Test Huawei P10 – niepozorny flagowiec może namieszać na rynku

Smartfon reklamowany przez Roberta Lewandowskiego, jednego z najlepszych piłkarzy świata, musi być świetnym urządzeniem. Tak przynajmniej chcą nam wmówić w reklamach, ale czy faktycznego nowe dziecko Huaweia jest godne miana jednego z najlepszych? W przeciwieństwie do Samsunga czy LG, chiński producent postawił na ulepszenie sprawdzonej koncepcji, a nie na ewolucję poszerzoną o próbę wprowadzenia dużych wyświetlaczy o nietypowych proporcjach. Huawei P10 jest po prostu poprawioną edycją poprzednika, co wcale nie musi oznaczać nieciekawego urządzenia. Wręcz przeciwnie – P9 był świetnym smartfonem, a po kilku usprawnieniach mógłby stać się sprzętem niemal perfekcyjnym.

Test Huawei P10 – niepozorny flagowiec może namieszać na rynku

Hauwei P10 jest znacznie tańszy od wielu topowych rywali, jeśli dobrze poszukamy to kupimy go za 1000 zł mniej niż Galaxy S8. Owszem produkt Samsunga zapewni wyższą wydajność, dostaniemy również efektowny ekran Infinity, ale czy potrzebujemy płacić za te dodatki aż 1000 zł więcej? Niekoniecznie, tańszy P10 zapowiada się na dobrą alternatywę, a czy tak faktycznie nią jest? Sprawdziliśmy.

Niepozorna konstrukcja

Pierwsze co rzuca się w oczy po wzięciu P10 w dłoń to jego niepozorność. Nie wygląda on tak spektakularnie jak Galaxy S8 czy LG G6. Utracił on część wzornictwa Huawei. Producent postawił na bardziej okrągłe rogi, co kojarzy się z iPhonem. Efekt jest taki, że otrzymujemy jeden z ładniejszych smartfonów na rynku – zgrabny i świetnie wpasowujący się w dłoń.

Obraz

Do testów otrzymaliśmy niebieską wersję kolorystyczną. Wygląda ona fenomenalnie, wadą jest jednak materiał pokrywający tył urządzenia. Huawei postawił na plastikowe plecy o chropowatej fakturze, pod którymi znalazło się aluminium. Nie tylko mają tendencje do zbierania brudu, ale także wyglądają tanio. W związku z tym, kupując P10 lepiej może sięgnąć po czarną wersję, już nie tak piękną, ale mającą matowe, aluminiowe plecy. Jednak pewien plus się należy, a to za brak wystających obiektywów, mimo szczupłej obudowy.

Charakterystycznym elementem jest fizyczny przycisk odblokowania/zablokowania, którego boki zostały pokryte jaskrawą czerwoną farbą, a góra ma widocznie nierówną fakturę. Kojarzy się to z przyciskami uruchamiającymi silnik w drogich sportowych samochodach, zapowiadających wysoką moc i wiele wrażeń z jazdy. Wygląda to całkiem nieźle, a ponadto sugeruje, że mamy do czynienia z smartfonem premium. Powyżej znajdziemy fizyczny przycisk regulacji głośności, a po przeciwnej stronie znalazła się tacka dwie karty SIM lub kartę SIM i kartę microSD.

Obraz

Na dolne umieszczono złącze minijack, USB Type-C i maskownicę głośnika. Na aluminiowej obudowie zminimalizowano widoczność plastikowych pasków anten, które zostały przesunięte do krawędzi i są w kolorze obudowy. Całość może i wygląda niepozornie, ale została perfekcyjnie wykonana.

Obraz

Nie ma mowy o żadnym skrzypieniu, jakimkolwiek złym spasowaniu elementów, P10 to najwyższa półka. Jeśli chodzi o dokładnie wymiary, to 145,3×69,3×6,98 mm, a cała konstrukcja waży 145 gramów.

