nie działał on jakotelewizor, ekran (oczywiście 4K i 10 bit) służył wyświetlaniuobrazów z kolekcji Samsung Art Store. W kolekcji znajdowały siędzieła uznanych mistrzów i nowych artystów, pozyskane z galeriisztuki z całego świata. To wszystko za 5 dolarów miesięcznie,plus oczywiście cena samego telewizora – model 55-calowy kosztował2 tys. dolarów, zaś 65-calowy 2800 dolarów.
Projektant telewizorów Frame, szwajcarski designer Yves Behar,mówił o nich wówczas następująco: wspólnie z Samsungiemzbudowaliśmy od podstaw każdy element tego telewizora, od samegosprzętu po platformę artystyczną. Interfejs użytkownikanaśladować ma cyfrową przestrzeń dla sztuki, więc zostałzaprojektowany jako minimalistyczna i prosta galeria, w którejnajważniejsze są same dzieła.
Odświeżone modele przynoszą przede wszystkim nieco ulepszonewyświetlacze (to co Samsung nazywa HDR10+), dopasowują jasnośćobrazu do pory dnia, zawierają też nowe funkcje smart zapożyczonez serii tegorocznych telewizorów QLED, w tym mechanizm szybkiejkonfiguracji Effortless Login. Pozwala on łatwo przenieśćustawienia sieci czy konta Samsunga bezpośrednio ze smartfona natelewizor. Przede wszystkim jednak rozszerzono zasoby sklepu zesztuką.
Ceny pozostały takie same jak dotąd. W polskich sklepach tensprzęt jest niedostępny, ale bez problemu zamówimy go zniemieckiegoAmazonu. Jeśli ktoś szuka naprawdę estetycznego telewizora, tochyba niczego lepszego dziś nie znajdzie.