Seksafera w Google – oskarżonym twórca Androida. Przekazano mu 90 mln dol. „odprawy”
Google zapłacił Andy'emu Rubinowi – twórcy Androida – 90 mln dol. po tym, jak współzałożyciel firmy Larry Page poprosił o jego rezygnację w związku z oskarżeniem o niewłaściwe zachowanie seksualne – donosi New York Times. Jest to pokłosie sytuacji, jaka rozegrała się w 2013 r., kiedy jedna ze współpracowniczek oskarżyła Rubina o zmuszenie do czynności seksualnej.
26.10.2018 | aktual.: 27.10.2018 10:28
Precyzując, Andy Rubin został oskarżony przez jedną z pracownic Google'a o zmuszenie do wykonywania seksu oralnego w pokoju hotelowym w 2013 r. Times, powołując się na anonimowe źródła twierdzi, że przedsiębiorstwo zbadało sprawę i uznało zarzuty za wiarygodne.
W 2014 r. Rubin oficjalnie opuścił szeregi firmy z Mountain View, ale ponoć stale pobiera wynagrodzenie w wysokości 2 mln dolarów na miesiąc, choć nie jest to powiązane z żadną umową czy wykonywanymi obowiązkami. Co ciekawe, zarówno Google jak i firma samego Rubina, Essential Products, odmawiają w tej sprawie komentarza.
Odezwał się natomiast rzecznik Rubina. – Wszelkie relacje [związki – przyp. red.], które pan Rubin miał podczas pobytu w Google, odbyły się za przyzwoleniem drugiej strony i nie dotyczyły żadnej osoby, która bezpośrednio złożyła na niego donos – skomentował.
W nieco innym tonie, za to nadzwyczaj ogólnikowo, wypowiada się Google. – W ostatnich latach szczególnie mocno potraktowaliśmy niewłaściwe zachowanie osób na stanowiskach kierowniczych – oświadczyła Timesowi wiceprezes ds. zasobów ludzkich, Eileen Naughton. – Ciężko pracujemy, aby stale ulepszać sposób radzenia sobie z tego typu zachowaniami – dodała.
Sam zainteresowany, co zrozumiałe, szybko ruszył do obrony wyjaśniając na Twitterze, że nigdy nie przymusił żadnej kobiety do odbycia stosunku w hotelu. Według Rubina informacje podane przez New York Times są pomówieniem mającym na celu osłabienie jego pozycji w trwającej aktualnie sprawie rozwodowej, w której ojciec Androida walczy o prawo do opieki nad dzieckiem.
Jak to w takich sytuacjach bywa, prawda leży zapewne gdzieś pośrodku, ale trzeba przyznać, że odejście tak zasłużonego pracownika jak Rubin, rzadko dzieje się bez przyczyny.