Wyświetlacz mniejszy niż w poprzedniku i „tylko” Full HD

Huawei nie podążył za modą na ekrany o nietypowych proporcjach i prawie całkowite pozbywanie się ramek. Co zaskakuje, względem poprzednika dostaliśmy mniejszy wyświetlacz. Prawie wszyscy producenci smartfonów z generacji na generację dają większe ekrany, co prowadzi czasem do rozmiarów, które stają się dla wielu użytkowników niekomfortowe. Z kolei Huawei w modelu P9 postawił na ekran mający 5,2 cala, a w jego następcy otrzymaliśmy 5,1 cala. P10 wśród tych topowych smartfonów, jest jednym z nielicznych, którego obsłużymy jedną ręką.

Obraz

Co ciekawe, mimo takich (kompaktowych jak na flagowca z Androidem) rozmiarów, nie zabrakło funkcji dostosowania interfejsu do obsługi jedną ręką. Najpewniej to pozostałość przy tworzeniu nakładki EMUI na większego P10 Plus. Huawei oprócz pozostania przy mniejszej przekątnej, nadal wiernie trwa przy rozdzielczości Full HD. Większość oponentów postawiła już na Quad HD, co oczywiście ma swoje plusy, szczególnie przy korzystaniu z wirtualnej rzeczywistości. Jeśli jednak smartfonu nie będziemy wkładać do gogli VR, to właśnie Full HD jest lepszą opcją. W P10 otrzymujemy bowiem zgęszczenie pikseli na poziomie 432 ppi, co przekłada się na bardzo ostry obraz. Dodatkowo, mniejsza rozdzielczość przekłada się na dłuższy czas pracy na jednym ładowaniu.

Kolory są świetnie odwzorowane, perfekcyjne są również kąty widzenia, a do zalet z pewnością należy zaliczyć głębie czerni i bardzo dobrą widoczność w słońcu. Boczne ramki otaczające wyświetlacz są naprawdę smukłe, co pozytywnie przekłada się na wygląd, ale sprawia, że stanowczo zbyt często przypadkowo naciskamy na ekran. Przykładowo w aplikacji Snapchata powoduje to sporo przypadkowo zrobionych zdjęć. Czarna przestrzeń znajdująca się nad i pod ekranem jest już znacznie szersza. Ważna uwaga: zanim postanowicie usunąć folię chroniącą ekran, pamiętajcie, że P10 nie posiada powłoki oleofobowej.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Pod wyświetlaczem znajduje się przycisk, który sprawia wrażenie fizycznego. Tak jednak nie jest, przycisk jest czuły na dotyk i służy jako czytnik linii papilarnych. Jeśli nie wyłączymy w ustawieniach wirtualnych przycisków, to nie będzie on spełniał żadnej funkcji oprócz skanowania odcisku naszego palca. Po wyłączeniu ekranowych przycisków systemowych, zastąpi on wszystkie trzy. Obsługujemy go wówczas za pomocą gestów – dotknięcie działa jako wstecz, przytrzymanie odpowiada za przycisk home, a gest przysunięcia uruchamia okno z ostatnio uruchomionymi aplikacjami.

Autorski procesor daje radę, a akumulator potrafi zapewnić 2 dni bez ładowarki

Sercem P10 jest autorski układ Kirin 960, znany także z droższego modelu Mate 9. Mamy do czynienia z 8-rdzeniowym układem wykonanym w 16-nanometrowym procesie technologicznym FinFET. Procesor składa się z czterech wydajniejszych rdzeni Cortex A-73 taktowanych zegarem 2,4 GHz i czterech rdzeni Cortex-A53 1,8 GHz, które przeznaczone są dla mniej wymagających zadań. Kirin 960 to bardzo wydajny układ, osiągający w AnTuTu 145 tys. punktów, co pozwala mu wyprzedzić zeszłorocznego Galaxy S7 (128 tys.), ale musi pogodzić się z byciem za Galaxy S8 ze Snapdragonem 835 (158 tys.) czy Galaxy S8 z autorskim Exynosem (173 tys.).

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Owszem pod względem cyferek Huawei P10 wypada gorzej, ale w codziennym użytkowaniu tej różnicy nie czuć. System działa bardzo sprawnie, aplikacje otwierają się natychmiastowo, a układ graficzny ARM Mali-G71 MP8 jest w stanie sprostać najbardziej wymagającym produkcjom z Google Play.

Na pokładzie znajdziemy 4 GB RAM i 64 GB na dane z opcją dołożenia kolejnych gigabajtów za pomocą karty microSD – musimy poświęcić drugie gniazdo na kartę SIM. Warto się tutaj na chwilę zatrzymać. W kwietniu wyszło na jaw, że Huawei, nie mogąc nadążyć z zamówieniami na P10, postanowił na wybrane rynki puścić egzemplarze z gorszymi podzespołami. Nie były to małe różnice, bowiem przy zastosowaniu pamięci UFS 2.1 otrzymywaliśmy sekwencyjny odczyt na poziomie ponad 700 MB/s, a już w wypadku eMMC 5.1 było to poniżej 300 MB/s. Bez obaw, na polski rynek miały trafić wyłącznie modele w topowej konfiguracji. Sprawdziliśmy testowy egzemplarz, otrzymując na nim 747 MB/s sekwencyjnego odczytu.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

P10 dobrze radzi sobie z odprowadzaniem nadmiaru ciepła. Dał radę w wielu grach, chociaż raz zdarzyło mu się dość mocno rozgrzać w górnej części obudowy i to podczas oglądania filmiku na YouTube. Trudno jednoznacznie określić, czym było to spowodowane, zwłaszcza że był wystawiony na słońce.

Akumulator o pojemności 3200 mAh zapewnia naprawdę dobre wyniki. Jeśli P10 nie będzie ciągle używany, ale będziemy po niego sięgać dość często, to powinien dociągnąć do blisko 2 dni. Z kolei przy intensywnym korzystaniu osiągnął cały dzień. Konkurencja potrafiła wołać o ładowarkę znacznie wcześniej. Jeśli już się rozładuje, to dzięki funkcji szybkiego ładowania, w około 30 minut osiągniemy ponad 50% naładowania akumulatora.

EMUI 5.1 to nakładka lepsza niż czysty Android

Jedną z największych zalet P10, tak samo jak każdego nowego smartfonu Huawei, jest nakładka na Androida. EMUI w wersji 5.1 poświęciliśmy oddzielny wpis, w którym stwierdziliśmy, że EMUI jest jedną z tych nakładek, które więcej wnoszą, niż psują, a zmiany, które wprowadził producent, zapewniają większą funkcjonalność i dzięki nim jesteśmy w stanie wykorzystać cały potencjał urządzenia.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Z pewnością należy wspomnieć o możliwościach konfiguracji, czy to o motywach zauważalnie zmieniających wygląd systemu, jak również ustawieniach, pozwalających skonfigurować wirtualne przyciski systemowe, a nawet się ich pozbyć na rzecz gestów wykonywanych na przycisku umieszczonym pod ekranem. Dodatkowo nie jesteśmy skazani na jeden styl ekranu, możemy wybrać ten klasyczny z szufladką ze wszystkimi zainstalowanymi aplikacjami lub zdecydować się na aplikacje rozmieszczone na głównych ekranach.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Huawei nie stara się wcisnąć nam zbędnego oprogramowania, a cztery aplikacje firm trzecich, które znalazły się na urządzeniu, w każdej chwili prostym ruchem odinstalujemy. Wśród oprogramowania dostarczonego przez producenta warto wspomnieć o aplikacji Menedżer telefonu. Pozwala ona wygodnie zarządzać urządzeniem oraz zainstalowanymi aplikacjami, utrzymując Androida w dobrej kondycji oraz wydłużając czas pracy na jednym ładowaniu. Huawei we współpracy z Avastem, dostarczył również wbudowany skaner antywirusowy, który daje wyższy poziom bezpieczeństwa.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

EMUI jest rozbudowana nakładką, o czym przekonałem się, testując P10. Podczas opisu samej nakładki umknęła mi jedna przydatna funkcja, co zaskakujące, słabo wyeksponowana. Chodzi o gesty wykonywane na ekranie. Przykładowo mocniejsze stuknięcie zgięciem palca i narysowanie linii w poprzek wyświetlacza włącza tryb podzielnego ekranu na dwie aplikacje, podwójne stuknięcie wykonuje zrzut ekranu. Z kolei jedno stuknięcie i zaznaczenie danego obszaru, wykonuje zrzut ekranu wyłącznie tego fragmentu. Jest jeszcze gest podwójnego stuknięcia dwoma palcami, by uruchomić tryb nagrywania ekranu.

Kamera sygnowana logo Leica

Huawei reklamując P10 często chwali się wysoką jakością zdjęć, które ma zapewniać kamera sygnowana logo Leica, niemieckiego przedsiębiorstwa znanego z produkcji m.in. obiektywów. Główna kamera składa się z dwóch sensorów, pierwszy to 12 MP, drugi monochromatyczny wykonuje zdjęcia w 20 MP. Kamera posiada optyczną stabilizację obrazu i wyjątkowo sprawny laserowy autofocus.

Obraz
  • Slider item
  • Slider item
[1/2]
Obraz

Zdjęciom z pewnością nie można odmówić szczegółowości i wysokiej jakości. Szumy są niewidoczne, nie spotkamy się również z innymi niepożądanymi artefaktami. Jednakże po smartfonie z logo Leica spodziewać można było się lepszych zdjęć wykonanych nocą. Ogółem jest całkiem dobrze, ale P10 odstaje od zeszłorocznego Samsunga Galaxy S7, dającego jaśniejsze fotografie. W nocy możemy skorzystać z mocnej podwójnej lampy LED.

Obraz
  • Slider item
  • Slider item
[1/2]
Obraz

Przy domyślnych ustawieniach aplikacji aparatu, na wszystkie zdjęcia nakładany jest znak wodny. Informuje on, że zdjęcie zostało wykonane Huaweiem P10 i że został on wyposażony w rozwiązania Leica. Nakładanie znaku wodnego kojarzy mi się z programami w wersji testowej, w których nakładany znak wodny na zdjęcia znika dopiero po wykupieniu pełnej licencji. Na szczęście możemy to wyłączyć, ale zanim to zrobimy, najpewniej wykonany kilka zdjęć oszpeconych znakiem wodnym. Jakoś nagrywanych filmów zobaczycie na poniższym materiale.

BMW serii 7 (G11/G12) 750Ld zdalne parkowanie kluczykiem

Szkoda, że w P10 zabrakło głośników stereo, które znajdziemy w większym P10 Plus. Jednakże pojedynczy głośnik, który znalazł się na dolnym boku, zapewnia bardzo dobrą jakość dźwięku. Nawet udaje mu się przemycić niskie tony, dźwięk jest bardzo wyraźny, co sprawia, że jest to jeden z najlepszych głośników, jakie słyszałem. Huawei do zestawu dodaje też naprawdę niezłe słuchawki.

Podsumowanie: czy P10 jest dobrą alternatywą dla Galaxy S8?

Huawei P10 z pewnością nie jest smartfonem idealnym, ma kilka mniejszych lub większych niedociągnięć. Jednakże perfekcyjnych urządzeń nie ma, a P10 zapewnia świetny stosunek jakości do ceny. Wygląda on niepozornie, co dla wielu osób może być zaletą, a daje wydajność na bardzo wysokim poziomie, świetny wyświetlacz, niezłe zdjęcia, a także jeden z najlepszych głośników.

Obraz

P10 to także fenomenalna nakładka EMUI, jedna z tych, które więcej wnoszą, niż psują, a zmiany, które wprowadził producent, zapewniają większą funkcjonalność i dzięki nim jesteśmy w stanie wykorzystać cały potencjał urządzenia. Owszem taki Galaxy S8 jest jeszcze szybszy, wygląda bardziej spektakularnie, ale kosztuje około 1000 zł więcej. Jeśli nie zamierzacie wydawać na smartfon z Androidem ponad 3 tys. zł i szukacie czegoś tańszego, ale naprawdę dopracowanego, to warto zastanowić się nad Huawei P10, którego gorąco polecam, to świetny smartfon.

Plusy
  • Świetna jakość wykonania
  • Spasowanie elementów
  • Kompaktowe rozmiary
  • Wyświetlacz "tylko" Full HD
  • Wysoka wydajność
  • Zadowalający czas pracy
  • Bardzo dobry głośnik
  • Nakładka EMUI 5.1
  • Rozbudowane możliwości konfiguracji
  • Dobre słuchawki w zestawie
Minusy
  • Materiał użyty do pokrycia tyłu niebieskiej wersji
  • Zdjęcia robione nocą mogłyby być trochę lepsze
  • Brak powłoki oleofobowej

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (59)